Jakiś
czas temu uznałam, że comiesięczne podsumowania mnie męczą, zrobiły się
ostatnio zbyt sztampowe i nie zawsze wiem, co chciałabym w nich napisać.
Zdecydowałam się więc na kwartalne, które – mam nadzieję – będą dużo ciekawsze
i łatwiejsze w porównywaniu efektów. Zaczynam zatem od opisania tego, co działo
się u mnie latem – na głowie i nie tylko :)
Czerwiec
W
czerwcu moje włosy zaczęły mnie trochę denerwować: bardziej niż zwykle się
puszyły, miałam wrażenie, że stały się też bardziej suche i gorzej się
układały. Powody takiego stanu rzeczy, jak sądzę, były dwa: wilgoć (sporo
deszczowych dni) i niedawne farbowanie,
które na pewno nie pozostało bez wpływu na ich stan, chociaż farba nakładana
była tylko do wysokości ucha i to w dodatku z Olaplex.
W
czerwcu skorzystałam z zabiegu peelingującego w Instytucie Trychologii, który pomógł mi zwalczyć stan
zapalny i swędzenie skóry głowy. W trakcie wizyty dostałam kosmetyki do
samodzielnego peelingowania i odświeżania skóry w domu, z których korzystam
obecnie co 1-2 tygodnie. Efekty są świetne – dawny problem powraca teraz już naprawdę rzadko!
Produkty,
z których korzystałam w tym miesiącu, to przede wszystkim szampon Living Proof
(sięgałam po niego przy prawie każdym myciu głowy), maska Domowe Receptury i balsam Agafii na kwiatowym propolisie. Używałam też proteinowej odżywki CeCe Med, sprayu Marion niwelującego żółty
kolor włosów, a także olejeku Amla do jasnych włosów (do olejowania raz w
tygodniu). Końcówki zabezpieczałam niezawodnym produktem Alcantara (nie jestem
pewna, czy nazwa „olejek” jest w jego przypadku adekwatna). W słoneczne dni do
ochrony przed promieniowaniem służyła mi Mgiełka Jantar, którą uwielbiam i już nieraz ją Wam zachwalałam, a także naprawdę
dobry w swoim działaniu krem Kerastase.
Od czasu do czasu przydawał mi się także suchy szampon Klorane.
Na
początku czerwca zaczęłam też stosować wcierkę Novoxidyl, ale z różnych powodów
odstawiłam ją po kilku dniach, by wrócić do niej na stałe w lipcu.
Używane w czerwcu |
Czerwcowe
nowości w mojej włosowej kosmetyczce to maska Monitbello, seria Goldwell (m.in.
saszetki odżywek i szamponów z fioletowym pigmentem zabezpieczającym włosy
blond przed żółknięciem), olejek (z keratyną!) La Luxe oraz szampon Ziaja z najnowszej
serii marki.
Czerwcowe nowości |
Lipiec
W
lipcu, ponieważ wciąż nie mogłam uporać się ze zwiększonym wypadaniem włosów,
sumiennie wcierałam tonik Novoxidyl
– o tym, że pomógł mi jedynie częściowo, mogliście już przeczytać w jego recenzji.
Wtedy sięgnęłam też po olej z czarnuszki,
który okazał się być całkiem dobrym kosmetykiem wzmacniającym włosy.
W
połowie lata chciałam też podciąć wreszcie końcówki i wybrać się do fryzjera,
aby odświeżyć kolor i zafarbować odrost, postanowiłam jednak odczekać jeszcze
miesiąc i udać się do salonu pod koniec wakacji. Chciałam przeciągnąć czas
farbowania uznając, że blond – w czasie sierpniowego urlopu, kiedy będę spędzać
więcej czasu na słońcu – na pewno zdąży jeszcze dodatkowo zżółknąć.
Produktów,
po które sięgałam w lipcu, było raczej niewiele: wciąż stosowałam szampon
Living Proof do częstego mycia, używałam też wspomnianych już wcześniej: toniku
Novoxidyl oraz oleju z czarnuszki. Po myciu głowy sięgałam zwykle po odżywkę
Shauma lub Balsam Agafii na kwiatowym propolisie. W dni, gdy przebywałam dużo na dworze, psikałam włosy Mgiełką Jantar i stosowałam krem Kerastase. Do
zabezpieczania końcówek służył mi produkt marki Alcantara, a także olejowe
serum VitalDerm. W tym miesiącu wykończyłam też spray zapobiegający żółknięciu
włosów Marion.
