sobota, 31 grudnia 2016

Najlepsze kosmetyki do włosów 2016 roku


Zeszłoroczny wpis poświęcony najlepszym produktom do włosów 2015 roku cieszył się Waszym dużym zainteresowaniem, postanowiłam więc wrócić do tego tematu – tym bardziej, że w tym roku zamieściłam około 40 recenzji zarówno szamponów, jak i masek i odżywek oraz wielu innych produktów do włosów. Było więc w czym wybierać!

Celowo ani w zeszłym, ani w tym roku nie zamieszczam analogicznego wpisu dotyczącego bubli kosmetycznych – nie lubię tego określenia, ponieważ uważam, że każdy produkt u każdego sprawuje się inaczej i to, co u mnie nie daje pozytywnych rezultatów, może się okazać świetne u innych. Tym samym staram się nie nazywać niczego bublem, a jedynie subiektywnie oceniać poszczególne komponenty kosmetyków (skład, działanie, opakowanie, cenę itp.), co zresztą wiecie z moich recenzji.

Produkty, które w tym roku uznałam za najlepsze spośród przetestowanych w ciągu ostatnich 12 miesięcy, wyróżniają się świetnymi składami, często niewysokimi cenami i świetnym działaniem, chociaż to ostatnie jest oczywiście moją subiektywną opinią.

Tak jak w zeszłym roku wybrałam po jednym elemencie z każdej kategorii: szampon, odżywka, maska, wcierka i olejek. W odróżnieniu od zeszłego roku w tym nie wyróżniłam żadnego kosmetyku ani gadżetu w kategorii „Inny produkt do włosów”, ponieważ wszystkie przetestowane przeze mnie przez ostatnich 12 miesięcy były co najwyżej średnie (moje opinie na ich temat znajdziecie na samym dole podstrony Recenzje).

A oto zwycięzcy!

Szampon: szampon odbudowujący Elements marki Wella Proffesionals


Wspaniały i wydajny szampon z wyłącznie delikatnymi detergentami w składzie. Miał piękny zapach, który pamiętam aż do teraz, a do tego nie wysuszał włosów i sprawiał, że były długo świeże i puszyste. Świetnie domywał oleje i nie podrażniał skory głowy. Zdecydowanie mój ulubieniec tego roku!


Odżywka: L’biotica, Biovax, BB Beauty Benefit, Bambus & Olej Avocado


W tej kategorii wahałam się jeszcze, czy nie wybrać odżywki CeCe of Sweden, która również bardzo przypadła mi do gustu, ale ostatecznie wybrałam Biovax Bambus & Olej Avocado. Dlaczego? Ma bardziej bogaty skład i chyba jest łatwiej dostępna. Ostatecznie to naprawdę dobry kosmetyk, który świetnie odżywiał i dociążał moje włosy – nawet wtedy, gdy nakładałam go na zaledwie minutę. Co ciekawe, ta recenzja cieszyła się spośród wszystkich Waszym największym zainteresowaniem w tym roku i miała najwyższą oglądalność!


Maska: Ziaja, Kozie Mleko, maska intensywnie kondycjonująca z keratyną


Po przetestowaniu odżywki Ziaji z tej samej serii wiedziałam, że chętnie sięgnę też po maskę i pewnie będę z niej równie zadowolona, ponieważ oba kosmetyki mają bardzo podobne, a wręcz prawie identyczne składy. Sprawdziłam nawet dlaczego, co dokładnie je różni i z jakiej racji jeden jest odżywką, a drugi maską – piszę o tym w recenzji (link kilka linijek niżej). Co mnie zachwyciło w masce Kozie Mleko? Przede wszystkim wspomniany już skład i działanie: włosy były po niej zawsze wygładzone, sprężyste, puszyste, błyszczące i nawilżone. Do tego niska cena i piękny, mocny zapach – czego chcieć więcej od kosmetyku?


Wcierka: Sachi Cosmetics, Kaminomoto Hair Growth Tonic II


Droga, ale według mnie warta swojej ceny: nie tylko pomagała zahamować wypadanie włosów, ale też świetnie koiła moją skórę głowy sprawiając, że nie pojawiały się na niej żadne podrażnienia. Podczas jej stosowania skóra nie swędziała mnie ani nie piekła. Do tego tonik ten przyspieszył porost moich włosów. To po prostu świetna wcierka!


Olejek: Agafii „Odżywienie włosów”


W tej kategorii wahałam się, czy nie wybrać Regenerującego olejku do włosów suchych i zniszczonych Baikal Herbals, który także był świetny, ale ostatecznie uznałam, że „Odżywienie włosów” był od niego ciut lepszy. Może to dzięki temu, że okazał się nieco bardziej wydajny, miał ciekawsze opakowanie i bogatszy skład, ale w działaniu były równie wspaniałe. Olejek „Odżywienie włosów” to prawdziwa bomba witaminowa – jest w nim cała masa dobrych składników, które regenerują, chronią, odżywiają i wzmacniają włosy. Produkt godny podium.


Co myślicie o tych kosmetykach? Jacy byli Wasi ulubieńcy 2016 roku?

Przy okazji życzę Wam też szczęśliwego Nowego Roku, abyście mieli w sobie tyle motywacji, żeby zrealizować wszystkie swoje postanowienia, a także żeby kolejne dwanaście miesięcy okazało się być wspanialsze od poprzednich. Dziękuję, że byliście ze mną w 2016 roku :)

Polecam:

czwartek, 29 grudnia 2016

Recenzja: Stenders, maska do włosów Głęboka odbudowa „Repair your hair”


„Doceń, jak zdrowe stały się twoje włosy, gdy podczas spaceru rozwieje je miejski wiatr” – takim zdaniem producent reklamuje swoją maskę. Trochę mnie to rozbawiło, bo ktoś tu chyba bez zahamowań puścił wodze fantazji, mimo wszystko jednak z chęcią sięgnęłam po Stenders „Repair your hair” z nadzieją, że faktycznie zadziała naprawczo i regenerująco.

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Plastikowy słoik o pojemności 200 ml. Wygodnie odkręcany, z ładną i czytelną naklejką z opisem i składem.

Zapach

Bardzo dziwny. Nie przeszkadzał mi, ale do specjalnie przyjemnych też bym go nie zaliczyła. W zasadzie trudno jest go opisać, bo nie jest ani słodki, ani kwiatowy… Najbardziej przypomina mi chyba zapach męskich kosmetyków. O dziwo bardzo długo trzyma się na włosach – wyczuwałam go nawet dobę po myciu głowy!


Skład

Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient), Hydroxypropyl Starch Phosphate (emulgator), Brassicamidipropyl Dimethylamine (kondycjoner, zapobiega elektryzowaniu, ułatwia rozczesywanie), Glycerin (gilceryna, nawilża), Dimethicone (silikon zmywany łagodnymi szamponami), Dimethiconol (silikon zmywany łagodnymi szamponami), Parfum (zapach), Isoamyl Laurate (emolient), Polyquaternium- 37 (antystatyk, ułatwia rozczesywanie, nadaje połysk i elastyczność), Lactic Acid (kwas mlekowy, nawilża, przyspiesza wzrost włosów, stabilizuje pH), Phenoxyethanol (konserwant), Propylene Glycol Dicaprylate/ Dicaprate (emolient), Behentrimonium Chloride (konserwant, antystatyk), Polyester-11 (poliester), Caprylyl Methicone (zmniejsza lepkość kosmetyku), Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin (hydrolizowana keratyna), Cetrimonium Chloride (konserwant), Caprylyl Glycol (zapobiega wysychaniu kosmetyku), Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil (olej z pestek moreli), Olea Europea (Olive) Oil (oliwa z oliwek), PPG-1 Trideceth-6 (substancja myjąca, emulgator), Limonene (składnik zapachowy), Butylphenyl Methylpropional (składnik zapachowy).

Po przejrzeniu składu widać, że jest to maska silikonowa (chociaż silikony te stosunkowo łatwo jest usunąć z włosów), zawiera też emolienty, nawilżacze i proteiny – po trochu wszystkiego. Przed zapachem mamy jednak niewiele: jeden emolient, emulgator, kondycjoner, glicerynę i dwa silikony. Oleje i inne dobroci znajdują się dopiero o wiele, wiele dalej…

Nie mogę też przeoczyć, że w masce Stenders znajduje się poliester – mikrocząsteczki tego składnika są bardzo szkodliwe dla środowiska, a obecnie wiele organizacji nawołuje do tego, by wykluczyć go i jemu podobne ze składów produktów. Jeśli nie znacie tego tematu, proponuję poszukać na ten temat więcej informacji w internecie, bo sprawa jest dość poważna.


Działanie

Maskę nakładałam zarówno na 2-3 minuty, jak zaleca producent, jak i na dłużej – około 10-15 minut – za każdym razem efekt był naprawdę dobry: włosy były gładkie i dociążone, a przy tym miękkie i sprężyste. Spora ilość silikonów na pewno też robiła swoje, ale jak znam swoje włosy, to pewnie najlepsze rezultaty pozwalała osiągnąć keratyna zawarta w masce.

