Tegoroczny
marzec – przynajmniej częściowo – wiązał się z bardzo chwytliwą promocją
Rossmanna „2+2” na kosmetyki do włosów. Sama mam pełną szufladę nieużytych
jeszcze produktów, nie skorzystałam więc z niej, ale wiem, że wiele z moich
czytelniczek sporo dzięki niej zaoszczędziło. Co jeszcze działo się w tym
miesiącu?
Nowości na rynku
To,
na co się natknęłam w marcu i co mnie zainteresowało, to po pierwsze nowa seria
Biovax Botanic, a po drugie – kosmetyki Buna. Jeśli chodzi o Biovax to warto
wspomnieć, że firma wypuściła na rynek coś, czego brakowało mi ostatnio w
asortymentach drogerii, czyli peeling do skóry głowy (już go testuję i na pewno
zrecenzuję), a także fioletowy szampon ochładzający włosy blond (o którym już
pisałam w ostatniej „Pielęgnacji na dziś”).
Buna
zaś zainteresowała mnie z uwagi na dość szeroko zakrojoną akcję promocyjną i
pozycjonowanie się na kosmetyki roślinne. Nie miałam jeszcze okazji ich używać,
ale będąc w Naturze, gdzie mają wyodrębnione własne stoisko, przejrzałam
pobieżnie składy i pamiętam, że były dość krótkie, w odżywce widziałam silikon
i konserwanty (nie dziwiłaby mnie ich obecność w zwykłych kosmetykach, ale
skoro te mają być takie naturalne…), natomiast w szamponach widziałam SLES –
mogą więc się przydać do oczyszczania skóry. A tak na marginesie: Buna ma w
sobie coś takiego, co kojarzy mi się z produktami Barwy. Może to niska cena i
krótkie składy, a do tego wysuwanie na plan pierwszy konkretnych dodatków
roślinnych?
A
skoro już o Barwie mowa, to od niedawna ich produkty można kupić w nowej szacie
graficznej. To już kolejna zmiana opakowań w ostatnim czasie. Ciekawe dlaczego
– ja lubiłam te poprzednie. A co myślicie o tych nowych?
Ostatnia
z nowości, na które się natknęłam w marcu, to nowe żelki, które mają działać
jak suplement na włosy: Hair Care Panda. Jeśli ten pomysł coś wam przypomina,
to już wyjaśniam: tak, produkuje je ta sama firma, która wypuściła na rynek
misie-żelki o podobnym działaniu. Przyznaję, nie próbowałam, ale wiele
dziewczyn w internecie mówiło i pisało, że nie są zbyt smaczne (mam na myśli misie). Jeśli więc
myślicie, że ich jedzenie jest przyjemniejsze niż połknięcie tabletki (suplementu), możecie się zdziwić.
Wycinanie rozdwojonych
końcówek to… choroba
Impulsywne
wyrywanie włosów to trichotillomania – zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne, które
powoduje napięcie ustępujące tylko wtedy, gdy chory zacznie wyrywać włosy. „Independent”
opisuje historię 34-latki, u której choroba rozpoczęła się w wieku dorastania
od wyszukiwania i wyrywania sobie rozdwojonych końcówek. Obsesja narastała i
doprowadziła do wcześniej wspomnianego schorzenia. Polecam ciekawy, choć krótki
artykuł na ten temat.
Opaski wracają do łask
Nie
należę do tej grupy dziewczyn, które w dzieciństwie nie rozstawały się z
opaskami – zawsze tak mocno mnie uciskały, że po kilku minutach prób ciskałam
nimi w kąt. Pamiętam jednak, że były hitem lat 90. i naprawdę wiele moich
koleżanek nie wyobrażało sobie wyjść bez nich z domu. Dla miłośniczek opasek
mam dobrą wiadomość: podobno projektanci i fryzjerzy znów wykorzystują je w
swoich pokazach i ubierają w nie modelki. To może oznaczać, że niedługo zaroi
się od nich także na ulicach.
A
tak totalnie off topic to jeden z moich artykułów o tematyce fryzjerskiej
ukazał się niedawno w najnowszym katalogu „Spa i uroda”! Był on dystrybuowany na
poznańskich targach Beauty Vision w dniach 24-25 marca, można go też znaleźć w
wielu salonach fryzjerskich, kosmetycznych i gabinetach SPA w całej Polsce, a
także zamówić do domu z profilu facebookowego firmy. Dajcie znać, jeśli się na
niego natknęłyście :)
Też przyzwyczaiłam się do poprzedniej szaty Barwy... znów trzeba będzie czasu ;P
OdpowiedzUsuńJa cały czas szukam czegoś, co pomoże z moim szybkim przetłuszczaniem się... Grrr...
OdpowiedzUsuńSeria Biovax Botanic może pomóc, szczególnie peeling i szampon. Spróbuj :)
Usuń