Do
napisania tego wpisu zainspirował mnie znaleziony w sieci komentarz jednej z
dziewczyn, która dotkliwie odczuła działanie mrozu na włosach – mimo że miała
na głowie czapkę. Na początku chciałabym go więc zacytować:
Co do noszenia włosów na mrozie. Dziewczyny ostrzegam was. Byłam na lodowisku ok -15 stopni, owszem miałam czapkę ale włosy rozpuszczone i wypuszczone na kurtkę, nie schowane pod. Po jeździe miałam sople lodu na włosach (wiadomo chuchanie i mróz). Jak głupia się cieszyłam, że wyglądam jak lodowa księżniczka :D to co się stało potem to istna masakra. Włosy tak się rozdwajały, wracam od fryzjera po podcięciu, a włosy nadal rozdwojone, suche, zwłaszcza przy twarzy. Dopiero w sierpniu, kiedy minęło UWAGA 2,5 roku nie mam rozdwojonych końcówek po tak długim czasie podcinania. Naprawdę uważam, że chowanie włosów i czapka to podstawa i już nigdy takiego błędu nie zrobię ;)
Ochrona włosów przed mrozem
Włosom
szkodzi zarówno zbyt wysoka, jak i zbyt niska temperatura. Mróz zamarza na włosach, niszcząc ich strukturę, a następnie rozmarza i
odparowuje sprawiając, że włosy stają się suche. W dodatku niszczy też cebulki
włosów – w efekcie włosy mogą zacząć wypadać. Oczywiście zazwyczaj nie
zauważymy tego od razu – proces ten może się zacząć kilka tygodni lub miesięcy
później. To dlatego tak ważne jest noszenie zimą czapki (albo chociażby
ciepłego, otulającego kaptura)!
Jeśli
mamy długie włosy, sama czapka jednak nie wystarczy – część włosów i tak będzie
przecież wystawać. Wtedy najlepiej jest chować je pod szalik i kurtkę. Najważniejsze są wprawdzie cebulki, ale
jeśli nie będziemy chować przed mrozem i zimnem końcówek, za jakiś czas
wyschną, będą się łamać i kruszyć.
Nie
tylko mróz szkodzi włosom – zimą niszczące działanie wykazuje też wiatr, który może powodować odwadnianie się
włosów. A jest co odwadniać – każdy włos zbudowany jest przecież w ¼ z
wody!
Zimą
pamiętajmy też o zabezpieczaniu końcówek włosów – dzięki temu ochronimy je
przed uszkodzeniami mechanicznymi i szkodliwymi warunkami atmosferycznymi (będą
bardziej elastyczne i mniej podatne na zniszczenia). Do zabezpieczania można
użyć odrobiny oleju, silikonowego serum lub jedwabiu do włosów.
Gwałtowne
zmiany temperatur, czyli czapki z głów!
Gwałtowne zmiany temperatur również
szkodzą włosom. Jeśli wchodzimy z dworu do pomieszczenia, w którym jest ciepło
(np. sklepu, autobusu), nawet jeśli zabawimy tam tylko chwilę, warto zdjąć z
głowy czapkę. Niezdejmowanie jej w klimatyzowanych, ciepłych pomieszczeniach może
skutkować pojawieniem się łupieżu, a także szybszym przetłuszczaniem się włosów
(tak samo działa mycie głowy zbyt gorącą wodą i suszenie jej gorącym
nawiewem suszarki).
Kiedy wchodzimy z mrozu do ciepłego
pomieszczenia wypełnionego wysuszonym powietrzem, włosy tracą swoją wilgotność
i stają się nadmiernie wysuszone, matowe, łamliwe i kruche. Aby temu zapobiec, w miejscach, w których
możemy (np. w pracy), warto spryskiwać włosy nawilżającymi mgiełkami (w
butelce z atomizerem można wymieszać odrobinę wody i soku z aloesu z wybranym
olejem, olejkiem eterycznym lub hydrolatem i co jakiś czas aplikować na włosy).
Z
czapką czy bez, nie wychodzimy na zimno w mokrych włosach!
Co się stanie, jeśli mokre źdźbło trawy
wystawimy na mróz? Zamarznie, a przy mocniejszym dotknięciu najprawdopodobniej
się złamie. To samo dzieje się z włosami. Dlatego nie wychodzimy na mróz w
mokrych ani chociażby wilgotnych włosach!
Jak
przekonać się do czapki?
Nie każdy lubi nosić czapki – coś o tym
wiem. Kiedyś bardzo nie lubiłam ich nosić, a wiosną dziwiłam się, że włosy
wypadają mi garściami… Z wiekiem jednak nauczyłam się, że od wyglądu ważniejsze
jest zdrowie i wygoda, więc zimą nie wychodzę z domu bez czapki :)
Grunt, to kupić taką czapkę, która się
nam podoba, jest wygodna i wykonana z naturalnych materiałów – by nie elektryzowała włosów. Jeśli lubimy upinać włosy w koki i zmieniać fryzury,
czapka powinna być obszerna, abyśmy po każdym zdjęciu jej z głowy nie musieli
od nowa się czesać. Przy długich włosach wykonywanie koka zimą to zresztą dobry
pomysł – dzięki temu całe włosy są schowane pod czapką, a rozpuścić je możemy
już po dotarciu do celu, np. do szkoły lub pracy :)
Przyznajcie
się, nosicie czapki zimą?
Przydatne wpisy:
Przyznaję nie noszę często czapki zimą. Chyba,że jest ogromny mróz ( ale wiadomo, że w tym roku nie było jakoś bardzo mroźno). Wolę za to zdecydowanie zarzucić kaptur od kurtki, też ciepło. Byłam w tym roku na lodowisku i z początku nosiłam czapkę, ale jak się rozjeżdżałam to zdjęłam ją bo za gorąco ale na szczęście nic się nie stało.
OdpowiedzUsuńNosze ale zupełnie nie ze względu na włosy, tylko z wiecznego zimna :P chowam je wszystkie do czapki ale z wygody, bo inaczej zaraz mi sie pod torebke dostaną i boli albo przytargam zamkiem błyskawicznym albo po prosyu mi do buzi wpadają xD
OdpowiedzUsuńJa dokładnie tak samo! Noszę bo jest mi poprostu zimno... no a czasami rano jak mam nieumyte włosy do tak lepiej iść do spożywczaka w czapce :D
UsuńMi też zimno, teraz nawet jak jest +3 to marznę bez czapki :)
UsuńJa nigdy nie noszę czapki, chyba że jest bardzo duży mróz, jakoś nie mogę się do nich przekonać...
OdpowiedzUsuńKiedyś w życiu bym nie założyła, teraz nie wyobrażam sobie maszerować zimą bez czapki ;)
OdpowiedzUsuńNoszę luźną czapkę, pod którą da się upiąć włosy tak, żeby nie straciły objętości. Ale czasem wystarczy kaptur :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za noszeniem czapki, ale gdy wychodzę zimową porą na zewnątrz - zawsze mam ją na głowie :)
OdpowiedzUsuńJa noszę czapkę w której czuje się świetne a włosy wiąże w warkocz i chowam pod kurtkę :-)
OdpowiedzUsuńCo do komentarza który cytowałaś na początku - zgadzam się z nim. Wydaje mi się, że moje rozdwajanie włosów również może być skutkiem wcześniejszego neinoszenia czapki a w liceum zdarzało się że wychodziłam w lekko wilgotnych włosach na mróz. Dziś już noszę czapkę - chociaż zdarza się, że w pośpiechu czasem zapomnę, czego żałuję.
OdpowiedzUsuńDo tego czapka chroni włosy przed plątaniem jak jest mocny wiatr :)
ojej ja strasznie nie lubie nosci czapek
OdpowiedzUsuńJa noszę nawet kiedy jest to zbędne. Jestem fanką idiotycznych nakryć głowy i w tej chwili czapek mam około 17. W tej chwili chodzę w norweskiej uszance bo u mnie wieje jak jasny gwint.
OdpowiedzUsuńSporo, ja mam 3 czapki, a chodzę głównie w jednej ;)
UsuńEch.... Dawno, dawno temu również zdarzyło mi się zamrozić końcówki.... Wracałam z basenu na przystanek, oczywiście w czapce, włosy gęste wysuszyłam bardzo dobrze u nasady, dobrze na długości i średnio na końcach. Do przystanku autobusowego miałam kawałek i końcówki mi najzwyczajniej zamarzły. Nie pamiętam, czy włosy wyglądały gorzej po tej przygodzie, wtedy jeszcze dość mało mnie to interesowało ;)
OdpowiedzUsuńJa nie noszę czapek zimą, bo i tak jest mi zimno. Zawsze zakładam kaptur. Zimą wcieram naprawdę sporo oleju w końcówki i chodzę z koczkiem. Bo czy czapka czy kaptut i tak włosy są ulizane, i ładniej wyglądają związane lub zaplecone w warkocz. Myślę, że te dwie sprawy są najważniejsze.
OdpowiedzUsuńZ tymi naturalnymi materiałami to też nie jest reguła. Mam akrylowe czapy, nie przyśpieszają mi przetłuszczania ani nic, a jak kupiłam czapkę z wełny, to nie dość, że czoło mnie swędziało jak głupie, to jeszcze włosy się przetłuściły po 12 godzinach. :/
OdpowiedzUsuńOj, i ja pamiętam jak łaziłam do szkoły zimą na piechtaka parę kilosów i się cieszyłam, że mam sople przy twarzy xD
Mnie wełna straszliwie "gryzie", nie wytrzymałabym sekundy w takiej czapce :))
UsuńJa uwielbiam czapki :) są dla mnie świetną ozdobą, która daje ciepełko :) mi tez jest wiecznie zimno, wiec bez czapki ani rusz ;)
OdpowiedzUsuńA ja tak samo jak Ty- kiedyś nie nosiłam czapki, a teraz "na starość" nie wyobrażam sobie wyjścia bez niej ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście już się kończy sezon na czapki:)
OdpowiedzUsuńW każdej czapce wyglądam jak księżyc w pełni więc omijam je szerokim łukiem. Plusem, który mnie w jakiś sposób ratuje, jest to że nie noszę rozpuszczonych włosów. A w zimie staram się na zimno wychodzić w koczku! Już nie mogę się odczekać ciepła!!!!
OdpowiedzUsuńTeż mi kiedyś włosy zamarzły, jak byłam zimą na wagarach w lesie... I później faktycznie były w kiepskim stanie, do tego męczyłam je prostownicą, i nigdy już nie były takie same :/ ech ech, te głupie błędy młodości;)
OdpowiedzUsuńNie zdawałam sobie sprawy z tego, że włosy mogą zamarzać... Co prawda zimą zawsze mam na głowie cieplutki kaptur wypełniony piórami :D ale mimo wszystko, lubią sobie wystawać spod niego. Będę bardziej uważać, bo nawet silikonowo-olejowe serum używane przez cały rok nie zabezpiecza włosów w 100%.
OdpowiedzUsuńDlatego ja zawsze noszę czapkę, albo kaptur. Pamiętam, że w gimnazjum nie nosiłam czapki i włosy były zmrożone do tego stopnia, że były białe. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia jak bardzo to szkodzi.
OdpowiedzUsuńOstatnio częściej zakładam czapkę, zauważyłam że mniej choruje i ogólnie to wpływa dobrze na mój organizm. Jak nie noszę czapki w takie mroźne dni albo gdy wieje wiatr to mnie głowa boli :)
OdpowiedzUsuńJa czapkę zawsze noszę, bo mi zatoki od razu siadają i jestem bardziej podatna na zmęczenie jak nie mam czapki na czole.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńW sumie nigdy takich badań nie było przeze mnie robionych więc nie wiem. Ja za to lubię nosić wszelkiego rodzaju nakrycia głowy. Tym bardziej jak mam je jeszcze od https://hatfactory.pl/ to już wiem dokładnie, że jakość jest zachowana na najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuń