„Doceń,
jak zdrowe stały się twoje włosy, gdy podczas spaceru rozwieje je miejski wiatr”
– takim zdaniem producent reklamuje swoją maskę. Trochę mnie to rozbawiło, bo
ktoś tu chyba bez zahamowań puścił wodze fantazji, mimo wszystko jednak z
chęcią sięgnęłam po Stenders „Repair your hair” z nadzieją, że faktycznie
zadziała naprawczo i regenerująco.
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
Plastikowy
słoik o pojemności 200 ml. Wygodnie odkręcany, z ładną i czytelną naklejką z
opisem i składem.
Zapach
Bardzo
dziwny. Nie przeszkadzał mi, ale do specjalnie przyjemnych też bym go nie
zaliczyła. W zasadzie trudno jest go opisać, bo nie jest ani słodki, ani kwiatowy…
Najbardziej przypomina mi chyba zapach męskich kosmetyków. O dziwo bardzo długo
trzyma się na włosach – wyczuwałam go nawet dobę po myciu głowy!
Skład
Aqua (woda), Cetearyl
Alcohol (emolient), Hydroxypropyl
Starch Phosphate (emulgator), Brassicamidipropyl
Dimethylamine (kondycjoner, zapobiega elektryzowaniu, ułatwia
rozczesywanie), Glycerin (gilceryna,
nawilża), Dimethicone (silikon zmywany
łagodnymi szamponami), Dimethiconol
(silikon zmywany łagodnymi szamponami), Parfum
(zapach), Isoamyl Laurate (emolient), Polyquaternium- 37 (antystatyk, ułatwia
rozczesywanie, nadaje połysk i elastyczność), Lactic
Acid (kwas mlekowy, nawilża, przyspiesza wzrost włosów,
stabilizuje pH), Phenoxyethanol (konserwant), Propylene Glycol Dicaprylate/ Dicaprate
(emolient), Behentrimonium Chloride
(konserwant, antystatyk), Polyester-11
(poliester), Caprylyl Methicone
(zmniejsza lepkość kosmetyku), Laurdimonium
Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin (hydrolizowana keratyna), Cetrimonium Chloride (konserwant), Caprylyl Glycol (zapobiega wysychaniu
kosmetyku), Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil
(olej z pestek moreli), Olea Europea
(Olive) Oil (oliwa z oliwek), PPG-1 Trideceth-6 (substancja myjąca, emulgator), Limonene (składnik zapachowy), Butylphenyl Methylpropional (składnik
zapachowy).
Po
przejrzeniu składu widać, że jest to maska silikonowa (chociaż silikony te
stosunkowo łatwo jest usunąć z włosów), zawiera też emolienty, nawilżacze i
proteiny – po trochu wszystkiego. Przed zapachem mamy jednak niewiele: jeden
emolient, emulgator, kondycjoner, glicerynę i dwa silikony. Oleje i inne
dobroci znajdują się dopiero o wiele, wiele dalej…
Nie
mogę też przeoczyć, że w masce Stenders
znajduje się poliester – mikrocząsteczki tego składnika są bardzo szkodliwe dla
środowiska, a obecnie wiele organizacji nawołuje do tego, by wykluczyć go i
jemu podobne ze składów produktów. Jeśli nie znacie tego tematu, proponuję
poszukać na ten temat więcej informacji w internecie, bo sprawa jest dość
poważna.
Działanie
Maskę
nakładałam zarówno na 2-3 minuty, jak zaleca producent, jak i na dłużej – około
10-15 minut – za każdym razem efekt był naprawdę dobry: włosy były gładkie i
dociążone, a przy tym miękkie i sprężyste. Spora ilość silikonów na pewno też
robiła swoje, ale jak znam swoje włosy, to pewnie najlepsze rezultaty pozwalała
osiągnąć keratyna zawarta w masce.
Konsystencja
i wydajność
Maska
jest bardzo gęsta – po przechyleniu słoika bardzo powoli spływa i wygląda jak
budyń. Mam wrażenie, że przez to jej wydajność jest nieco mniejsza, ale ja i
tak korzystałam z niej dość długo.
Cena i
dostępność
Maska
„Repair your hair” kosztuje sporo, bo 45-50 zł, a dostaniemy ją tylko przez internet
lub w stacjonarnych sklepach Stenders.
Podsumowanie
Ja
byłam z niej zadowolona, ponieważ dobrze działała na moje włosy, chociaż – jak
w każdej recenzji – lojalnie pokazałam także jej wady: dość wysoką cenę, słabą
dostępność, a przede wszystkim nieidealny skład. Według mnie maska może spodobać się osobom o włosach zniszczonych
(dzięki silikonom i proteinom będą wyglądać lepiej), jednak uważam, że zadziała
tylko doraźnie. W celu odżywienia i dogłębnego zregenerowania polecałabym
kosmetyki bardziej naturalne, bez silikonów, za to z dużą ilością olejów, a
także nawilżaczy i protein.
Znacie tę maskę? Zwracacie uwagę na poliester w kosmetykach?
Inne
recenzje masek do włosów:
CIEKAWA JESTEM JAK TAKA MASKA SPRAWDZIŁABY SIĘ U MNIE :)
OdpowiedzUsuńMaska może być strzałem w dziesiątkę zimowej pielęgnacji: dociążenie plus silikonowa ochrona :)
OdpowiedzUsuńPod tym względem tak, tylko po co producent nazywa ją "głęboką odbudową" ;)
UsuńSzczerze to spotykam ją po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję :)
Pierwszy raz spotykam się z tą maską. Obawiam się jednak, że przy moim braku wyczucia w ilości stosowania kosmetyku starczyłaby maksymalnie na 3 razy przy takiej objętości :D Dlatego jestem wierna kalosom :D Nakładam tonę na włosy a ona się nie kończy :D
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
UsuńCiekawa maska, ale chyba nie dla mnie, bo moje włosy nie za bardzo przypadają za silikonami :-/
OdpowiedzUsuńFajny produkt, zaciekawiła mnie Twoja recenzja, szkoda, ze cena jest wysoka ;/
OdpowiedzUsuńNa zimę może być faktycznie dobra, ale ten męski zapach... ;)
OdpowiedzUsuń