Olejek Bielendy dość długo stał u mnie nieużywany – może
dlatego, że go dostałam, a nie wybrałam sama, i to w czasach, kiedy olejowanie
włosów było mi jeszcze obce. W internecie zbiera bardzo różne recenzje – jedni
nazywają go kosmetykiem roku, inni krytykują.
Testuję go od około dwóch-trzech miesięcy i dziś chciałabym
Wam opisać swoje wrażenia. Olejek teoretycznie służy do pielęgnacji włosów,
skóry i paznokci, jednak z racji tematyki bloga skupię się tylko na pierwszym
aspekcie.
Oceny cząstkowe: dobry, neutralny,
słaby.
Opakowanie
Plastikowe opakowanie 150 ml wygląda ładnie, ale ma drobną
wadę: średnio wygodny atomizer, który sprawdza się szczególnie do nakładania
olejku na końcówki (wylewam odrobinę na zagłębienie dłoni i wcieram), ale
trudno się nim psika całe włosy, ponieważ atomizer „wypluwa” duże krople
olejku, zamiast delikatną mgiełkę; łatwiej jest odkręcić zatyczkę i wylać
produkt na dłoń, jednak wtedy zmniejsza się jego wydajność. Mimo tego jednak olejku
używa się dość wygodnie i na pewno lepiej niż podobnych produktów w butelkach
bez atomizerów.
W trakcie używania tego olejku przeczytałam na jego temat
kilka recenzji, w których dziewczyny krytykowały opływowy, zwężany ku górze
kształt butelki. Według nich sprawia on, że w czasie olejowania butelka może
wyślizgiwać się z dłoni. Według mnie to bzdura – przecież żadna butelka nie ma
specjalnej rączki do trzymania…
Mimo wszystko podoba mi się, że butelka jest przeźroczysta –
dzięki temu wiem, ile olejku jeszcze w niej zostało. Plus też za odkręcany
korek.
Zapach
Dla mnie zdecydowanie przyjemny, delikatny i nie drażniący.
Po aplikacji szybko się ulatnia.
Skład
W skład olejku
wchodzą: Glycine Soja(Soybean) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Argania
Spinosa Kernel Oil, Olea Europaea (Olive) Friut Oil, Elaeis Guineensis (Palm) Oil, Tocopherol, Squalene,
Ascobryl Palmitate, Beta-Sitosterol, Parfum (Fragrance), Cinnamal, Eugenol,
Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxyaldehyde, Limonene,
Linalool
Są to więc wg
powyższej kolejności następujące składniki: olej sojowy, emolient
tłusty, olej arganowy, oliwa z oliwek, olej palmowy, witamina E, skwalen
(składnik, który zmiękcza i natłuszcza), antyoksydant, emolient, substancje zapachowe i barwniki.
Skład olejku jest
więc dość dobry, ale nie idealny – 4 rodzaje olei, jeden składnik aktywny i
dodatki. To typowy produkt drogeryjny: na opakowaniu widnieje napis „olejek
arganowy”, a ten znajduje się w składzie dopiero na trzecim miejscu po oleju
sojowym i emoliencie… Jestem przyzwyczajona raczej do czystych olei lub ich
mieszanek i do olejków z domieszką innych składników podchodzę zwykle dość
ostrożnie.
Olejek Bielendy wciąż jednak pozostaje mieszaniną raczej dobrych
substancji – całe szczęście producent nie dolał do niego alkoholu, silikonów
ani konserwantów.
Działanie
Na końcówki: w nadmiarze, jak to olej, może zatłuszczać
włosy; jedna mała pompka produktu roztarta w dłoniach i wtarta delikatnie w
końce włosów sprawia u mnie, że bardziej się błyszczą i są mniej spuszone.
Mieszanina olei chroni je też przed uszkodzeniami mechanicznymi w ciągu dnia.
Olejowanie całych włosów: odżywia i wygładza, u mnie
świetnie się sprawdza.
Konsystencja i wydajność
Produkt jest według mnie bardzo wydajny – jak chyba każdy olej. Na końcówki jedna pompka to dla mnie często aż za dużo. Do
olejowania całych włosów zużywam kilka pompek.
Olejek nie skleja włosów, a jego konsystencja przypomina
konsystencję czystego oleju arganowego (jest może odrobinę rzadszy).
Cena i dostępność
Drogocenny olejek arganowy 3 w 1 Bielendy kosztuje około 20
zł, ale można go czasem dostać taniej. Jest więc znacznie tańszy niż czysty
olej arganowy, który zaliczany jest do najdroższych olejów (dla przykładu: 100
ml nierafinowanego i niefiltrowanego oleju arganowego kosztuje około 50 zł),
ale zawiera go tylko odrobinę, więc płacimy za mieszankę olejów oraz dodatki.
Olejek jest dostępny w większości drogerii i sklepów –
niedawno widziałam go np. w Realu.
Podsumowanie
Olejek Bielendy jest moim zdaniem warty przetestowania, głównie
jako dodatek – nie sądzę, aby mógł całkowicie zastąpić
pełnowartościowe oleje. Świetnie natomiast sprawdzi się jako serum na końcówki.
Jestem też ciekawa innych jego wariantów: brzoskwiniowego i awokado.
Używałyście tego
produktu? Co o nim sądzicie?
PS. Dla zainteresowanych: w Superpharm są teraz niezłe obniżki na wybrane produkty Biovax. Więcej info znajdziecie na moim fan page'u :)
Sympatyczny olejek :) jednak moje włosy nie polubily się z olejkiem arganowego... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, szkoda że aplikacja w formie atomizera, myślę że pompka byłaby lepsza ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, ale wpadł mi w oko na półce w drogerii. Lubię stosować po umyciu włosów olejki na końcówki :)
OdpowiedzUsuńEhh pisać komentarz i stracić łączność WiFi bezcenne, a więc jeszcze raz... Chyba nie miałam tego produktu ale buteleczka wydaje mi się podejrzanie znajoma ;) "kształt butelki ku górze sprawia że wyślizguje się z rąk" ... ?! niektórzy muszą się czegoś przyczepić. Tak jak ty wole czyste oleje bądź je mieszać ale ten produkt z chęcią wypróbowała bym na końcówki bo moje serum z Green Pharmacy mi się kończy a mam ochotę na coś nowego.
OdpowiedzUsuńTo polecam, drogi nie jest, a często robią na niego promocje :)
UsuńNie kupiłam, go bo wydawało mi się, że do olejowania włosów się nie nada, a olejek do twarzy i ciała już mam.
OdpowiedzUsuńTeż podchodziłam do niego początkowo sceptycznie ;)
UsuńOd paru dni zmieniłam o 360 stopni moją pielęgnację włosów. Zamierzam doprowadzić je do stanu dalekiego do ideału, ale przynajmniej lekko podobnego. :D
OdpowiedzUsuńDalekiego do ideału? Chcesz je zniszczyć? :P
UsuńPrzyznam, że rzadko kiedy kupuję takie drogeryjne olejki, wolę czyste. Wyjdę na sknerę, ale gdyby kosztował odrobinę mniej, może bym się skusiła. Tymczasem za tę kwotę sprawię sobie jakiś mały czysty olejek arganowy i olej łopianowy, który moje włosy dosłownie spijają ;). Niemniej jako z podarunku, może i bym się ucieszyła :).
OdpowiedzUsuńUważam podobnie, chociaż czasem warto spróbować czegoś innego :)
UsuńBardzo ładna recenzja. Ten olejek dość sporo kosztuje,dlatego jeszcze go nie kupiłam,ale przyznam szczerze,że mnie kusił.
OdpowiedzUsuńA wczoraj użyłam tego olejku do końcówek (rowniez jestem po keratynowym prostowaniu wlosów) i muszę stwierdzić, że nie jestem zadowolona z efektu. Wlosy się posklejały, zrobiły się strąki, końcówki wyglądają na przetłuszczone. Do ciała jest super, ale do włosów odradzam.
OdpowiedzUsuńTo wypróbuj do olejowania a nie zabezpieczania końcówek ;)
UsuńTeż kiedyś dostałam ten olejek, skład ma taki sobie średni, najlepszy jest organiczny produkt jednak, bez dodatków. Ten rozpylacz zatłuścił mi kafelki na połowie ściany :-(. Potem to odkręcałam... Przezroczysta butelka wpuszcza światło słoneczne, co nie jest wskazane przy arganie, oliwie itp - pod wpływem światła to traci swoje właściwości :)
OdpowiedzUsuńOlejek jak olejek. Używałam go głównie na moje przesuszone łydki, fakt nawilżył trochę, ale oczekiwałam bardziej długotrwałego efektu. Poza tym jak to z olejkiem trzeba się trochę namęczyć. Próbowałam go również na włosach, niestety efektów brak. Jest bardzo wydajny, trochę czasu zajęło mi żeby się go pozbyć. Wygodny dozownik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż