Olejek
Amla Jasmine zamówiłam już dawno
temu przez internet, korzystając z dnia darmowej dostawy. Już wtedy
rozjaśniałam włosy do blondu i potrzebowałam takiego produktu, który będzie dla
nich odpowiedni. Niestety, wtedy jeszcze nie wzięłam pod uwagę tego, że tego
typu olejek może wpływać na żółknięcie włosów.
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
Wygodna
plastikowa odkręcana butelka w kartonowym opakowaniu. Mieści 200 ml olejku.
Wolę takie rozwiązanie w tego typu kosmetyku niż atomizery czy opakowania z
mikrodozownikiem. Zastanawia mnie tylko dlaczego – skoro olejek jest do blondu –
na opakowaniu widnieje podobizna brunetki…
Zapach
Bardzo
intensywny, chemiczno-ziołowy, ciężki i charakterystyczny. Gdy użyłam go po raz
pierwszy do olejowania włosów, mój (wówczas jeszcze) narzeczony, przechodząc obok, zapytał, co
tak dziwnie pachnie. Zadałam mu więc pytanie, czy ta woń wydaje mu się ładna
czy nie, a on na to zdecydowanie i od razu odpowiedział, że to drugie. Indyjskie
kosmetyki chyba już to do siebie mają, że ich zapach jest zwykle mocny i
duszący i trudno się do niego szybko przyzwyczaić.
Skład
Mineral oil (Paraffinum Liquidum) (parafina), Canola
oil (olej canola otrzymywany z rzepaku), Elaeis
guineensis oil (olej palmowy – olejowiec gwinejski), Phyllanthus emblica (Amla )
extract (amla), Perfume
(Jasmine) (zapach), Isopropyl Myristate
(emolient), Cyclopentasiloxane (silikon
lotny), Phenyl trimethicone (silikon
usuwalny za pomocą łagodnych detergentów myjących), Butyl
Methoxydibenzolmethane (filtr UV), Rosmarinus
officinallis oil (olej z rozmarynu), Tocopheryl
Acetate (antyoksydant), Tertiary
Butyl Hydroquinone (zapach), D&C
Yellow No. 11 (Ci 47000) (żółty barwnik), D&C Green No. 6 (Ci 61565) (zielony barwnik).
Nie
za bardzo wiedziałam, jakim kolorem w składzie zaznaczyć parafinę: z jednej strony nie jest to olej roślinny, w związku z czym
nie zawiera substancji odżywczych, z drugiej zaś – wykazuje świetne właściwości
okluzyjne, dzięki czemu świetnie ochrania włosy, zapobiega utracie wilgoci,
wygładza i minimalizuje puszenie. Wiele z nas nakłada ją na włosy w czystej
postaci głównie w celu ich dociążenia i okiełznania.
Pozostaje jednak pytanie, czy jeśli na pierwszym miejscu składu jest parafina, to czy ona przypadkiem nie utrudnia lub wręcz uniemożliwia wchłanianie przez włosy pozostałych substancji zawartych w olejku?
Pisząc o
składzie, nie sposób nie wspomnieć o tytułowej amli. Jest to roślina często
wykorzystywana w medycynie ajurwedyjskiej ze względu na swoje odmładzające
właściwości. Amla działa też świetnie na
cebulki włosów, pomaga przy wypadaniu włosów, nadaje połysk, działa jak antyoksydant,
a przy tym jest najbogatszym znanym źródłem witaminy C.
Czy
więc skład olejku Amla Jasmine jest dobry, czy zły? Ja uznaję go za średni: z
taką dawką parafiny będzie zapewne dobrze działał doraźnie, jeśli jednak chcemy
odżywić i wzmocnić włosy, warto sięgnąć po coś innego. Trzeba też zaznaczyć, że
na każdego parafina może działać nieco inaczej – łącznie z tym, że u wielu
zwyczajnie przeciąża włosy, które po jej użyciu stają się zbyt oklapnięte i
przylizane.
Działanie
Wbrew
polskiej naklejce na opakowaniu nie nakładałam olejku na skórę głowy w obawie
przed tym, jak może zadziałać na nią parafina. Do odżywiania cebulek wolę
używać wcierek lub kosmetyków z innym, bogatszym składem. Amlę nakładałam na
włosy zazwyczaj na godzinę lub dwie, często pod turban termalny. Nie stosowałam się do wspomnianej już naklejki
także z tego powodu, że możemy wyczytać z niej takie farmazony, jak to, że
olejek Amla „odbudowuje rozdwojone końcówki”. Serio?...
Niestety,
z czasem zauważyłam, że olejek wpływa na żółknięcie moich włosów, stosowałam go
więc sporadycznie. Od czasu do czasu sprawdzał się jednak całkiem nieźle, jednak
jego zapach skutecznie utrudniał użytkowanie.
Konsystencja i
wydajność
Dość
rzadki, oleisty, ale naprawdę bardzo wydajny – mam wrażenie, że go prawie nie
ubywa z butelki mimo wielu miesięcy stosowania (chociaż nie sięgałam po niego
zbyt regularnie).
Cena i
dostępność
Olejek
Amla Jasmine kosztuje zazwyczaj około 20-30 zł. Dostaniemy go najszybciej przez
internet, a także na stoiskach z kosmetykami indyjskimi i naturalnymi (o dziwo,
bo przecież taki naturalny to on wcale nie jest).
Podsumowanie
Olejek
Amla Jasmine może być dobrym kosmetykiem na zimę, jeśli chcemy ochronić włosy
przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi – duża ilość parafiny i
silikonów, a także oleje na pewno nam w tym pomogą. Polecałabym jednak nakładać
go na włosy od czasu do czasu – nie za często, żeby ich nie obciążył. Warto
stosować go na zmianę z czymś bardziej odżywczym, na przykład zwykłym czystym
olejem.
Czy
więc warto kupić ten kosmetyk? Wszystko zależy od tego, czego szukamy: jeśli
chcemy dociążyć włosy i zapobiec ich puszeniu, olejek Amla Jasmine będzie
świetnym wyborem, jeśli zaś poszukujemy czegoś do wzmocnienia i odżywienia
włosów, polecałabym raczej sięgnąć po coś o bogatszym składzie bez parafiny.
Znacie tej olejek? Czy zwracacie uwagę na zapach kosmetyków?
Polecam:
Właśnie nie przekonuje mnie w tym i niektórych innych olejkach tego typu ta parafina na pierwszym miejscu...
OdpowiedzUsuńTak :(
Usuńnie znam, ale właśnie wolę bardziej odżywcze olejki, parafina na pierwszym miejscu - no nie bardzo :)
OdpowiedzUsuńMam go w swojej łazience już jakiś czas. Nakładany solo sprawdza się u mnie średnio więc czasem wzbogacam nim maski :) zastanawia mnie jedna rzecz mianowicie dlaczego na etykiecie olejku dla blondynek jest brunetka? :D
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam i o tym napisałam ;)
UsuńDla mnie amla tylko i wyłącznie na długość :)
OdpowiedzUsuńŹle mi się kojarzy, bo kiedyś załatwiłam sobie nią skalp, ale potem dałam jej jeszcze szansę ;)