Strony

niedziela, 31 maja 2015

Aktualizacja włosów – maj


Na chwilę obecną mogę stwierdzić, że jedynym problemem, jaki przysparzają mi obecnie moje włosy, to puszenie się końcówek (szczególnie tuż po umyciu, chociaż mam wrażenie, że coraz mniej). Poza tym nie rozdwajają się, nie wypadają w nadmiarze, są elastyczne i błyszczące. Szczerze mówiąc myślałam, że w połowie roku będę planować ponowne keratynowe prostowanie (od ostatniego minęło już 10 miesięcy), a tu taka niespodzianka.

Miesięczny przyrost: 1,5 cm.

Co robiłam w maju?

W tym miesiącu kontynuowałam plan z kwietnia:
  • piłam skrzyp i pokrzywę (w formie suszonych ziół),
  • stosowałam wcierkę "Aktywne serum na porost włosów" Agafii,
  • łykałam "Naturalny młody jęczmień" jako formę suplementacji.

Dodatkowo wzięłam udział w trzech ciekawych wydarzeniach:
  • pokazie fryzur Artégo,
  • spotkaniu Genactiv Trade, na którym wysłuchałam ciekawego wykładu dotyczącego zastosowania siary krowiej i mleka klaczy w pielęgnacji (głównie włosów),
  • krótkim spotkaniu z przedstawicielami Wella.

Co stosowałam w maju?

W maju skończyłam szampon Orientana i zastąpiłam go Biovaxem, a raz na jakiś czas oczyszczałam włosy mocniejszym VitalDerm. Do olejowania służył mi olejek Agafii i Soraya (ten drugi jest do twarzy, ale świetnie sprawdza się na włosach – na pewno napiszę o nim wkrótce coś więcej). Z odżywek wciąż korzystam z (drugiego już opakowania) Pharmaceris, a także Biały Jeleń oraz Biovax z proteinami mlecznymi bez spłukiwania (o dziwo, bo do tej pory unikałam produktów bez spłukiwania). Masek używałam tylko dwóch: Bamboo&Oils Farmony oraz Banana Kallos (tej drugiej sporadycznie).

W maju zupełnie zapomniałam o półproduktach, sięgając tylko parę razy po mleczko jedwabne, do zabezpieczania końcówek służyło mi serum Biovax A+E, a jako wcierka "Aktywne serum na porost włosów" Agafii. Z powodu ocieplenia w połowie miesiąca i braku czasu rzadko sięgałam po turban termalny Hair Spa.


Nowości produktowe

W maju dostałam chyba rekordowo dużo nowości (i nie tylko):
  • L'Oreal: serum i ampułki przeciw wypadaniu włosów,
  • Be Organic: olej kokosowy,
  • odżywkę i mgiełkę Jantar,
  • odżywkę bez spłukiwania Bioelixire,
  • Genactive: serum Colostrum i Colosregen Trichobloker,
  • Organix: serum przeciw łamaniu włosów i szampon,
  • Radical: ampułki i odżywka przeciw wypadaniu włosów, 


  • serię Wella Elements,
  • Ziaja: seria Kozie Mleko,
  • maskę GlySkinCare,
  • szampon Marc Anthony, 




Co planuję w czerwcu?
  • Do końca miesiąca chciałabym pić skrzyp i pokrzywę (w sumie 3 miesiące),
  • kontynuować suplementację "Naturalnym młodym jęczmieniem",
  • wykończyć opakowanie wcierki Agafii i sięgnąć po Colostrum,
  • zapanować nad puszącymi się końcówkami poprzez wypróbowanie na nowo płukanek octowych (naprawdę dawno ich nie stosowałam),
  • wziąć udział w kilku ciekawych wydarzeniach, w tym prawdopodobnie w dwóch włosowych zabiegach, na które zostałam zaproszona. 
A co było słychać u Was w maju?

Poprzednie podsumowania: 

piątek, 29 maja 2015

Ciekawe włosowe linki: maj


Na początku maja internet zalała fala entuzjastek Olaplex – systemu pielęgnacji włosów, który pozwala na zachowanie ich zdrowego wyglądu nawet po koloryzacji. Pod koniec miesiąca zaś portale rozpisywały się o tym, że Jennifer Lopez obcięła włosy (doprawdy, prawdziwa sensacja...).

Ja natomiast, jeśli już zaglądałam na różne strony, to najczęściej w poszukiwaniu starych zdjęć i filmów, czego efekt mogliście zobaczyć w tym wpisie.

A na co jeszcze natknęłam się w maju i co w tym miesiącu było "na językach"?

Kosmiczne fryzury z lat 60. XX wieku

Jak w latach 60. ubiegłego wieku wyobrażano sobie nowoczesne, kosmiczne fryzury? Trzeba przyznać, że dość niezwykle! Polecam krótki filmik sprzed ponad 50 lat:


Maszyna do trwałej ondulacji

To, jak sto lat temu wykonywano trwałą ondulację, pokazywałam Wam już we wpisie Fryzury gwiazd sprzed wielu lat. Nie ma to jednak jak film – na tym poniższym, z lat 30., możecie zobaczyć, jak taka maszyna działała. Jakość filmu pozostawia wiele do życzenia, ale i tak aż strach patrzeć :)


Elegantki z 1936 roku

Wiecie już, że bardzo lubię oglądać stare filmy i zdjęcia – trzeci link video także dotyczy więc odległych czasów. Na poniższym filmiku możecie podejrzeć, jak wyglądał salon fryzjerski w 1936 roku:


I nawet muzyki się przyjemnie słucha na powyższych obydwu filmach :)

Tajniki Olaplex

Olaplex to zdecydowanie włosowy hit maja – ten system pielęgnacji włosów, który replikuje i regeneruje mostki dwusiarczkowe, dzięki czemu włosy mogą wrócić do idealnej kondycji, był przez ostatni miesiąc szeroko dyskutowany za sprawą Kim Kardashian. Przyznam szczerze, że ta metoda bardzo mnie interesuje i chętnie bym ją kiedyś przetestowała na sobie!




Drukowanie ludzkiej skóry

News nie do końca włosowy, ale kosmetyczny i myślę, że dość przełomowy – firma L’Oreal zamierza (metodą biodrukowania) tworzyć ludzką skórę, by na niej w bezpieczny sposób testować swoje kosmetyki. Pomysł ciekawy i szczytny – może dzięki temu wreszcie będzie można całkowicie zaprzestać testów na zwierzętach…




Aniston i jej wygładzanie włosów

Jennifer Aniston opowiada o tym, że jej włosy naturalnie puszą się i kręcą, ale dzięki kosmetykom Living Proof (których jest „ambasadorką”) udaje jej się je wygładzić i wyprostować. Jak? Smaruje włosy wieczorem odżywką i… zmywa ją rano. Jakoś nie mam serca polecać komukolwiek tę – bądź co bądź – kontrowersyjną metodę.








A co ciekawego Wy wyczytaliście w maju?

Zobacz też:

środa, 27 maja 2015

Jak wykorzystać opakowania po kosmetykach do pielęgnacji włosów?


Czasem budzi się we mnie natura zbieracza i gdy mam coś wyrzucić, dwa razy zastanawiam się nad tym, czy na pewno już mi się to nie przyda. Nigdy wcześniej nie rozważałam ponownego użycia butelki po szamponie lub opakowania po mydle, bo jeśli już coś przelewam lub sama robię mieszanki, używam gotowych pustych opakowań zamówionych kiedyś ze sklepu z półproduktami. Być może jednak nie każdy ma takowe w domu i – co więcej – może nie warto ich kupować, a zamiast tego wykorzystać pudełka, które – zamiast wylądować w koszu – mogą okazać się bardzo przydatne.

Każde opakowanie trzeba oczywiście dobrze wyczyścić (a najlepiej wyparzyć) i już – mamy gotowy pojemnik na sklepowe lub własne kosmetyki, często o wiele lepsze niż te, w których kupiliśmy dany produkt. Tanio, ekologicznie i kreatywnie – mam nadzieję, że ten wpis chociaż trochę Was zainspiruje :)

Opakowanie z dozownikiem


Po czym? Moje jest po mydle w płynie. W takim opakowaniu kupujemy też często płyny do higieny intymnej, do kąpieli czy żele pod prysznic.

Dlaczego warto użyć go ponownie? Opakowania z dozownikami mają dwie główne zalety: są wygodne w użyciu (by wydobyć kosmetyk, wystarczy nacisnąć pompkę – nic nie rozpryskuje się na boki i nie ma obawy, że wylejemy za dużo produktu na raz) i higieniczne (nie dotykamy kosmetyku w butelce, dzięki czemu nie roznosimy bakterii). Dodatkowo opakowania tego typu są zazwyczaj przeźroczyste, co umożliwia kontrolowanie ile kosmetyku jeszcze nam w środku zostało.

Do czego? Do rzadkich szamponów i odżywek (te bardziej gęste mogłyby zapchać dozownik) lub olejków. Zdecydowanie wygodniej jest nacisnąć pod prysznicem pompkę takiego opakowania niż odkręcać korek i siłować się z wyciśnięciem kosmetyku na mokrą dłoń.

Opakowanie z atomizerem


Po czym? To na zdjęciu mam po mgiełce do ciała. Opakowanie z atomizerem jest też często używane do produkcji sprayów opalizujących czy wód toaletowych.

Dlaczego warto użyć go ponownie? Opakowanie z atomizerem jest wygodne w użyciu, umożliwia równomierne rozpylenie produktu, jest higieniczne (podobnie jak to z dozownikiem) i zabezpiecza przed odparowaniem czy wylaniem się kosmetyku.

Do czego? Do mgiełek do włosów, które możemy zrobić sami, bardzo płynnych odżywek do i bez spłukiwania, a także wcierek – szczególnie, jeśli atomizer rozpyla produkt wąskim strumieniem.

Opakowanie z odkręcaną nakrętką


Po czym? Po mydłach w płynie, balsamach, płynach do kąpieli, szamponach.

Dlaczego warto użyć go ponownie? Niektóre kosmetyki, mimo gęstej konsystencji, są dostępne tylko w opakowaniach z wąskimi dozownikami, które łatwo się zapychają. Inne zaś, tak jak maski do włosów, dostaniemy głównie w otwieranych słoikach, do których łatwo dostają się bakterie. Takie produkty dobrze jest przelać właśnie do opakowania z odkręcaną nakrętką – dzięki temu ich używanie będzie wygodniejsze i bardziej higieniczne. Takie opakowanie umożliwia też wykorzystanie kosmetyku w 100% – nic się w nim nie zmarnuje.

Do czego? Do masek do włosów, gęstych szamponów czy odżywek, które trudno jest nam wydobyć z oryginalnych opakowań.

Opakowanie typu roll-on


Po czym? Po kremie pod oczy.

Dlaczego warto użyć go ponownie? Takie opakowanie jest nieduże, wygodne w użyciu, nie powoduje rozlewania się kosmetyku, jest też w miarę higieniczne. Uwaga – nie każde opakowanie typu roll-on uda się otworzyć.

Do czego? Do wcierek na skórę głowy – wystarczy pocierać ruchomą kulką po skórze, uwalniając płyn. Nic się nie wylewa i łatwo jest precyzyjnie rozprowadzić wcierkę. Dodatkowo zapewniamy skórze w ten sposób niezbędny masaż :)

Opakowanie z pipetą


Po czym? Po olejkach, kremach, koncentratach.

Dlaczego warto użyć go ponownie? Umożliwia higieniczne i precyzyjne dozowanie kosmetyku. Te ze szkła zapobiegają też wchodzeniu produktu w interakcję z opakowaniem.

Do czego? Do dozowania odpowiedniej ilości składników do domowych mieszanek (sprayów lub masek), ewentualnie do wcierek na skórę głowy.

Używacie ponownie opakowań po zużytych kosmetykach?

PS. Ostatni moment na zadanie mi pytania/pytań – biorę się już powoli za odpowiadanie i niedługo opublikuję wpis na ten temat :)



Zobacz też:

niedziela, 24 maja 2015

Jak chronić włosy przed promieniowaniem UV? | Kosmetyki do włosów z filtrami


Wiosna w pełni, słońce coraz mocniej przygrzewa, a media wokoło trąbią o zabezpieczaniu skóry przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym – i słusznie, ale skoro o UV mowa, jak chronić przed nim włosy i czy w ogóle jest to konieczne?

Jak słońce działa na włosy?

Podstawowe pytanie brzmi: czy włosy potrzebują zabezpieczenia przed słońcem? A może to tylko kolejny chwyt marketingowy, który ma na celu sprzedaż większej ilości kosmetyków?

Niestety, jeśli nie chcemy wysuszyć i zniszczyć włosów, ich ochrona przed UV jest niezbędnym elementem pielęgnacji. Zdarzyło Wam się kiedyś wrócić z wakacji z łamliwymi, matowymi włosami? Zmiany mogą nie być widoczne od razu, ale z czasem zauważymy różnicę – takie są efekty nadmiernej ekspozycji głowy na słońce. A jak dokładnie do tego dochodzi?

Słońce, a konkretnie promieniowanie, powoduje odchylenie się łusek włosów i niszczenie ich kory. W efekcie włosy stają się suche, łamliwe, tracą sprężystość i blask. Jeszcze bardziej niszczące działanie obserwujemy na mokrych włosach – jeśli na przykład wyjdziemy z morza i suszymy się w słońcu na plaży. Wówczas woda, która skropliła się na włosach, działa niczym soczewka skupiająca promienie UV. Promienie doprowadzają do powstania rodników, które przecinają włókna keratyny (białka włosów), osłabiając je, a dodatkowo działają też na zawarty we włosach barwnik – melaninę (w rezultacie włosy płowieją).

Najgorszą wiadomością jest to, że słońce uszkadza włosy w trwały sposób – poprzez niszczenie niektórych aminokwasów białek. Najmniej podatne na szkodliwe działanie promieniowania są włosy ciemne.

Podsumowując: słońce powoduje osłabienie włosów, ich przesuszenie, a w konsekwencji łamliwość, rozjaśnia i prowadzi do wypłowienia koloru. Jak zatem się przed nim chronić?

Jak chronić włosy przed słońcem?

Metod zabezpieczania włosów przed promieniowaniem UV jest wiele i idealnie byłoby łączyć ze sobą kilka z nich (a najlepiej stosować wszystkie). Można wśród nich wymienić następujące:
  • zabezpieczanie włosów odpowiednimi kosmetykami i produktami (filtry fizyczne, chemiczne, naturalne),
  • ochrona głowy za pomocą czapek, chust i kapeluszy,
  • upinanie włosów tak, by chronić jak największą ich powierzchnię, w tym także końcówki,
  • unikanie suszenia włosów na słońcu,
  • odstawienie sprzętów do stylizacji w dni, gdy dużo czasu spędzamy na słońcu (lokówka, suszarka czy prostownica dodatkowo osłabiają włosy),
  • nie farbowanie włosów przed wakacjami lub wyjazdem (włosy będą po nim dodatkowo osłabione, a kolor i tak wypłowieje) - chyba że henną, która chroni włosy przed promieniowaniem,
  • opłukanie włosów po wyjściu z morza czy basenu (woda morska i chlorowana działają niszcząco).

Jakie filtry chronią włosy przed promieniowaniem UV?

Wśród filtrów, które chronią włosy (i nie tylko) przed promieniowaniem, możemy wymienić te fizyczne, chemiczne i naturalne, a także silikony (stosowanie serum silikonowego na końcówki ma więc więcej korzyści, niż się nam często wydaje). Przyjrzyjmy się zatem, jak działa każdy z nich.

Filtry fizyczne i chemiczne

Filtry fizyczne odbijają promienie słoneczne – głównie UVB (działają niczym tarcza). Najczęściej stosowanymi wśród nich jest Ditlenek Tytanu (nazwa INCI: Titanium Dioxide), czasem też tlenek cynku (Zinc Oxide) i ewentualnie tlenki żelaza.

Filtry chemiczne (zwane też organicznymi) pochłaniają promieniowanie UVA i UVB. Promieniowanie UVA pochłaniają dibenzoilometany, antranilany, niektóre benzofenony, niektóre pochodne kamfory oraz filtry szerokopasmowe: niektóre benzotriazole, niektóre benzofenony, zaś UVB: cynamoniany, benzofenony, pochodne kwasu p-aminobenzoesowego (PEG-25 PABA), salicylany, pochodne kamfory .

Całą listę filtrów UV stosowanych w kosmetykach znajdziecie tutaj.

Filtry naturalne

Filtry naturalne – w większości – są dość słabe i mają działanie głównie pomocnicze (szczególnie na skórze). Możemy wśród nich wymienić głównie rośliny pochłaniające promieniowanie UVB:
  • aloes,
  • masło shea,
  • rumianek,
  • witamina E,
  • dziurawiec,
  • wyciąg z bursztynu, 
  • wyciąg z wierzby, 
  • wyciąg z zielonej herbaty,
  • arnika górska,
  • rozmaryn lekarski.

Do naturalnych filtrów zaliczamy także oleje:
  • z pestek malin (SPF 30-50),
  • marchewkowy (SPF 30-40),
  • z kiełków pszenicy (SPF 20),
  • z orzechów laskowych (SPF 15),
  • awokado (SPF 4-15)
  • sojowy (SPF 10),
  • kokosowy (SPF 2-10),
  • oliwa z oliwek (SPF 7),
  • konopny (SPF 6),
  • macadamia (SPF 6),
  • rycynowy (SPF 6),
  • ze słodkich migdałów (SPF 5),
  • jojoba (SPF 4).

Jak zrobić własny kosmetyk do włosów chroniący przed UV?

To proste – wystarczy wymieszać ze sobą (najlepiej w butelce z atomizerem) składniki, które wykazują takie działanie. Najłatwiej jest przygotować prosty spray olejowy, np.:
  • do wody (lub hydrolatu) w butelce z atomizerem dodajemy odrobinę jednego lub kilku z powyższych olejów, mieszamy i spryskujemy włosy (dla ładnego zapachu możemy dodać odrobinę olejku eterycznego);
  • w buteleczce z atomizerem mieszamy wodę, odrobinę odżywki (może być jedna z poniższych, ale nie ma to znaczenia) oraz wybrany olej wykazujący właściwości chroniące przed UV, mieszamy i spryskujemy włosy.

Jeśli mamy w domu półprodukty, możemy pobawić się i stworzyć bardziej wymyślne spraye, np.:
  • 50 ml wody mieszamy z 5 ml zatężonego 10-krotnie aloesu, 10 kroplami wybranego oleju (jednego z powyższych), dodajemy 5 kropli pantenolu, 10 kropli elastyny lub keratyny oraz odrobinę witaminy E, spryskujemy włosy (mieszanka będzie dodatkowo nawilżać i wzmacniać),
  • 50 ml wody mieszamy z 10 kroplami oleju, dodajemy odrobinę mleczka jedwabnego, spryskujemy włosy (w ten sposób także je wzmocnimy i ochronimy).
Tak przygotowanych mieszanek możemy używać wielokrotnie w ciągu dnia – przydadzą się np. na plaży czy w czasie dłuższych słonecznych spacerów.

Silikony

Z racji tego, że silikony, podobnie jak oleje, otaczają włosy filmem ochronnym, także chronią je przed promieniowaniem. W wakacje warto więc (jeśli taki typ pielęgnacji nam służy) sięgnąć po silikonowe maski, odżywki i serum na końcówki – szczególnie, jeśli planujemy spędzać dzień na słońcu. Napakowane silikonami są np. kosmetyki Gliss Kur, Nivea czy Pantene.

Które kosmetyki chronią włosy przed promieniowaniem?

Oczywiście takich kosmetyków jest bardzo wiele – ja chciałabym Wam pokazać tylko część z nich. Wydaje mi się, że przed wyjściem na słońce najlepiej jest użyć produktu bez spłukiwania – mgiełki bądź odżywki. Uważajmy tylko na kosmetyki z wysuszającymi alkoholami w składzie, np. Alcohol Denat.

Kosmetyki w sprayu chroniące przed słońcem


  1. Montibello, High Definition Style DEF, Thermic – spray chroniący przed wysoką temperaturą (około 39 zł/250 ml).
  2. Farmona, Jantar linia do włosów farbowanych, Odżywka regeneracyjna do włosów farbowanych (9,50 zł/200 ml).
  3. Schwarzkopf, Gliss Kur, Sun Protection Spray, Ochronny spray do włosów z filtrami UV (ok. 18 zł/150 ml).
  4. Joanna Professional Curled-Up Spray do Loków Mocny (ok. 15 zł/300 ml).
  5. Chantal Professional Sessio Style, Dwufazowy płyn do prostowania włosów z filtrem UV (19 zł/200 ml).
  6. Schwarzkopf Professional BC Sun Protect Odżywka w sprayu (ok. 50 zł/200 ml).

Maski i odżywki chroniące przed słońcem


  1. L’Oreal, Krem CC Kérastase Soleil (ok. 40 zł/50 ml) – w tej serii przeciwsłonecznej dostępnych jest także wiele innych produktów do włosów chroniących przed słońcem.
  2. Nivea, Odżywka do włosów farbowanych z filtrem UV (ok. 10 zł/200 ml). 
  3. John Frieda, Odżywka ułatwiająca rozczesywanie Beach Blonde Smooth Seas (35 zł/250 ml) – seria plażowa, w jej skład wchodzi też m.in. szampon i maska.
  4. Wella, System Professional Sun, odżywka SP After Sun Conditioner (69 zł/200 ml) – z tej serii dostępny jest też szampon.
  5. Joanna, Professional, Maska z filtrem UV do włosów farbowanych „Wiśnia” (ok. 15 zł/500 ml).
  6. Rossmann, Isana Hair, Colorglanz Spulung mit Uv – Schutz, Odżywka do włosów „Połysk koloru” (ok. 5,50 zł/300 ml).
  7. Kallos, KJMN, Color, Maska z olejem z ziarna lnu i filtrem UV (ok. 8,90 zł/1 litr).
  8. L’Oreal Professionel, Solar Sublime, maska do włosów chroniąca przed promieniowaniem UV (ok. 70 zł/200 ml).
Więcej kosmetyków chroniących przed promieniowaniem UV znajdziecie tutaj.

I na koniec głos zdrowego rozsądku: nie przesadzajmy! Nie ma potrzeby, by specjalnie kupować ochronną odżywkę czy co 5 minut spryskiwać włosy sprayem, jeśli spędzamy na słońcu tylko kilka minut na przykład w drodze do pracy czy szkoły. Ochrona jest zalecana w przypadku chociażby wakacji w ciepłych krajach, opalania się, spędzania kilku godzin na dworze w słoneczne dni – szczególnie, jeśli nie nosimy czapki czy kapelusza na głowie. Nie dajmy się zwariować :)

Więcej w temacie: Czy sól morska niszczy włosy? | Analiza sprayów z wodą morską

Jak chronicie włosy przed słońcem? Macie swój ulubiony kosmetyk z filtrami UV?

PS. Przypominam, że zbieram pytania :)

Zobacz też:

sobota, 23 maja 2015

Recenzja: Cosmatrade, olej arganowy Argan Vital Skin Oil


Olej arganowy od roku czy dwóch święci triumfy w kosmetyce, a producenci dodają go do wszystkiego: kremów, odżywek, masek, szamponów i balsamów. Jego działanie jest zwykle szeroko chwalone, a zwolenniczek nie odstrasza nawet wysoka cena oleju.

Często mówi się o tym, że do olejowania włosów najlepiej jest wybierać oleje czyste, naturalne i bez domieszek – to prawda, o ile mamy świadomość, który olej służy naszym włosom. Dziś chciałabym pokazać Wam całkiem dobry produkt, który może się przydać, jeśli wiemy, że olej arganowy się u nas sprawdza, jednak jego przykład pokazuje, że za markowe produkty zwykle musimy zapłacić znacznie więcej niż za kosmetyki typu "no name".

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Szklana buteleczka (55 ml) z pompką, która dobrze dozuje olej – dzięki niej nigdy nie wylało mi się za dużo produktu. Pompka nie zapycha się i pozwala wydobyć nawet resztkę oleju, która osadziła się na samym dnie opakowania.

Butelka jest przeźroczysta i oklejona dobrej jakości naklejką z opisem kosmetyku – dobrej, ponieważ nie ściera się i nie odkleja nawet wtedy, gdy zatłuścimy butelkę olejem (po wielu miesiącach stosowania literki na naklejce wciąż są idealnie widoczne). Na pompce znajduje się plastikowe zabezpieczenie.

Według mnie jest to opakowanie idealne.


Zapach

Trudno jest opisać zapach oleju arganowego – ja określam go jako neutralny, lekko gorzki, ale nie nieprzyjemny. Po umyciu włosów raczej nie da się go wyczuć.

Skład

Argan Vital Skin Oil to 100% olej arganowy wyprodukowany w Maroku.

Działanie

Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy postanowiłam przetestować olejowanie włosów na sobie, na swoją zgubę wybrałam do tego olej kokosowy – nie wiedziałam jeszcze wtedy, że rodzaj oleju powinnam dopasować do rodzaju włosów i byłam zdziwiona, że kosmetyk, zamiast wygładzić i uelastycznić pasma, spuszył je i sprawił, że wyglądały gorzej niż przed jego zastosowaniem. Pech trwał dalej, ponieważ kolejny olejek, który trafił w moje ręce, zawierał sporą domieszkę oleju arganowego, który na moich włosach działa tylko odrobinę lepiej niż kokos.

Dlaczego o tym piszę? Skoro mam ocenić olej arganowy, musicie wiedzieć, że na moich włosach jego działanie jest poniżej średniej, co nie oznacza, że produkt jest zły i niegodny polecenia. Wręcz przeciwnie – wiele dziewczyn chwali sobie ten rodzaj oleju. To dlatego wyrazu "działanie" w tej recenzji nie oznaczyłam żadnym kolorem.

Na moich włosach plusem oleju arganowego jest blask, który zauważam po jego zastosowaniu – włosy ładnie się błyszczą i mam wrażenie, że ich kolor jest ładnie podkreślony.

Muszę przy tym zaznaczyć, że Argan Vital Skin Oil to produkt, jak każdy olej arganowy, nie przeznaczony tylko i wyłącznie do włosów – z powodzeniem możemy go też używać do twarzy i paznokci, a słyszałam, że pomaga też zwalczać blizny i cellulit.


Konsystencja i wydajność

Olej jest dość gęsty, nie spływa z włosów, dobrze się rozprowadza i według mnie jest bardzo wydajny – mi na jedno użycie starcza niecała jego łyżeczka.

Cena i dostępność

Najłatwiej kupić go przez internet lub ewentualnie w niektórych aptekach (np. Mediq). Olej arganowy to jeden z najdroższych olejów, a Argan Vital Skin Oil kupimy za około 40-50 zł (opakowanie 55 ml). Postanowiłam sprawdzić czy to dużo, porównując jego cenę do cen czystych olejów arganowych, które możemy kupić w sklepach z półproduktami.