Konsystencja i wydajność

Maska jest bardzo gęsta – po przechyleniu słoika bardzo powoli spływa i wygląda jak budyń. Mam wrażenie, że przez to jej wydajność jest nieco mniejsza, ale ja i tak korzystałam z niej dość długo.  


Cena i dostępność

Maska „Repair your hair” kosztuje sporo, bo 45-50 zł, a dostaniemy ją tylko przez internet lub w stacjonarnych sklepach Stenders.

Podsumowanie

Ja byłam z niej zadowolona, ponieważ dobrze działała na moje włosy, chociaż – jak w każdej recenzji – lojalnie pokazałam także jej wady: dość wysoką cenę, słabą dostępność, a przede wszystkim nieidealny skład. Według mnie maska może spodobać się osobom o włosach zniszczonych (dzięki silikonom i proteinom będą wyglądać lepiej), jednak uważam, że zadziała tylko doraźnie. W celu odżywienia i dogłębnego zregenerowania polecałabym kosmetyki bardziej naturalne, bez silikonów, za to z dużą ilością olejów, a także nawilżaczy i protein.

Znacie tę maskę? Zwracacie uwagę na poliester w kosmetykach?


Inne recenzje masek do włosów:

wtorek, 27 grudnia 2016

Sylwestrowe kosmetyki i gadżety do włosów

Idealna fryzura na sylwestra według wielu z nas powinna być efektowna i wyjątkowa, a włosy – błyszczące, lśniące i rozświetlone. Taki efekt możemy uzyskać właściwą pielęgnacją, a na szybko także odpowiednimi kosmetykami (nabłyszczaczami, olejkami, produktami z brokatem) i/lub gadżetami, które na tę jedną noc sprawią, że będziemy wyglądać nieco inaczej niż na co dzień.

W dzisiejszym wpisie zebrałam kilkanaście takich, które moim zdaniem przydadzą się na sylwestra oraz po nim, na przykład w czasie karnawałowych zabaw. Oto one!



  1. Kreda do włosów – w tym zestawie jest aż 36 kolorów. Ja korzystałam na sylwestra dwa lata temu z kredy marki Marion i byłam bardzo zadowolona z efektów. Taki gadżet farbuje włosy, ale kolor bardzo łatwo jest zmyć i najczęściej już po pierwszym myciu głowy nie ma po nim śladu. Cena kredy to zazwyczaj około 10-30 zł.
  2. Brokat do twarzy,ciała lub włosów Make up forever – sprawia, że włosy (i nie tylko) pięknie się mienią. Taki gadżet przyda się na sylwestra i inne duże imprezy, na przykład karnawałowe. Cena: ok. 70 zł.
  3. Spinka na włosy – niebanalna ozdoba, która będzie pięknie wyglądać szczególnie, jeśli zepniemy włosy w kok. Cena: ok. 26 zł.
  4. Biovax Natural Oil serum nawilżająco-odżywiające do nabłyszczania i zmiękczania włosów marki L'biotica – zawiera oleje i silikony, będzie więc nie tylko nabłyszczał włosy, ale też dobrze ochraniał końcówki włosów przed zniszczeniami. Cena: ok. 30 zł.
  5. Kręciołki na włosy – ciekawa ozdoba, która – założona na wilgotne włosy – sprawia, że stają się one kręcone. Prosty sposób na sylwestrowe loczki! Cena: ok. 3 zł. 
  6. Nabłyszczasz do włosów w sprayu Styling Effect marki Joanna – możemy nim wykończyć fryzurę sprawiając, by pięknie błyszczała. Cena: ok. 9 zł.
  7. Nabłyszczasz Silhouette marki Schwarzkopf na matowe włosy – zawiera filtry UV i witaminy, podkreśla blask włosów oraz ich kolor. Cena: ok. 39 zł.
  8. Opaska na włosy – koronkowa, na gumce, naprawdę wygodna. Podkreśli każdą fryzurę. Takie opaski kupimy w różnych kolorach i kształtach. Cena: ok. 10 zł.
  9. Zestaw do samodzielnego przygotowania ozdób na włosy marki Toy Kraft – świetna propozycja dla dzieci od 7. roku życia nie tylko na sylwestra. W zestawie znajdują się materiały (opaski, grzebienie, małe i większe spinki zatrzaskowe do włosów oraz papier), z których maluchy mogą wyczarować niebanalne ozdoby. Cena: ok. 35 zł.
  10. Odżywka rozświetlająca w sprayu Natura Silk marki Marion – odżywka bez spłukiwania, która po psiknięciu na włosy nabłyszcza je i rozświetla. Cena: ok. 8 zł.
  11. Olejek z brokatem do twarzy, ciała i włosów Ideal Body marki Vichy – możemy wmasować go w ciało lub włosy i sprawić, by zaczęły się ładnie mienić. Cena: ok. 120 zł.
  12. Brylantyna w żelu Styling Effect marki Joanna – utrwala i pomaga stylizować włosy, przyda się szczególnie osobom o krótkich fryzurach. Cena: ok. 7 zł. 
Który kosmetyk lub gadżet wydaje się Wam najlepszy na sylwestra? 

Moje wpisy na temat fryzur:

niedziela, 25 grudnia 2016

Recenzja: Farmona, Ampułki Radical, Kuracja przeciw wypadaniu włosów


Jesienią obserwuje u siebie sezonowe wypadanie włosów, na które niemały wpływ ma też na pewno stres. Staram się więc szczególnie w tym czasie używać wcierek, które zahamują ten proces. Na początku listopada sięgnęłam więc po dość popularne Ampułki Radical, których forma bardzo mi się spodobała. Czy podobnie było z ich działaniem?

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Piętnaście malutkich szklanych buteleczek zawierających 5 ml płynu. Ułożone w kartonowym pudełeczku. Ampułki mają plastikowe zawleczki – przed użyciem każdej z nich trzeba je przerwać i nałożyć przeźroczystą wydłużoną nasadkę ułatwiającą aplikację wcierki. Czubek nasadki jest zabezpieczony zdejmowanym elementem – dzięki niemu każdą ampułkę możemy zamknąć bez obaw, że płyn się wyleje.

Na kartonowym opakowaniu znajduje się łatwa do zrozumienia obrazkowa instrukcja, a także opis i skład produktu.  


Zapach

Bardzo przyjemny, słodki, ale nie mdlący. Stanowi miły element kuracji.




Skład

Aqua (woda), Propylene Glycol (humektant), Alcohol Denat (alkohol, konserwant, we wcierkach umożliwia wnikanie składników aktywnych), Equisetum Arvense Exract (wyciąg ze skrzypu polnego), Panax Gingseng Root Extract (ekstrakt z żeń-szenia), Arginine (arginina), Acetyl Tyrosine (acetylowa pochodna L-tyrozyny – aminokwasu, który wchodzi w skład białek pełniących różnorakie funkcje w organizmie), Arctium Majus Root Extract (korzeń łopianu większego), Hydrolyzed Soy Protein (hydrolizowane proteiny pszenicy), Polyquaternium-11 (antystatyk, działa antybakteryjnie), Dimethicone Copolyol (ułatwia rozczesywanie, zapobiega elektryzowaniu, natłuszcza, nawilża, wygładza), Lacium Pantothenate (witamina B5), Zinc Gluconate (cynk), Niacinamide (witamina B3), Ornithine Hcl (ornityna – przydatna do wzrostu i naprawy tkanek), Cutrullinem Glucosamine Hcl (?), Biotin (biotyna), Glucose (glukoza), Chamomila Recutita Flower Extract (ekstrakt z rumianku), Arnica Montanta Flower Extract (ekstrakt z arniki górskiej), Rosmarinus Officinalis Leaf Extract (ekstrakt z rozmarynu), Salvia Officinalis Leaf Extract (ekstrakt z szałwii lekarskiej), Pinus Sylvestris Bud Extract (ekstrakt z cedru), Nasturtium Oficinale Extract (ekstrakt z nasturcji), Arctium Majus Root Extract (ekstrakt z korzenia łopianu), Citrus Limonum Peel Extract (ekstrakt ze skórki cytryny), Hedera Helix Extract (ekstrakt z bluszczu pospolitego), Calendula Officinalis Flower Extract (ekstrakt z nagietka lekarskiego), Tropaeolum Majus Extract (ekstrakt z nasturcji większej), Panthenol (pantenol), Inulin (inulina), Peg-40 Hydrogenated Castor Oil (umożliwia powstanie emulsji), DMDM Hyndatoin (konserwant pochodny formaldehydu), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant), Parfum (zapach), Butylphenyl Methylpropional (składnik zapachowy), Citronellol (składnik zapachowy), Hexyl Cinnamal (składnik zapachowy), Linalool (składnik zapachowy), Sodium Hydroxide (regulator pH).

Na bogato! Jedynym składnikiem, który budzi moje obawy, jest DMDM Hyndatoin – konserwant będący pochodną formaldehydu (i ewentualnie dwa inne konserwanty). Reszta składu jest świetna: witaminy, ekstrakty, składniki przeciwbakteryjne, odżywcze, kojące, przeciwgrzybicze… Nic dziwnego, że ampułki działały łagodząco na moją skórę głowy.



Działanie

Kurację przeciw wypadaniu włosów Radical Farmony stosowałam regularnie przez miesiąc. Każdą ampułkę (pół dziennie) wcierałam w suchą skórę głowy: polewałam nią skórę, a następnie wmasowywałam palcami. Jestem zadowolona z efektów ich działania – w moim przypadku zadziałały bowiem aż na dwóch ważnych dla mnie obszarach.

Po pierwsze, faktycznie ograniczyły wypadanie włosów. Nie jest to może rewelacyjny rezultat (tak jak w przypadku kozieradki), ale na tyle widoczny, że można go zauważyć. Włosy są wzmocnione, mniej znajduje ich na ubraniach i szczotce.

Po drugie zaś, co bardzo mnie ucieszyło, ampułki świetnie łagodziły u mnie podrażnienia skóry głowy. Przez cały czas ich stosowania skóra nie piekła mnie, nie swędziała i nie wymagała dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych. Była wyraźnie ukojona.




Konsystencja i wydajność

Płyn w ampułkach jest wodnisty, ale dzięki temu łatwo wsiąka w skórę. Nie klei się, nie skleja i nie zatłuszcza włosów – pod tym względem jest według mnie neutralny. Nie zauważyłam też, by je przesuszał. Kuracja wystarcza na mniej więcej miesiąc stosowania – u mnie jedna ampułka starczała na dwa dni.

Cena i dostępność

Opakowanie zawierające 15 ampułek kosztuje około 35 zł. Produkt jest raczej łatwo dostępny w stacjonarnych drogeriach, pojawia się też w supermarketach.

Podsumowanie

Rzadko który produkt drogeryjny, który ma z założenia pomagać na wypadanie włosów, faktycznie daje zauważalne rezultaty – a przynajmniej u mnie. Ampułki Radical nie okazały się być przełomem w tej kwestii, jednak przynajmniej w pewnym stopniu wzmocniły moje włosy, a to już uznaję za sukces. Bardziej jednak ucieszyło mnie wpłynięcie na stan mojej skóry głowy i przyznam, że po odstawieniu kuracji Farmony właśnie tego elementu będzie mi brakować najbardziej.



Inne wcierki:

środa, 21 grudnia 2016

Świąteczna wishlista – gadżety do włosów, które chciałabym przetestować | Pomysły na ciekawe prezenty dla włosomaniaczki

Słyszeliście kiedyś o wapozonie do włosów? Albo o szczotce, na której można wygrawerować dowolny tekst? W dzisiejszym wpisie chciałabym Wam pokazać gadżety i urządzenia, które z różnych powodów wzbudziły moje zainteresowanie. Wiem, że do Wigilii zostało już tylko kilka dni i pewnie większość z Was ma już kupione wszystkie prezenty, ale to, co chciałabym Wam zaprezentować, to nie wyłącznie pomysły świąteczne – raczej luźne propozycje zakupowe, które mogą Was zainspirować albo/i zaciekawić, a ich ceny wahają się od kilku do kilkuset, a nawet kilku tysięcy złotych (chociaż te ostatnie to tylko droższe wersje  przedmiotów, które kupimy też o wiele, wiele taniej!). Myślę, że teraz jest dobry czas na taki wpis, ponieważ po świętach, a także po sylwestrze, wiele sklepów organizuje wyprzedaże i obniża ceny swoich towarów – dobrze więc trzymać rękę na pulsie i już teraz zastanowić się, co być może warto będzie kupić :)

Kosmetyki i gadżety


  1. Nożyczki fryzjerskie Jaguar. Występują w różnych wersjach i cenach. Do użytku domowego kupiłabym raczej tańsze, czyli te za 100-150 zł (ceny pozostałych sięgają nawet do 2000 zł!). Myślę, że dobrze przechowywane starczyłyby na lata. Jeśli podcinamy włosy w domu, warto zaopatrzyć się w takie lub inne ostre nożyce, które będą dobrze cięły włosy, zamiast je miażdżyć i urywać (co w konsekwencji prowadzi do ich rozdwajania). Pisałam o tym więcej tutaj.
  2. Szczotka Wet Brush Paddle. Duża i szeroka szczotka do czesania włosów na mokro to coś, co chciałabym przetestować – wprawdzie nie rozczesuję włosów tuż po myciu, ale kto wie, może taki gadżet okazałby się pomocy i nie niszczyłby włosów? Cena: około 70 zł.
  3. Czteroczęściowy zestaw do farbowania włosów. Pamiętam, że gdy farbowałam jeszcze włosy w domu, zawsze miałam problem z przyrządami, które są do tej „operacji” potrzebne – a to nie mogłam znaleźć pędzla, a to nie miałam dobrego grzebienia… Taki zestaw to wygoda, a w jego skład wchodzą szczoteczki, grzebyk i miska do rozrabiania farby. Cena: 10 zł.
  4. Zestaw do włosów dla dziecka – zainteresował mnie, bo nie tylko pięknie wygląda, ale też można zamówić na nim wygrawerowanie dowolnego tekstu. Ciekawy pomysł na prezent dla malucha! Cena: 119 zł.
  5. Kolorowa kreda do włosów Hair Chalk In – 24 kolory, którymi możemy pokryć włosy. Używałam podobnej kredy dwa lata temu na sylwestra (recenzja kredy Marion) i muszę przyznać, że efekt był naprawdę ładny, a barwnik zmył się przy pierwszym myciu głowy. Cena: ok. 20-30 zł.
  6. Wet Brush Epic Extension – szczotka do włosów przedłużanych. Nie wiem, czy są wśród moich czytelniczek takie, które mają doczepiane włosy, ale w ramach ciekawostki znalazłam szczotkę, która przyda się takim właśnie osobom. Dzięki swojemu stożkowemu kształtowi i specjalnej szczecinie szczotka ta ma umożliwiać dokładne rozczesywanie pasm bez niszczenia splotów. Cena:  45-50 zł.
  7. Ceramiczny kubek wkształcie suszarki do włosów – po prostu zabawny gadżet, który spodoba się wielu dziewczynom. Cena: 29,99 zł.
  8. Odżywka rekonstruująca do włosów zniszczonych Joico. Przetestowałam już wiele fryzjerskich marek, ale nigdy jeszcze nie stosowałam nic z asortymentu Joico. Gdybym miała wybierać, zdecydowałabym się chyba na jakiś kosmetyk odbudowujący, taki jak ta odżywka. Cena: około 50 zł.
  9. Ekspresowy zestaw do keratynowego prostowania Alfaparf Lisse Design Express. O tym, że testowałam keratynowe prostowanie, już wiecie – jeśli miałabym powtórzyć ten zabieg w domu, być może zdecydowałabym się właśnie na ten zestaw. Cena: 90-100 zł.
  10. Szczotka Tangle Angel, czyli najnowsza odmiana Tangle Teezer o ciekawym, chociaż trochę kiczowatym kształcie. Cena: 30-50 zł.
Urządzenia do włosów


  1. Sauna do włosów.  Wytwarza delikatną mgiełkę, przyspiesza i wspomaga działanie preparatów pielęgnacyjnych. Cena: ok. 400-500 zł (chociaż są i takie za powyżej 2000 zł).
  2. Lokówko-prostownica BaByliss PRO. Od dawna marzy mi się taka stożkowa lokówka, a ta wydaje się być naprawdę świetna: ma 3-poziomową regulację temperatury, ceramiczno-turmalinową powłokę i łączy w sobie dwa urządzenia. Cena: około 250 zł.
  3. Pielęgnica do włosów, a w zasadzie ultradźwiękowa prostownica z podczerwienią do pielęgnacji włosów i kuracji keratynowej. Cena: 300-400 zł.
  4. Wapozon do włosów i twarzy – łączy w sobie funkcje ozonoterapii, aromaterapii i sauny na włosy. Ozonoterapia pomaga m.in. w walce z łupieżem, odkaża i nawilża skórę głowy oraz włosy, wspomaga też wnikanie w głąb włosa masek i preparatów nawilżających. Cena: ok. 350 zł.
  5. Uchwyt do suszarki. Mocuje się go na ścianie. Na początku uznałam, że to zbędny gadżet, ale po namyśle dochodzę do wniosku, że dlaczego nie? Jeśli ktoś ma dużą łazienkę i często suszy włosy, może mu się przydać. Cena: 30-160 zł.
  6. Ceramiczne termoloki Babyliss Pro. Takie termoloki marzą mi się już od dawna, ale mam już jedną lokówkę, więc na razie odłożyłam ten zakup na później. Najbardziej zachęca mnie w nich wygoda użytkowania (zakręcamy i po pół godzinie zdejmujemy, a w tym czasie mamy czas dla siebie – w odróżnieniu od kręcenia włosów lokówką, co zazwyczaj trwa dłużej). Wiem też, że w tym konretnym modelu producent zadbał też o to, by urządzenie jak najmniej działało niszcząco na włosy. Cena: około 200 zł.
  7. Suszarka kapturowa. Pozwala suszyć włosy bez użycia rąk, ma 3 poziomy temperatury i nawiewu. Cena: około 250-300 zł. 
Które z tych gadżetów i urządzeń podobają się Wam najbardziej?

Polecam też inne wpisy:

wtorek, 20 grudnia 2016

Nowy trend: farbowanie włosów... Nutellą


Są takie momenty, kiedy mimo że wydaje mi się, że w fryzjerstwie było już wszystko i nic już mnie nie zaskoczy, ktoś wpada na pomysł, który wywraca dotychczasową stabilizację do góry nogami. Tak jest w tym przypadku – otóż pewien salon fryzjerski w Dubaju wypróbował nową metodę koloryzacji włosów przy pomocy… Nutelli. I nie, nie chodzi o kolor farby przypominającą odcień czekolady, tylko o prawdziwą czekoladę do jedzenia w słoiku.

Na Instagramie salonu Abed&Samer z Bejrutu w Libanie pojawił się nawet filmik pokazujący całą procedurę. Widać na nim, jak fryzjer miesza Nutellę z mlekiem skondensowanym i nakłada je na włosy klientki, zawijając pasma w folię. Po chwili widzimy efekt: przyciemnione włosy!

Z tego, co udało mi się dowiedzieć, do koloryzacji dochodzi dzięki barwnikom z łupin orzechów laskowych zawartych w Nutelli. Włosy można przedtem rozjaśnić, żeby lepiej było widać rezultaty. 

Po takim farbowaniu włosy ładnie pachną, są nawilżone i błyszczące, a kolor utrzymuje się do 3 tygodni. Uzyskany odcień zależy od włosów, długości trzymania Nutelli i jej ilości – najczęściej jest to ciepły lub ciemny karmel.

Zainteresowanie tą usługą jest tak duże, że niektóre salony wprowadziły ją już na stałe do swoich cenników. 

A co wy o niej myślicie? Kakao, mleko i oleje nie od dziś dobrze wpływają na włosy, więc może ten zabieg nie jest aż tak dziwaczny, jak się może na pierwszy rzut oka wydawać?





Polecam:

niedziela, 18 grudnia 2016

Aktualizacja włosów – jesień 2016 | Fotorelacja z ostatnich miesięcy


Kiedy robiłam miesięczne aktualizacje włosów, zwykle nie mogłam się nadziwić, że już minęły cztery tygodnie i czas przygotować nowy wpis. Teraz, gdy robię to raz na kwartał, wciąż mam wrażenie, że dopiero co na ten temat pisałam. A tu znów minęły trzy miesiące!

Jesienią nie było w moim życiu (ani na głowie) żadnych rewolucji – po kilku dużych zmianach w okresie letnim to nawet lepiej, że wszystko się trochę uspokoiło. Jeśli chodzi o włosy, to na razie unikam farbowania – ostatnie zaliczyłam w sierpniu i póki co nie spieszy mi się do kolejnego (chociaż myślę już nad koloryzacją odrostów). Chętnie jednak za jakiś czas obetnę kilka centymetrów końcówek, bo widzę, że znacznie się już przerzedziły. Co poza tym?

Po sierpniowym tonowaniu włosów dbam o to, aby kolor jak najmniej żółkł. Przy blondzie nie jest to łatwe – szczególnie gdy się olejuje włosy. Zrezygnowałam z ochładzających kolor szamponów – przejrzałam te dostępne w drogeriach i niestety wszystkie, które miałam w rękach, zawierały silne detergenty, które mogły wysuszać włosy (takie kosmetyki stosuję zazwyczaj raz na kilka myć). Zamiast tego kupiłam więc specjalną maskę włoskiej marki Davines (o której już pisałam we wpisie poświęconym aktualizacji włosów latem) – nie było łatwo ją znaleźć (musiałam zamówić ją w sklepie fryzjerskim) i jak na mój gust była bardzo droga (100 zł), ale sprawuje się całkiem nieźle, jest niezwykle wydajna, pięknie pachnie i ma dość naturalny skład. Sięgam po nią zwykle raz na tydzień lub półtora.

Na początku jesieni powrócił mój cykliczny problem z wypadaniem włosów i podrażnieniem skóry głowy. Myślę, że oba były związane ze stresem, który towarzyszył mi w tych miesiącach. To przez niego byłam tak przemęczona, że nawet nie miałam siły ani ochoty pisać, a na blogu pojawiało się przez to mniej treści. Z wypadaniem włosów walczyłam na początku za pomocą oleju z czarnuszki, następnie łykając suplement diety Hairvity, a obecnie kończę kurację ampułkami Radical. Te ostatnie świetnie pomogły mi też na swędzenie i podrażnienie skóry głowy, wspaniale ją oczyściły i ukoiły. Ich działanie mogłabym przyrównać do peelingującego zabiegu, który przeszłam latem w Instytucie Trychologii, a który do dziś od czasu do czasu kontynuuję w domu (i też pomaga).

Niestety jak to zwykle bywa zdjęcie nie oddaje w pełni koloru (na żywo są jaśniejsze, a nie żółte)
W listopadzie przetestowałam też nowy system do regeneracji włosów Ultraplex marki Joanna – miałam wobec niego wiele wątpliwości, ale ostatecznie okazał się naprawdę dobrym produktem. O dziwo to chyba jedyny tego typu system ogólnodostępny w drogeriach i supermarketach.

Jeśli podsumowuję jesień, nie mogę też nie wspomnieć o tym, że w listopadzie mój blog skończył dwa lata – napisałam już prawie 300 wpisów, zrecenzowałam ponad 80 kosmetyków i produktów do włosów, a oglądalność bloga wynosi już grubo ponad milion osiemset odsłon! Do dziś ze zdziwieniem obserwuję, jak szybko powiększa się grono fanów na Facebooku czy Instagramie, którego mam przecież od niedawna. Dziękuję za Waszą aktywność i za to, że do mnie zaglądacie!

Jakich kosmetyków używałam jesienią?

Używane we wrześniu
We wrześniu do mycia głowy używałam zwykle Babydream – wróciłam do niego z braku innego delikatnego szamponu. Czasem, gdy chciałam użyć mocniejszych detergentów, sięgałam po szampon Agafii. Niestety, jesienią – trochę z braku czasu, a trochę w obawie przed żółknięciem – rzadko olejowałam włosy. Jeśli już to robiłam, to korzystałam z oleju kokosowego, z czarnuszki, z nasion chia lub produktu Alteya Organic (to ten malutki słoiczek z obrazkiem lawendy na zdjęciu) – trudno mi opisać, czym on jest: to taka maska składająca się wyłącznie z naturalnych olejów. Ma formę stałą, trzeba ją więc rozpuścić (tak jak olej kokosowy), żeby móc nałożyć olejki na włosy.

Jeśli chodzi o odżywki, to stosowałam głównie nawilżającą odżywkę Ziaji, naturalną Petal Fresh lub pięknie pachnącą Organix. Sięgałam też po maski: Gliss Kur, Sessio i wspomnianą już Davines. Końcówki włosów zabezpieczałam serum VitalDerm, a przed suszeniem spryskiwałam włosy sprayem termoochronnym Marion.

Używane w październiku
W październiku niewiele się zmieniło: do mycia głowy doszedł jeszcze szampon Perfect.Me, chociaż sięgałam po niego sporadycznie, a do włosów – odżywka CeCe Med Prevent Hair Loss (także rzadko używana). Podczas gdy we wrześniu trochę olejowałam włosy, miesiąc później prawie o tym zapomniałam. Na szczęście tylko na kilka tygodni.

Używane w listopadzie
W listopadzie – gdy zrobiło się zimniej – wyciągnęłam z szafki zakurzone pudełko z turbanem termalnym Hair Spa. Wreszcie przyjemnie się go używa – latem nie dałabym rady go nosić. Teraz staram się go użyć chociaż raz na tydzień lub dwa. Wróciłam też do olejowania włosów, a najczęsciej korzystam teraz z oleju z nasion chia. 

Poza tym zaczęłam stosowałam ampułki przeciw wypadaniu włosów Radical Farmony (wkrótce zamieszczę recenzję), dokańczałam zestaw Ultraplex, spray termoochronny Marion oraz szampon oczyszczający Ziaja „Kuracja dermatologiczna AZS” (recenzje tych kosmetyków też wkrótce zamieszczę). Jeśli chodzi o maski, to korzystałam głównie z Intensywnego wygładzania” Ziaji oraz dużego słoja maski La Luxe Paris. Znów zabezpieczałam końcówki kosmetykiem firmy Alcantara – miło było do niego wrócić po lepiącym serum VitalDerm.  Od czasu do czasu używałam też odżółcającej maski Davines i suchego szamponu Klorane.

Moje nowości z kosmetyków do włosów


Jesienią otrzymałam do testów wyjątkowy i pięknie zapakowany w kolorowe pudełko box Only You zawierający wyłącznie kosmetyki do włosów. Wśród nich znalazły się wprawdzie aż dwa produkty, które już miałam w domu (maska i szampon Ziaji), oddałam je więc koleżance, pozostałe jednak chętnie sprawdzę i zrecenzuję (zdjęcie boxu z mojego Instagrama znajdziecie nieco niżej).

Nowością w moich zbiorach jest też wspomniany już zestaw Ultraplex.

Jesienne migawki z Instagrama

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Fair hair care (@mfair_hair_care)


A co u Was słychać? :) 

Popularne w tym miesiącu: