Strony

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Co najbardziej poprawiło stan moich włosów?


Zawsze podkreślam, że moim włosom sporo brakuje do wyglądu, który mi się marzy: nie są ani wyjątkowo gęste, ani niezwykle grube czy mocne. Kiedy jednak porównuję je do tego, jak wyglądały jeszcze dwa lata temu, mam wrażenie, że zmieniły się nie do poznania – a właściwie ja je zmieniłam, bo kłamstwem byłoby napisanie, że nie stanowiło to dla mnie żadnego wyzwania. W tym wpisie chciałabym Wam przedstawić kilka elementów pielęgnacji, które okazały się być dla mnie kluczowe i najbardziej mi pomogły.

Keratynowe prostowanie

Wiem, że wiele osób poznało mój blog właśnie dzięki wpisom dotyczącym keratynowego prostowania. Do dziś uważam, że zabieg ten był ważnym punktem w pielęgnacji moich włosów z dwóch powodów: po pierwsze doraźnie poprawił ich stan, a po drugie – stał się początkiem mojego zainteresowania dbałością o włosy, czyli tematem, który przez lata był mi zupełnie obcy. Gdy zobaczyłam, że po kilku tygodniach od zabiegu włosy zaczynają wyglądać coraz gorzej, zmobilizowałam się do tego, aby nauczyć się czytać składy kosmetyków i tak je pielęgnować, aby nigdy już nie wyglądały tak źle jak przed keratynowym prostowaniem.

Mój przypadek był ekstremalny – włosy w przeszłości nie były tylko zniszczone nieodpowiednim traktowaniem, ale przede wszystkim stały się niesamowicie wysuszone po przyjmowaniu izotretynoiny – popularnego, bardzo mocno działającego leku na trądzik. I jak to w życiu bywa – substancja, która pomogła mi na jedno schorzenie, zaszkodziła na co innego. Z perspektywy czasu wiem jednak, że taki efekt uboczny w postaci nieładnie wyglądających włosów to i tak pewnie jeden z lżejszych, jaki mógł mi się przytrafić.

Więcej na ten temat:
Regularne olejowanie

Początkowo, gdy moje włosy były dość zniszczone i przesuszone, olejowałam je nawet przed każdym myciem (2-3 razy w tygodniu). Z czasem zaczęłam jednak zauważać, że stają się zbyt przyklapnięte, brakuje im puszystości i wyglądają smętnie. Wtedy zaczęłam używać olejów i olejków średnio raz w tygodniu i na chwilę obecną jest to dla mnie optymalna częstotliwość – włosy wyglądają lepiej, wciąż są lejące, wygładzone i nie puszą się, ale nie są już tak bardzo śliskie.

Z własnego doświadczenia wiem, że w olejowaniu bardzo ważna jest regularność – wykonywanie tej czynności „od wielkiego dzwonu” niewiele pomoże. Dobrze jest też podgrzewać lekko włosy, gdy trzymamy na nich olej – ja w chłodniejsze miesiące korzystam z turbanu termalnego. Gdy dojdziemy do punktu, w którym pasma są zdrowsze i gładsze, może się okazać, że lepiej reagują na oleje, które przez długi czas wzmagały tylko puszenie – ja obserwuję to u siebie na przykładzie oleju kokosowego.

Olejowanie weszło mi w krew – często korci mnie, aby nałożyć olej częściej niż raz w tygodniu, ale powstrzymuję się, bo już się przekonałam, że co za dużo, to niezdrowo :)

Więcej na ten temat:


Czesanie włosów szczotką z naturalnego włosia

Szczotka ze szczeciny dzika była moim pierwszym włosowym gadżetem od czasu, gdy zainteresowałam się pielęgnacją włosów. Natknęłam się na nią zupełnie przypadkiem dwa lata temu podczas zakupów w supermarkecie. Mam ją do dziś i świetnie mi służy – używam jej zamiennie z Tangle Teezerem, chociaż z perspektywy czasu mam wrażenie, że jest od niego lepsza, ponieważ nadaje włosom większej objętości i delikatniej je rozczesuje. Myślę, że szczotka z naturalnego włosia bardzo przyczyniła się do poprawy stanu moich włosów – wcześniej używałam zwykłej, plastikowej z ostrymi, metalowymi ząbkami zakończonymi kulkami, która bardzo rwała i szarpała włosy podczas czesania.

Więcej na ten temat:

Unikanie nieodpowiednich dla włosów substancji

Czytanie składów kosmetyków to podstawa pielęgnacji włosów – przekonałam się o tym wielokrotnie, gdy w moje ręce trafił produkt z napisem na opakowaniu sugerującym zupełnie co innego niż znajdowało się w jego składzie. Na polskim rynku znajdują się bowiem na przykład szampony z naklejką „łagodny”, chociaż są naszpikowane silnymi detergentami, a także produkty nazywane „keratynowymi” mimo że nie zawierają nawet grama keratyny (autentyk, który pokazała mi jedna z czytelniczek!).

Dzięki temu, że rozpoznaję wiele substancji w spisie INCI, jestem w stanie już w sklepie ocenić, czy dany kosmetyk ma szansę się u mnie sprawdzić i czy jest wartościowy. Potrafię też – chociaż mniej więcej – określić, które składniki działają na moje włosy dobrze, a które nie. Zwiększyła się moja świadomość konsumencka – trudniej jest mnie oszukać, nie muszę opierać swoich przypuszczeń jedynie na opisie producenta zapisanym na opakowaniu. Unikam też kosmetyków naszpikowanych wysuszającym alkoholem czy nadmiarem innych, niekorzystnie działających na włosy dodatków.

Więcej na ten temat:
Unikanie suszenia gorącym nawiewem

Dzięki keratynowemu prostowaniu osiągnęłam tak gładkie włosy, że nawet bez suszenia wysychały na prosto. Potem ich stan zaczął się pogarszać, zaczęły bardzo się strączkować i puszyć – wtedy musiałam nauczyć się tak o nie dbać, aby ich stan się sukcesywnie poprawiał. Dzięki olejowaniu i stosowaniu odpowiednich kosmetyków z czasem wyglądały coraz lepiej – jednym z elementów, które wprowadziłam w życie, było też unikanie suszenia włosów gorącym nawiewem suszarki. W praktyce albo nie suszyłam ich wcale, albo podsuszałam lekko letnim nawiewem. Robię tak do dziś i widzę dużą poprawę – to kolejny sposób, który bardzo mi pomógł. Dzięki niemu unikam nadmiernego osłabiania i wysuszania włosów (a w konsekwencji ich łamania i urywania).

Więcej na ten temat:


Zabezpieczanie końcówek

Myślę, że to właśnie ten element pielęgnacji najbardziej wpłynął na to, że moje włosy przestały się rozdwajać. Początkowo zabezpieczanie końcówek wychodziło mi niezgrabnie – zdarzało mi się zbytnio zatłuścić włosy albo sprawić, że stawały się mocno obciążone. Teraz nabrałam już wprawy i opracowałam najlepszy dla siebie sposób, do którego link znajdziecie poniżej. Zabezpieczanie końcówek sprawiło, że moje włosy przestały się puszyć i rozdwajać, stały się mocniejsze i bardziej elastyczne. Według mnie ten zajmujący kilka sekund zabieg świetnie współgra z olejowaniem i naprawdę potrafi zdziałać cuda. Obecnie olejem lub olejkiem pokrywam końcówki zawsze po wysuszeniu włosów po myciu oraz co rano przed wyjściem z domu.

Więcej na ten temat:
Nie czesanie włosów na mokro

Kolejny niezwykle ważny element, który wpłynął na wzmocnienie moich włosów, to nie czesanie ich na mokro (mokre włosy są dużo bardziej niż suche podatne na zniszczenia). Wiem, że to dla wielu osób trudne do realizacji i ja też niegdyś myślałam, że zostawienie włosów do wyschnięcia bez ich uprzedniego rozczesania to najprostszy przepis na katastrofę – wyobrażałam sobie skołtunione, suche włosy, które nijak nie będzie można doprowadzić do normalnego wyglądu. Okazało się jednak, że się myliłam.

Zazwyczaj myję głowę nad wanną, a następnie owijam włosy w bawełnianą koszulkę (nota bene jej używanie – zamiast ręcznika – też na pewno poprawiło ich stan!). Po kilkunastu minutach, gdy woda już nieco się odsączy, zdejmuję „turban” i pozostawiam włosy do wyschnięcia. Podczas tego procesu co jakiś czas delikatnie przeczesuję je palcami. Na końcu, ewentualnie, podsuszam le lekko chłodnym nawiewem suszarki i zabezpieczam końcówki. I już.

Co jeszcze?

Do tej listy mogę dopisać jeszcze inne istotne elementy, takie jak wiązanie włosów do snu (chociaż w luźny kucyk nad karkiem), unikanie spinek-wsuwek i gumek z metalowymi złączeniami, zabezpieczanie włosów przed słońcem czy płukanie ich letnią wodą, jednak myślę, że nie były one w moim przypadku tak kluczowe, jak wcześniej wymienione działania. Oczywiście bardzo ważne jest także odpowiednie (czyli wartościowe!) odżywianie, którego staram się trzymać, ale wiadomo – mam na koncie różne grzeszki w tej materii :)

Bardzo pomogło mi też prowadzenie bloga – dzięki niemu jestem bardziej konsekwentna i systematyczna w swoich pielęgnacyjnych działaniach.

A co u Was najbardziej wpłynęło na poprawę stanu włosów? Jaki element pielęgnacji okazał się dla Was najcenniejszym odkryciem?



Polecam też:

31 komentarzy:

  1. Lubię takie posty. Zawsze wynoszę z nich COŚ :) Mimo, że wiele z Twoich punktów sama wcieliłam już w życie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Regularne olejowanie! dokładnie..gdy olejowałam przed każdym myciem, włosy były niesamowite-miękkie, błyszczące, od pewnego czasu nie jestem aż tak systematyczna i zauważyłam pogorszenie ich stanu, dopiero w takiej sytuacji człowiek docenia jak z pozoru małe rzeczy mogą dużo zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie najwięcej zmian przyniosło odstawienie farb rozjaśniających. Zważywszy na to że jeszcze parę lat temu farbę kładłam jak szampon na calutkie włosy, to na efekty długo , dłuuugo czekam...

    OdpowiedzUsuń
  4. W moim przypadku też olejowanie okazało się wybawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie to chyba połączenie olejowania i maski pod czepek, oczywiście regularne, daje najlepsze efekty. A do szczotki z dzika nie mogę się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele z tych punktów funkcjonuje u mnie we włosowej pielęgnacji już od dawna :) muszę jeszcze popracować nad powstrzymaniem się od rozczesywania włosów na mokro :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam bardzo zniszczone końcówki, ale jestem strasznym leniem żeby nabrać systematyczności... jest dla mnie jakiś ratunek? ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Musze w koncu przestać czesać włosy na mokro, niestety nadal to robię :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie największą zmianą, która uratowała moje włosy to przede wszystkim regularne podcinanie końcówek, oraz wyeliminowanie czesania na mokro :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie w przypadku czesania jest właśnie odwrotnie. Przez lata dbałam o włosy jakby były proste ale one falują i po czesaniu na sucho się puszą. Największym przełomem w pielęgnacji było dla mnie zorientowanie się, że mojemu skalpowi szkodzi Cocamidopropyl Betaine. Dopiero wtedy kiedy odstawiłam "łagodne" szampony i moja skóra głowy wyglądała dobrze, mogłam skupić się na włosach. No i mycie odżywką. Obecnie nie wyobrażam sobie używania przy każdym myciu szamponu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta reguła się sprawdza przy raczej prostych włosach :) Ja czeszę dopiero następnego dnia, jak myję głowę wieczorem, tego wieczora tylko przeczesuję palcami :)

      Usuń
  11. Faktycznie się zgrałyśmy :D nawet nie sądziłam, że mamy podobne podejście do tego tematu :) keratynowe prostowanie, czytanie składów, szczotka z naturalnego włosia, te same istotne punkty :) takie posty są ludziom potrzebne. Zresztą u mnie sami głosowali na fanpage'u, że po teście o zapuszczaniu włosów ma być wpis o tym, co mi pomogło zadbać o włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :) Myślę, że niektóre z tych punktów są uniwersalne :)

      Usuń
  12. Ja od kilku lat prostuję włosy i za każdym razem kiedy biorę się za większe odżywienie moich włosów to po około tygodniu odechciewa mi się :D Może to też dlatego, że kiedy czytam mnóstwo informacji naraz wszystko mi się miesza i nie wiem od czego zacząć, jakiś produktów używać, kiedy i jak długo.
    Ostatnio byłam na badaniu kondycji włosów i Pani, któa wykonywała mi to badanie powiedziała, że nie mam zniszczonych włosów, tylko suche. Jakie polecasz olejki do olejowania suchych włosów i jak często? :)
    Obserwuję o zapraszam na swojego bloga http://kacikwandy.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba yć systematycznym, wtedy widać efekty ;) Olej do suchych to praktycznie każdy, ale skoro są suche, to musisz je przede wszystkim nawilżać, np. odpowiednimi maskami :)

      Usuń
  13. U mnie na dzień dzisiejszy najlepszy okazał się minimalizm:)

    OdpowiedzUsuń
  14. O, u mnie też tak jak u koleżanki wyżej minimalizm okazał się najlepszy ;) Choć olejowanie i zabezpieczanie końcówek to też klucz do sukcesu ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi takze olej kokosowy początkowo nie pasowal dlatego mieszalam go z innymi az w końcu okazało się że solo sprawdza się równie dobrze :-). Mamy sporo takich samych spostrzeżeń :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kokos też teraz działa super, ale jak włosy były mocno zniszczone, to tylko puszył :)

      Usuń
  16. Rzeczywiście olejowanie przynosi włosom dużo korzyści ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja pamiętam, że całe wakacje 2015 myłam rano włosy, suszyłam, a następnie prostowałam. Całe wakacje i miesiąc po nich. Słyszałam już wcześniej o tym że takie rzeczy niszczą włosy ale nie stosowałam się do tego póki nie trafiłam na twojego bloga. Ciągnie mnie jeszcze czasami do tego prostowania ale się powstrzymuję. Także dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Mi bardzo pomoglo olejowanie i keratynowe prostowanie

    Myslisz ze odzywka z takim składem sprawdzi sie po keratynowym prostowaniu?
    :

    Aqua (Water), Cetyl Alcohol, Cocamide MEA, Stearamidopropyl Dimethylamine, Cetrimonium Chloride, Parfum (Fragrance), Citric Acid, Hydrolyzed Keratin, Bisamino PEG/PPG-41/3 Aminoethyl PG-Propyl Dimethicone, Panthenol, Disodium EDTA, Benzophenone-4, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Ethylhexyglycerin, Hexyl Cinnamal.

    OdpowiedzUsuń
  19. Stan moich włosów po ciąży był straszny. Dowiedziałam się w aptece, że oprócz szamponów i masek do włosów najważniejsze jest zadbanie o cebulki włosów i kupiłam pierwsze ampułki Seskavel http://www.goldderma.pl/pl/searchquery/seskavel/1/phot/5?url=seskavel Teraz 2 razy w roku robię sobie kurację na włosy - szampon i ampułki Seskavel. Maska też jest genialna.

    OdpowiedzUsuń