Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fryzury. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fryzury. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 maja 2018

Strzyżenie włosów – po czym poznamy dobrego fryzjera? | 5 umiejętności, którymi powinien cechować się fachowiec


Chyba każda z nas ma jakieś nieprzyjemne doświadczenia związane z wizytą u fryzjera – ile to razy czytałam w komentarzach czy wiadomościach prywatnych opinie rozżalonych dziewczyn, które wróciły do domu z za krótkimi, źle obciętymi lub nieodpowiednio ufarbowanymi włosami… (przy okazji przypominam, że w wyjątkowych przypadkach można reklamować usługę fryzjerską). Czasem takie sytuacje są winą klientek, które nie potrafią jasno i precyzyjnie określić swoich oczekiwań, innym zaś – samych fryzjerów. I właśnie na tym ostatnim aspekcie chciałabym się skupić w tym wpisie.

Zadajmy więc sobie pytanie: po czym poznać, że fryzjer jest fachowcem i nie wybiegniemy od niego z płaczem? Niestety, nie wiadomo tego od momentu przekroczenia progu salonu – na ogół to, jaki jest dany fryzjer, okazuje się już podczas wizyty. Nie ma też co liczyć na to, że bardzo drogi fryzjer, przez wielu określany „najlepszym w mieście”, faktycznie okaże się taki idealny – przekonałam się o tym osobiście i widzę to po wielu opiniach moich czytelniczek.

Warto jednak znać kilka zasad, po których rozpoznamy dobrego fachowca – jeśli się do nich stosuje, możemy być spokojniejsze o to, co mamy na głowie. Oto 5 według mnie najważniejszych.

1. Przejmuje inicjatywę, ale uwzględnia preferencje klientki

Co przez to rozumiem? Przede wszystkim najpierw pyta o to, jakie są nasze dokładne oczekiwania, jak się do tej pory strzygłyśmy i co nam ewentualnie nie odpowiada. Potem wyraża swoje zdanie i – jeśli to konieczne – proponuje coś od siebie. W skrócie: zamiast zapytać „jak obcinamy?”, pyta – „Jak była pani ostatnio strzyżona” i potrafi doradzić.
Dzięki temu mamy pewność, że:
  • zna się na swojej pracy,
  • nie traktuje wszystkich klientek jak klonów, do każdego podchodzi indywidualnie,
  • nie idzie na łatwiznę, byle tylko jak najszybciej skończyć, zależy mu na tym, by klientka była zadowolona i wyglądała jak najlepiej.

Jeśli fryzjer pyta was tylko „to jaką by pani chciała fryzurę?” i po usłyszeniu odpowiedzi bez zastrzeżeń sięga po nożyczki, to albo trafiłyście w dziesiątkę i ta fryzura faktycznie jest świetnym pomysłem, albo… lepiej wiać.

2. Ustala kształt fryzury przed myciem głowy klientki

Jeśli byłyście kiedyś u fryzjera, który najpierw umył wam głowę, a dopiero potem pytał o to, jak chcecie być obcięte, to na pewno wiecie, co mam na myśli. Kiedy włosy są mokre, fryzjer nie jest w stanie ocenić, jak się układają, dokąd powinny być skrócone i w jakiej fryzurze wam do twarzy. Takie szczegóły ustala się na samym początku.

3. Przekonuje do konkretnego cięcia lub koloryzacji realistycznymi argumentami

Tutaj zasada jest prosta: zamiast mówić ogólnikami typu „obetnę troszeczkę”, wyraża się jasno – „proponuję obciąć pani włosy do ramion, dzięki czemu fryzura zyska na lekkości”. Chodzi o konkrety: „troszeczkę” dla każdego znaczy coś innego. Fryzjer może mieć przez to na myśli ścięcie znacznie większej ilości włosów niż klientka sobie życzy i… chyba właśnie przez to są nieporozumienia.

Jeśli fryzjer nie jest konkretny, dopytajmy o szczegóły zanim chwyci za nożyczki. Jeśli doradza znaczącą zmianę fryzury, porozmawiajmy o argumentach: dlaczego uważa, że to dobry pomysł? Czy może to jakoś uzasadnić? Czy tylko „tak mu się wydaje, że to będzie nam pasować”? Bazowanie na rzeczowych argumentach powinno być podstawą i dla nas, klientek, i dla fryzjera.

4. Umie dobrać fryzurę do kształtu twarzy klientki

Wiem, że są klientki, które sugerują się fryzurami gwiazd lub tymi, które są akurat modne, i proszą o takie właśnie cięcie. Niestety, to co pasuje Jessicy Albie czy Jennifer Aniston niekoniecznie musi wyglądać równie pięknie na nas… i odwrotnie! Fryzura powinna pasować do naszego kształtu twarzy i trybu życia, a także do rodzaju naszych włosów. A fryzjer powinien umieć doradzić klientce inne cięcie jeśli wie, że to, które chce, okaże się dla niej katastrofą. Bo powinien to wiedzieć.

5. Napręża włosy przy obcinaniu i obcina je pod kątem prostym

To taki techniczny niuans, ale oddziela dobrych fryzjerów od złych. Serio, inaczej cięcie jest po prostu krzywe. Podobnie krzywe będzie, jeśli fryzjer nie stoi na wprost obcinanego pasma.

Czy wasi fryzjerzy spełniają te zasady? Zwracałyście na nie wcześniej uwagę?

PS. Mój blog znalazł się w rankingu najlepszych blogów poświęconych pielęgnacji włosów, będzie mi bardzo miło, jeśli na mnie w nim zagłosujecie! Głosowanie odbywa się tutaj i potrwa do 17 maja, można oddawać jeden głos dziennie :)

Polecam też:

wtorek, 6 lutego 2018

Zanim obetniesz włosy, czyli 5 kwestii, które warto wcześniej przemyśleć


Kiedy we wrześniu obcięłam włosy o połowę (z długości sięgającej do połowy pleców skróciły się ledwo do ramion!), zauważyłam, że taka długość nie jest dla nich odpowiednia.  Okazało się, że ich struktura sprawiła, że kiepsko się układały, gdy były zbyt krótkie (co opisałam tutaj). Nie wzięłam tego wtedy zupełnie pod uwagę i nie wiedziałam, że może się tak stać. W efekcie przez prawie 4 miesiące wyczekiwałam, aż osiągną odpowiednią długość i wytrwale je zapuszczałam. Od stycznia jest już znacznie lepiej – włosy sięgają za ramiona, dzięki czemu zyskały punkt podparcia i prezentują się całkiem dobrze.

Ten szczegół sprawił, że postanowiłam przygotować dla was kilka wskazówek, na co zwrócić uwagę, zanim zdecydujecie się obciąć włosy. Zaznaczam – nie chodzi o nieznaczne podcięcie, tylko o obcięcie włosów przynajmniej kilkanaście centymetrów. Nie odradzam też obcinania, sama uwielbiam ten stan, kiedy włosy są skrócone, mają wyraźnie zaostrzone końcówki i dzięki temu lepiej wyglądają. Ale… zanim sięgniemy po nożyczki, warto zastanowić się nad pięcioma sprawami. Oto one.

1. Czy taka długość będzie wygodna?

Chodzi przede wszystkim o dopasowanie fryzury do naszego trybu życia: przy wielu zawodach wymagane jest wiązanie włosów (gastronomia), są i takie, przy których rozpuszczone, także krótkie, na przykład sięgające do brody, są po prostu niewygodne i przeszkadzają. Wiem też, że takie – nazwijmy je – półdługie fryzury nie są zbyt dobrym pomysłem dla młodych matek, które często się schylają i są cały dzień w ruchu. Włosy lecące na twarz, a jednocześnie zbyt krótkie, by można je było łatwo związać, to w takich przypadkach udręka. Dopasujmy więc długość włosów do trybu życia.

2. Czy struktura włosów nadaje się do tej fryzury?

To moim zdaniem kwestia najbardziej istotna. Chodzi nie tylko o budowę naszych włosów, ale też o ich gęstość. Od tego będzie zależało to, jak włosy będą się układać, czy nie będą zbyt przyklapnięte, czy nie będzie widać prześwitów (przy tych bardzo rzadkich) i tak dalej. W tym zakresie powinien nam doradzić zaufany fryzjer – taki, który nie idzie na łatwiznę i nie wykonuje wszystkim tego samego cięcia, bo to według niego modne albo – zwyczajnie dla niego – wygodne…

Poza tym istotne jest też to, czy nasze włosy nie przetłuszczają się zbyt szybko. Wiem, że są takie dziewczyny (szczególnie bardzo młode), które już kilka godzin po umyciu głowy skarżą się na „przyklap”. Przy dłuższych włosach to nie aż taki wielki problem, można je związać, ale przy zbyt krótkich może się to okazać kłopotliwe…

3. Czy taka długość będzie ci pasować?

To, co komu pasuje, to oczywiście kwestia gustu. Wyobraźmy sobie jednak, że – pod wpływem impulsu – decydujemy się obciąć włosy na krótko i okazuje się, że w takiej fryzurze wyglądamy naprawdę źle… Przed nami wtedy wiele miesięcy zapuszczania. Podobnie jest z farbowaniem włosów, szczególnie na ciemne kolory (chociaż szybciej zmienimy kolor niż doczekamy się na powrót długich włosów).

Na to, czy dane cięcie nam pasuje, może mieć wpływ wiele czynników: kształt twarzy, struktura włosów, to, jak się układają, a nawet kolor cery czy rodzaj sylwetki. Nie polecam więc decydowanie się na drastyczne cięcie nagle, na przykład pod wpływem zachęt fryzjera. Szczególnie, że w salonach fryzjerskich jest specyficzne sztuczne światło, przy którym – na ogół – wyglądamy nieco inaczej niż przy dziennym.   

4. Czy włosy po obcięciu będzie można związać?

Pamiętam, jak w czasach szkolnych obcięłam włosy do ucha. Wyglądały dobrze, byłam zadowolona, ale minusem tak krótkiej fryzury okazało się to, że włosów praktycznie nie dało się związać. To było dość męczące latem czy na zajęciach z WF-u. Warto więc przemyśleć sobie tę kwestię, szczególnie, jeśli na co dzień cenimy sobie wygodę i wiążemy włosy.  

5. Czego będą wymagały włosy po obcięciu?

Kolejny przykład z mojego życia, także z czasów szkolnych: poszłam wtedy do fryzjera, który namówił mnie na obcięcie włosów do ramion. Niestety, mocno mi je wtedy wycieniował. Gdy wyszłam z salonu, byłam nawet zadowolona – włosy były wymodelowane i ładnie ułożone. Problemy zaczęły się w domu, gdy je umyłam, bo oczywiście nie umiałam podobnie ich podkręcić, a w dodatku nie wyobrażałam sobie robić tego codziennie przed lekcjami. A bez tego włosy się oczywiście wywijały. Może nie było tragicznie, ale to jeden z tych przypadków (dwóch albo trzech w moim życiu), kiedy obiecałam sobie: nigdy więcej cieniowania.

Dlatego ważną sprawą jest takie cięcie, które – jeśli nie chcemy co rano przez pół godziny modelować włosów – wymaga jak najmniej układania i pracy. Zwłaszcza jeśli, tak jak ja, nie macie ku temu szczególnych zdolności.

A co wy bierzecie pod uwagę przy obcinaniu włosów? Co jest dla was najważniejsze?

Polecam:

środa, 13 września 2017

Fryzura ślubna dla cienkich włosów | Moja fryzura ślubna | Jak zaplanować fryzurę ślubną i wybrać fryzjera?


Dość długo mnie tu nie było, a wszystko przez mój ślub i wesele, które odbyły się na początku września. Przygotowania i załatwianie rozmaitych spraw (a do tego oczywiście praca i inne zobowiązania) zajęły mi w sierpniu tyle czasu, że nie starczyło mi go już na pisanie czegokolwiek na bloga. Teraz powoli wracam już do normalności, a pierwszy wpis po długiej nieobecności przeznaczam – a jakżeby inaczej – na opisanie Wam, na jaką fryzurę ślubną się zdecydowałam. Tym bardziej, że część z Was mnie o nią pytało!

Fryzura ślubna dla cienkich włosów – dylematy i opcje

Zacznę od tego, że nie jestem typem kobiety, która całe życie marzyła o tym, by wyjść za mąż, a w czasach szkolnych kolekcjonowała wycinki ze ślubnych katalogów, które wklejała do trzymanego pod łóżkiem segregatora. O nie. Temat ślubów nigdy mnie nie interesował i nawet przygotowując się do własnego, nie wpadłam w żadną przedślubną gorączkę. To, jak tego dnia będę uczesana, także nie planowałam zbyt skrupulatnie – miałam jedynie pewne wyobrażenie, jak taka fryzura mogłaby wyglądać, a przede wszystkim – jak nie powinna.

Jeśli regularnie do mnie zaglądacie, wiecie, że moje włosy są raczej cienkie i delikatne niż grube i gęste. Z tego względu niektóre możliwości fryzur musiałam od razu skreślić. Jedną z nich były luźne fale, które bardzo mi się podobają, ale zdecydowałam się je odrzucić z kilku powodów:
  • w dniu mojego ślubu była mżawka, po chwili fale zamieniłyby się więc w puch,
  • fale na moich włosach szybko zaczęłyby się prostować, a zbyt mocno polakierowane nie wyglądałyby zbyt dobrze,
  • w dniu ślubu miałam naprawdę długie włosy i uznałam, że będzie mi niewygodnie, jeśli nie będą upięte.

Szybko więc zweryfikowałam swoje plany i postawiłam na upięcie. Miałam tylko jeden duży warunek: nie może być gładkie. Chodziło mi po głowie uczesanie w romantycznym stylu, ale na tyle okiełznane, aby w czasie wesela nie martwić się wpadającymi do talerza i fruwającymi wokoło pasmami. Nie chciałam też fryzur przesadzonych, stworzonych z dziesiątek loczków – takich, które wydają mi się zbyt kiczowate i przypominające czasy lat 90.

Moja fryzura ślubna 


Dwa tygodnie przed ślubem poszłam do swojej fryzjerki na farbowanie i tonowanie włosów, aby nieco ochłodzić ich kolor. Z biegiem czasu, mimo stosowania odpowiednich kosmetyków, żółkną bowiem i ich odcień staje się coraz cieplejszy. Dzięki temu, po kilku myciach, w dniu ślubu miały pośredni, odpowiedni kolor. Poza tym przez ostatnie miesiące wcale ich nie obcinałam, korzystając z tego, że się nie rozdwajają – na początku września były więc naprawdę długie.

Na wykonanie fryzury ślubnej wybrałam się do salonu „Agnieszka Chełmońska Studio” na warszawskiej Pradze, gdzie czesała mnie przesympatyczna p. Ania Kamińska. Wykonanie widocznego poniżej upięcia zajęło jej nieco ponad godzinę. Fryzura była asymetryczna, zaczesana na prawą stronę. Z przodu włosy były wywinięte, a niektóre pasma luźno zwisały. Tym sposobem uniknęłam więc gładkiego koka, co bardzo mnie cieszyło. W zależności od ilości włosów w koka można wpleść sztuczne pasma bądź zastosować wypełniacz, chociaż na pewno nie każdy ich potrzebuje. Do tego uczesania potrzeba jednak wielu wsuwek – ja miałam ich chyba ze 40!


Fryzjerka wpięła mi także we włosy stroik, który wcześniej kupiłam – zdecydowałam się na delikatną ozdobę na druciku, która współgrała z moją suknią i biżuterią. Jej zaletą jest to, że można ją dowolnie wyginać i układać, a nawet – w razie potrzeby – skrócić. Welon był przypięty tuż nad nią i z nim wiązał się jedyny problem: z powodu tak dużej ilości spinek trudno było go wpiąć we włosy i wciąż się wysuwał. Bałam się, że spadnie w drodze do ołtarza, ale na szczęście zsunął się już po wyjściu z kościoła :)

Uczesanie było bardzo wygodne i trwałe – po weselu nawet w nim spałam i obudziłam się niemalże z nienaganną fryzurą :) Najgorsze było wyciąganie z włosów tych wszystkich spinek, ale z pomocą osób trzecich jakoś się to udało :)

Za wiele wprawdzie nie widać, ale chciałam Wam pokazać z suknią i (zsuwającym się) welonem ;)

Jak zaplanować fryzurę na ślub?

Jeśli zbliża się Wasza data ślubu bądź chcecie zawczasu wszystko zaplanować, oto moje rady, które – mam nadzieję – się Wam przydadzą:
  • jak najwcześniej zarezerwujcie sobie miejsce u ulubionego fryzjera – czekanie do ostatniej chwili (mam tu na myśli: kilka miesięcy przed ślubem w przypadku dobrych salonów) może skutkować brakiem miejsc. O tym, jak taki salon wybrać, napisałam poniżej.
  • Jeśli to możliwe, umówcie się na fryzurę próbną. Nie musi być ona wykonywana w miejscu, gdzie ostatecznie będziecie się czesać (moja nie była) – taka wizyta ma być dla Was inspiracją, a nie ostatecznym wybraniem kształtu uczesania. Chodzi o to, by porozmawiać z fachowcem, co pasuje do Waszej urody, włosów i sukni, ocenić, czy ładniej Wam w wysokim koku, czy może lepiej będzie postawić na luźne loki. Ja po takim spotkaniu miałam sporo nowych pomysłów na siebie!
  • Przejrzyjcie internet w poszukiwaniu inspiracji. Jeśli marzy się Wam jakieś upięcie, a wydaje się Wam, że Wasze włosy się do niego nie nadają, porozmawiajcie o tym z fryzjerem zamiast od razu rezygnować z pomysłu – może się okazać, że wystarczy pasmo sztucznych włosów lub prosty wypełniacz, aby wyczarować ją na Waszych włosach. Wszystko zależy od umiejętności fryzjera!
  • Przy wyborze fryzury uwzględnijcie – poza jej wyglądem – także to, czy będzie Wam w niej wygodnie, czy będzie pasować do twarzy i sukienki.
  • Jeśli farbujecie włosy na blond, zróbcie to tydzień lub dwa tygodnie przed ślubem – zazwyczaj w dniu ślubu wyglądają one wtedy ładniej niż w dniu farbowania lub miesiąc później.
  • Wizytę w dniu ślubu umówcie z samego rana – nie polecam czesać się dwie czy trzy godziny przed ślubem. Dlaczego? Z prostego powodu: po co dokładać sobie stresu i martwić się, że się nie zdąży? Tym bardziej, że fryzjer może mieć gorszy dzień i wizyta się przedłuży lub też jej termin się przesunie z powodu innych, spóźnialskich klientek. A Wy macie przecież tego dnia jeszcze trochę spraw do załatwienia. Fryzjerka, która czesała mnie w dniu ślubu, wspominała, że miewała klientki, które przychodziły do salonu na czesanie 2 godziny przed uroczystością i bardzo się martwiły, że nie zdążą…
  • Zawczasu pomyślcie, czy chcecie mieć we włosach jakieś ozdoby, np. stroiki, wianki, diademy lub kwiaty. Jeśli tak, trzeba je wcześniej kupić lub zamówić w kwiaciarni.
  • Nie zmieniajcie koloru włosów niedługo przed ślubem – coś może pójść nie tak, a przecież żadna z nas nie chciałaby mieć w ten dzień spalonych włosów…

Jak wybrać fryzjera na ślub?

Wybór fryzjera, który wykona fryzurę ślubną, to osobne zagadnienie. Moim zdaniem wiele przyszłych panien młodych niepotrzebnie decyduje się w dniu ślubu czesać u swojego dotychczasowego fryzjera. Zazwyczaj robią to ze strachu przed nieznanym, uważając, że lepiej wybrać to, co się już zna. Nie zawsze to dobry tok myślenia.

Jeśli nasz fryzjer faktycznie specjalizuje się w upięciach i fryzurach ślubnych, to świetnie – w innym przypadku warto spróbować gdzieś indziej. Najlepiej popytać wśród znajomych lub przejrzeć oferty z naszej miejscowości – ja salon, na który się zdecydowałam, poznałam z polecenia, a po przejrzeniu jego strony (zdjęcia fryzur!) od razu zapisałam się na wizytę na dzień ślubu. Ostateczną decyzję podjęłam zaś po rozmowie z fryzjerką.

No właśnie: z fryzjerem, który będzie nas w ten dzień czesał, warto wcześniej porozmawiać – nie chodzi nawet o to, by umawiać się do niego na czesanie próbne, ale o to, by zamienić z nim kilka zdań, podpytać, co według niego można zrobić z naszymi włosami, jakie mamy możliwości i czy warto coś dokupić i przynieść na wizytę. To też okazja, by ocenić, czy specjalista faktycznie jest fachowcem: czy umie doradzić? Czy jest kompetentny? Czy wychodzi z własną inicjatywą? Czy zna się na rzeczy? Możemy też podpatrzeć, jak pracuje, jak czesze i jaki ma styl.

Na końcu zamieszczam jeszcze kilka zdjęć mojej fryzury :)


Jestem ciekawa, jakie fryzury ślubne się Wam podobają, a jeśli macie ten dzień już za sobą, napiszcie, jak byłyście uczesane!


Polecam:

niedziela, 23 lipca 2017

Jak wyznaczyć idealne miejsce na przedziałek?

fot. instagram.com/kenpaves

Na środku głowy, po lewej czy po prawej stronie – gdzie najlepiej nosić przedziałek?
Muszę przyznać, że nigdy zbyt dokładnie się nad tym nie zastanawiałam, ponieważ mając w pamięci to, że włosy łatwo się odkształcają i wycierają, a także zwyczajnie niszczą, jeśli nosimy je zawsze tak samo, sama układam swój przedziałek w różnych miejscach. Raz jest więc idealnie na środku głowy, innym razem przesuwam go o kilka centymetrów w jedną lub drugą stronę. Okazuje się jednak, że – przynajmniej według fryzjera gwiazd, Kena Pavesa – u każdego można wytyczyć idealne miejsce na przedziałek, które nie tylko pasuje do danej twarzy, ale też „odejmuje lat”. Jak to zrobić?

Przedziałek zależny od brwi

Być może dla większości osób brwi i włosy nie mają ze sobą większego związku (no, może poza kolorem), ale to właśnie na brwi powinniśmy według Pavesa zwrócić największą uwagę, gdy chcemy wytyczyć najlepszą dla siebie linię przedziałka. Stylista radzi, aby przedziałek zaczynać bowiem w najwyższym punkcie brwi – tam, gdzie ich łuk się załamuje. To najprostszy sposób na to, by wybrać dla niego najlepsze miejsce.

Paves zwrócił też uwagę, że zakładając kilka kosmyków za jedno ucho uwydatnimy kości policzkowe i optycznie wyszczuplimy twarz.

Eksperci radzą też, aby miejsce wyznaczania przedziałka wiązało się z uwydatnieniem lepszego i zakryciem gorszego profilu twarzy – do tego zresztą przyda się dłuższa grzywka.

Gęstość włosów a przedziałek

Sporo mówi się też o tym, że linia przedziałka powinna być uzależniona od objętości włosów. Osoby o bardzo rzadkich włosach, którym brakuje puszystości, powinny wyznaczać przedziałek z boku głowy, a te o grubych i gęstych – na środku.

To tyle teorii, praktyka jednak pokazuje, że każdy z nas ma inne przyzwyczajenia i gusta. Może się więc okazać, że powyższe porady będą odpowiednie tylko dla niektórych. Ja sama najlepiej czuję się, gdy mój przedziałek jest blisko środka głowy, a najgorszej – jeśli znajduje się bardzo blisko lewego lub prawego ucha (ta opcja jest dla mnie niepraktyczna, ponieważ włosy w takim ułożeniu często opadają mi na twarz).

Jestem ciekawa, jak Wy wyznaczacie linię swojego przedziałka. Kombinujecie, testujecie różne ułożenia, czy może robicie to intuicyjnie? Co myślicie o tym, by linię przedziałka uzależniać od najwyższego punktu brwi?


Polecam: 

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Blorange – fryzjerski hit 2017 roku?


Generalnie nie śledzę i nie kopiuję tego, co w danym okresie jest modne – także we fryzjerstwie. Wydaje mi się, że każdemu pasuje co innego i w czym innym czuje się dobrze. Trend, o którym chciałabym Wam dziś napisać, wydał mi się jednak na tyle osobliwy, że trudno przejść obok niego obojętnie. 

Po modzie na kolorowe włosy, różowy blond i siwe, najwyraźniej nadchodzi nowa: na blorange. Określenie to jest zbitką słów "blonde" i "orange", czyli połączenie blondu i pomarańczu – odcienia, które do do tej pory prawie każda farbowana blondynka starała się unikać. Koloryzację tę stworzyła mistrzyni Beach London, Alex Brownsell, a jej modelką stała się Georgia May Jagger (widoczna na zdjęciu poniżej). Fryzjerka przefarbowała jej naturalnie jasne włosy na pomarańczowo, a następnie delikatnie wypłukała kolor. 

Do tej koloryzacji wykorzystuje się farby czerwone i żółte, dzięki czemu fryzura ma oscylować kolorystycznie pomiędzy ciepłymi a zimnymi tonami.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Roho Hair Boutique (@rohopeluqueria)





Co myślicie o blorange? Ma szansę być nowym hitem fryzjerskim? Według mnie wszystko zależy od tego, jak bardzo pomarańczowy odcień uda się uzyskać, bo czym mocniejszy, tym wydaje mi się, że gorszy. Delikatny zaś wygląda trochę jak różowy blond!

Polecam:

niedziela, 10 lipca 2016

5 sposobów na ulepszenie warkocza


Przy bardzo gęstych włosach nawet tak proste fryzury jak warkocz wyglądają pięknie i okazale. Kiedy jednak ich objętość jest co najwyżej przeciętna – tak jak u mnie – warto posiłkować się prostymi sposobami. Dziś chciałabym pokazać Wam moje ulubione triki na ulepszenie warkocza!

Łatwiejsze zaplatanie dzięki związaniu włosów

Niby proste, a dla wielu wcale nieoczywiste rozwiązanie: zanim zaczniemy robić warkocz, możemy związać włosy – dzięki temu zaplatanie będzie znacznie łatwiejsze, a warkocz bardziej zwarty. Na końcu gumkę delikatnie przecinamy nożyczkami, warto więc użyć w tym celu zwykłej recepturki.

Wygładzanie powierzchni szczoteczką

Jeśli mamy dużo małych, odstających włosków, możemy wygładzić je przeznaczoną do tego szczoteczką do zębów – wcześniej warto spryskać ją wodą, olejkiem, ulubioną odżywką lub sprayem do włosów. Dzięki temu fryzura będzie wyglądała na bardziej dopracowaną.

I odwrotnie – jeśli czujemy, że włosy są zbyt „przylizane”, możemy je szczoteczką lekko poczochrać, nadając w ten sposób warkoczowi bardziej naturalny wygląd (w tym celu przeczesujemy je pod włos).

Ukryte zakończenie warkocza

Nie ma chyba nic gorszego (dla mnie!) w warkoczu niż wiązanie go na końcu dużą frotką. Takie uczesanie wygląda nieładnie – obszerna gumka tylko podkreśla niewielką objętość włosów w tym miejscu. Najlepiej jest więc użyć do zakończenia warkocza maleńkiej, przeźroczystej gumki (ja polecam te z serii For your beauty dostępne w Rossmannie lub – ewentualnie – niedużą recepturkę w kolorze dopasowanym do włosów) bądź spinki-wsuwki. Ta ostatnia, chociaż rzadko w takim uczesaniu stosowana, świetnie się w tej funkcji sprawdza – trzeba tylko wiedzieć, jak jej użyć. Jeśli nie znacie tego sposobu, możecie zobaczyć ten trick tutaj.

Gumka For your beauty
Kręcenie włosów przed zrobieniem warkocza

Warkocz na gładkich włosach zwykle będzie mniej okazały niż ten wykonany na włosach kręconych – zanim więc przystąpimy do jego zaplatania, warto włosy pokręcić. Świetnie nadają się do tego domowe metody, do których nie potrzebujemy używać lokówki ani prostownicy (a więc nie szkodzą włosom), np. przy użyciu papilotów.

Luzowanie warkocza

Nawet rzadkie włosy będą wyglądać w warkoczu bardziej okazale, jeśli lekko je powyciągamy (tak jak na tym filmie). W tym celu, po zapleceniu włosów, delikatnie rozszerzamy sploty palcami. Ten trick najlepiej sprawdza się na prostych, niepocieniowanych włosach.


A jakie metody na piękniejszy warkocz Wy możecie polecić? :)

Polecam:

niedziela, 24 stycznia 2016

Jak zwiększyć objętość kucyka?


Zawsze zazdrościłam dziewczynom o gęstych włosach, które nawet w zwykłym kucyku wyglądają pięknie i efektownie. Moje włosy nie są rzadkie – mają raczej przeciętną gęstość, a przez to stworzony z nich kucyk lub warkocz wyglądają dość zwyczajnie. Niespecjalnie się tym przejmuję, chociaż przyznam, że bardzo bym chciała chociaż od czasu do czasu nadać im większą objętość.

Myślę, że większość z Was ma włosy o podobnej jak ja gęstości i marzy o tym, by chociaż raz na jakiś czas wyglądały bardziej okazale bez konieczności używania sztucznych doczepek. Na szczęście są na to łatwe sposoby – oto moim zdaniem najlepsze z nich.

Zwiększająca objętość kucyka spinka-żabka


Związujemy włosy, a kucyk rozdzielamy na pół w poziomie. Tuż przy gumce, pomiędzy dolną a górną partią włosów, przyczepiamy spinkę-żabkę. Ważne: należy ją umieścić pionowo, „grabkami” wczepić ją w gumkę – inaczej zsunie się z kucyka. Najlepiej jeśli spinka jest przeźroczysta lub w kolorze zbliżonym do odcienia naszych włosów – dzięki temu będzie mniej zauważalna. Oczywiście możemy eksperymentować z wielkościami takich spinek, ponieważ przy rzadkich włosach sprawdzą się te najmniejsze, a przy bardziej gęstych – większe. Ten sposób sprawi, że kucyk wyda się bardziej okazały i bardziej uniesiony.

Podnoszące kucyk spinki-wsuwki


Wystarczy wsunąć po dwie takie spinki pomiędzy gumkę a włosy od góry lub od dołu, aby kucyk uniósł się i wydawał większy. Dzięki temu optycznie go powiększymy, a dodatkowo zapobiegniemy zsuwaniu się gumki z włosów. Najlepiej wsuwać spinki na krzyż, aby się nie ześlizgiwały. 

Loki lub fale


Proste włosy tracą na objętości, ale wystarczy je lekko zakręcić i od razu wydają się bardziej gęste. Najprostszą metodą jest związanie ich w kucyk, podzielenie na 2-3 pasma (albo więcej) i zakręcenie każdego z nich na przykład na lokówce lub papilotach. Taki kucyk będzie nie tylko większy, ale też ciekawszy.

Tapirowanie

Nie polecam na co dzień, bo może zniszczyć łuski włosów, ale od czasu do czasu może stanowić metodę zwiększenia objętości kucyka – wystarczy natapirować jego środkową część, a potem lekko przyczesać od góry. Możemy też natapirować włosy jeszcze zanim je zwiążemy – wówczas także włosów przy głowie będzie się wydawać więcej.

Dłuższy kucyk w minutę

Jeśli chcemy wydłużyć kucyk, wystarczy że zwiążemy górną część włosów, a z dolnej wykonamy luźną kitkę nad karkiem. Teraz pasma z górnego kucyka upinamy po bokach tak, aby zasłonić niższe wiązanie. Dzięki rej metodzie włosy wydają się o wiele dłuższe! Jeśli opis wydaje się niejasny, wszystko możecie zobaczyć na poniższym video.



Bąbelek w środku kucyka

Ta metoda wymaga wprawy, ale nie uważam, aby była trudna. Wiążemy włosy w kucyk, dzielimy na pół, a górną część włosów przypinamy, aby chwilowo nam nie przeszkadzała. Następnie z włosów, które zostały, wyodrębniamy małe pasmo u góry i zawiązujemy na nim małą gumkę (przyda się recepturka lub taka przeźroczysta gumka). Tak związany mini kucyk należy w dalszej kolejności odpowiednio ułożyć poprzez wyciągnięcie z niego pasm i ułożenie ich w kształt zwany przeze mnie bąbelkiem. Potem wystarczy już tylko odpiąć górną część włosów i ułożyć na „bąbelku” tam, gdzie ich miejsce w zwykłym kucyku. Proste, a jakie efektowne! Niestety, bardzo trudno wytłumaczyć to na piśmie, odsyłam Was więc do filmiku instruktażowego (jest to sposób, który pojawia się dokładnie w siódmej minucie filmu). Przy okazji obejrzyjcie też inne sposoby pokazywane w tym video – wiele z nich jest naprawdę warta uwagi!



Wypełniacz do kucyka

Ten prosty gadżet do zwiększenia objętości kucyka to po prostu pusta w środku plastikowa tuba, na której „osadzamy” związane włosy. Tym sposobem wydają się one bardziej gęste. Cena takiego „urządzenia” to około 10-20 zł, możemy go kupić przez internet lub w sklepach stacjonarnych – ja na przykład widziałam go niegdyś w H&M.



Zamalowywanie przedziałka

Jeśli mamy dość rzadkie włosy, przedziałek na głowie jest często dość szeroki i bardzo widoczny. Remedium na ten problem to zamalowanie skóry głowy w tym miejscu kolorem zbliżonym do odcienia naszych włosów – możemy do tego użyć tuszu do rzęs, cienia do powiek, a nawet kosmetyków barwiących do brwi. Wszystkie chwyty dozwolone.

Polecam:

środa, 6 stycznia 2016

Najciekawsze zagraniczne kanały na Youtube o włosach


W sierpniu pisałam o swoich ulubionych polskich kanałach na Youtube o włosach – dziś chciałabym zainteresować Was zagranicznymi o tej samej tematyce. Anglojęzyczne vlogi (bo tylko takie, poza naszymi rodzimymi, odwiedzam) dotyczą najczęściej wykonywania fryzur, a nie metod pielęgnacji, są za to zazwyczaj lepiej montowane i mają ciekawszą oprawę niż te polskie. Jeśli nie znacie języka angielskiego (lub znacie go słabo), bez obaw – wiele tego typu filmów można mimo to zrozumieć, bo opierają się głównie na pokazywaniu czegoś, a nie opowiadaniu (tutoriale).

Muszę przyznać, że na zagraniczne kanały zaglądam sporadycznie, najczęściej wybierając przypadkowe filmy. Wiele z nich okazało się jednak dla mnie inspirujących, zaskakujących lub zwyczajnie ciekawych, ponieważ inny kraj to też często inne podejście do – nieraz oklepanych już – tematów.

Aby przenieść się na opisywany przeze mnie kanał, wystarczy kliknąć w jego tutuł nad zdjęciem.



Na kanał Fancy Hair zaglądam najczęściej w poszukiwaniu ciekawych i przydatnych włosowych trików – filmy o tej tematyce są moimi ulubionymi w przepastnym zestawieniu video autorstwa Niki. Wiele z nich jest bardzo inspirujących i naprawdę odkrywczych. Znajdziemy tu także sporo tutoriali, trochę porad i kilka włosowych ciekawostek, a każde video zostało profesjonalnie przygotowane i zmontowane. Jest tylko jeden poważny minus… włosy autorki, chociaż bardzo piękne, są sztuczne, a ona sama prywatne zajmuje się reklamowaniem (poprzez swój kanał) oraz sprzedażą dopinek „Fancy hair Extensions”.



Bardzo lubię ten kanał za to, że jest jednym z nielicznych anglojęzycznych, na którym poruszane są nie tylko tematy związane z układaniem włosów, ale także z ich pielęgnacją. Jego pochodząca z Filipin autorka – Keren – jest posiadaczką przepięknych, gładkich włosów, których długość uważam za naprawdę imponującą. Kanał istnieje od 2011 roku i możemy na nim znaleźć porady dotyczące dbania o włosy, zwiększania ich porostu, układania oraz kręcenia włosów – także bez użycia ciepła.



Jeśli szukacie włosowych tutoriali, kanał Luxy Hair na pewno się Wam spodoba – jest tu wiele filmów dotyczących rozmaitych fryzur. Wygodny podział video na playlisty dotyczące upięć, warkoczy czy loków sprawia, że szybko można znaleźć to, co najbardziej nas interesuje. Kanał istnieje już prawie 6 lat, możecie się więc domyślić, ile materiałów można na nim znaleźć.



Kanał obszerny, ale dotyczący wyłącznie fryzur. Wszystko ładnie nagrane, zwięzłe i dobrze zmontowane. Dużym plusem są idealnie pogrupowane playlisty, dzięki którym łatwo można znaleźć najbardziej interesujące nas filmy. Minusy? Zero porad i urozmaiceń tematycznych: tylko tutoriale i tutoriale… 



Ten kanał to prawdziwa gratka dla tych, którzy tak jak ja uwielbiają oglądać stare filmy i zdjęcia – można tu znaleźć prawdziwe perełki pochodzące sprzed wielu, wielu lat (1920-1960 r.), a wiele z nich zadziwia doskonałą jakością. Udokumentowano na nich (nie)codzienne życie kobiet XX wieku – możemy podejrzeć, jak się ubierały, czesały i malowały. Kanał jest związany ze stroną glamourdaze.com, którą także warto odwiedzić.



Guy Tang to znany i ceniony fryzjer gwiazd z Hollywood. Zasłynął przede wszystkim nietuzinkowymi metamorfozami swoich klientek i farbowaniem ich włosów na wszystkie możliwe kolory tęczy. Możecie go też kojarzyć z systemem Olaplex. Na swoim kanale pokazuje przede wszystkim swoje dzieła: niezwykłe balejaże i farbowanie włosów, a wszystko to okraszone typową dla Amerykanów otwartością oraz dobrym humorem.



Teraz coś dla posiadaczek kręconych włosów – na kanale Aleksandry znajdziecie sporo trików i pomysłów dla siebie. Wprawdzie ja musiałam się trochę przyzwyczajać do niskiego głosu autorki i nieco niechlujnego sposobu mówienia (czasem, gdy jej słucham, mam wrażenie, że jest bardzo znudzona i najchętniej zajęłaby się czymś innym), a także tego, że często nawet podczas mycia głowy ma na sobie wieczorowy makijaż (!), jednak trzeba przyznać, że niektóre jej porady są naprawdę godne uwagi.



Autorką kanału jest skośnooka Nee, która skupia się przede wszystkim na prezentacji fryzur. Sama ma dość gęste i długie włosy, możecie się więc domyślić, że na jej głowie każda z nich wygląda pięknie i stylowo. Dla mnie jest tu trochę zbyt cukierkowo, ale raz na jakiś czas lubię zajrzeć na kanał Bebexo w poszukiwaniu inspiracji.



Jeśli nie będzie Wam przeszkadzał silny akcent autorki (zgaduję, że jest Rosjanką, ale nie mam pewności), a jednocześnie uwielbiacie „księżniczkowe” tutoriale, na pewno zostaniecie tu na dłużej. Na kanale Lilith znajdują się przede wszystkim filmy pokazujące, jak wykonać poszczególne fryzury, a że jest ich bardzo dużo, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Minusy? Autorka używa doczepianych włosów, a te, jak wiadomo, zwykle wyglądają bardziej okazale niż prawdziwe i łatwiej wyczarować z nich piękne fryzury.



Na kanale Vivian filmy o włosach są jedynie częścią całości, muszę jednak przyznać, że lubię je oglądać. Jest tu trochę video na temat fryzur i trochę porad – chociaż tych drugich niestety znacznie mniej. Włosy autorki są jednak tak piękne, że chętnie bym na nie patrzyła nawet wtedy, gdyby tematyka filmu wcale mnie nie interesowała!



Ta kobieta wygląda jak dziewczynka z japońskich komiksów, ma niemalże dziecięcą buzię i słodki głosik. Aż trudno uwierzyć, że ma prawie 30 lat, jest mężatką i ma dziecko! Na kanale bubzbeauty znajduje się sporo różnych materiałów, w tym blisko sto filmów na temat włosowych tutoriali. Minusy? Kiepska jakość video i… nieco infantylna autorka.



Na tym kanale znajduje się sporo tutoriali dość finezyjnych fryzur. Niektóre z nich są przygotowywane na sztucznych fryzjerskich główkach, co sprawia, że samodzielnie wykonanie takich upięć wydaje mi się mocno wątpliwe. Niestety, to kolejny kanał, na którym głos autorki działa mi nieco na nerwy i po kilku minutach oglądania wyłączam video.



Ten kanał lubię za naturalność autorki – mam wrażenie, że dobrze czuje się przed kamerą. Filmy dotyczące włosów są zazwyczaj wciągające i ciekawe, chociaż jak zwykle brakuje w nich czegoś poza tutorialami i testowaniem sprzętów.



Ten kanał prezentuję jako ostatni, ponieważ trudno jest mi przebrnąć przez bardzo – moim zdaniem – sztuczny wygląd jej autorki. Jest tu jednak bardzo dużo filmów o włosach, więc jeśli nie przeszkadza Wam, że Carli wygląda jak zaginiona siostra bliźniaczka Kim Kardashian, którą trudno poznać po zmyciu makijażu (bez którego wygląda naturalnie i chyba znacznie lepiej!), to na pewno znajdziecie tu coś dla siebie.

Które z powyższych kanałów znacie? A może możecie mi coś polecić?

Inne wpisy:

Popularne w tym miesiącu: