Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łuski włosów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łuski włosów. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 maja 2015

Podgrzewanie włosów – kiedy szkodzi, a kiedy pomaga?


Dlaczego nie należy suszyć włosów gorącym nawiewem, a wskazane jest podgrzewanie turbanu w trakcie olejowania? Jak to się dzieje, że w jednej sytuacji nagrzane powietrze szkodzi włosom, a w innej pomaga? Dziś kilka słów o odchylaniu łusek włosów i o tym, co z tego wynika J

Dlaczego suszenie gorącym nawiewem niszczy włosy?

Chyba każdy z nas wie, że suszenie gorącem może w dłuższej perspektywie źle wpływać na włosy – jednak nie każdy wie, dlaczego właściwie tak się dzieje. Na uszkadzanie włosów w takiej sytuacji wpływają dwa czynniki:
  • gorące powietrze powoduje gwałtowne odparowanie wody z włosów, powodując mikrouszkodzenia w łuskach – z czasem uszkodzenia takie kumulują się, a włosy niszczą;
  • gorące powietrze odchyla bardzo szybko łuski włosów (które otwierają się pod wpływem ciepła), przez co po suszeniu (szczególnie jeśli zapomnimy schłodzić włosów na końcu chłodnym nawiewem) łuski mogą się nie domknąć i w efekcie włosy będą bardziej matowe i podatne na uszkodzenia; dodatkowo gwałtowne odchylanie łusek może doprowadzić do ich zniszczenia i utraty elastyczności (nie będą się już domykały).

Najlepiej jest więc suszyć włosy chłodnym nawiewem zgodnie z ułożeniem łusek, czyli od nasady do końcówek – dzięki temu woda powoli odparuje, łuski się zamkną, a dzięki temu włosy będą gładsze i błyszczące.

"Zimny guzik" z chłodnym nawiewem - ważny element suszarki
Dlaczego warto podgrzewać włosy, na które nałożyliśmy olej lub maskę?

Gorące powietrze odchyla łuski włosów, co powoduje, że składniki z masek i olejków mogą w nie wnikać, odżywiając i nawilżając włosy. Jeśli nie ocieplimy głowy, może się okazać, że – szczególnie w przypadku włosów niskoporowatych – kosmetyk nie wniknie w głąb, a jedynie osadzi się na powierzchni włosów, a następnie zostanie z niej zmyty.

Pamiętajmy też, że maskę najlepiej jest nakładać po umyciu głowy, a nie przed – szczególnie po szamponach o pH zasadowym lub ewentualnie obojętnym (taka jest większość szamponów oczyszczających, ale też – o dziwo – Babydream oraz płyn Facelle), gdyż takie pH powoduje mocne (pH zasadowe) lub delikatne (pH obojętne) odchylanie łusek, dzięki czemu maska może wniknąć do środka (i co, łuski pozostaną otwarte? Nie – na szczęście większość masek ma pH kwaśne, które je podomyka!).

Przechodzimy do setna – dlaczego podgrzewanie maski czy olejku jest wskazane w pielęgnacji już wiemy, ale czy takie działanie nie powoduje uszkodzeń we włosach? Otóż jeśli robimy wszystko poprawnie, nie powinno. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że nie chodzi o to, by głowę ugotować gorącym nawiewem, a jedynie lekko podgrzać J Robimy to więc umiejętnie, krótko (2-3 minuty), nakierowując suszarkę w różne miejsca na głowie i nie trzymając jej wciąż w tej samej pozycji. Po drugie – gdy suszymy mokre włosy gorącym nawiewem, problemem jest szybko odparowująca z nich woda – w przypadku masek, a szczególnie olejów, taka sytuacja nie ma miejsca. Po trzecie zaś warto przed podgrzaniem włosów z nałożonym kosmetykiem owinąć je dodatkowo folią lub założyć czepek, co dodatkowo ochroni włosy przed ewentualnym zbyt gorącym powietrzem.

Dobrym pomysłem są też turbany termalne z podgrzewanymi wkładami, które bardzo delikatnie ogrzewają głowę, dzięki czemu nie doprowadzamy do gwałtownego odchylania łusek.

Podgrzewane wkłady
Na koniec ważna wiadomość: zbyt częste odchylanie i zamykanie łusek (raz pH zasadowe, raz kwaśne; gorące powietrze) może sprawić, że staną się one mniej elastyczne i nie będą się tak łatwo domykać. W efekcie włosy mogą być bardziej matowe i podatne na niszczenie. Warto uwzględnić tę informację w swojej pielęgnacji.

Podgrzewacie włosy po nałożeniu oleju lub maski? Jakie są Wasze ulubione sposoby?

Zobacz też:

sobota, 27 grudnia 2014

Jak i po co określić porowatość włosów?


Czym jest porowatość włosów?

Włosy każdego z nas są inne, a w dbaniu o nie najważniejsze jest chyba określenie porowatości – dzięki temu lepiej zrozumiemy ich potrzeby i precyzyjnie dobierzemy właściwe kosmetyki i metody pielęgnacji.

Porowatość zależy od rozmieszczenia łusek włosów i od tego, jak łuski odchylają się i wracają na swoje miejsce.

Możemy wyróżnić włosy:
  • niskoporowate, w których łuski ciasno do siebie przylegają; są zdrowe, gładkie, trudne w stylizacji, długo schną, ciężko je zafarbować czy upiąć;
  • średnioporowate, ich łuski lekko odstają; takie włosy łatwo poddają się stylizacjom;
  • wysokoporowate, w których łuski są najbardziej rozchylone; są to włosy często suche jak siano, puszące się, szybko schną i chłoną wodę z otoczenia (w efekcie czego puszą się w wilgotne dni); do takiego stanu możemy doprowadzić włosy poprzez używanie suszarki, lokówki lub prostownicy, częste farbowanie i systematyczne niszczenie włosów.
Oczywiście włos na długości może wykazywać się inną porowatością – bardzo często od nasady nasze włosy są inne niż na końcach (moje od czubka głowy są nisko- lub przynajmniej średnioporowate, a od połowy wysokoporowate). Warto uwzględnić to w pielęgnacji.

Jak określić porowatość włosów?

Na początek zła wiadomość: jedyną pewną metodą na określenie porowatości jest obejrzenie włosów pod mikroskopem. Wtedy dokładnie widać, w jaki sposób są rozmieszczone łuski.

Dobra wiadomość jest taka, że istnieje kilka metod, które pomagają określić porowatość w warunkach domowych. Oto one:
  1. Metoda wzrokowa: jeśli włosy są gładkie, śliskie i trudno się układają, a do tego długo schną, to raczej są niskoporowate; i odwrotnie – jeśli są suche, puszą się, są podatne na stylizację, a do tego w dotyku wydają się szorstkie i długo schną, to prawdopodobnie są wysokoporowate.
  2. Metoda dotykowa: przejeżdżamy palcami po włosie od nasady do jego końca – jeśli jest gładki, to pewnie mamy do czynienia z włosami niskoporowatymi, jeśli zaś chropowaty – z wysokoporowatymi (ta metoda nie jest jednak zbyt wiarygodna, gdyż włosy wysokoporowate, obklejone kosmetykami, mogą wydawać się bardziej śliskie; dodatkowo możemy też mieć do czynienia z włosami dysplastycznymi).
  3. Test mąki: posypujemy włosy odrobiną mąki – jeśli osadzi się jej dużo, mamy do czynienia z włosami wysokoporowatymi, a jeśli mało – z niskoporowatymi (trudno to jednak ocenić, a wynik testu może być zaburzony przez wydzielanie przez skórę głowy sebum bądź kosmetyki, które mamy na włosach).
  4. Test wody: do miski z wodą wrzucamy kilka włosów (nie mogą być obklejone silikonami!) – jeśli opadną w ciągu 2 minut, to znak, że są wysokoporowate, jeśli zajmie im to więcej czasu – średnioporowate, a jeśli wciąż będą się unosić – mamy do czynienia z niskoporowatymi (na tę metodę mają też wpływa grubość włosów oraz ich ilość użyta do eksperymentu).
  5. Test oleju kokosowego: nakładamy na włosy olej kokosowy i zmywamy go po godzinie. Jeśli po naturalnym wyschnięciu włosy będą suche i spuszone, to raczej mamy do czynienia z wysokoporowatymi.

Zdjęcie po lewej stronie: włos niskoporowaty, łuski ciasno do siebie przylegają.
Zdjęcie po prawej stronie: włos zniszczony, wysokoporowaty.

Po co określamy porowatość włosów?

W zależności od porowatości możemy domniemywać, które metody pielęgnacji będą dla włosów odpowiednie.  Przykładowo:
  • włosy niskoporowate zazwyczaj lubią długie olejowanie, ale łatwo je obciążyć (nie należy przesadzać z bogatymi maskami czy odżywkami), ponieważ łuski takich włosów, które ciasno do siebie przylegają, uniemożliwiają składnikom odżywczym wniknięcie w głąb i powodują, że osadzają się one na włosach;
  • włosy średnioporowate najczęściej potrzebują humektantów i protein i to zwykle w odżywkach, a nie maskach;
  • włosy wysokoporowate na ogół wyglądają lepiej po krótkim olejowaniu, potrzebują emolientów, protein i stosowanych z umiarem humektantów, dobrze też stosować przy nich kwaśne, domykające łuski płukanki oraz suszyć je chłodnym lub letnim nawiewem.

Czy to oznacza, że posiadaczki gładkich i lśniących niskoporowatych włosów mogą machnąć ręką na pielęgnację i nic nie robić ze swoimi włosami? Niekoniecznie. Włosy niskoporowate, za sprawą nieodpowiedniego ich traktowania (suszenia czy systematycznego niszczenia) mogą bowiem stać się średnio- czy wysokoporowate. Odwrotnie nie jest już tak łatwo: możemy tymczasowo, ale nie w sposób trwały, domknąć łuski włosów wysokoporowatych  w przypadku takich włosów ważne jest też dbanie o nowopowstałe włosy, by ich porowatość była jak najniższa.

Co lubią włosy o określonej porowatości?

To teraz konkrety: jeśli znamy już porowatość naszych włosów, możemy dopasować do nich odpowiednie oleje i półprodukty.
  1. Włosy niskoporowate najczęściej będą dobrze reagowały na oleje o drobnych cząsteczkach (gdyż tylko takie "wcisną" się pod ich ciasne łuski), np. palmowy, kokosowy, babassu, arganowy, a także masło shea czy kakaowe. Warto wybierać dla nich kosmetyki lekkie, nie obciążające, bez nadmiaru silikonów. Z półproduktów będzie im służyło to, co drobnocząsteczkowe: hydrolizowana keratyna, aminokwasy, a także ekstrakty roślinne czy aloes. Aby maski czy olejki lepiej wniknęły we włosy, warto ogrzać ręcznik, pod którym je trzymamy, by otworzyć łuski włosów.
  2. Włosy wysokoporowate  potrzebują głębokiego odżywiania (bogata maska pod czepek chociaż raz w tygodniu i odżywka po każdym myciu włosów). Włosy o wysokiej porowatości lubią proteiny, które wypełniają luki w łuskach dzięki temu włosy stają się gładsze, co możemy osiągnąć też poprzez olejowanie. Inaczej niż w przypadku włosów o niskiej porowatości, wysokoporowate wolą oleje o dużych cząsteczkach, np. awokado, jojoba, macadamia, oliwę z oliwek, pestek dyni, wiesiołka, sezamowy, lniany czy ze słodkich migdałów. Takie włosy raczej nie polubią ciężkich maseł (np. shea czy kokosowego) i są dużo bardziej podatne na zniszczenia dlatego w ich pielęgnacji warto unikać silnych detergentów i korzystać raczej z metody OMO (więcej info na końcu tego postu). Włosy o wysokiej porowatości będą wyglądały lepiej, jeśli zastosujmy na nie płukankę zakwaszającą (np. z cytrusów) i wysuszymy je letnim/chłodnym nawiewem suszarki.
  3. Włosy średnioporowate mogą być bardziej zbliżone do nisko- lub wysokoporowatych i to pod tym kątem należy dobrać dla nich najlepsze metody pielęgnacji. Zazwyczaj lubią one oleje niewnikające lub półwnikające, szczególnie z omega-6. Sprawdzi się na nich na pewno umiarkowana pielęgnacja.
A jaką porowatość mają Wasze włosy? 

Gdy znamy już porowatość włosów, możemy na jej podstawie dobrać odpowiedni olej do olejowania. Piszę o tym tutaj

Popularne w tym miesiącu: