Mimo
podobieństwa nazwy Invisibobble do
angielskiego słowa „invisible” (niewidzialny), gumki-sprężynki występują w
szerokiej palecie kolorów, a przeźroczyste to tylko jeden z ich rodzajów. Długo
się przed nimi opierałam uznając, że z pewnością są przereklamowane i nie warte
swojej ceny. Zdecydowałam się na nie dość spontanicznie pod koniec zimy –
uznałam, że może warto spróbować, skoro zbierają tak dużo pozytywnych recenzji.
Ciekawy
wygląd, wygoda użytkowania, rewolucyjna technika wykonania, która powoduje, że
gumki nie ciągną, nie odkształcają i nie wyrywają włosów – czy takie
zapewnienia producenta faktycznie pokrywają się z rzeczywistością?
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
W
przypadku gumek opakowanie nie jest zbyt ważne, ale to jest na tyle wygodne, że
służy mi do dziś – po otwarciu wciąż trzymam w nim Invisibobble. Na
przeźroczystym, maleńkim pudełeczku widnieje logo oraz bardzo krótka notka od
producenta. Opakowanie można zamykać i otwierać za pomocą jednej ze „ścianek”.
Działanie
Zacznijmy
od tego, że ocena gumek Invisibobble w dużej mierze zależy od rodzaju włosów –
ważna jest zarówno ich objętość, jak i struktura, inaczej bowiem gumki będą się
„zachowywały” na włosach gęstych i kręconych, a jeszcze inaczej na rzadkich i
prostych. Pewną rolę odgrywa tu też porowatość.
Moje
włosy są raczej proste i gładkie, mają przeciętną objętość. Zaobserwowałam, że Invisibobble trzymają
się na nich nieco gorzej niż inne gumki (nie spadają, ale dają wrażenie zbyt
delikatnego ściągania) – w ciągu dnia muszę je co jakiś czas mocniej zaciskać,
bo mam wrażenie, że odrobinę się zsuwają (przypuszczam, że tego problemu
nie mają dziewczyny o włosach falowanych lub kręconych). Nie mogę jednak
powiedzieć, by ciągnęły włosy, chociaż między nami mówiąc żadne gumki nie
powodowały u mnie wcześniej takiego problemu.
Gumka w delikatny, ale
trwały sposób przytrzymuje włosy – nawet podczas spania czy ćwiczeń nie
zdarzyło mi się, aby się zsunęła.
Wydaje mi się jednak, że ta jej funkcja może się nie sprawdzić na gęstych,
ciężkich włosach. Dzięki temu, że nie
nasiąkają i nie brudzą się poleca się je do wiązania włosów w trakcie
olejowania lub maskowania.
Invisibobble
są ponadto bardzo rozciągliwe i trzeba je naprawdę mocno ciągnąć, by mogły
pęknąć. Nie mają złączeń, dzięki czemu
nie zahaczają o włosy, a ich sprężynkowy kształt sprawia, że rozkładają się
równomiernie na włosach, nie gniotąc ich i nie ciągnąc. Muszę jednak zaznaczyć,
że często odkształcają mi nawet całkowicie suche włosy, gdy używam Invisibobble
na noc (co rzadko zdarza mi się przy grubych gumkach frotkach).
Mimo
wszystko nie jestem przekonana, czy podoba mi się to, jak gumki wyglądają na
moich włosach – z jednej strony wiązania zawsze prezentują się dobrze, z
drugiej zaś sprężynki tak się układają, że zazębiają się o siebie i w efekcie
kucyk wygląda gorzej, a w dodatku opada (co widać na drugim zdjęciu).
Niemożność
wykonania wysokiej kitki to, moim zdaniem, kolejna wada Invisibobble. Kucyk nimi związany zawsze wydaje mi się
odrobinę za luźny i mam wrażenie, że zaraz się rozwiąże (chociaż nigdy do tego
nie doszło i gumka trzyma włosy przez cały dzień). Moim zdaniem gumki
wyglądają jako tako dobrze wiązane u nasady włosów – do
wykończenia warkocza nie sprawdzają się wcale. Możemy z nich także wyczarować
ciekawe upięcia – tutoriale dostępne są na stronie producenta: http://invisibobble.com/de/tutorials
Kolejnym
problemem jest zdejmowanie gumki, które wymaga odrobiny wprawy – ja staram się
to zawsze robić delikatnie, a mimo to zdarza mi się za mocno ciągnąć włosy, a
czasem nawet wyrwać pojedyncze sztuki (pasma wkręcają się w sprężynki).
Konsystencja
i wydajność
Trudno
je zerwać, są rozciągliwe i wytrzymałe. W zasadzie żałuję, że – przynajmniej te
oryginalne – można kupić tylko w opakowaniu po 3 sztuki, ponieważ wciąż używam
jednej i tej samej, reszta nie jest mi potrzebna.
Gumki dość szybko się
rozciągają, ale jest na to rada: wystarczy zalać je na kilka sekund gorącą wodą
– skurczą się wówczas do swojej pierwotnej wielkości. Tym sposobem mogą nam służyć prawie bez
końca.
Gumka nowa (z lewej) i używana (z prawej) |
Cena i dostępność
Do
niedawna można je było kupić tylko przez internet, od jakiegoś czasu są
dostępne w drogeriach Hebe i Douglas. Występują w rozmaitych kolorach – ja mam
przeźroczyste, które pasują do wszystkiego.
Zdecydowanie
największą wadą gumek jest natomiast ich cena – opakowanie zawierające trzy sztuki Invisibobble kosztuje bowiem aż 15
zł. Uważam, że 5 zł za małą gumkę to
zdecydowanie za dużo. Pod tym względem dużo bardziej opłacalne są podróbki.
Podsumowanie
Mam
mieszane uczucia i nie potrafię jednoznacznie określić, czy warto je mieć – tym
bardziej, że Invisibobble mają swoich zagorzałych zwolenników, którzy
podkreślają, że to najlepsze gumki na świecie. Ten produkt po raz kolejny
pokazuje więc, że wszystko zależy od naszych włosów i oczekiwań – tak jak nie u
każdego osiągniemy takie same efekty po użyciu danej maski czy odżywki, tak i
Invisibobble u jednych będą strzałem w dziesiątkę, a u innych niepotrzebnym
bublem.
Ja
wychodzę z założenia, że „skoro już mam, to używam”, ale gdybym miała kupić je
ponownie, pewnie zamówiłabym ich niedrogi zamiennik na Allegro. Wiele dziewczyn
poleca bowiem o wiele tańsze od oryginałów podróbki Invisibobble – myślę, że
warto je rozważyć, ale trzeba mieć na uwadze, że często są one bardziej sztywne
i zdarza się, że pękają w miejscu złączeń. Mimo to zapłacimy za nie o wiele
mniej i wtedy może zakup okaże się naprawdę opłacalny.
Używacie gumek
Invisibobble? Należycie do ich zwolenników czy przeciwników?
Zobacz
też:
Ja jestem zwolenniczką, zdecydowanie. Gumka, której będę używać do samej śmierci XD Ale ja bez problemu umiem nią zrobić wysokiego kucyka i się trzyma.
OdpowiedzUsuńU mnie jako tako, ale słabiej niż przy zwykłej gumce, włosy zawsze jakoś tak opadają na nią tak jak na fotce nr 2 z kucykiem :)
UsuńJa ma w domu oryginalne (przezroczyste, takie jak Twoje) i podróbki. Niewiele się różnią jeśli chodzi o wygląd, ale oryginalne są dużo lepsze (nie wiem dlaczego, może jakość materiału i wykonania).
OdpowiedzUsuńCo osoba, to inna opinia - wiele dziewczyn pisze, że nie widzi różnicy w oryginałach i podróbkach :)
UsuńWiem, pewnie to też zależy jaka podróbka.
UsuńA probowalas na koniec, jak zalozysz kabelek, podciagnac jakby tylko wierzchnia gorna czesc kucyka? Mi w teki sposob niweluje sie to, o czym piszesz, ze kucyk sprawia wrazenie opadnietego.
OdpowiedzUsuńTak, to niestety pomaga u mnie na krótko, po jakimś czasie gumka znów odrobinę się zsuwa. Nie jest to jakiś wielki problem, ale czuję to i czasem mnie to drażni :)
UsuńJa je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa za nimi nie przepadam, mam, to czasem używam. Jednak przy moich długich, cienkich, prostych i gładkich włosach średnio się sprawdzają. Nie umiem ich ściągać z kucyka. Robiłam kilka podejść, ale wplątywały się włosy w sprężynki, w efekcie czego kilka sztuk zawsze wyrwałam, tym bardziej, że mam sporo baby hair różnej długości, które już zupełnie wplątują się w każdą gumkę. Ewentualnie mogą być u mnie do warkocza, ale tu też zdarzało mi się, że gumka się zsunęła.
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie, ściąganie jest średnio przyjemne...
UsuńMam 3 czerwone sztuki i jedną zieloną :) Lubię je, nie ciągną i przede wszystkim - u mnie dużo mniej odciskają się na włosach, niż grube frotki - i za to je cenię :)
OdpowiedzUsuńOtóż to, może na falach lepiej się sprawdzają :)
UsuńU nas w Krakowie bez problemu można kupić oryginały na sztuki :) kosztują 5 zł za jedną wtedy. Miałam jeden oryginał i od czasu, gdy go zgubiłam, używam już tylko podróbek. Różnica nie jest dla mnie aż tak wielka, a ja tych gumek używam i tak tylko pod prysznicem, gdy mam maskę na włosach i chcę się spokojnie umyć. Czasami spinam nimi też luźnego koczka na noc, choć ostatnio zdecydowanie częsciej śpię w rozpuszczonych (o niedobra ja...) Generalnie mamy chyba podobną opinię, niby spoko, ale ani to nie wygląda na wlosach za pięknie, ani nie gra fanfarów podczas noszenia..
OdpowiedzUsuńOtóż to, i ta cena... Ale fajnie, że można gdzieś kupić na sztuki, nie wiedziałam :)
UsuńNie mam porównania z oryginalną, ale mam podróbkę i jestem z niej bardzo zadowolona, głownie z powodu tego, że nie ciągnie tak moich włosów :)
OdpowiedzUsuńJeden minus to taki, że gumka musi troszkę poleżeć, aby wrócić do swojego naturalnego sprężynkowatego kształtu :)
A Ty widziałaś już horrorową listę?:D
Możesz ją wrzucić na chwilę do gorącej wody, powinna wrócić do pierwotnego kształtu. U mnie to działa na oryginalne i na podróbki też.
UsuńWooow. Pierwszy raz spotkalam sir z taka gumka! Wyglada świetnie i nie widac jej we wlosach! *,*
OdpowiedzUsuńObserwuje. :)
Blog z artystycznymi i profesjonalnymi sesjami zdjeciowymi :)
http://moooneykills.blogspot.com/2015/05/cute-dog.html
Ja jestem zwolenniczką tych gumek. Fakt, nie wiążę nimi wysokiego kucyka, bo wtedy wygląda to jak u Ciebie. Ale bardzo często nakładam je w formie ozdoby, na gumkę lub frotkę, ponieważ nie zawsze podoba mi się efekt grubej frotki na włosach. Dla mnie jest również niezastąpiona w wiązaniu koczka czy warkocza. Przy delikatnym ściąganiu, nie wyrywa mi włosów, a to dla mnie najważniejsze. Cena też mnie jakoś nie razi - bardzo często gumki i frotki się rozciągały i musiałam kupować kolejne. A z Invisibobble nie ma tego problemu - kupiłam jedną ponad rok temu i nadal się świetnie sprawuje.
OdpowiedzUsuńTo akurat ich duża zaleta, zgadzam się :)
UsuńSporo z tego co napisalas rzeczywiscie pojawia sie i u mnie lecz mimo wszystko jestem z nich zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie należę do zwolenniczek tych gumek i uważam, że są najlepsze na świecie :)
OdpowiedzUsuńmam zamiar kupić, ciekawe jak sie sprawdzą na moich cienkich włosach :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ich jeszcze i waham się nad ich zakupem. :>
OdpowiedzUsuńNie wiążę często włosów. Jeżeli już to robię to jedynie w koczka, gdy je naolejuję lub w warkoczyka, kiedy ćwiczę i śpię. Do warkoczyka te gumki faktycznie się nie nadają, bo pożyczyłam kiedyś od koleżanki na treningu. Raczej ich nie kupię, bo zwykła gumka w zupełności mi wystarcza. ;)
OdpowiedzUsuńciekawią mnie te szmieszne gumeczki:)
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się kucyk w tych gumkach.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu przymierzam się do kupna. Myślę, że już niedługo do mnie zawitają :p
OdpowiedzUsuńNa początku mnie kusiło, później sobie jakoś odpuściłam.. Ale pewnie kiedyś i tak będa moje :D
OdpowiedzUsuńJa jakoś mnie mogę się do tych gumek przekonać...
OdpowiedzUsuńJa mam białą i czarną gumkę "kabelek" ale kupiłam je po 2,50zł za sztukę. Są rewelacyjne i nie sądzę, że w czymś ustępują tym oryginałom ;)
OdpowiedzUsuńNajczęściej chodzę w rozpuszczonych włosach, ale przydałyby mi się podczas olejowania i innych zabiegów, bo jak sama piszesz nie zabarwiają się i nie nasiąkają :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się u Ciebie, obserwuję :)
UsuńNie miałam takich gumek,ale z przyjemnością bym je wypróbowała ;))
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie takie trzy gumki. U mnie sprawdzały się podobnie jak u Ciebie, ale u mojej koleżanki był pewien problem. Jej włosy są naprawdę BARDZO kręcone. To jest takie ala afro xd Związała sobie jedną z moich gumek włosy jak myła twarz i co? Gumka pękła i poleciała w kąt łazienki xd Nigdy nie zapomne miny mojej koleżanki xdd
OdpowiedzUsuńnathaliexthere.blogspot.com
Właśnie czekałam na taki post! Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad ich kupnem ale podchodziłam do tego trochę sceptycznie bo jak można się zachwycać gumką do włosów! Myślę że te gumki to głównie dodatki, akcesoria bo jak widać i u ciebie zbyt dobrze nie trzymają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam również do mnie: www.homemade-stories.blogspot.be
może się w końcu na nie skuszę :) :)
OdpowiedzUsuń