Strony

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Recenzja: Bielenda, Drogocenny olejek arganowy 3 w 1


Olejek Bielendy dość długo stał u mnie nieużywany – może dlatego, że go dostałam, a nie wybrałam sama, i to w czasach, kiedy olejowanie włosów było mi jeszcze obce. W internecie zbiera bardzo różne recenzje – jedni nazywają go kosmetykiem roku, inni krytykują.

Testuję go od około dwóch-trzech miesięcy i dziś chciałabym Wam opisać swoje wrażenia. Olejek teoretycznie służy do pielęgnacji włosów, skóry i paznokci, jednak z racji tematyki bloga skupię się tylko na pierwszym aspekcie.

Oceny cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.

Opakowanie

Plastikowe opakowanie 150 ml wygląda ładnie, ale ma drobną wadę: średnio wygodny atomizer, który sprawdza się szczególnie do nakładania olejku na końcówki (wylewam odrobinę na zagłębienie dłoni i wcieram), ale trudno się nim psika całe włosy, ponieważ atomizer „wypluwa” duże krople olejku, zamiast delikatną mgiełkę; łatwiej jest odkręcić zatyczkę i wylać produkt na dłoń, jednak wtedy zmniejsza się jego wydajność. Mimo tego jednak olejku używa się dość wygodnie i na pewno lepiej niż podobnych produktów w butelkach bez atomizerów.

W trakcie używania tego olejku przeczytałam na jego temat kilka recenzji, w których dziewczyny krytykowały opływowy, zwężany ku górze kształt butelki. Według nich sprawia on, że w czasie olejowania butelka może wyślizgiwać się z dłoni. Według mnie to bzdura – przecież żadna butelka nie ma specjalnej rączki do trzymania…

Mimo wszystko podoba mi się, że butelka jest przeźroczysta – dzięki temu wiem, ile olejku jeszcze w niej zostało. Plus też za odkręcany korek.




Zapach

Dla mnie zdecydowanie przyjemny, delikatny i nie drażniący. Po aplikacji szybko się ulatnia.

Skład

W skład olejku wchodzą: Glycine Soja(Soybean) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Argania Spinosa Kernel Oil, Olea Europaea (Olive) Friut Oil, Elaeis Guineensis (Palm) Oil, Tocopherol, Squalene, Ascobryl Palmitate, Beta-Sitosterol, Parfum (Fragrance), Cinnamal, Eugenol, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxyaldehyde, Limonene, Linalool

Są to więc wg powyższej kolejności następujące składniki: olej sojowy, emolient tłusty, olej arganowy, oliwa z oliwek, olej palmowy, witamina E, skwalen (składnik, który zmiękcza i natłuszcza), antyoksydant, emolient, substancje zapachowe i barwniki.

Skład olejku jest więc dość dobry, ale nie idealny – 4 rodzaje olei, jeden składnik aktywny i dodatki. To typowy produkt drogeryjny: na opakowaniu widnieje napis „olejek arganowy”, a ten znajduje się w składzie dopiero na trzecim miejscu po oleju sojowym i emoliencie… Jestem przyzwyczajona raczej do czystych olei lub ich mieszanek i do olejków z domieszką innych składników podchodzę zwykle dość ostrożnie.

Olejek Bielendy wciąż jednak pozostaje mieszaniną raczej dobrych substancji – całe szczęście producent nie dolał do niego alkoholu, silikonów ani konserwantów.



Działanie

Na końcówki: w nadmiarze, jak to olej, może zatłuszczać włosy; jedna mała pompka produktu roztarta w dłoniach i wtarta delikatnie w końce włosów sprawia u mnie, że bardziej się błyszczą i są mniej spuszone. Mieszanina olei chroni je też przed uszkodzeniami mechanicznymi w ciągu dnia.

Olejowanie całych włosów: odżywia i wygładza, u mnie świetnie się sprawdza.

Konsystencja i wydajność

Produkt jest według mnie bardzo wydajny – jak chyba każdy olej. Na końcówki jedna pompka to dla mnie często aż za dużo. Do olejowania całych włosów zużywam kilka pompek.

Olejek nie skleja włosów, a jego konsystencja przypomina konsystencję czystego oleju arganowego (jest może odrobinę rzadszy).

Cena i dostępność

Drogocenny olejek arganowy 3 w 1 Bielendy kosztuje około 20 zł, ale można go czasem dostać taniej. Jest więc znacznie tańszy niż czysty olej arganowy, który zaliczany jest do najdroższych olejów (dla przykładu: 100 ml nierafinowanego i niefiltrowanego oleju arganowego kosztuje około 50 zł), ale zawiera go tylko odrobinę, więc płacimy za mieszankę olejów oraz dodatki.

Olejek jest dostępny w większości drogerii i sklepów – niedawno widziałam go np. w Realu.  


Podsumowanie

Olejek Bielendy jest moim zdaniem warty przetestowania, głównie jako dodatek – nie sądzę, aby mógł całkowicie zastąpić pełnowartościowe oleje. Świetnie natomiast sprawdzi się jako serum na końcówki. Jestem też ciekawa innych jego wariantów: brzoskwiniowego i awokado.

Używałyście tego produktu? Co o nim sądzicie? 

PS. Dla zainteresowanych: w Superpharm są teraz niezłe obniżki na wybrane produkty Biovax. Więcej info znajdziecie na moim fan page'u :)

16 komentarzy:

  1. Sympatyczny olejek :) jednak moje włosy nie polubily się z olejkiem arganowego... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie, szkoda że aplikacja w formie atomizera, myślę że pompka byłaby lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tego produktu, ale wpadł mi w oko na półce w drogerii. Lubię stosować po umyciu włosów olejki na końcówki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh pisać komentarz i stracić łączność WiFi bezcenne, a więc jeszcze raz... Chyba nie miałam tego produktu ale buteleczka wydaje mi się podejrzanie znajoma ;) "kształt butelki ku górze sprawia że wyślizguje się z rąk" ... ?! niektórzy muszą się czegoś przyczepić. Tak jak ty wole czyste oleje bądź je mieszać ale ten produkt z chęcią wypróbowała bym na końcówki bo moje serum z Green Pharmacy mi się kończy a mam ochotę na coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam, drogi nie jest, a często robią na niego promocje :)

      Usuń
  5. Nie kupiłam, go bo wydawało mi się, że do olejowania włosów się nie nada, a olejek do twarzy i ciała już mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też podchodziłam do niego początkowo sceptycznie ;)

      Usuń
  6. Od paru dni zmieniłam o 360 stopni moją pielęgnację włosów. Zamierzam doprowadzić je do stanu dalekiego do ideału, ale przynajmniej lekko podobnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam, że rzadko kiedy kupuję takie drogeryjne olejki, wolę czyste. Wyjdę na sknerę, ale gdyby kosztował odrobinę mniej, może bym się skusiła. Tymczasem za tę kwotę sprawię sobie jakiś mały czysty olejek arganowy i olej łopianowy, który moje włosy dosłownie spijają ;). Niemniej jako z podarunku, może i bym się ucieszyła :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam podobnie, chociaż czasem warto spróbować czegoś innego :)

      Usuń
  8. Bardzo ładna recenzja. Ten olejek dość sporo kosztuje,dlatego jeszcze go nie kupiłam,ale przyznam szczerze,że mnie kusił.

    OdpowiedzUsuń
  9. A wczoraj użyłam tego olejku do końcówek (rowniez jestem po keratynowym prostowaniu wlosów) i muszę stwierdzić, że nie jestem zadowolona z efektu. Wlosy się posklejały, zrobiły się strąki, końcówki wyglądają na przetłuszczone. Do ciała jest super, ale do włosów odradzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wypróbuj do olejowania a nie zabezpieczania końcówek ;)

      Usuń
  10. Też kiedyś dostałam ten olejek, skład ma taki sobie średni, najlepszy jest organiczny produkt jednak, bez dodatków. Ten rozpylacz zatłuścił mi kafelki na połowie ściany :-(. Potem to odkręcałam... Przezroczysta butelka wpuszcza światło słoneczne, co nie jest wskazane przy arganie, oliwie itp - pod wpływem światła to traci swoje właściwości :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Olejek jak olejek. Używałam go głównie na moje przesuszone łydki, fakt nawilżył trochę, ale oczekiwałam bardziej długotrwałego efektu. Poza tym jak to z olejkiem trzeba się trochę namęczyć. Próbowałam go również na włosach, niestety efektów brak. Jest bardzo wydajny, trochę czasu zajęło mi żeby się go pozbyć. Wygodny dozownik.
    Pozdrawiam
    Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
    PS: Obserwuję i liczę na rewanż

    OdpowiedzUsuń