Używane w lipcu |
Z
nowości: dostałam naprawdę dobry zestaw miniaturowych kosmetyków L’Oreal
(przetestowałam już jedną maskę – jest świetna!), a także… chłodzącą mgiełkę do
włosów, twarzy i ciała Ziaja.
Nowości lipcowe |
Sierpień
Sierpień
był dla mnie czasem dłuższego urlopu i odpoczynku. Pod koniec miesiąca odwiedziłam fryzjera i przeszłam tonowanie włosów, dzięki któremu odzyskałam dawny, chłodny odcień na głowie. Z
efektów jestem zadowolona do dziś, a aby je podtrzymać, stosuję odżywkę Davines
(na zdjęciu poniżej). Włosy znacznie też wówczas podcięłam.
W
sierpniu zużyłam stosowany niemalże codziennie szampon Living Proof, a także krem Kerastase. Do zabezpieczania
końcówek służyło mi olejowe serum VitalDerm, a do ochrony przed słońcem – spray
Medavita. Raz na jakiś czas oczyszczałam włosy szamponem Klorane, a także
testowałam całkowicie naturalny produkt: odżywkę do włosów na bazie olejków z
lawendy firmy Alteya Organics (ma stały stan skupienia, a po rozpuszczeniu
zamienia się w olej, pięknie przy tym pachnąc!). Po myciu głowy nakładałam na
włosy zwykle jeden z czterech produktów: maskę L’Oreal (idealnie sprawdziła się
na wakacyjnym wyjeździe), maskę Cameleo, John Frieda do włosów blond lub
Bioelixire. Przed każdym suszeniem sięgałam zaś po spray Marion zabezpieczający
przed gorącym powietrzem suszarki (nazywa się jednocześnie „płynem prostującym
włosy”, ale ja nie zauważam tego efektu u siebie – może dlatego, że moje włosy
z natury są raczej proste).
Używane w sierpniu |
Nowości?
Dostałam pięknie wyglądający zestaw L’Oreal Profiber, odżywkę oraz spray
L’biotica, a także odżywkę oraz maskę Ziaja (oba zawierają sporą dawkę protein,
jestem więc bardzo ciekawa, jak się sprawdzą!).
Letnia prywata
Nieraz
prosiliście mnie, abym publikowała więcej prywatnych zdjęć – jest to możliwe,
odkąd mam Instagram. To, co działo
się u mnie w ostatnich miesiącach, najlepiej oddadzą poniższe zdjęcia :)
Zacznę od uczestnictwa w Targach Kosmetyków Koreańskich K-beauty i wykładu z Charlotte Cho, autorki książki "Sekrety urody Koreanek":
Zacznę od uczestnictwa w Targach Kosmetyków Koreańskich K-beauty i wykładu z Charlotte Cho, autorki książki "Sekrety urody Koreanek":
Przetestowałam naprawdę świetny zabieg oczyszczający skórę głowy w Instytucie Trychologii:
W
drugiej połowie czerwca spędziłam natomiast tydzień w Norwegii. Tak się składa, że
chociaż zjeździłam w swoim życiu większość Europy, nigdy dotąd nie byłam
jeszcze w Skandynawii. Dla mnie był to więc wyjazd niezwykły pod względem
turystycznym, dla mojego narzeczonego zaś – także rodzinnym, ponieważ
gościliśmy u jego wujostwa, które – dodajmy – mieszka w Norwegii od pokoleń.
Był to więc czas zwiedzania, rozmów przy ognisku i wzajemnego poznawania się, a
całemu wyjazdowi uroku dodawało to, że mogliśmy komunikować się tylko po
angielsku, poznając jedocześnie wzajemnie niuanse swoich kultur.
Na początku lipca skończyłam 30 lat. Wciąż nie mogę się do tego przyzwyczaić!
W lipcu byłam też na Farmie Iluzji, ale bardzo zawiodło mnie to miejsce. Wtedy już przygotowywałam się do zabiegu korekty wzroku i przez kilka dni, o zgrozo, musiałam chodzić w okularach ;)
Sam zabieg korekty wzroku (Lentivu Smile) wspominam bardzo dobrze: był krótki, bezbolesny i wart tej odrobiny nerwów, bo nie noszę już szkieł kontaktowych ani okularów :)
Tutaj zdjęcie z krótkich odwiedzin u kolegi w Siedlcach, gdzie jedliśmy kolację w tamtejszej browarni. Mają świetne piwo z mniszkiem lekarskim!
Uwielbiam sushi, także te, które robię sama w domu :)
W sierpniu byłam też w Tatrach:
Efekty wizyty u fryzjera w sierpniu:
Lody na zakończenie wakacji :)