Wiele
(szczególnie farbowanych) blondynek boryka się z żółknięciem włosów, które z
czasem tracą swój ładny odcień. Ja mam tego pecha, że moje włosy mają ciepły
pigment i bez dodatkowej pomocy nawet tydzień czy dwa po wizycie u fryzjera z
chłodnego koloru zamieniają się w coraz bardziej słoneczny. Bardzo tego nie
lubię, więc przynajmniej raz w tygodniu używam maski lub odżywki z fioletowym
barwnikiem, których zadaniem jest ochłodzenie barwy włosów (a u swojej
fryzjerki, którą odwiedzam średnio co 5 miesięcy, poza farbowaniem wykonuję też
tonowanie koloru włosów).
Testowałam
już wiele kosmetyków z fioletowym barwnikiem przeznaczonych do ochładzania
jasnych włosów. Wśród nich były te lepsze, do których potem chętnie wracałam,
jak polecana już przeze mnie wielokrotnie odżywka Davines, a także te słabiej działające, jak Mgiełka niwelująca żółty odcień włosów
Marion, która – choć miała
bardzo dobry skład – średnio radziła sobie z tonowaniem.
Dziś
chciałabym pokazać wam mało znaną, ale naprawdę świetną maskę, która jest moim
odkryciem ostatnich miesięcy. Ma ona tylko jedną wadę…
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
Chyba
nie będzie przesadą, jak napiszę, że jest przepiękne. Zacznijmy od tego, że ma niebanalną
i ciekawą nakrętkę, a do tego łączy w sobie moje ulubione kolory: czerń i
fiolet, a do tego biel. Słoiczek jest bardzo wygodny, estetyczny i ma naklejkę
z polskim tłumaczeniem.
Zapach
Typowy
dla kosmetyków fryzjerskich: jest mało charakterystyczny, średnio intensywny,
na pewno nie przeszkadza.
Skład
Aqua (woda), Cetearyl
Alcohol (emolient), Polyglyceryl-3
Polyricinoleate (emulgator), Stearamidopropyl
Dimethylamine (emulgator, nawilża, wygładza i odżywia włosy, działa
łagodząco na skórę głowy), Glycerin
(nawilża), Cetrimonium Chloride
(konserwant lekko emulgujący, działa antystatycznie na włosy), Rubus Fruticosus Friut Extract (wyciąg z
owoców jeżyny), Olea Europea Fruit Oil
(oliwa z oliwek), Butyrospermum Parkii Butter
(masło shea), Amodimethicone/Morpholinomethyl
Silsesquioxane Copolymer (kondycjoner), Helianthus
Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Moringa Pterygosperma Seed Oil (olej z
nasion moringi olejodajnej), Phyllostachys
Nigra Leaf Extract (ekstrakt z liści czarnego bambusa), Dimethicone (silikon, który można usunąć
łagodnym szamponem), Dimethiconol
(silikon, który można usunąć łagodnym szamponem), Propylene
Glycol (rozpuszczalnik substancji nierozpuszczanych w wodzie), Behetrimonium Chloride (konserwant,
ułatwia rozczesywanie włosów, zapobiega ich plątaniu i elektryzowaniu), Trideceth-5 (surfaktant), Acetum (ocet, zakwasza włosy), Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate
(przeciwutleniacz, stabilizator), Linalool
(składnik zapachowy), Limonene
(składnik zapachowy), Hexyl Cinnamal
(składnik zapachowy), Quaternium-95 (filtr
UV, kondycjoner), Propanediol
(stabilizator, emulgator, tworzy konsystencję), Lactic Acid (kwas mlekowy), Ethylhexylglycerin
(konserwant), Phenoxyethanol (konserwant), Parfum (zapach), Acid violet 43 (barwnik).
Maska
ma skład emolientowo-humektantowy: zawiera dwa łagodne silikony, do tego sporo
olejów i dwa ekstrakty, a także zakwaszający włosy ocet i nawilżającą glicerynę.
Warto wyróżnić w składzie chociażby wyciąg z owoców jeżyny – silny
antyoksydant, który działa przeciwzapalnie, nawilżająco, oczyszczająco, przeciwgrzybicznie
i antybakteryjnie, a także stymulujący porost włosów olej z nasion moringi
olejodajnej. Na końcu znajdziemy oczywiście fioletowy barwnik, który ochładza
kolor włosów.
Działanie
Maskę
trzymałam na włosach zwykle 10 minut, nakładając ją co tydzień lub co półtora
tygodnia. Świetnie spełniała swoją funkcję: włosy po jej zastosowaniu
zdecydowanie traciły cieplejsze refleksy, były optycznie jaśniejsze, wyglądały
naturalniej, mniej żółto. Dodatkowo były też odżywione, miękkie, ładnie się
układały. Bardzo lubiłam efekt, który dawała!
Konsystencja i
wydajność
Tak
naprawdę wystarczyła odrobina, by pokryć ¾ moich włosów. Maska starczyła mi
więc na długo. Była dość gęsta, wygodna do nakładania (nie spływała) i oczywiście miała niebieski (fiołkowy?) kolor.
Cena i dostępność
Jedyną
wadą maski Sheer Silver Masque Maria Nila jest jej cena – kosmetyk kosztuje
bowiem ok. 111 zł za 250 ml. Nie wydaje mi się też, aby była dostępna
stacjonarnie, może ewentualnie w sklepach fryzjerskich. Ja swoją mam ze strony
hair2go.pl.
Podsumowanie
Po odżywce do
blondu Davines maska Sheer Silver Masque Maria Nila będzie chyba drugim tak
drogim produktem, do którego będę wracać mimo wysokiej ceny. Według mnie jest
bowiem warta zakupu – świetnie działa, starcza na długo, a do tego – poza
działaniem na kolor włosów – także je pielęgnuje. Polecam wszystkim
dziewczynom, które walczą z „żółtkiem” na głowie!
Zainteresowała was ta maska?
Jaki jest wasz ulubiony kosmetyk do ochładzania blondu?PS. A obecnie testuję odżywkę Maria Nila z tej samej serii. Recenzja na pewno się pojawi :)
Zobacz też:
Szkoda że nie słyszałam o tej masce kilka lat temu kiedy nosiłam jasne włosy
OdpowiedzUsuńFajnie że kosmetyki są wydajne :)
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko czy się sprawdzi na moich włosach.
OdpowiedzUsuńA czy polecisz mi jakąś maskę z serii Maria Nila do włosów średni brąz, też walczę z żólceniem koloru farby ... czy ten sam kolor byłby dla mnie odpowiedni?
OdpowiedzUsuń