środa, 24 kwietnia 2019

Recenzja: suchy szampon do wszystkich rodzajów włosów Nutridome



Gdy zaczynam stosować nowy suchy szampon, moją główną obawą jest – poza tym, czy faktycznie pochłania sebum – to, czy nie zostawia na włosach siwego nalotu. Niestety, niektóre tego typu kosmetyki notorycznie robią takie niespodzianki.

Jak sprawdził się zatem suchy szampon Nutridome, którego używam od kilku tygodni? Oto moje przemyślenia po jego przetestowaniu.

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Nieduże (75 ml), idealne do torebki czy na wyjazdy. Wygodne w użyciu – równomiernie rozpyla szampon. Niedawno wylatywałam na kilka dni do Chorwacji i miałam przy sobie tylko bagaż podręczny, w którym nie można mieć więcej niż 100 ml kosmetyku w płynie lub sprayu, więc tak nieduże opakowanie idealnie sprawdziło się do zabrania.

Zapach

Słodkawy, bardzo przyjemny.

Skład

Butane (butan), Propane (propan), Isobutane (izobutan), Alcohol Denat (alkohol), Oryza Sativa (Rice) Starch (skrobia z ryżu siewnego), Cetrimonium Chloride (ułatwia rozczesywanie, nadaje połysk, działa konserwująco), Parfum (zapach), Limonene (składnik zapachowy), Linalool (składnik zapachowy), Hexyl Cinnamal (składnik zapachowy), Citronellol (składnik zapachowy), Butylphenyl Methylpropional (składnik zapachowy), Citral (składnik zapachowy).

Jest tu wszystko to, czego możemy spodziewać się w suchych szamponach: butan, propan, izobutan, alkohol (w zasadzie nieunikniony w tego rodzaju kosmetykach), skrobia (świetnie pochłania sebum, odświeża włosy), a także składniki zapachowe, które sprawiają, że włosy zyskują przyjemny zapach. Jak na suchy szampon, to wszystko w normie – w końcu nie jest to produkt typowo pielęgnacyjny i powinniśmy sięgać po niego sporadycznie.


Działanie

Suchy szampon Nutridome stosuję tak naprawdę w sytuacjach podbramkowych: gdy się spieszę lub wychodzę z domu tylko na chwilę, na siłownię lub do sklepu, a nie zdążyłam wcześniej umyć głowy. W takich sytuacjach sprawdza się bardzo dobrze: odświeża i unosi fryzurę, nadaje jej blasku i sprawia, że wygląda znacznie lepiej. W miejscu zastosowania włosy stają się jaśniejsze, ale kosmetyk dość łatwo się wyczesuje. Jego zaletą jest też przyjemny zapach, który zostaje na włosach.

Konsystencja i wydajność

Bez niespodzianek: łatwy do wyczesania z włosów spray. Trudno ocenić, na jak długo starczy, zależy to pewnie od gęstości włosów, w moim przypadku na pewno na kilkanaście użyć.


Cena i dostępność

Szampon kosztuje 19 zł i jest dostępny w sklepie Nutridome.

Podsumowanie

Niby nie jestem fanką suchych szamponów, ale przyznaję, że w wyjątkowych sytuacjach się przydają, więc warto mieć chociaż jeden taki produkt na podorędziu. Ten polubiłam ze względu na jego nieduże rozmiary i działanie – na pewno będzie mi towarzyszył w czasie letnich wyjazdów!

Polecam:


czwartek, 18 kwietnia 2019

Recenzja: olejek arganowy Nutridome


Jeśli po przeczytaniu tytułu tej recenzji zastanawiacie się, czy olej arganowy to produkt, który może sprawdzić się na waszych włosach, spieszę z odpowiedzią: prawdopodobnie tak. I to niezależnie od tego, jakie macie włosy. Dlaczego? Dlatego że olej ten ma proporcjonalną ilość kwasów tłuszczowych o różnym rozmiarze cząstek, dzięki czemu nadaje się do włosów średnio- i wysokoporowatych. Jedynie niskoporowate muszą na niego uważać – w ich przypadku jego nadmiar może włosy obciążyć.

U mnie olej ten sprawdza się bardzo dobrze – co jakiś czas do niego wracam i namiętnie stosuję. Dlatego ucieszyłam się, gdy w moje ręce trafił olejek arganowy NUTRIDOME.

Zanim jednak przejdziemy do recenzji – mała ciekawostka. Nie każdy o tym wie, ale olej arganowy należy do jednych z najdroższych na świecie. Wynika to ze specyfiki drzewa arganowego – rośnie ono tylko w Maroku, może „dożyć” nawet 400 lat, a pierwsze owoce wydaje dopiero po… 40-60 latach. Do wyprodukowania zaledwie litra tego „płynnego złota” potrzeba zaś 30 kg orzechów arganowych, co odpowiada mniej więcej 6-7 drzew!

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Plastikowa buteleczka z wygodną pompką, którą można odkręcić – idealne rozwiązanie. Z jednej strony możemy więc wycisnąć kilka kropel olejku, na przykład na końcówki, a z drugiej – zdjąć górną część opakowania i wylać produkt na dłoń, na przykład do olejowania. Opakowanie jest przeźroczyste, co pozwala śledzić, ile kosmetyku zostało jeszcze w środku.

Zapach

Olejek arganowy Nutridome nie ma żadnych dodatków, w tym zapachowych, więc pachnie… cóż, po prostu olejkiem arganowym. Dla mnie to przyjemny, neutralny zapach, troszkę orzechowy.

Skład

Jak już wspomniałam, w skład produktu wchodzi wyłącznie olejek arganowy. To dobrze, bo dzięki temu jest to w pełni naturalny kosmetyk, świetny zarówno do pielęgnacji włosów, jak i skóry. A na marginesie dodam, że poza tym uwielbiam też wcierać go w dłonie i paznokcie!


Działanie

O działaniu oleju arganowego wie chyba każdy, kto zagląda na blogi takie, jak mój. Zaznaczę więc tylko, że to produkt, który zawiera bogactwo nienasyconych kwasów tłuszczowych, szczególnie omega-6 i omega-9, a także witaminę E. Wykazuje mocne działanie antyoksydacyjne, zapewnia nawodnienie i elastyczność, odnowę komórkową, a do tego łagodzi podrażnienia i koi.

Jeśli chodzi o użycie na włosach, stosuję go dwojako: na końcówki (wcieram po myciu) i do olejowania (czasem nakładam też odrobinę na skórę głowy). Dzięki niemu stają się bardziej błyszczące, odżywione, po prostu zdrowsze.

Konsystencja i wydajność

Bez niespodzianek – konsystencja oleista, a wydajność duża. Mi opakowanie 50 ml wystarcza na kilka miesięcy.


Cena i dostępność

Olejek możemy kupić przez internet – w sklepie Nutridome. Kosztuje 59 zł za 50 ml. Czy to dużo? I tak, i nie. Z jednej strony pewnie można dostać podobny produkt za niższą cenę – pytanie tylko, czy będzie to czysty olej arganowy. Nie ma się co oszukiwać, ale ten rodzaj oleju był i będzie droższy niż chociażby kokosowy czy rycynowy.

Podsumowanie

Jak dla mnie produkt, który warto mieć na półce w łazience – szczególnie do włosów, ale i do pielęgnacji skóry. Zważywszy na jego wydajność cena nie wydaje się wygórowana. To moje kolejne już opakowanie oleju arganowego i na pewno nie ostatnie!

Polecam:


czwartek, 21 marca 2019

Plan pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych (rozpiska miesięczna i kosmetyki)


Po wpisach, w których wyjaśniałam, dlaczego warto przygotować własny plan pielęgnacji włosów oraz jak dobrze ułożyć taki plan, przyszedł czas na konkrety.

Od kilku lat rozjaśniam włosy i chociaż robię to tylko dwa razy do roku, u dobrej fryzjerki, dobrymi kosmetykami i raczej minimalistycznie (nie od skóry głowy, a jasne pasma stanowią głównie wierzchnią warstwę), to i tak siłą rzeczy takie zabiegi nie pozostają bez wpływu na ich kondycję. Wprawdzie od dawna nie mam już problemów z rozdwojonymi końcówkami, nadmiernym wypadaniem czy elektryzowaniem się włosów, jednak wciąż borykam się z kłopotami wynikającymi głównie z genetycznej budowy moich pasm, które są miękkie, lekkie i brakuje im dociążenia. Rozjaśnianie zaś sprawia, że dobrze reagują na pielęgnację dla włosów zniszczonych, chociaż zniszczone w zasadzie nie są (nie łamią się, nie rozdwajają, nie są matowe ani przesadnie suche).

Do tej pory używałam różnych kosmetyków, dobierając je na zasadzie wyczucia i czytania składów, jednak nigdy nie trzymałam się ścisłego planowania. Tym razem stawiam na przygotowany przez siebie plan pielęgnacji, który dostosowany jest do włosów zniszczonych, wymagających regeneracji, dociążenia i zabezpieczenia, a do tego blond (choć po wyeliminowaniu odżywki ochładzającej jasny kolor włosów niniejszy plan jest odpowiedni też dla osób o włosach w każdym innym kolorze). Zanim dobierzecie plan pielęgnacji dla siebie, upewnijcie się, czego potrzebują wasze włosy.

Co powinien zawierać plan pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych?

Przede wszystkim kosmetyki zawierające wszystkie najważniejsze grupy składników, czyli emolienty, humektanty i proteiny. Każda z nich jest ważna i żadnej nie można pominąć. Włosy zniszczone potrzebują więc:
  • odbudowy (protein),
  • nawilżenia (humektantów),
  • zabezpieczenia (emolienty).

Nie chodzi o to, by każdy kosmetyk zawierał wszystkie trzy elementy, ale o to, by każdy z nich przewijała się w pielęgnacji.

Bazując na tych założeniach mój plan pielęgnacji włosów zniszczonych przedstawia się następująco:
  • szampon z łagodnymi detergentami – do codziennego mycia (przykłady łagodnych szamponów)*;
  • szampon z mocnymi detergentami, czyli oczyszczający – co 4. mycie (przykłady łagodnych i mocnych detergentów)*;
  • maska proteinowa – raz w tygodniu;
  • odżywka emolientowo-humektantowa – po każdym myciu (poza dniami, gdy używam maski proteinowej);
  • odżywka ochładzająca włosy blond – raz w tygodniu;
  • olejowanie – raz  tygodniu (po wybraniu najlepszego dla siebie oleju);
  • peeling skóry głowy – raz w tygodniu.

Wszystkie pozycje tu uniwersalne poza jedną – odżywką ochładzającą włosy blond. Ktoś, kto ma ciemne włosy lub po prostu nie potrzebuje takiego kosmetyku, może zastąpić go danego dnia odżywką emolientowo-humektantową.

*Po każdym myciu i wysuszeniu włosów koniecznie zabezpieczam końcówki prostym olejkiem, np. serum naprawczym Cameleo, olejkiem w kremie Marion, serum Biovax czy jedwabiem w płynie Green Pharmacy.

Na tej podstawie wyszukałam w swoich zasobach kosmetyki pasujące do mojego planu. Obecnie korzystam więc z następujących:

W skład mojego planu wchodzą: szampon łagodny (Sylveco) i mocniejszy (Dermedic), peeling (Biovax), maska proteinowa (Ziaja), odżywka humektantowo-emolientowa (Kerastase), odżywka do blondu (Maria Nila), serum na końcówki (Floslek), a do tego olejek do olejowania (Loton) i dodatkowo spray zabezpieczający, który stosuję przed suszeniem włosów (Isana)

Jak ułożyć i rozpisać plan?

Gdy już mamy trzon naszego planu, trzeba go jeszcze rozpisać w określonej częstotliwości. Zgodnie z tym, co pisałam we wpisie dotyczącym tego, jak dobrze ułożyć swój plan (link na początku tego tekstu), wszystkie pozycje rozpisałam kolorystycznie w dwóch formach.

Jedna, która okazała się być dla mnie wygodniejsza, to po prostu rozpiska numeryczna – przy każdym myciu głowy realizuję kolejny numerek. Jest to o tyle lepsza forma, że nie muszę się trzymać dni tygodnia, a wiadomo – niby myję głowę średnio co drugi dzień, ale bywają dość częste przypadki, gdy robię to codziennie. W przypadku tego planu to nie ma znaczenia.


Druga forma jest bardziej graficzna i przygotowałam ją raczej z myślą pokazania na blogu jako alternatywę – pomysł dla chętnych. Korzystam z niej jednak dużo rzadziej, chociaż ma tę zaletę, że przydaje się na samym początku podczas układania planu – jest bardziej przejrzysta i pozwala sprawdzić, jak często rozpisaliśmy poszczególne kosmetyki.


Z takiego planu korzystam od kilku tygodni i muszę przyznać, że bardzo mi się przydaje. Przede wszystkim korzystam z poszczególnych kosmetyków tak często, jak – jak sądzę – najlepiej przysługują się moim włosom, a ponadto… wreszcie pamiętam o regularnym olejowaniu!

Przekonuje was przygotowanie takiego planu?
A może macie własne?

Zobacz też:


Popularne w tym miesiącu: