sobota, 29 października 2016

Recenzja: Cece od Sweden, Cece Med, Argan conditioner (odżywka z olejem arganowym do włosów suchych i zniszczonych)


W ostatnich miesiącach polubiłam firmę Cece of Sweden, z miłą chęcią więc sięgnęłam po kolejny ich produkt: odżywkę z olejem arganowym do włosów suchych i zniszczonych. Do takich samych włosów była zresztą przeznaczona inna, ostatnio recenzowana przeze mnie odżywka tej marki. Z tą różnicą, że tamtej flagowym składnikiem był jedwab. Czy produkty w działaniu były choć trochę podobne?

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Wygląda ładnie, ale wygoda jego używania to już odrębna kwestia. Odżywka, która znajduje się w środku, jest tak gęsta, że wyciskanie jej za pomocą maleńkiego otworu na szczycie butelki trwałoby bardzo, bardzo długo. Na szczęście korek można odkręcić. Butla jest plastikowa, (niestety) nieprzeźroczysta i zawiera 300 ml kosmetyku.

Zapach

Kosmetyki Cece of Sweden mają według mnie jedną wspólną nutę zapachową – nie wiem, do czego można ją przyrównać, ale gdy wącham ich produkty, od razu wiem, jaka to firma. Zapach jest przy tym słodki i przyjemny, a w przypadku tej odżywki wręcz landrynkowy. 

Skład

Aqua (woda), Cetearyl alcohol (emolient), Propylene glycol (humektant), Cetrimonium chloride (konserwant, antystatyk), Argania spinosa kernel oil (olej arganowy), Isopropyl palmitate (emolient), Hydrolyzed wheat protein (hydrolizowane proteiny pszenicy), Quaternium-80 (antystatyk, odżywia), Glycerin (humektant), Lactis lipida (lipidy mleczne, nawilżają i zmiękczają), Ceramide 3 (utrzymuje wilgotność), Hydrolyzed keratin (hydrolizowana keratyna), Triticum vulgare term oil (olej z kiełków pszenicy), Benzophenone-4 (filtr UV), Methylparaben (konserwant), Propylparaben (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant), Parfum (zapach), Hexyl cinnamal (składnik zapachowy), Butylphenyl methylpropional (składnik zapachowy), Benzyl salicylate (konserwant), Cl 19140 (barwnik), Cl 16035 (barwnik).

Dobrze zachowana w przypadku tej odżywki równowaga PEH (proteiny – emolienty – humektanty) jest naprawdę godna pochwały – znajdziemy tu po trochu wszystkiego. Do tego warto też wyróżnić ceramidy oraz filtr UV, a także lipidy mleczne. Wadą odżywki arganowej Cece Med jest natomiast nadmiar konserwantów, które – na szczęście – znajdują się pod koniec składu. Wrażliwym skórom głowy może też nie odpowiadać dodatek barwników.


Działanie

Może nie jest to odżywka dla mnie idealna, ale sprawdzała się naprawdę dobrze, upewniając mnie w tym, że firma Cece of Sweden jest całkiem dobrym producentem kosmetyków. A przynajmniej ich produkty – jak dotychczas – sprawdzają się u mnie. Wprawdzie do Odżywki do włosów suchych i zniszczonych z jedwabiem jej daleko (tamta była lepsza dzięki świetnie działających u mnie proteinom), jednak i tak byłam z niej zadowolona: wygładzała, odżywiała, ułatwiała rozczesywanie i nadawała przyjemny zapach.

Konsystencja i wydajność

Kosmetyk jest dość gęsty, przez co starcza na długo. Wystarczyła odrobina odżywki, by pokryć nią całe moje włosy. Trudno mi powiedzieć, ile czasu z niej korzystałam, ponieważ sięgałam po nią nieregularnie, ale myślę, że spokojnie starczyłaby mi na 2 miesiące używania.


Cena i dostępność

Myślę, że można ją kupić w wielu drogeriach, a może nawet supermarketach. Kosztuje około 35 zł za 300 ml.

Podsumowanie

U mnie ten produkt działał odrobinę gorzej niż odżywka do włosów suchych i zniszczonych z jedwabiem tej samej firmy, muszę jednak przyznać, że i ta okazała się być naprawdę dobra. Jej cena wprawdzie jest nieco wyższa niż typowych kosmetyków drogeryjnych, uważam jednak, że wciąż mieści się w standardach i warto chociaż raz ją przetestować.


Inne recenzje:

niedziela, 23 października 2016

5 oznak świadczących o tym, że powinniśmy podciąć włosy


Kiedy jest najlepszy czas na to, aby podciąć włosy? – to pytanie często pojawia się na forach internetowych i w komentarzach na moim blogu. Prawda jest taka, że nie istnieje jedna prosta odpowiedź na to pytanie, nie ma też jednego harmonogramu, którego należy się trzymać, aby włosy wyglądały ładnie. Podcinanie to sprawa względna i indywidualna, a wbrew powszechnej opinii nie trzeba kurczowo trzymać się wersji obcinania włosów regularnie co dwa czy trzy miesiące.

Przykład? Mnie zdarza się podcinać włosy na przykład raz na pół roku, jeśli się nie rozdwajają i nie czuję, aby wymagały skrócenia. Za każdym razem jednak, gdy je podetnę, odżywają i wyglądają znacznie lepiej (o czym już pisałam we wpisie: Dlaczego warto podcinać włosy?).

Jeśli więc zapuszczamy włosy i nie widzimy, aby się rozdwajały, nie musimy ich skracać tylko dlatego, że ktoś ustalił z góry taką zasadę. Fakt faktem jednak, warto robić to regularnie.

Kiedy więc jest czas na to, by podciąć włosy?

Włosy są przerzedzone

Długie włosy, które od dawna zapuszczamy, z czasem stają się przerzedzone na końcach. Jest to spowodowane tym, że z biegiem lat kruszą się, wycierają i niszczą, a ich najniższe partie zaczynają wyglądać smętnie i nieestetycznie. Czasem wystarczy je skrócić o kilka centymetrów, by wydały się bardziej gęste i zadbane!

Włosy są zbyt długie

Jestem zdania, że nie każdemu pasują długie włosy – są osoby, które zdecydowanie ładniej wyglądają w krótkich fryzurach. Nie ma więc sensu na siłę ich zapuszczać. Co więcej, bardzo długie włosy – na przykład takie, które sięgają do pasa – sprawiają, że sylwetka wydaje się cięższa, a fryzura, aby nie wyglądać niechlujnie, wymaga dużej dbałości. Warto mieć to na uwadze. Długie, ale niezadbane włosy, to nic fajnego.

Sama podcinam włosy co kilka miesięcy i co jakiś czas orientuję się, że urosły już tak bardzo, że nie czuję się z nimi dobrze – są po prostu zbyt długie. Wtedy w ruch idą nożyczki, a po każdym takim podcięciu nie tylko lepiej wyglądają, ale też poprawia się ich kondycja, a ja mam wrażenie, że te kilka centymetrów zrobiło naprawdę ogromną różnicę!

Włosy rozdwajają się i są zniszczone

Białe kuleczki na końcówkach to znak, że włosy zaczynają się rozdwajać. Nie ma wtedy na co czekać, lepiej od razu podciąć je dobrymi, ostrymi nożyczkami. Jeśli tego nie zrobimy, włosy będą się dalej rozdwajać, coraz wyżej i wyżej, aż w końcu trzeba będzie je ściąć o wiele krócej niż początkowo zakładaliśmy. Regularne podcinanie – o ile to konieczne – to ważny element pielęgnacji i mus, jeśli naprawdę chcemy włosy zapuścić (więcej pisałam o tym we wpisie Dlaczego warto podcinać włosy?).

Przyda się: Najlepsza metoda na pozbycie się rozdwojonych końcówek bez skracania włosów na długości 

Włosy są bardzo się strączkują i są przesuszone

Gdy podetniemy włosy, końcówki zyskują nowe, ostre zakończenie i mogą utrzymywać prawidłową wilgotność we wnętrzu – dzięki temu włosy są cięższe i mniej się strączkują.

Fryzurze brakuje kształtu, a włosy źle się układają

Gdy moje włosy są zbyt długie, zaczynają wyglądać na obciążone, zaczyna brakować im puszystości i gorzej się układają – tym bardziej, że końcówki są już wtedy w kiepskim stanie i wykazują większą tendencję do puszenia. Podcięcie, nawet niewielkie, sprawia, że odżywają – wydają się gładsze, bardziej gęste i zdrowsze.  

A kiedy, według Was, nadchodzi pora na podcięcie włosów? Co dopisalibyście do tej listy?

Polecam też:

sobota, 8 października 2016

Recenzja: suplement diety Hairvity


W ciągu ostatnich kilku lat przekonałam się, że to, co działa u innych, niekoniecznie musi być dobre u mnie, a to, co szeroko reklamowane i chwalone, nie sprawdza się u każdego. Tak chyba jest też z Hairvity – bardzo znanym i lubianym w blogosferze preparatem poprawiającym – przynajmniej w teorii – kondycję włosów.

Gdy dostałam go na początku września do testów, bardzo się ucieszyłam, ponieważ od pewnego czasu zauważałam u siebie wzmożone wypadanie włosów. Miałam nadzieję, że Hairvity mi pomoże, naczytałam się zresztą zachwalających go opinii na różnych stronach. Jakie były efekty tej kuracji?

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Odkręcany, wytrzymały, plastikowy słoik w tekturce i dużym, wysuwanym pudełku. Nie ma wprawdzie ulotki, ale wszystkie ważne informacje zapisano na opakowaniu. Wszystko razem tworzy ładnie wyglądający zestaw. Dopracowane są nawet kapsułki z wyrysowanym znaczkiem producenta.

Zapach

Normalnie – w przypadku recenzowania suplementów – z oczywistych względów nie oceniam zapachu. Tu jednak nie sposób przejść obok niego obojętnie: gdy odkręciłam słoik, uderzyła mnie w nos bardzo nieprzyjemna, chemiczna woń. Nawet długo po połknięciu wszystkich kapsułek wciąż czuję w nim ten zapach.


Skład

W Hairvity znajdziemy: Kolagen + Amino Complex™: Kolagen, L-leucyna, L-walina, L-cysteina, L-metionina, L-lizyna; MSM - metylosulfonylometan, Ekstrakt ze skrzypu polnego, Witamina C, Niacyna, Żelazo, Kwas pantotenowy, Witamina B6, Witamina B2, Witamina B1, Witamina A, Kwas foliowy, Biotyna, Witamina D3, Witamina B12. To oczywiście składniki aktywne – poza nimi w kapsułkach znajdują się też m.in. barwniki czy substancje wypełniające. Bogactwo pozytywnie działających substancji jest tu jednak spore – taki suplement faktycznie może dobrze działać na włosy.

Wystarczy zwrócić uwagę chociażby na flagową formułę tego suplementu: Kolagen+AminoComplex™. Zgodnie z tym, co widnieje na stronie producenta Hairvity jest to połączenie kolagenu oraz aminokwasów: l-leucyny, l-waliny, l-cysteiny, l-metioniny i l-lizyny. A te, jak wiemy, są włosom bardzo potrzebne.



Działanie

I tu zaczynają się schody, ponieważ dla mnie najważniejszym efektem, jakiego oczekiwałam od tego suplementu, było zahamowanie wypadania włosów. Po miesiącu – bo tyle trwała moja kuracja – nie widzę absolutnie żadnej różnicy w tym temacie, a włosy jak wypadały, tak wypadają – znacznie bardziej niż latem. Niedawno przeraziłam się, wyciągając z odpływu wanny pokaźny kołtun po kąpieli…

Jeśli zaś chodzi o inne skutki, to porost włosów w ostatnim miesiącu był raczej standardowy – około 1 cm – a przy tym powrócił mój przedwakacyjny problem związany z podrażnieniem skóry głowy. Niestety, na to suplement też nie pomógł, chociaż z informacji na stronie internetowej producenta wynika, że powinien.

Jeśli zaś chodzi o babyhair, to po czterech tygodniach, nawet jeśli są, to na tyle krótkie, że nie jestem w stanie ich zauważyć ani ocenić, czy faktycznie wyrosły. Musiałabym sprawdzić to pod mikroskopem.

Nie twierdzę, że Hairvity to zły produkt. Moim zdaniem ma wszystkie przesłanki do tego, aby działać świetnie. Co więc zawiodło? Wydaje mi się, że miesięczna kuracja – a tyle zaproponował mi producent oferując produkt do testów – to zdecydowanie za krótko. Z moich obserwacji wynika (a wypróbowałam już sporo preparatów), że pierwsze efekty dają się zauważyć po 2,5-3 miesiącach codziennego łykania suplementu. To samo zresztą napisano na stronie Hairvity.

Zalety? Mam wrażenie, że Hairvity – zamiast na włosy – lepiej zadziałał mi na paznokcie. W ostatnich tygodniach wydają się mocniejsze!



Konsystencja i wydajność

W opakowaniu znajduje się 60 kapsułek. Należy łykać dwie dziennie, a więc kuracja wystarcza na 30 dni. Kapsułki są duże, ale ja na szczęście nie mam problemów z połykaniem leków.

Cena i dostępność

Jedno opakowanie Hairvity kosztuje 59 zł (chociaż w sieci możemy go dostać też trochę taniej). To dość wysoka cena – za pełną 3-miesięczną kurację przyjdzie nam zatem zapłacić 177 zł. Nie każdego będzie stać na taki wydatek. Jeśli zaś chodzi o dostępność, to Hairvity kupimy przez internet.

