niedziela, 27 maja 2018

Najlepsze maski nawilżające do włosów suchych – tanie i łatwo dostępne

Kiedy zaczęłam szukać masek nawilżających do tego zestawienia, zdałam sobie sprawę, że to niełatwe zadanie – o wiele prościej jest znaleźć na rynku produkty proteinowe lub mocno emolientowe. Wynika to pewnie z tego, że do kosmetyków rzadko dodaje się dużo humektantów ze względu na to, że w nadmiarze mogą dać efekt odwrotny od zamierzonego i znacząco puszyć włosy. Trzeba więc z nich korzystać z rozwagą. Dlaczego tak się dzieje?

Kiedy humektanty mogą puszyć włosy?

Humektanty, czyli nawilżacze, reagują na wilgotność i w zależności od niej mogą albo wyłapywać cząsteczki wody z powietrza (duża wilgotność), albo ją oddawać, powodując puszenie włosów (mała wilgotność). To dlatego właśnie z humektantami trzeba postępować szczególnie ostrożnie zimą.

Więcej na ten temat: Jak stosować humektanty w zależności od pogody?

Warto też dodać, że do prawidłowego działania humektanty potrzebują emolientów – oleje bowiem otaczają włos i zabezpieczają go przed wspomnianym już odparowaniem wody. To dlatego nie ma kosmetyków stricte nawilżających (mam na myśli takich, które składają się z kilku składników), tylko zawsze – nawet jeśli producent nie dodał do kosmetyku protein – znajdą się w nim też emolienty.

Czy twoje włosy potrzebują nawilżenia?

No właśnie: jak to sprawdzić? Zasada jest następująca: humektantów potrzebują takie włosy, które są łamliwe, matowe i suche. Nawilżacze bowiem wiążą i absorbują wodę, a ponadto zmiękczają i nawilżają włosy.

A co jeśli włosy, mimo stosowania kosmetyków nawilżających, wciąż się puszą? Oznacza to prawdopodobnie, że dajemy im za mało emolientów (i może też potrzebują odrobiny protein). Warto wtedy postawić na regularne olejowanie, chociaż 2 razy w tygodniu.

Możecie teraz zapytać: a skąd mam wiedzieć, że moje włosy puszą się, bo są za mało nawilżone – może po prostu wynika to z tego, że są zniszczone? Spokojnie, nawet jeśli, to każde włosy zniszczone są jednocześnie włosami suchymi i potrzebują nawilżaczy. Do tego oczywiście przydadzą im się proteiny, które odbudowują zniszczenia we włosie. Włosy zniszczone i suche możemy też spróbować odróżnić po tym, jak reagują na silikony: te pierwsze wyglądają po ich użyciu na ogół lepiej, te drugie zaś – niekoniecznie. To oczywiście odgórna zasada i włosy każdego z nas mogą reagować nieco inaczej.

Jak odnaleźć nawilżacze w składzie produktu?

Substancje nawilżające znajdują się na ogół gdzieś w środku składu. Najczęściej są to następujące humektanty:
  • mel (miód),
  • panthenol (pantenol),
  • glycerin (gliceryna),
  • linum usitatissimum (len),
  • aloe vera, aloe barbadensis z dopiskiem np. juice, extract, gel itd. (aloes),
  • urea (mocznik),
  • hyaluronic acid (kwas hialuronowy).

Po więcej zapraszam do wpisu poświęconego czytaniu składu i listy INCI kosmetyków.

Najlepsze maski nawilżające – zestawienie

Poniżej moje zestawienie 7 naprawdę dobrych masek nawilżających wraz z uzasadnieniem, dlaczego warto ich używać.
  • Jak często z nich korzystać? Najlepiej raz na 1-2 tygodnie.
  • Kiedy? Jeśli mamy włosy suche, zniszczone, przeproteinowane.


Kallos Aloe – jak sama jego nazwa wskazuje zawiera sok z aloesu, a dodatkowo, pod koniec składu, jeszcze glikol propylenowy. Cena: około 9 zł/1 litr, kupimy ją w Hebe.



Sylveco, Lniana maska do włosów – warto wypróbować ze względu na dużą ilość nawilżaczy: cukier, glicerynę, pantenol i kwas mlekowy. Cena: około 25 zł/150 ml, do kupienia w Naturze.



Kallos Honey – zawiera glikol propylenowy i miód. Trzeba z nią jednak uważać, bo ma krótki skład i poza jednym silikonem nic nam tutaj nie zatrzyma nawilżenia we włosie. Warto dodawać więc do niej ulubiony olej. Cena: około 10 zł/800 ml, znajdziemy ją w Hebe.


L’Biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania – zawiera sok z aloesu, ekstrakt z miodu i glicerynę. Cena: około 20 zł/250 ml, dostępna w drogeriach stacjonarnych.



Vianek, Odżywcza maska do włosów – znajdziemy w niej ekstrakt z miodu, glicerynę, pantenol i kwas mlekowy w otoczeniu olejów. Cena: 25 zł/150 ml, do kupienia w drogerii Natura czy aptekach Dbam o zdrowie.



Seri, Maska nawilżająca z miodem – poza tytułowym miodem zawiera też glicerynę i pantenol. Cena: około 20 zł/1 litr, dostępna w Hebe i drogerii Natura.



Naturvital, Maska z aloesem i jałowcem – zawiera wysoko w składzie sok z aloesu, do tego jeszcze glicerynę i pantenol. Cena: 22 zł/300 ml, jest do kupienia w drogerii Natura.




Do jeszcze dodałybyście do tej listy? Macie jakąś ulubioną maskę nawilżającą?


czwartek, 24 maja 2018

Recenzja: L’Biotica, Biovax Botanic peeling trychologiczny „Czystek i czarnuszka”


Przez kilka ostatnich miesięcy stosowałam zestaw z peelingiem do skóry głowy marki Alcantara. Ostatnio jednak mi się skończył i brakowało mi kosmetyku, który dobrze oczyszczałby skórę. Na szczęście w moje ręce wpadł właśnie wtedy peeling trychologiczny Biovax Botanic. Miałam bardzo duże oczekiwania wobec tego kosmetyku. Przeczytajcie jak wypadł w szczegółowych testach.

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Odkręcane, do postawienia na korku. Bardzo wygodne. Wykonane z miękkiego tworzywa, z którego można ręcznie wyciskać peeling.

Zapach

Niezwykle przyjemny, kwiatowy. Nie drażniący. Mimo regularnego stosowania tego peelingu jego zapach nie nudził mi się.


Skład

Aqua (woda), Glycerin (gliceryna), Polylactic Acid (kwas mlekowy), Methylpropanediol (rozpuszczalnik, nawilżacz), Linus Usitatissimum (Linseed) Seed Powder (puder z nasion lnu), Cistus Ladaniferus Leaf/Stem Extract (ekstrakt z czystka), Nigella Sativa Seed Extract (ekstrakt z nasion czarnuszki), Mentha Piperita Leaf Extract (mięta), Amaranthus Caudatus Seed Extract (ekstrakt z amarantusa), Crocus Sativus Callus Extract (ekstrakt z krokusa), Juglans Regia Shell Powder (puder z łupiny orzecha włoskiego), Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer (zwiększa lepkość kosmetyku), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil (emulgator), Parfum (zapach), Phenoxyethanol (konserwant), Caprylyl Glycol (humektant), Phenethyl Alcohol (konserwant), Calcium Gluconate (stabilizator), Gluconolactone (regeneruje, koi, nawilża), Tocopherol (witamina E), Benzyl Alcohol (wysuszający alkohol), Zea Mays Starch (skrobia kukurydziana, pochłania sebum i pot), Citric Acid (reguluje pH), Triethanolamine (reguluje pH), Sodium Benzoate (konserwant), Potassium Sorbate (konserwant), Hexyl Cinnamal (składnik zapachowy).

Skład peelingu jest naprawdę dobry – jest wprawdzie kilka konserwantów i jeden wysuszający alkohol, ale po pierwsze: znajdują się one pod koniec składu za zapachem, a po drugie – jeśli chodzi o alkohol, to nie stwarza on tutaj specjalnego problemu, ponieważ peeling stosujemy na skórę głowy, a nie włosy na długości, nie powinien zatem ich przesuszać.

Jeśli zaś chodzi o korzystne substancje w peelingu, to mamy ich tu całą gamę: przede wszystkim zawarte są w nich składniki kojące, nawilżające i regenerujące skórę głowy, są i takie, które pochłaniają sebum oraz takie, których działanie zwyczajnie skórę pielęgnuje.

Jednym ze składników, który chciałabym wyróżnić, jest Gluconolactone, który łagodzi podrażnienia skóry, nawilża, zapobiega starzeniu i tworzeniu się zaskórników, uelastycznia skórę i ją ujędrnia, a dodatkowo wzmacnia naczynia krwionośne. 

Jak dla mnie skład jest niemalże modelowy.


Działanie

Napiszę może najpierw, jak z niego korzystam. Najpierw moczę głowę wodą i odsączam lekko włosy, by nią nie ociekały. Potem wyciskam porcję peelingu na dłoń i dodaję odrobinę wody. Następnie odgarniam włosy, pochylając się nad wanną, i wmasowuję kosmetyk w skórę głowy starając się dotrzeć nim na jak największą powierzchnię. Nie jest to łatwe mimo że moje włosy nie są gęste, ale wynika to ze specyfiki peelingów, a nie tego konkretnego produktu. Następnie masuję skórę przynajmniej 1-2 minuty i spłukuję peeling letnią wodą (wypłukuje się bez problemu). Potem myję głowę szamponem i nakładam odżywkę lub maskę.

Peeling całkiem dobrze doczyszcza moją skórę głowy. Nie podrażnia jej i nie uczula. Jest naprawdę dobrym i ważnym elementem cotygodniowej pielęgnacji, bo używam go średnio co 3-4 mycia głowy. Jestem też zadowolona z tego, jak łatwo się zmywa i… jak ładnie pachnie.

Konsystencja i wydajność

Akuratne: peeling jest średnio gęsty, dzięki czemu nie spływa z dłoni ani włosów i można go wmasować w skórę. Zawiera drobne twarde granulki, które masują głowę podczas używania kosmetyku. 

Ja używam go mniej więcej raz w tygodniu – myślę, że to optymalna regularność stosowania. Przy takiej częstotliwości wydaje mi się, że peeling starczy na około 2-3 miesiące.


Cena i dostępność

Jego koszt to około 20 zł. Znajdziemy go w wielu popularnych drogeriach, m.in. Superpharm czy Hebe.

Podsumowanie

Od dłuższego czasu brakowało mi na polskim rynku dobrego peelingu do skóry głowy dostępnego od ręki w drogerii. Ten marki Biovax Botanic jest zdecydowanie godny polecenia i kupna: ma bardzo dobry skład, świetnie działa, jest niedrogi i można go znaleźć w wielu sklepach. Zdecydowanie kupię go jeszcze nie raz!

Peeling Biovax Botanic staje się coraz popularniejszy. Miałyście okazję go już używać?


Przy okazji: w Rossmannach pojawiła się nowa limitowana seria Biovax, w ramach której dostępny jest także peeling: "Aktywny węgiel & acai amazońskie" :)

Polecam też:

niedziela, 13 maja 2018

Strzyżenie włosów – po czym poznamy dobrego fryzjera? | 5 umiejętności, którymi powinien cechować się fachowiec


Chyba każda z nas ma jakieś nieprzyjemne doświadczenia związane z wizytą u fryzjera – ile to razy czytałam w komentarzach czy wiadomościach prywatnych opinie rozżalonych dziewczyn, które wróciły do domu z za krótkimi, źle obciętymi lub nieodpowiednio ufarbowanymi włosami… (przy okazji przypominam, że w wyjątkowych przypadkach można reklamować usługę fryzjerską). Czasem takie sytuacje są winą klientek, które nie potrafią jasno i precyzyjnie określić swoich oczekiwań, innym zaś – samych fryzjerów. I właśnie na tym ostatnim aspekcie chciałabym się skupić w tym wpisie.

Zadajmy więc sobie pytanie: po czym poznać, że fryzjer jest fachowcem i nie wybiegniemy od niego z płaczem? Niestety, nie wiadomo tego od momentu przekroczenia progu salonu – na ogół to, jaki jest dany fryzjer, okazuje się już podczas wizyty. Nie ma też co liczyć na to, że bardzo drogi fryzjer, przez wielu określany „najlepszym w mieście”, faktycznie okaże się taki idealny – przekonałam się o tym osobiście i widzę to po wielu opiniach moich czytelniczek.

Warto jednak znać kilka zasad, po których rozpoznamy dobrego fachowca – jeśli się do nich stosuje, możemy być spokojniejsze o to, co mamy na głowie. Oto 5 według mnie najważniejszych.

1. Przejmuje inicjatywę, ale uwzględnia preferencje klientki

Co przez to rozumiem? Przede wszystkim najpierw pyta o to, jakie są nasze dokładne oczekiwania, jak się do tej pory strzygłyśmy i co nam ewentualnie nie odpowiada. Potem wyraża swoje zdanie i – jeśli to konieczne – proponuje coś od siebie. W skrócie: zamiast zapytać „jak obcinamy?”, pyta – „Jak była pani ostatnio strzyżona” i potrafi doradzić.
Dzięki temu mamy pewność, że:
  • zna się na swojej pracy,
  • nie traktuje wszystkich klientek jak klonów, do każdego podchodzi indywidualnie,
  • nie idzie na łatwiznę, byle tylko jak najszybciej skończyć, zależy mu na tym, by klientka była zadowolona i wyglądała jak najlepiej.

Jeśli fryzjer pyta was tylko „to jaką by pani chciała fryzurę?” i po usłyszeniu odpowiedzi bez zastrzeżeń sięga po nożyczki, to albo trafiłyście w dziesiątkę i ta fryzura faktycznie jest świetnym pomysłem, albo… lepiej wiać.

2. Ustala kształt fryzury przed myciem głowy klientki

Jeśli byłyście kiedyś u fryzjera, który najpierw umył wam głowę, a dopiero potem pytał o to, jak chcecie być obcięte, to na pewno wiecie, co mam na myśli. Kiedy włosy są mokre, fryzjer nie jest w stanie ocenić, jak się układają, dokąd powinny być skrócone i w jakiej fryzurze wam do twarzy. Takie szczegóły ustala się na samym początku.

3. Przekonuje do konkretnego cięcia lub koloryzacji realistycznymi argumentami

Tutaj zasada jest prosta: zamiast mówić ogólnikami typu „obetnę troszeczkę”, wyraża się jasno – „proponuję obciąć pani włosy do ramion, dzięki czemu fryzura zyska na lekkości”. Chodzi o konkrety: „troszeczkę” dla każdego znaczy coś innego. Fryzjer może mieć przez to na myśli ścięcie znacznie większej ilości włosów niż klientka sobie życzy i… chyba właśnie przez to są nieporozumienia.

Jeśli fryzjer nie jest konkretny, dopytajmy o szczegóły zanim chwyci za nożyczki. Jeśli doradza znaczącą zmianę fryzury, porozmawiajmy o argumentach: dlaczego uważa, że to dobry pomysł? Czy może to jakoś uzasadnić? Czy tylko „tak mu się wydaje, że to będzie nam pasować”? Bazowanie na rzeczowych argumentach powinno być podstawą i dla nas, klientek, i dla fryzjera.

4. Umie dobrać fryzurę do kształtu twarzy klientki

Wiem, że są klientki, które sugerują się fryzurami gwiazd lub tymi, które są akurat modne, i proszą o takie właśnie cięcie. Niestety, to co pasuje Jessicy Albie czy Jennifer Aniston niekoniecznie musi wyglądać równie pięknie na nas… i odwrotnie! Fryzura powinna pasować do naszego kształtu twarzy i trybu życia, a także do rodzaju naszych włosów. A fryzjer powinien umieć doradzić klientce inne cięcie jeśli wie, że to, które chce, okaże się dla niej katastrofą. Bo powinien to wiedzieć.

5. Napręża włosy przy obcinaniu i obcina je pod kątem prostym

To taki techniczny niuans, ale oddziela dobrych fryzjerów od złych. Serio, inaczej cięcie jest po prostu krzywe. Podobnie krzywe będzie, jeśli fryzjer nie stoi na wprost obcinanego pasma.

Czy wasi fryzjerzy spełniają te zasady? Zwracałyście na nie wcześniej uwagę?

PS. Mój blog znalazł się w rankingu najlepszych blogów poświęconych pielęgnacji włosów, będzie mi bardzo miło, jeśli na mnie w nim zagłosujecie! Głosowanie odbywa się tutaj i potrwa do 17 maja, można oddawać jeden głos dziennie :)

Polecam też:

piątek, 4 maja 2018

Recenzja: Cece of Sweden, Hello Nature, odżywka do włosów Coconut Oil


To już czwarta recenzja odżywki Cece of Sweden, którą mam okazję napisać na ten blog. Pozostałe trzy możecie podejrzeć pod poniższymi linkami, a przyznam szczerze, że warto, bo – przynajmniej u mnie – przynajmniej dwie z nich sprawdziły się naprawdę bardzo dobrze:

  • Cece of Sweden, Cece Med, odżywka do włosów suchych i zniszczonych z jedwabiem 
  • Cece od Sweden, Cece Med, Argan conditioner (odżywka z olejem arganowym do włosów suchych i zniszczonych)
  • Cece of Sweden, Cece Med, odżywka do włosów Prevent Hair Loss

  • Gdy więc wraz z paczką  „Box Only you” otrzymałam do testów nową odżywkę tej marki, bardzo się ucieszyłam wierząc, że i z niej będę zadowolona. Oto moje obserwacje. 

    Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

    Opakowanie

    Wielki plus za przeźroczystość opakowania, bo dzięki temu wiedziałam, jak dużo odżywki jest jeszcze w środku. Butelka ma odkręcany korek – i dobrze, bo inaczej trudno byłoby mi wycisnąć odżywkę ze środka… ale o tym napiszę za chwilę, w części poświęconej konsystencji tego kosmetyku.

    Zapach

    Uwielbiam zarówno smak, jak i zapach kokosa, więc jak dla mnie odżywka pachnie cudownie: kokosowo z lekką domieszką jakiegoś słodkiego dodatku. Bardzo lubiłam ten zapach.


    Skład

    Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient), Glycerin (gliceryna), Dimethicone (silikon zmywalny łagodnym szamponem), Stearamidopropyl Dimethylamine (odżywia, kondycjonuje, działa antystatycznie), Behentrimonium Chloride (konserwant, antystatyk), Quaternium-87 (antystatyk, nadaje miękkość, połysk, ułatwia rozczesywanie, nadaje objętość), Cocos Nucifera (Coconut) Oil (olej kokosowy), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Simmonosia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (olej jojoba), Macadamia Ternifolia Seedoil (olej macadamia), Tocopheryl Acetate (witamina E), Panthenol (pantenol), Ceteareth-20 (emulgator), Isopropyl Alcohol (alkohol, którym może wysuszać włosy), Propylene Glycol (rozpuszczalnik, nawilżacz), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexyglycerin (konserwant), Citric Acid (wpływa na pH), Parfum (zapach), Benzyl Alcohol (alkohol, którym może wysuszać włosy), Hydroxycitronellal (składnik zapachowy).

    Nie byłam pewna, do jakiej kategorii kolorystycznej zaliczyć tę odżywkę (zielonej –dobry – czy niebieskiej – średni), ponieważ z jednej strony mamy tu naprawdę sporą ilość świetnych substancji, ale z drugiej – pod koniec składu znajdują się aż dwa wysuszające alkohole. Ostatecznie nadałam produktowi kolor zielony, ale zastrzegam, że te dwa alkohole się w nim znajdują i trzeba korzystać z niego z rozwagą. Myślę, że jest ich niewiele, ale jeśli ktoś ma suche włosy, to powinien na nie uważać i nie używać tego takiego kosmetyku po każdym myciu.

    Przejdźmy do plusów, bo jest ich sporo: przede wszystkim naprawdę dużo, bo aż pięć, olejów, do tego Quaternium-87, którego działanie obejmuje nadawanie objętości, miękkości i połysku, wygładzanie, a także ułatwianie rozczesywania, czy kondycjonujący i odżywiający Stearamidopropyl Dimethylamine na czele składu.

    Jest tu też jeden silikon – dla jednych będzie to plus, dla innych minus, trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest on silny i zmyje się z włosów pod wpływem działania łagodnego szamponu.

    Generalnie skład odżywki jest emolientowo-nawilżający, jest to więc dobry wybór dla osób, które szukają kosmetyku bez zawartości protein.


    Działanie

    Kiedyś, jak miałam bardzo zniszczone włosy, olej kokosowy bardzo mi je puszył i nie mogłam go używać. Było mi wtedy szkoda, bo bardzo go lubię chociażby za sam zapach, ale niestety – nie dało rady go stosować. Teraz sięgam po niego bez większych obaw, przynajmniej w kosmetykach. Ta odżywka jest na to dowodem, bo świetnie się na moich włosach spisywała: były po niej gładkie, sypkie, lśniące, ładnie się układały i nie puszyły. Nakładałam ją zgodnie z zaleceniami na 2-3 minuty po myciu, a następnie spłukiwałam.

    Konsystencja i wydajność

    Tutaj mały zgrzyt: odżywka jest bardzo gęsta i kleista, przez co jej wydobycie z opakowania było dla mnie dość trudne. Za każdym razem odkręcałam korek, odwracałam butelkę do góry nogami i kilkakrotnie mocno uderzałam w jej tył, by – po kilkunastu sekundach – doczekać się wypłynięcia (a raczej wypadnięcia) odrobiny produktu. Wydajność odżywki jest jednak spora, na pewno – o ile ktoś nie ma bardzo gęstych i długich włosów – starczy na kilka tygodni.

    Cena i dostępność

    Odżywka kosztuje około 20 zł. Możemy ją kupić m.in. w niektórych drogeriach internetowych. 

    Podsumowanie

    Szczerze polecam tę odżywkę, bo to kosmetyk wart uwagi. Nawet jeśli wasze włosy źle reagują na olej kokosowy, warto ją wypróbować, ponieważ nagromadzenie innych olejów, a więc emolientów, powinno załagodzić teoretycznie puszącego „kokosa”. U mnie tak właśnie było. 


    Miałyście okazję przetestować tę odżywkę? Lubicie olej kokosowy w kosmetykach?

    Polecam:

  • Jak wyznaczyć idealne miejsce na przedziałek?
  • Najlepsze wyszukiwarki składników kosmetyków
  • Jak oszukują nas producenci kosmetyków?

    • Popularne w tym miesiącu: