Większość
osób, które zaglądają na mój blog, z pewnością zna wcierkę Jantar – dziś chciałabym zrecenzować jej „siostrę
bliźniaczkę”, czyli wcierkę Radical tej samej firmy, czyli Farmony. Kosztuje i
wygląda podobnie, czy zatem warto ją kupić?
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
Szklana
przeźroczysta butelka z maleńkim otworem na czubku zamykanym czerwoną nakrętką.
Opakowanie było z jednej strony mało wygodne, bo wymagało niezłego trząchania
nad głową, żeby wydobyć ze środka płyn, z drugiej zaś tego typu „zaworek”
zabezpieczał przed wylaniem zbyt dużej ilości wcierki na włosy. Jeśli zdecyduję
się w przyszłości na kolejne opakowanie, raczej przeleję ją jednak do innej
butelki.
Zapach
Wcierka
pachnie jak męska woda po goleniu: mocno, zdecydowanie, na dłuższą metę
męcząco, ale przyzwyczaiłam się do tego zapachu.
Skład
Aqua (woda), Alcohol Denat (alkohol, może przesuszać, ale we wcierkach ułatwia
wnikanie substancji aktywnych), Equisetum
Arvense (Horsetail) Extract (wyciąg ze skrzypu polnego), Panthenol (pantenol), Inulin
(inulina), Hydrolyzed Silk
(hydrolizowany jedwab), Camelia Sinensis
(Green Tea) Leaf Extract (ekstrakt z zielonej herbaty), PEG-40 Hydrogenated Castrol Oil
(emulgator), DMDM Hydantoin (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant), Citric Acid (regulator pH), Parfum (zapach), Butylphenyl Methylpropional (składnik zapachowy), Citronellol (składnik zapachowy), Hexyl Cinnamal (składnik zapachowy).
Wcierka bazuje przede
wszystkim na wyciągu ze skrzypu polnego – ważnym składniku, po który często sięgają producenci
kosmetyków do włosów. Wyciąg taki ma właściwości regenerujące, wzmacnia włosy,
zapobiega łupieżowi, rozdwajaniu się i łamaniu włosów.
W kosmetyku znajdziemy też
ekstrakt z zielonej herbaty, który tonizuje skórę i zapobiega rozwojowi stanów
zapalnych, działa regenerująco, ściągająco, kojąco i nawilżająco. Przypuszczam, że to właśnie ten
ekstrakt sprawił, że odżywka tak dobrze się u mnie sprawdziła i łagodziła
wszelkie podrażnienia skóry głowy. Mimo że zawiera alkohol, nie podrażniała jej
ani nie wywoływała swędzenia.
Działanie
Wcierkę
Radical stosowałam po prawie każdym myciu głowy przez dwa miesiące. Nakładałam
ją na skórę, gdy włosy już trochę podeschły, aby z niej nie spłynęła wraz z
wodą. Parę razy zdarzyło mi się o niej zapomnieć, ale mogę powiedzieć, że
korzystałam z niej regularnie 2-3 razy w tygodniu.
Mam
wrażenie, że wcierka zahamowała u mnie wypadanie włosów w około 60-70%, czyli
całkiem nieźle. Najlepszą jej funkcją okazał się jednak wpływ na moją skórę
głowy – gdy zaczęłam stosować ją regularnie, całkowicie pozbyłam się problemu
podrażnień i świądu, który dokuczał mi wcześniej. Pod tym względem kosmetyk
okazał się być naprawdę świetny.
Konsystencja
i wydajność
Wcierka
ma wodnistą konsystencję i jest praktycznie przeźroczysta. Nie skleja włosów,
nie przetłuszcza ich, nie zauważyłam też, aby przesuszała. Mi starczyła na
równo 2 miesiące używania.
Cena i
dostępność
Odżywka
Radical Farmony kosztuje około 12 zł za opakowanie, w którym znajdziemy 100 ml
płynu. Kupimy ją w drogeriach, myślę też, że może być dostępna w aptekach.
Podsumowanie
Obok
wcierki Jantar, do której jest
zresztą trochę podobna, to drugi popularny kosmetyk Farmony. Jest od niej
wprawdzie dużo biedniejsza pod kątem składu, ale za to w przynajmniej moim
przypadku lepiej zadziałała na stan skóry głowy. Polecam wcierkę Radical, jeśli poszukujecie
wcierki taniej, łatwo dostępnej i efektywnej, a jednocześnie nie boicie się
wcierek na bazie alkoholu. Ja mam raczej wrażliwą skórę głowy, a mimo to nie
dość, że kosmetyk ten jej nie podrażnił, to jeszcze ukoił i uspokoił
sprawiając, że przez bite dwa miesiące nie miałam z nią żadnych problemów.
Co myślicie o tej odżywce? Jak jest Wasza opinia na jej temat?
Polecam: