Po
użyciu „Eliksiru ziołowego” Marion
nie spieszyło mi się do sięgnięcia po drugą, bardzo podobną saszetkę tej samej
marki, która od miesięcy leżała na mojej łazienkowej półce – miałam przeczucie,
że efekty jej zastosowania będą podobne i mogą mi się nie spodobać. Zbliżający
się termin przydatności do użytku skłonił mnie jednak do jej przetestowania i
upewnienia się w tym, że moje przeczucie jednak rzadko mnie zawodzi.
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
Takie
samo, jak w „Eliksirze ziołowym”: saszetka zawierająca 20 ml produktu, z
odkręcanym kurkiem, który możemy w razie potrzeby zakręcić. Wygodna w użyciu –
do jej otwarcia nie potrzeba nożyczek. Do opakowania dołączony jest foliowy
czepek, a na odwrocie rozrysowano instrukcję prawidłowego otwarcia
saszetki.
Zapach
Kosmetyk jest praktycznie
bezzapachowy.
Skład
Aqua (woda), Cetyl
Alcohol (emolient), Quaternium-87
(kationowy związek amonu, poprawia rozczesywanie włosów), Cetearyl
Alcohol (emolient), Stearic
Acid (emulgator), Propylene Glycol
(rozpuszczalnik, ułatwia penetrację składników, może podrażniać), Glycerin (gliceryna), Isopropyl Mirystate (emulgator), Dicaprylyl Carbonate (emolient), Ceareth-20 (emulgator), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride
(ułatwia rozczesywanie), Cetrimonium
Chloride (konserwant, antystatyk), Prunus
Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Persea Gratissima Oil (olej z awokado), Mel Extract (miód), Citrus
Medica Limonum Peel Extract (wyciąg ze skórki cytrynowej), PEG-20 Castrol Oil (antystatyk, nawilża,
umożliwia tworzenie emulsji, ale uznawany jest za niezdrowy dla skóry), Alcohol Denat (wysuszający alkohol), PEG-60 Hydrogenated Castor Oil (substancja
myjąca, jak inne PEG-i uznawany jest za niezdrowy dla skóry), Zea Mays Oil (olej kukurydziany), Calcium Pantothenate (witamina B5),
Inositol (wspomaga porost włosów), Retinol (witamina A), Rosa
Moschata Seed Oil (olej z róży rdzawej), Biotin
(biotyna), Tocopheryl Acetate (witamina
E), Cyclopentasiloxane
(silikon), Dimethiconol
(silikon), Parfum (zapach), Tetrasodium EDTA (zwiększa trwałość
kosmetyku), Ascorbyl Palmitate
(przeciwutleniacz), Potassium Sorbate (konserwant), Sodium Benzoate (konserwant), Benzyl Alcohol (konserwant, może wysuszać
włosy), Methylchoroisothiazoline
(konserwant), Methylisothiazolinone
(konserwant), Methylparaben (konserwant), Propylparaben (konserwant), Citric Acid (regulator pH), Triethanolamine (regulator pH).
Zgodnie
z nazwą w składzie kosmetyku znajduje się kilka witamin, a do tego oleje i
ekstrakty. Początek i koniec składu jest jednak niemalże identyczny, jak w
saszetce „Eliksir ziołowy” tej samej
firmy – tu także znajdziemy te same emolienty, silikony, konserwanty oraz inne
dodatki.
Niestety,
w „Koktajlu witaminowym” dużo wyżej w zestawieniu umieszczono wysuszający włosy
Alcohol Denat, a także dodano owiane złą sławą PEG-i – emulgatory syntetyczne
zwiększające przepuszczalność bariery naskórkowej (przez co skóra wchłania
więcej szkodliwych substancji środowiska zewnętrznego), mogące powodować
zaskórniki, stany zapalne, alergie, a nawet prowadzić do chorób nowotworowych
(przez użycie w ich produkcji tlenku etylenu – gazu uszkadzającego DNA
komórek). Taki „koktajl witaminowy” to więc prawdziwy koktajl różności…
Działanie
Mnie nie zadowoliło – włosy
były po niej mało wygładzone, a przede wszystkim bardzo się strączkowały. Tuż
po wysuszeniu wyglądały nie najlepiej, były bardziej niż zwykle spuszone na
końcach. Mimo wszystko
jednak nie plątały się i ładnie błyszczały, chociaż dla mnie to za mało, abym
chciała w przyszłości do tego kosmetyku wrócić.
Konsystencja i
wydajność
Kosmetyk
jest nieco rzadki, ale nie przeszkadzało mi to. Po nałożeniu na włosy i
wmasowaniu lekko się pieni. Nie spływa z włosów. Ma jednak dużą wadę, taką samą
jak „Eliksir ziołowy” – starczył mi
jedynie na jedno użycie (mimo że na opakowaniu producent deklaruje 2-3
użycia). Przy naprawdę gęstych włosach jedno opakowanie może się więc okazać
niewystarczające.
Cena i dostępność
Niska
cena to chyba największa zaleta tego produktu – jedna saszetka kosztuje 3 zł.
Niby niewiele, ale czy to jednak nie za dużo jak na kosmetyk, który starcza
jedynie na jedno zastosowanie?
Podsumowanie
Obie
saszetki Marion okazały się być u mnie niewypałem. Tak jak jednak pisałam w recenzji pierwszej z nich, myślę, że warto je
przetestować, ponieważ przy tak niskiej cenie niewiele ryzykujemy, a może się
okazać, że u innych osób będą działać o wiele lepiej. W przypadku „Koktajlu
witaminowego” martwi mnie jednak jego daleki od ideału skład – kilka substancji
w nim zawartych budzi moje obawy i wątpliwości.
Znacie ten produkt? Jakie
jest Wasze zdanie na jego temat? Zwracacie uwagę na PEG-i w składach kosmetyków?
Inne
recenzje kosmetyków do włosów:
Nie znam kompletnie...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będzie okazja na wypróbowanie :)
U mnie ta marka jest trudno dostępna
OdpowiedzUsuńNie widziałam nigdy, ale chyba nie skusiłabym się ze względu na parabeny w składzie :(
OdpowiedzUsuńParabeny są najmniej szkodliwymi konserwantami :)
UsuńNie rzucily mi sie w oczy te saszetki ale moze to i lepiej :-) ogólne to nie lubie produktów w saszetkach :-)
OdpowiedzUsuńPrzydają się tylko na wyjazdach :)
UsuńPo Twojej recenzji raczej się nie skuszę :P W sumie i tak go nigdzie nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńMi zwykle odpowiadają te saszetkowe produkty do włosów z Mariona, no ale tego jeszcze nie znam ;/
OdpowiedzUsuńBędę omijać ten koktajl różności ;p
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie taki koktajl :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko może kiedyś wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie nie dla mnie... nie ten skład i fakt, ze lubię kosmetyki w dużych opakowaniach ;)
OdpowiedzUsuńTego produktu nie znam, ale przypomniałaś mi, że gdzieś jeszcze mam maski koloryzujące tej firmy, o których zapomniałam ;)
OdpowiedzUsuń