Podsumowanie

Oceniam ten suplement na niebiesko, czyli jako neutralny – wydaje mi się, że przy dłuższym stosowaniu zaobserwowałabym lepsze rezultaty. A tak muszę dalej szukać czegoś, co sprawi, że moje włosy przestaną tak bardzo wypadać.

Jestem ciekawa Waszej opinii na temat Hairvity. Używaliście? Jakie były efekty? A może dopiero planujecie wypróbować? 


Inne recenzje:

wtorek, 4 października 2016

Nowości fryzjerskie: zimna prostownica i bezgłośna suszarka


Jedno urządzenie zamraża lodem, drugie – grzeje, ale w delikatny i niezwykle cichy sposób. Oba trafiły już do sprzedaży i szybko zostały okrzyknięte innowacyjnymi i wyjątkowymi. Jak działają i czy warto w nie inwestować? Przed Wami dwie ciekawe nowości fryzjerskie: suszarka Supersonic i prostownica Inverse Hair Conditioning System!

Supersonic – bezgłośna suszarka

Firma Dyson, producent suszarek do rąk i bezworkowych odkurzaczy, wyprodukował niedawno nowoczesną suszarkę do włosów. Nie tylko oryginalnie wygląda, ale też ma jedną wyjątkową cechę: praktycznie bezgłośne działanie. Producenci chwalą się tym, że urządzenie wydaje dźwięki niesłyszalne dla ludzkiego ucha (a nawet dla psów!), ale jak możecie się przekonać w poniższym filmiku, jakiś tam szmer jednak słychać. W porównaniu do tradycyjnych suszarek jest to jednak niebo a ziemia!


Skąd taka innowacyjność? Wynika to z wyjątkowego silnika suszarki, który nie dość, że jest znacznie lżejszy i mniejszy niż tradycyjne, to jeszcze bardzo efektywnie pracuje, wirując nawet 110,000 razy na minutę.

Prace nad skonstruowaniem Supersonic – bo taką nazwę nosi – trwały cztery lata. W tym czasie przetestowano ją na ponad… 1500 km włosów. Wiadomo to dokładnie, ponieważ producenci, podczas prac nad urządzeniem, skupowali pukle ludzkich włosów, by zobaczyć, jak reagują one na użycie suszarki.


Supersonic ma wbudowany termostat, który mierzy temperaturę wydmuchiwanego powietrza 20 razy na sekundę, w ten sposób kontrolując, by nie suszyć włosów zbyt gorącym nawiewem. Jest lekka, a dodatkowo wyposażono ją w funkcję jonizacji. Można ją kupić w trzech kolorach: srebrnym, grafitowo-różowym i biało-złotym. W skład zestawu wchodzi też antypoślizgowa mata, na którą można odkładać urządzenie, a także trzy końcówki.

Cena tego cuda to 400$, czyli znacznie więcej niż tradycyjne suszarki. Z tego, co mi wiadomo, Supersonic jest już dostępny w Japonii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Wygląda dość kosmicznie, prawda?



Inverse Hair Conditioning System – zimna prostownica

Jeśli nie używacie prostownicy ze względu na to, że jej wysoka temperatura może zniszczyć włosy, być może zainteresuje Was Inverse Hair Conditioning System – urządzenie, które do pielęgnacji wykorzystuje minusowe temperatury. Innymi słowy, za jego pomocą możemy nie tylko wyprostować włosy, ale też o nie zadbać, by były mocniejsze i bardziej lśniące.

David Roe, stylista fryzur z Nowej Zelandii, zauważył niegdyś, że włosy jego żony, umyte lodowatą wodą, wyglądają piękniej. To zainspirowało go do stworzenia lodowej prostownicy, która składa się z dwóch oddzielnych części: silikonowego trzonu wypełnionego wodą oraz plastikowej nasadki. Tę pierwszą należy włożyć do zamrażalki na co najmniej dwie godziny. W tym czasie zawarta w niej woda zamienia się w lód. Następnie wyjmujemy trzon i nakładamy na niego nasadkę, która chroni dłonie przed zimnem.


Prostownicę przykładamy do wilgotnych, osuszonych ręcznikiem włosów, by je wzmocnić, nawilżyć i odżywić. Według producenta regularne jej używanie sprawia, że pasma stają się mocniejsze, zdrowsze, bardziej miękkie i łatwiejsze do rozczesania. Jak to zwykle bywa, do urządzenia sprzedaje się także dodatek – mgiełkę pielęgnującą – która ma wzmocnić jego efekt.

Koszt zimnej prostownicy to 900 zł, a mgiełki – 100 zł. System nie potrzebuje zasilania.


Które urządzenie wydaje się Wam ciekawsze?

Inne ciekawostki:

sobota, 1 października 2016

Recenzja: Delia, Cameleo, Maska keratynowa do włosów cienkich i osłabionych


Mam wrażenie, że firma Delia wyprodukowała już całą masę masek opatrzonych nazwą „keratynowa” – sama zresztą jakiś czas temu już jedną taką recenzowałam (tutaj). W zasadzie różni je kolor opakowania, kolejność składników (mniej więcej) i opis producenta. Tamta działała u mnie nieźle, miałam więc nadzieję, że i z tej będę zadowolona.

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Zamykany, plastikowy słoik o pojemności 200 ml. Zakręcany, wykonany ze sztywnego plastiku. Pod wieczkiem znajduje się zabezpieczające produkt sreberko. Na opakowaniu dobrze widoczny skład oraz opis producenta po polsku i angielsku.

Zapach

Dla mnie typowo drogeryjny i mało charakterystyczny, ale przyjemny.



Skład

Aqua (woda), Cetyl Alcohol (emolient), Ethyltrimonium Chloride Methacrylate/Hydrolyzed Wheat Protein Copolymer (kondycjonuje), Cetearyl Alcohol (emolient), Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate (humektant, antystatyk), Ceteareth-20 (emulgator), Lactic Acid (kwas mlekowy), Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin (kondycjonuje, antystatyk), Parfum (zapach), Behenamidopropyl Dimethylamine (antystatyk, emulgator), Methylparaben (konserwant), Propylparaben (konserwant), DMDM Hydantoin (konserwant), Phenoxyethanol (konserwant), Bis-Cetearyl Amodimethicone (silikon usuwalny za pomocą łagodnych szamponów), Ceteareth-7 (emulgator), Ceteareth-25 (rozpuszczalnik), Limonene (zapach), BHT (przeciwutleniacz), Macadamia Integrifolia Seed Oil (olej macadamia), Tocopherol (witamina E), Cetrimonium Chloride (konserwant), Disodium EDTA (zwiększa trwałość), Hexyl Cinnamal (zapach), Linalool (zapach), Citronellol (zapach), Benzyl Salicylate (zapach), Butylphenyl Methylpropional (zapach).

Pierwsze, co może rzucić się w oczy, to duża ilość konserwantów (dość wysoko w składzie, chociaż już po zapachu) i elementów zapachowych. Cóż, ta maska do naturalnych na pewno nie należy.

Warto zwrócić jednak uwagę na takie składniki jak Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, czyli Keramimic 2.0 – jest to element, którego budowa przypomina keratynę obecną we włosach. Jego zadaniem jest odbudowywanie najbardziej zniszczonych miejsc w pasmach i ich regeneracja.

Jest tu też składnik owiany złą sławą, o którym już kiedyś pisałam: DMDM Hydantoin. To konserwant będący pochodną formaldehydu. Czyli niedobrze.

Swoją drogą skład jest zbliżony do recenzowanej już kiedyś przeze mnie maski z tej samej serii – zresztą również keratynowej – do włosów farbowanych i rozjaśnianych.


Działanie

Jeśli już od jakiegoś czasu zaglądacie na mojego bloga, pewnie wiecie, że moje włosy bardzo dobrze reagują na kosmetyki keratynowe (i na inne proteiny także). Tutaj też nie było niespodzianek: po tej masce były zwykle wygładzone, dociążone i błyszczące. Podobało mi się, jak się układają, to, że są puszyste i optycznie wydają się nieco bardziej gęste. Nie uważam, aby była to dla mnie maska idealna, ale na pewno godna polecenia.

Konsystencja i wydajność

Budyniowa, z lekkimi grudkami. Nie wiem, dlaczego konsystencja nie była jednolita – nie sądzę, aby maska się zepsuła, bo była odpowiednio przechowywana i miała jeszcze kilka miesięcy ważności. Dobrze też działała. Wydajność oceniam na przeciętną.


Cena i dostępność

Koszt maski keratynowej Cameleo to około 13-15 zł za 200 ml. Kupimy ją w supermarketach i drogeriach.

Podsumowanie

Składowi brakuje nieco do bycia idealnym (albo po prostu bardzo dobrym), jednak na moich włosach ta maska działała naprawdę przyzwoicie. Myślę, że wypełnia obietnicę wypisaną na opakowaniu: nadaje objętość bez obciążania i jest odpowiednia dla pasm cienkich i osłabionych.


Polecam też:

Popularne w tym miesiącu: