Pamiętacie
jeszcze serię „Niedziela dla włosów”? Napisałam w przeszłości dziewięć wpisów
tego typu, możecie zobaczyć je w dziale „Inspiracje i ciekawostki”. Tak się jednak składało, że owa „niedziela” rzadko w
niedzielę wypadała, przemianowałam więc nazwę na bardziej ogólną „Pielęgnację
na dziś”. Po oglądalności widzę, że lubicie takie wpisy, postaram się więc do
nich wracać. Tym bardziej, że działają na wiele z was motywująco, a dodatkowo
można się z nich dowiedzieć o działaniu różnych kosmetyków :)
Przedwczoraj
po raz pierwszy sięgnęłam po nowość L’bioticy – fioletowy szampon do blondu,
który już wam pokazywałam niedawno na Instagramie i Facebooku. Ma piękny i intensywny
kolor, a przy tym dość delikatny, perfumowany zapach. Umyłam nim włosy (bardzo
dobrze się pieni) i jestem naprawdę zadowolona z jego działania chociażby pod
kątem świeżości włosów – dwie doby później są wciąż czyste i pachnące i daleko
im do przetłuszczonych! Pod tym względem jestem naprawdę pod dużym wrażeniem.
Po
umyciu włosów odcisnęłam je z wody i lekko wytarłam w bawełnianą koszulkę (tak,
tak, jestem wierna tej metodzie), by maska „Opuncja i mango”, którą po chwili
wtarłam, nie spłynęła. Trzymałam ją na włosach przez około 10 minut, po czym
zmyłam letnią wodą.
Niestety,
chwilę później czymś się już zajęłam i zupełnie zapomniałam o tym, by sięgnąć
po wcierkę. Nie chcę jej nigdy stosować na mokrą skórę głowy, by także nie
spłynęła z wodą, zawsze więc używam jej przynajmniej po kilkunastu minutach od
czasu umycia włosów.
Na
końcu podsuszyłam wilgotne włosy suszarką i nałożyłam na końcówki odrobinę
serum Cameleo. Używam go już tak długo, że dawno temu zdążyło mi się już
znudzić. Szkoda mi go jednak wyrzucić, więc męczę się z nim od kilku tygodni.
Trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość, że działa całkiem dobrze, zabezpieczając
włosy, a do tego przyjemnie, choć dość słodko pachnie.
Moje
włosy tuż po wysuszeniu są najbardziej spuszone, ostateczne efekty oceniam więc
następnego dnia. Duet szampon i maska L’biotica sprawdził się moim daniem
całkiem dobrze: kolor został bardzo delikatnie ochłodzony, włosy były długo
świeże, dociążone i ładnie pachniały. Jestem ciekawa, czy ta kwestia mniejszego
przetłuszczania to jakiś jednorazowy przypadek, czy faktycznie mogę się
spodziewać takiego efektu przy kolejnych użyciach tego szamponu!
Dajcie znać czy używałyście
któregoś z tych kosmetyków i jakie były u was efekty!
Polecam
też:
dla mnie włosy mogłyby się bardziej ochłodzić :D lubię zimne, lodowate odcienie <3
OdpowiedzUsuńJa też, ale niestety przy moim pigmencie trudno go utrzymać :(
UsuńChyba skuszę się na fioletowy szampon od L'biotica :) jestem ciekawa jak sprawdziłby się na moich włosach.
OdpowiedzUsuńPolecam póki co :)
UsuńFiletowy szampon L'biotica rewelacja. Długo szukałam czegoś, co nie wysuszy włosów, a ochłodzi kolor. Ten szampon to strzał w 10! pozdrawiam, Marta
OdpowiedzUsuń:)
UsuńRzeczywiście mają chłodniejszy odcień :)
OdpowiedzUsuńTroszkę :)
UsuńStosowałam maskę mango opuncja - ale u mnie bez szału. To chyba jedyna jak do tej pory maska Biovax, która nie sprostała moim oczekiwaniom...;)
OdpowiedzUsuńU mnie póki co dobrze działa :)
UsuńA u mnie wręcz przeciwnie - maska Biovax z opuncją i mango spisała się bardzo dobrze. Jak widać, ile włosów tyle opinii ;)
OdpowiedzUsuńTak bywa :)
UsuńFarbuje włosy na jasny kolor blond i wolę gdy on jest bardziej chłodny perłowy fioletowy szampon L'biotica skutecznie pozwala pozbyć się żółtych refleksów z moich włosów. Jest wydajny, bardzo dobrze się pieni i myje włosy nie powodując ich przesuszenia jak inne szampony tego typu które wcześniej używałam.
OdpowiedzUsuńCzy polecasz jakis fioletowy szampon po keratynowym prostowaniu ? niemoge nic znalezc
OdpowiedzUsuńArtykuł bardzo dobry ! zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńinteresujący wpis!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń