Osoby
zapuszczające włosy prędzej czy później stają przed dylematem: obciąć czy nie
obcinać? Boimy się utraty długości i kształtu fryzury, myśląc, że nie po to
tyle czasu zaciskaliśmy zęby, unikając nożyczek, by teraz jednym ruchem
ciachnąć efekty naszej pracy. I zaprzepaścić kilka miesięcy zapuszczania.
W rzeczywistości jednak podcinanie włosów ma praktycznie same zalety, o czym przekonuję się za każdym razem, gdy decyduję się pozbyć kilku centymetrów końcówek. Przez ostatnie dwa lata średnio raz do roku decydowałam się na mocniejsze cięcie (i kilka mniejszych), za każdym razem ciesząc się z podjętej decyzji.
Moim
zdaniem lepiej mieć krótsze, ale zdrowe i zadbane włosy, niż długi dywan na
plecach, stworzony z przerzedzonych, niechlujnie zwisających pasm. Brutalne,
ale prawdziwe.
Jeśli więc brakuje Wam motywacji do podcięcia włosów, być może przekonają Was moje poniższe obserwacje!
Dlaczego warto podcinać włosy?
Włosy są zdrowsze i mniej się rozdwajają
Podcięcie pozbawia nas zniszczonych, rozdwojonych końcówek – i nie tylko. Uwalnia nas też od przerzedzeń. Moje włosy obecnie praktycznie się nie rozdwajają, czas działa jednak na ich niekorzyść. Wiadomo, tego nie przeskoczę! Dolne partie włosów z czasem przerzedzają się i zaczynają wyglądać niechlujnie. Każde podcięcie, które usuwa najbardziej zniszczoną część włosów, sprawia, że wyglądają one zdrowiej i mniej się rozdwajają. Dlaczego?
Jeśli włos już zaczął się rozdwajać, zniszczenie będzie pięło się od końcówki do góry. Tylko obcięcie sprawi, że proces ten zostanie zatrzymany, a zdrowa jeszcze część włosa zachowa się i będzie miała szansę dalej rosnąć.
Włosy lepiej się układają
Zauważam to za każdym razem – nawet wtedy, gdy obetnę tylko centymetr końcówek. Włosy w niższych partiach fryzury mniej się wtedy puszą, są bardziej wygładzone i wyglądają estetyczniej. Zyskują nowe życie i jeszcze przez kilka tygodni tworzą zwartą, równą linię.
Włosy wydają się bardziej gęste
Podcięte końcówki są równe i dają wrażenie gęstych i grubszych. Uwielbiam ten efekt i uważam, że żaden kosmetyk nie zapewnia takiego samego rezultatu.
Warto jeszcze wspomnieć, że włosy od dawna nie obcinane są zazwyczaj u dołu zniszczone i postrzępione na tyle, że stwarzają wrażenie o wiele bardziej rzadkich niż są w rzeczywistości. Nie długość się tu powinna liczyć, ale jakość.
Łatwiej wtedy zapuścić włosy
To taki paradoks – niby obcinamy, a tak naprawdę działamy na rzecz zapuszczania. Podcięte końcówki nie mają bowiem szans na dalsze rozdwajanie się, wykruszanie i łamanie, a tym samym samoistne skracanie się na długości. Rosną i nic nie przeszkadza im w tym, by się wydłużać. A my panujemy nad tym procesem.
Włosy mniej się plączą
Zniszczone, przesuszone końcówki mają tendencję do plątania. Dlaczego? Stare, sfatygowane włosy mają rozchylone łuski, które zahaczają o siebie, tworząc supełki. Często trudno jest je rozczesać, a szarpiąc, powodujemy tylko kolejne zniszczenia i rozdwojenia.
Wiele z nas boryka się więc z kołtunami, czasem jednak wystarczy nieco podciąć włosy, by na długo pozbyć się tego problemu.
A co dla Was jest motywacją do tego, by podcinać włosy? Jakie są według Was największe zalety tego procesu?
Polecam:
- Farbowanie z Olaplex – rezultaty na moich włosach | Jak używać Olaplex nr 3 do stosowania w domu?
- Farbowanie i tonowanie włosów (usuwanie żółtego odcienia blondu) – moje efekty | Czym jest tonowanie?
- Keratynowe wygładzanie Prosalon Keratin Style – moje wrażenia i efekty | Czym różni się keratynowe prostowanie od keratynowego wygładzania?
- Jak pielęgnować przetłuszczające się włosy i skórę głowy?
- Idealne nożyczki do obcinania włosów – jak je kupić i pielęgnować?
Ja podcinam wtedy, gdy tego potrzebują, średnio 2 razy w roku :) Podcięcie poprawia kondycję a u mnie idzie w parze z ogólnym "odkurzeniem" fryzury dzięki czemu skręt też nabiera lepszego wymiaru i jest łatwiejszy w obsłudze ;)
OdpowiedzUsuńRacja, przy kręconych to i skręt poprawia! :)
UsuńDla mnie maksymalną zachętą jest podekscytowanie na myśl, że zaraz będę miała super gładkie końce:D A w obecnej sytuacji także to, że obcinając je i tak długość jakoś nieziemsko się nie zmieni. Gdy były krótsze to było pod tym względem ciężej, ale coby się nie działo, to tylko włosy i jeśli jesteśmy zdrowe, to odrosną, więc każde podcięcie to jedynie inwestycja:))
OdpowiedzUsuńZgadzam się, włosy to włosy :)
Usuńwydają się zdecydowanie gęstsze!! oj tak! Nawet kilka cm robi dużą różnicę.
OdpowiedzUsuńPrzerzedzone i rozdwojowe końcówki to chyba nalepsza motywacja do podcięcia ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam gdzieś ostatnio wpis, że lepiej "przetrzymać" początkowe zniszczenia końcówek, ponieważ wcale nie pną się one do góry :D Sama po sobie jednak widzę, że włosy są w lepszej kondycji, gdy jednak decyduję się na podcięcie - u mnie króluje ostatnio podcinanie maszynką :)
OdpowiedzUsuńPodaj link, muszę to zobaczyć :P
UsuńMoże chodzić o mój post na ten temat :)
Usuńhttp://laxnax.blogspot.com/2015/07/o-partii-ochronnej-czy-regularne.html
Ja staram się podcinac włosy regularnie co 3 miesiące ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba optymalny czas :)
UsuńSzkoda, że dla wielu dziewczyn to długość jest najważniejsza. Jak widzę zniszczone końce na długich włosach to mam ochotę podejść do ich właścicielki i pokazać ile powinna ściąć ;P
OdpowiedzUsuńSama podcinam końce trochę nieregularnie ale doprowadza mnie do szału posiadanie miotełki na końcach kiedy długość już taka ładna :D
Zgadzam się :)
UsuńZawsze unikałam podcinania włosów, bo po prostu było mi ich szkoda. Ale jak dorosłam zauważyłam , że jest to ważne dla kondycji włosów . ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio podcinałam włosy w domu tz moja mama mi pomagała bo zależało mi tylko na odświeżeniu końcówek ale teraz muszę się udać do fryzjera, żeby odświeżyć fryzurę a nawet może zdecyduje się na lekkie cieniowanie przy mich falach :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie :-) ja podcinam średnio raz na 2-3 miesiące i zawsze jestem zadowolona z podjętej decyzji :-)
OdpowiedzUsuńJa rowniez jestem zwolenniczka podcinania koncowek, poprawiaja stan wlosa i pomagaja w szybszym ich wzroscie :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim jest to dobre dla zdrowia włosa ;) ja chodzę podcinać co pół roku same końcówki.
OdpowiedzUsuńObserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
www.jagglam.blogspot.com
Witaj. Co zetnę swoje nieszczęsne końce, ostatnio nawet więcej to one i tak mi się wysuszają, plączą :( Już nigdy chyba nie zapuszczę włosów
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio trzymam się swojej decyzji o nie podcinaniu :) zrobię to dopiero wtedy, gdy naprawdę będą zniszczone, teraz pierwszy raz w życiu je przetrzymam :)
OdpowiedzUsuńPodcinam regularnie, a w pielęgnacji włosów pomaga mi woda z filtra prysznicowego z systemem kdf.
OdpowiedzUsuńPodcinam nieregularnie, jednak widzę moment, w którym moje włosy zaczynają się buntować przeciwko mnie właśnie z braku tej czynności :) wówczas przez dwa-trzy tygodnie chodzę, patrzę w lustro i się czaję, bo "takie fajne, długie, tak ładnie na plecach wyglądają, ło jejku jejku", a w końcu następuje ciach około 10cm i włosy od nowa zaczynają żyć i swoim lepszym wyglądem i łatwiejszym czesaniem dziękują mi za tak drastyczny krok :D
OdpowiedzUsuńWłosy po moich ekscesach z farbami naprawdę potrzebują co jakiś czas aż tak drastycznego obcięcia :) Jednak henna ze mną już ponad rok jest i widzę światełko w tunelu! :D Także jestem bardzo dużą zwolenniczką bezlitosnego cięcia tego, co trza ściąć :)