Na wielu stronach internetowych i
blogach często czytamy, że ten czy inny składnik jest niebezpieczny lub wręcz
szkodliwy dla zdrowia, a na pewne kosmetyki powinniśmy szczególnie uważać. Ktoś
przecież jednak dopuszcza je do użytku, a prawo zezwala na ich produkowanie.
Jak to więc możliwe i czy faktycznie powinniśmy się bać niektórych składników
kosmetycznych? Czy parafina,
lanolina, oleje mineralne, oleje silikonowe, SLS i SLES, PEG-i, chemiczne
filtry UV, syntetyczne barwniki i dodawane do wielu produktów zapachy mogą nam
zaszkodzić? Czy używanie kilku kosmetyków na raz może być szkodliwe dla
zdrowia? I wreszcie: gdzie konsument, zaniepokojony bezpieczeństwem jakiegoś
składnika kosmetycznego, może się zgłosić po poradę?
Na moje pytania odpowiedziała chyba najbardziej
kompetentna ku temu osoba: mgr Kamila Pawłowska – absolwentka Uniwersytetu
Łódzkiego, wieloletni pracownik Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego –
Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, która od 20 lat związana z branżą
kosmetyczną, a obecnie swoje doświadczenia w tej dziedzinie wykorzystuje w TÜV Rheinland Polska – czołowej jednostce certyfikującej,
gdzie zajmuje się oceną bezpieczeństwa kosmetyków. Jako Safety Assessor, reprezentujący TÜV Rheinland, współpracuje
z firmami kosmetycznymi, przygotowując raporty bezpieczeństwa produktów
kosmetycznych.
Często słyszymy, że w kosmetykach pełno jest składników groźnych dla
zdrowia. Jednocześnie wiemy też, że każdy produkt, zanim pojawi się na rynku,
musi być dopuszczony do sprzedaży. Kto o tym decyduje i dlaczego zatem jesteśmy
narażani na niebezpieczeństwo?
Mgr
Kamila Pawłowska: Kwestia jakości i bezpieczeństwa produktów
kosmetycznych jest uregulowana rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady
(WE) Nr 1223/2009 z dnia 30 listopada 2009 r. dotyczącego produktów
kosmetycznych. Zgodnie z art. 3 niniejszego rozporządzenia każdy udostępniany
na rynku kosmetyk powinien być bezpieczny dla zdrowia ludzi w normalnych lub
dających się przewidzieć warunkach stosowania, zaś do obrotu wprowadzane są
tylko produkty kosmetyczne, dla których jest wyznaczona „osoba odpowiedzialna”,
będąca osobą prawną lub fizyczną (na terenie Wspólnoty jest to producent
kosmetyku). Osoba ta zapewnia przestrzeganie postanowień przepisów prawnych, a
zatem spełnienie odpowiednich obowiązków określonych w rozporządzeniu przez
każdy wprowadzany do obrotu handlowego produkt kosmetyczny. Dotyczy to m.in.
składu chemicznego, dokumentacji kosmetyku, oznakowania. Biorąc pod uwagę
powyższe, kosmetyk spełniający wymagania rozporządzenia kosmetycznego nie
powinien narazić konsumenta na niebezpieczeństwo.
W wyjątkowych natomiast przypadkach
produkty kosmetyczne mogą powodować działania niepożądane. Większość z nich
stanowią podrażnienia; reakcje alergiczne występują niezwykle rzadko. Niestety,
nie da się ich całkowicie wyeliminować – są to reakcje osobnicze, związane z
nadwrażliwością (powtarzalną nieprawidłową reakcją ustroju na określony bodziec
obecny w dawkach dobrze tolerowanych przez osoby zdrowe) i zależą m.in. od
stanu naszej skóry, trybu życia (stres, dieta) czy stanu zdrowia (często
dotyczą osób z obniżoną odpornością).
Jakie testy muszą przejść kosmetyki sprzedawane na Polskim rynku? Czy
może Pani opisać te procedury krok po kroku?
Zgodnie z art. 11 rozporządzenia
(WE) nr 1223/2009 dokumentacja dla każdego produktu kosmetycznego musi zawierać
następujące elementy: klarowny opis produktu kosmetycznego, opis metody
produkcji i oświadczenie o zgodności z dobrą praktyką produkcji, ocenę
bezpieczeństwa, dowód deklarowanego działania produktu oraz dane dotyczące
badań na zwierzętach.
Najważniejszym dokumentem, z
punktu widzenia bezpieczeństwa dla konsumenta, jest raport bezpieczeństwa
produktu kosmetycznego, o którym mowa w art. 10 ww. rozporządzenia. Szczegółowe
wymagania dotyczące procedury oceny bezpieczeństwa kosmetyku i informacji
niezbędnych do jej wykonania zawarte są w załączniku I do rozporządzenia
kosmetycznego oraz w decyzji Komisji 2013/674/UE. Raport obejmuje m.in.: sprawdzenie składników
receptury w kontekście zgodności z rozporządzeniem kosmetycznym, szczegółową
analizę danych toksykologicznych dla poszczególnych surowców, potencjalnych
zanieczyszczeń, materiałów opakowaniowych, ocenę narażenia na produkt
kosmetyczny, ocenę wyników badań gotowego produktu (mikrobiologicznych,
obciążeniowych, stabilności/kompatybilności z opakowaniem, fizyko-chemicznych,
dermatologicznych, aplikacyjnych), analizę przypadków działań niepożądanych. Ostatni
etap oceny bezpieczeństwa kosmetyku to przygotowanie raportu z oceny, czyli
rozumowania naukowego, prowadzącego do oświadczenia, że kosmetyk jest
bezpieczny w myśl art. 3 rozporządzenia 1223/2009.
Oceny bezpieczeństwa produktu
kosmetycznego dokonuje wykwalifikowana osoba (tzw. safety assessor), posiadająca dyplom lub inny dowód formalnych
kwalifikacji, przyznany w wyniku ukończenia teoretycznych i praktycznych
studiów uniwersyteckich w dziedzinie farmacji, toksykologii, medycyny lub innej
zbliżonej dyscypliny. Ponieważ raport jest dokumentem eksperckim, złożonym z
kilku modułów, safety assessor
powinien posiadać obszerną wiedzę z różnych dziedzin, na bieżąco śledzić
ustawodawstwo, dotyczące nie tylko kosmetyków, ale i substancji chemicznych i
ich mieszanin, prawa dotyczącego bezpieczeństwa żywności itp. oraz posiadać
doświadczenie w tej niezmiernie trudnej dziedzinie, aby wszystkie kosmetyki,
które trafiają na rynek, były bezpieczne.
Które składniki kosmetyków – według Pani – są najgroźniejsze i
dlaczego? Czy często możemy je znaleźć w produktach do włosów? Jakie są ich
nazwy INCI?
Kosmetyki wprowadzane do obrotu zgodnie z literą prawa nie
zawierają „groźnych” dla konsumenta składników. Substancje, których
bezpieczeństwo budzi wątpliwości, poddawane są przeglądowi i ocenie
toksykologicznej przez Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS),
który jest organem doradczym Komisji Europejskiej i składa się z niezależnych
ekspertów, naukowców w dziedzinie oceny ryzyka. Wynikiem tych ocen może być
zakaz lub ograniczenie stosowania danej substancji w kosmetykach.
Wiele osób boi się parabenów. Tymczasem moja wiedza jest taka, że są to
najlepiej przebadane konserwanty spośród wszystkich, które możemy znaleźć w
kosmetykach. Czy zatem powinniśmy się ich obawiać?
To prawda, że parabeny to jedne z
najlepiej przebadanych konserwantów, o długoletniej historii stosowania w
produktach kosmetycznych, bardzo skuteczne pod względem ochrony
przeciwdrobnoustrojowej. SCCS wielokrotnie przeprowadzał wnikliwą analizę
bezpieczeństwa parabenów, a wyniki tych badań opublikowane są na stronie
internetowej Komitetu. Wątpliwości mediów w zakresie bezpieczeństwa parabenów
budziło ich działanie proestrogenne – „zaburzające gospodarkę hormonalną”.
Jakie są fakty? Działanie proestrogenne parabenów jest do 1,000,000 razy
słabsze niż działanie 17β-estradiolu –
estrogenu obecnego w organizmie człowieka (opinia SCCS/1348/10). Uwzględniając
niską absorpcję przeznaskórkową i szybki metabolizm po przeniknięciu do
krwioobiegu nie jest możliwy wpływ tych związków na gospodarkę hormonalną
człowieka. Związki te są dozwolone do stosowania w produktach kosmetycznych
jako konserwanty – uregulowane ostatecznie rozporządzeniem Komisji (UE) nr
1004/2014 z dnia 18 września 2014 r. Stosowanie w kosmetykach
izopropyloparabenu, izobutyloparabenu, fenyloparabenu, benzyloparabenu i
pentyloparabenu, dla których SCCS nie mógł dokonać oceny ryzyka dla zdrowia
ludzkiego, zostało zabronione na podstawie rozporządzenia Komisji (UE) nr
358/2014.
Przeczytaj też mój wpis: Czy parabeny szkodzą? | Konserwanty w kosmetykach do włosów (i nie tylko)
Przeczytaj też mój wpis: Czy parabeny szkodzą? | Konserwanty w kosmetykach do włosów (i nie tylko)
Czy mogłaby nam
Pani wyjaśnić, czy te składniki są szkodliwe dla zdrowia, jak je odszyfrować w
składzie produktu i czy powinniśmy ich unikać: parafina, lanolina, oleje
mineralne, oleje silikonowe, SLS i SLES, PEG-i, chemiczne filtry UV,
syntetyczne barwniki i zapachy?
Jak wspominałam, w
kosmetykach, które spełniają wymagania rozporządzenia kosmetycznego, nie może
być składników szkodliwych dla zdrowia. Te, które wywierają niekorzystny wpływ
na zdrowie człowieka, są umieszczane w załączniku II do rozporządzenia
1223/2009, który stanowi wykaz substancji zakazanych w produktach kosmetycznych.
W rozporządzeniach kosmetycznych znajdziemy również wykaz substancji
dozwolonych do stosowania w kosmetykach z pewnymi ograniczeniami (m.in. jest
określone maksymalne dozwolone stężenie danego związku, kategoria kosmetyku, w
którym może być użyty), wykaz środków konserwujących, promieniochronnych i barwników,
dozwolonych do stosowania w kosmetykach.
Jeśli chodzi o surowce, o
które Pani pyta – narosło wokół nich wiele mitów. Należy tu poruszyć kilka
ważnych kwestii.
Przede wszystkim – nie
wszystkie substancje nadają się dla każdego typu skóry (np. dla osób ze skórą
mieszaną czy tłustą). Parafiny, oleje
mineralne (np. Paraffinum Liquidum, Paraffin,
Petrolatum, Cera Microcristallina, Microcrystalline Wax) to pochodne
określonej frakcji ropy naftowej, bardzo dokładnie oczyszczone. Działają
wyłącznie powierzchniowo, nie wnikają do żywych warstw skóry, są wysoce
stabilne, stąd nie wywołują niekorzystnych reakcji skórnych. Z uwagi na
właściwości natłuszczające są stosowane
nie tylko w kosmetyce, ale również w farmacji (np. jako podłoża maści).
Lanolina (Lanolin, Lanolin Alcohol, Acetylated Lanolin,
substancje z grupy PEGs Lanolin, Laneths)
to wydzielina gruczołów łojowych owiec, substancja kondycjonująca, emolient. W
przypadku surowców pochodzenia zwierzęcego amerykański Panel Ekspertów The
Cosmetic Ingredient Review (CIR) zwraca uwagę na pozostałości zanieczyszczeń,
obecnych w spożywanym przez zwierzęta pokarmie roślinnym (np. metale ciężkie,
pestycydy), jak również możliwą obecność patogenów i czynników infekcyjnych. W
testach klinicznych nie obserwowano działania drażniącego na skórę
nierozcieńczonej lanoliny. Nie odnotowano również szkodliwych efektów na
lanolinę i jej pochodne u osób narażonych zawodowo w ciągu ponad 50 lat
obserwacji. Naukowcy sugerują, że przyczyną rzadkich przypadków uczuleń na Lanolin Alcohols (9,7 przypadków na
milion osób) mogą być produkty autoutleniania Lanolin Alcohols.
Oleje silikonowe, silikony stanowią dużą grupę związków (w kosmetykach
najczęściej występują: Cyclopentasiloxane,
Dimethicone, substancje z grupy Alkyl
Dimethicone). Jak większość polimerów są to substancje o wysokiej masie
cząsteczkowej – nie przenikają więc przez skórę, zaś ich bezpieczeństwo po narażeniu
przezskórnym zostało potwierdzone. SCCS zwrócił jedynie uwagę na możliwe
narażenie inhalacyjne na Cyclopentasiloxane;
w opinii SCCS/1549/15 podkreślił, że substancja jest bezpieczna w produktach
kosmetycznych, z wyjątkiem aerozolowych produktów do stylizacji włosów i
produktów do opalania w sprayu (skutek oszacowania przez Komitet skumulowanej
ekspozycji). Substancja nie jest jednakże przedmiotem regulacji prawnych,
natomiast możliwe zanieczyszczenie cyklotetrasiloksanem (klasyfikowanym jako
CMR) musi być jak najniższe. Dimetylopolisiloksan jest ponadto substancją
dodatkową w żywności (E 900).
SLS i SLES (Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth
Sulfate) to substancje myjące, które w stężeniach powszechnie stosowanych w
produktach kosmetycznych i stosowane wraz z innymi składnikami w formulacjach
nie wywołują działania drażniącego. Praktycznie są stosowane wyłącznie
produktach spłukiwanych, które mają krótki kontakt ze skórą.
Obecność filtrów promieniochronnych jest
uregulowana załącznikiem VI rozporządzenia kosmetycznego, natomiast sama nazwa
„filtr chemiczny” wiąże się z mechanizmem działania substancji (pochłanianie
promieniowania UV, w przeciwieństwie do filtrów fizycznych, które odbijają i
rozpraszają promieniowanie), nie zaś z niebezpieczeństwem dla zdrowia. Rozporządzenie
kosmetyczne obejmuje również wykaz barwników, dozwolonych do stosowania w kosmetykach,
wyszczególnionych na etykiecie jako pięciocyfrowe numery wg Colour Index (np. CI 77007).
PEG to skrót
od glikolu polietylenowego. PEGs stanowią grupę syntetycznych polimerów tlenku
etylenu. Ich profil toksykologiczny jest dobrze poznany, a bezpieczeństwo dla
konsumenta potwierdzone (np. przez Panel Ekspertów CIR). Nie wykazują działania
genotoksycznego, rakotwórczego, szkodliwego na rozrodczość. W stężeniach
stosowanych zwykle w kosmetykach nie wywołują działania drażniącego czy
uczulającego na skórę, przy niewielkim potencjale drażniącym na oczy. Warto
zwrócić uwagę, że substancje z grupy polietylenoglikoli są powszechnie
stosowane w przemyśle farmaceutycznym jako podłoże maści i nośniki leków, zaś w
sektorze spożywczym stanowią grupę dodatków do żywności (E 1521).
Kompozycje zapachowe lub aromatyczne, określane na etykiecie jako Parfum lub Aroma, to
mieszanina kilkudziesięciu substancji pochodzenia naturalnego i/lub
syntetycznego. Bezpieczeństwem stosowania kompozycji zapachowych
zajmuje się IFRA (International Fragrance
Association). Stowarzyszenie to
wydaje standardy, określające maksymalne, bezpieczne stężenie
poszczególnych składników w różnych
rodzajach produktów kosmetycznych, na podstawie oceny
bezpieczeństwa tych składników przez ekspertów Research Institute of Fragrance
Materials (RIFM), jak również informacji pochodzących od dostawców i dostępnej
literatury naukowej. Jednocześnie w załączniku III rozporządzenia kosmetycznego
znajduje się wykaz potencjalnych 26 alergenów, które mogą być zawarte w
kompozycjach i których obecność musi być wykazana w składzie kosmetyku, jeśli stężenie takiej substancji przekracza 0,01% w
produktach spłukiwanych i 0,001% w produktach pozostających na skórze. Generalnie
wykaz składników na opakowaniu jest istotną informacją dla konsumenta, który
powinien unikać pewnych substancji, z uwagi np. na alergie.
W kontekście wyżej omawianych surowców bardzo istotną
kwestią jest ich czystość – bardzo często niekorzystne reakcje skórne wywołuje
nie surowiec jako taki, ale jego zanieczyszczenia. Są to najczęściej substancje uwzględnione w zał. II
do rozporządzenia 1223/2009 i/lub też klasyfikowane zgodnie z ustawodawstwem,
dotyczącym substancji chemicznych i ich mieszanin jako CMR (czyli rakotwórcze,
mutagenne, działające szkodliwie na rozrodczość). Obecność zanieczyszczeń może
wiązać się z procesem produkcji, przechowywania, migracji z opakowania; zgodnie
z art. 17 rozporządzenia 1223/2009 dopuszczalna jest niezamierzona obecność
małej ilości substancji niedozwolonej, która przy zastosowaniu zasad dobrej
praktyki produkcji jest ze względów technologicznych nie do uniknięcia, pod
warunkiem, że obecność ta jest zgodna z art. 3 rozporządzenia kosmetycznego. I
tu pojawia się znów ważne zadanie dla safety
assessora, który w raporcie bezpieczeństwa analizuje, czy obecne w
określonym stężeniu zanieczyszczenia nie
stanowią zagrożenia dla zdrowia. Dlatego też tak ważny jest dobór substancji o wysokiej
czystości, aby zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa konsumenta.
Więcej informacji na temat
bezpieczeństwa składników kosmetyków znajdą Państwo m.in. w opiniach SCCS i
raportach Panelu Ekspertów CIR.
Gdy piszę recenzje na blog, zawsze sprawdzam składy ocenianych przez
siebie kosmetyków. Zdarza mi się, że napotykam składniki, których
bezpieczeństwo jest dla mnie trudne do sprawdzenia, ponieważ znajduje na ich
temat różne opinie. Są to na przykład: Disodium EDTA, Cocamidopropyl Betaine,
Behentrimonium Chloride, Cocamide DEA, DMDM Hydantoin. Czy mogłaby nam Pani
wyjaśnić, czy są one szkodliwe?
Jak już podkreślałam, żaden ze
składników, dozwolonych do stosowania w kosmetykach, nie może być szkodliwy.
Aby wypowiedzieć się na temat bezpieczeństwa danego składnika, należy
przestudiować literaturę naukową, zwłaszcza dossier toksykologiczne, opinie
komitetów naukowych, aby nie negować składników, których bezpieczeństwo nie
budzi wątpliwości i nie wprowadzać w błąd konsumenta, strasząc „toksycznymi
kosmetykami”. Nazwę chemiczną, funkcję, status prawny, istniejące opinie SCCS dla
danego składnika możemy sprawdzić w bazie CosIng: http://ec.europa.eu/growth/tools-databases/cosing/.
Część składników, o które Pani pyta, jest regulowanych rozporządzeniem
kosmetycznym (Behentrimonium Chloride
(zał. III i V), Cocamide DEA (zał.
III), DMDM Hydantoin (zał. V), dla
których podano maksymalne dozwolone stężenia i/lub określone warunki stosowania,
kryteria czystości. Diwodoroetylenodiaminotetraoctan disodu (Disodium EDTA) jest substancją
kompleksującą jony metali/regulującą lepkość; Cocamidopropyl Betaine to środek powierzchniowo czynny/substancja
oczyszczająca/zwiększająca pienienie, stosowana głównie w kosmetykach myjących,
spłukiwanych ze skóry.
Substancje dodawane do kosmetyków występują w określonych stężeniach.
Czy to prawda, że jeśli używamy zbyt dużo produktów naraz – do mycia głowy,
ciała, kosmetyków kolorowych czy higienicznych – ich ilość może się kumulować i
zagrażać naszemu zdrowiu?
Rzeczywiście, w
specyficznych przypadkach safety assessor
może w ocenie bezpieczeństwa kosmetyku oszacować łączną ekspozycję na dany
składnik, zakładając, że jest on być obecny we wszystkich produktach
aplikowanych codziennie. Decyzję safety
assessor podejmuje na zasadzie case-by-case,
czyli analizie indywidualnego przypadku. Proszę zwrócić uwagę, że większość substancji
dozwolonych w kosmetykach w ograniczonych stężeniach zostało właśnie w ten
sposób ocenione przez Naukowy Komitet ds. Bezpieczeństwa Konsumentów.
Drugim aspektem zagadnienia jest to, że w różnych kategoriach produktów kosmetycznych zazwyczaj stosowana jest różna baza surowcowa, więc ryzyko kumulacji składników, np. z produktów do makijażu versus myjących, jest mało prawdopodobne. Poza tym, proszę pamiętać, że zdrowa, nieuszkodzona skóra jest narządem, który w większości przypadków dobrze chroni nas przed ksenobiotykami, zaś w ocenie bezpieczeństwa, w uzasadnionych sytuacjach, należy rozważyć również inne drogi narażenia: inhalacyjną (np. dla produktów aerozolowych), czy też pokarmową (np. produkty do warg). Zagadnienie skumulowanej ekspozycji na różnego rodzaju substancje jest dużo bardziej złożone niż mogłoby się wydawać, np. biorąc pod uwagę codzienne stosowanie innych, oprócz kosmetyków, produktów – chemii gospodarczej, leków, nie zapominając o środkach spożywczych.
Czy jest jakaś instytucja, do której konsument, zaniepokojony
bezpieczeństwem jakiegoś składnika kosmetycznego, może się zgłosić po poradę?
W zakresie produktów
kosmetycznych nadzór rynku sprawują organy
Państwowej Inspekcji Sanitarnej (kontrola przestrzegania przepisów
określających wymagania higieniczne i zdrowotne, w szczególności dotyczących
warunków zdrowotnych produkcji i obrotu kosmetykami) oraz – w zakresie
znakowania, zafałszowań i prawidłowości obrotu – organy Inspekcji Handlowej. Organy nadzoru przeprowadzają okresowe
kontrole produktów kosmetycznych i podmiotów gospodarczych, sprawdzając m.in.
dokumentację produktu i, w odpowiednich przypadkach, kontrole fizyczne i
badania laboratoryjne reprezentatywnych próbek. Konsument może mieć wówczas
pewność, że na rynku udostępniane są tylko produkty bezpieczne; jeśli na rynku
znajdzie się kosmetyk, który nie spełnia wymagań prawnych, organy kontroli
decydują, w jaki sposób nie dopuścić do dalszej dystrybucji takiego produktu
(np. poprzez zakaz handlu/wycofanie niezgodnych z wymaganiami partii z rynku).
Produkt jest również zgłaszany do wspólnotowego systemu, informującego o
produktach niebezpiecznych – RAPEX (The Rapid Alert System for non-food
dangerous products). Powtórzę, że niejednokrotnie nie da się uniknąć
wystąpienia niepożądanych reakcji osobniczych na kosmetyk w przypadku osób
predestynowanych, co wcale nie oznacza, że taki produkt jest niebezpieczny.
Osoby zainteresowane tematyką
oceny bezpieczeństwa kosmetyków odsyłam do literatury fachowej.
Piśmiennictwo
- Rozporządzenie
Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1223/2009 z dnia 30 listopada 2009 r. dotyczące
produktów kosmetycznych. Dziennik Urzędowy UE L 342/59, 22.12.2009
- Decyzja
Wykonawcza Komisji z dnia 25 listopada 2013 r. w sprawie wytycznych
dotyczących załącznika I do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady
(WE) nr 1223/2009 dotyczącego produktów kosmetycznych (2013/674/UE), Dziennik
Urzędowy UE L 315/82, 26.11.2013
- The SCCS Notes of Guidance for the Testing
of Cosmetic Ingredients and their Safety Evaluation, 9th Rev.
(SCCS/1564/15), revised version of 25 April 2016
- SCCS – Opinions: http://ec.europa.eu/health/scientific_committees/consumer_safety/opinions_en
- Reports of the Cosmetic Ingredient Review
Expert Panel http://www.cir-safety.org/ingredients
- Kamila
Pawłowska: Ocena bezpieczeństwa kosmetyków w świetle Decyzji Wykonawczej
Komisji 2013/674/UE, Świat Przemysłu Kosmetycznego, nr 4/2015
- Przewodnik
po terminologii. Toksykologia. Bezpieczeństwo żywności. Zdrowie publiczne.
Ocena ryzyka. Redakcja: Jan K. Ludwicki. NIZP-PZH, Warszawa, 2013
- Obwieszczenie
Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 26 sierpnia 2015 r. w
sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy o Państwowej Inspekcji
Sanitarnej, Dz.U. 2015, poz. 1412
- Materiały
szkoleniowe Polskiego Stowarzyszenia Przemysłu Kosmetycznego i
Detergentowego, Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego z 2015-2016
roku.
Czy wywiad rozwiał Wasze wątpliwości w temacie bezpieczeństwa kosmetyków? Czy jakiś jego element szczególnie Was zainteresował?
Polecam też inne wpisy z tej serii:
- Wszystko o Olaplex – działanie i efekty
- Jak pozyskuje się naturalne włosie i szczecinę do szczotek?
- JunctioX – jak go używać i jakie daje efekty? | JunctioX kontra Olaplex
- Jak i kiedy reklamować usługę fryzjerską?
- Idealne nożyczki do obcinania włosów – jak je kupić i pielęgnować?
- Na czym polega tłoczenie oleju i jak kupić najlepszy olej?
- Jak pielęgnować przetłuszczające się włosy i skórę głowy?
- Testowanie kosmetyków na zwierzętach – zakazane czy wciąż dozwolone?
Niby te stężenia. Ale i tak np. DMD Hydantoin jest stabilne tylko w ph 3-8 i w temperaturze do 80 stopni. Jesli chodzi o temperature to raczej nikt taka temperatura ciala ani wlosow nie czestuje ale pH to juz latwo zmienic. Moim zdaniem odpowiedzi sa nad wyraz przekonujacr ze wszystko jest bezpieczne. Ale kazdy mysle ze moze sie domyslac ze jest calkiem inaczej i lubia nas faszerowac zlymi skladnikami..
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie zwłaszcza kwestia stężeń, bo jeśli skumulujemy "złe" składniki w naszej pielęgnacji, to możemy przekroczyć normy. Wiele osób jest tego zupełnie nieświadomych :/
OdpowiedzUsuńGenialny tekst - z zapartym tchem czytałam kolejne pytania i odpowiedzi!
OdpowiedzUsuńSama wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, dlatego stosuję w pielęgnacji przeróżne składniki. Fakt faktem - pielęgnacja jest przeze mnie przemyślana, dlatego raczej nie wchodzi w grę "przedobrzenie" czy nadmierne skumulowanie się "złych" składników ;)
Wszystko jest dla ludzi? Rak tez, no fakt.. nie chce nikogo obrażac, ale wierzenie w takie brednie to jest glupota. Te stezenia mimo wszystko kumuluja sie. Nie chodzi o stisiwanie dwoch produktow w jednym czasie tylko o kumulacje w organizmie, skad niektore skladniki ciezko usunac wiec sie zbieraja zbieraja a pozniej wyxhodzi nowotwor..
UsuńŚwietny wywiad! Dzięki!
OdpowiedzUsuńRozwiał wiele moich wątpliwości i postanowiłam wyluzować :)
mądrych ludzi to i miło posłuchac :)
OdpowiedzUsuńByłam u trychologa, bo włosy mi wypadały garściami. Stosowałam szampon z "cudownie" bezpieczną cocamidopropyl betainą. Miesiąc po odstawieniu tej "łagodnej substancji pianotwórczej" skóra głowy wyglądała o wiele lepiej, włosy też. Dziwne... A tak serio, to kluczowe jest to, że tzw. wykładnię dla wszystkich urzędowych zatwierdzaczy produktów bezpiecznych (dotyczy to również żywności) - układają prawnicy. I to bardzo widać w wywiadzie. Bo np. co to znaczy "zdrowa skóra" i "niepożądane reakcje osobnicze"? Czy reagując osobniczo i w sposób niepożądany nadal mam zdrową skórę? No, chyba już nie... A skoro nie, to przecież nie producenta wina, że coś mnie uczuliło, skoro była mowa o nakładaniu na zdrową skórę, c'nie? Wychodzi na to, że pod definicją "zdrowia" mieszczą się tylko wyjątkowo odporni ludzie. Nie ma też mowy o wieku. A przecież starsza skóra ma dłuższą historię kontaktu z chemią. Tak rozumując, potencjalna pula osobników zdrowych się kurczy. Z drugiej strony kosmetyki dla maluchów - tu normy się zmieniają, to co kiedyś było OK, teraz jest już be. No to kto zatwierdził to, co teraz się wycofuje...? Stan wiedzy, ustalenia naukowe się zmieniają, więc nie można kategorycznie stwierdzić, że nic szkodliwego nie zostało dopuszczone. Ta pani się nad tym zagadnieniem prześlizguje z gracją węgorza. I jeszcze jedno mnie razi. Pani rozmówczyni ma uszy zamknięte na fakt, że skoro dla wszystkich składników kosmetycznych jest ta sama etykieta dopuszczalności, nieszkodliwości - to w rezultacie konsument nie wie, co konkretnie go "niepożądanie osobniczo" podrażniło. Moim zdaniem to nie jest uczciwe, bo po wystąpieniu "niepożądanej reakcji" powinnam kosmetyk wyrzucić. I kupić oczywiście następny, w ciemno. Ponosząc wszelkie koszty takiej polityki informacyjnej. Przecież o to chodzi, żeby biznes się kręcił, a nie o to, żebym ja była piękna i zdrowa (no, może dobrze, żebym przeżyła i zarobiła na kolejne zakupy) ��
OdpowiedzUsuńWpis porusza interesujący temat składników kosmetyków do włosów i ich wpływu na zdrowie. Ekspert odpowiada na ważne pytania, co czyni wpis wartościowym źródłem wiedzy dla osób dbających o włosy.
OdpowiedzUsuńhttps://e-recepta.pro