Skoro Argan Vital Skin Oil kosztuje średnio 45 zł, oznacza to, że 1 ml kosztuje nas około 0,82 zł. Innymi słowy, 10 ml oleju wyniesie 8,20 zł. Taka sama ilość oleju arganowego w sklepie e-naturalne.pl kosztuje 7,90 zł, a chociażby w bliskonatury.pl dostaniemy 50 ml (czyli prawie tyle samo co buteleczka Argan Vital Skin Oil) za niecałe 22 zł. Jest różnica, prawda?


Podsumowanie

Prawda jest taka, że za tę samą cenę w innych sklepach możemy kupić prawie dwa razy tyle oleju arganowego, co buteleczka Argan Vital Skin Oil. To chyba trochę przesądza werdykt.

Niestety, produkt markowy zawsze będzie droższy niż olej "no name" – zwykły, zimno tłoczony, bez naklejki producenta. Czy ten drugi jest przez to gorszy? Jasne, że nie – nie płacimy po prostu za jego "otoczkę": lepsze opakowanie, reklamy, działania PR, prestiż marki, certyfikaty czy dodatkowe badania.

Decyzję, czy warto kupić Argan Vital Skin Oil, pozostawiam więc Wam :)

Stosujecie oleje markowe czy wolicie kupować je w sklepach z półproduktami?

Zobacz też:

czwartek, 21 maja 2015

100 000 wyświetleń | Zadaj mi pytanie!



Dziś, czyli nieco ponad pół roku od założenia bloga, strona przekroczyła zawrotną liczbę 100 000 wyświetleń. Dla mnie to naprawdę dużo – to kolejna okazja do podziękowania za to, że tu zaglądacie! :)

W kwietniowej ankiecie zaskakująco wiele osób zaznaczyło, że chciałoby mnie bliżej poznać i powinnam pisać więcej o sobie – w związku z tym pomyślałam, że tak okrągła liczba wyświetleń może być do tego dobrym pretekstem. Poniżej zamieszczam rubrykę, w której możecie zadawać mi pytania o mnie, a ja chętnie odpowiem na nie w którymś z kolejnych wpisów. Mam nadzieję, że taka forma uzewnętrzniania się będzie dla Was najciekawsza :)


wtorek, 19 maja 2015

Fryzury gwiazd sprzed wielu lat!


Bardzo lubię przeglądać stare zdjęcia – im starsze, tym ciekawsze. W okresie dorastania potrafiłam wpatrywać się godzinami w fotografie rodzinne sprzed lat, przyglądając się szczegółom ubiorów, twarzom czy wystrojom wnętrz. Na ich podstawie można ocenić, jak się dawniej żyło i co było modne, a także – co chyba najbardziej niezwykłe – jak wyglądali ludzie, którzy przecież już od wielu lat nie żyją.

Do dziś lubię przeglądać galerie składające się z takich starych fotografii i zaglądać do rodzinnych albumów. W tym wpisie chciałabym Wam pokazać kilka zdjęć sprzed wielu lat, na których uwieczniono ówczesne gwiazdy – aktorki, modelki i piosenkarki, do których wzdychano wiele, wiele lat temu. Świetnie widać na nich, jak dynamicznie zmieniały się trendy fryzjerskie XX wieku.

Jean Harlow (1911-1937)

Jean u swojego fryzjera, który namówił ją na platynowy blond

Jean Harlow to amerykańska aktorka filmowa będąca symbolem seksu lat 30. Ze względu na uczesanie i platynowy odcień blondu często porównuje się ją z Marilyn Monroe, która zyskała sławę wiele lat później. Pisano o niej, że wygląda tak, jakby „przeciągała się, leżąc na tapczanie”.

Włosy to bardzo charakterystyczny motyw biografii Jean – także dlatego, że uznaje się, iż przyczyniły się do jej przedwczesnej śmierci. Jak to możliwe?

Otóż Jean przeszła we wczesnych latach młodości ciężką szkarlatynę, która bardzo obciążyła jej nerki. Do ich dodatkowego zniszczenia doprowadziła prawdopodobnie koloryzacja włosów. Platynowy odcień blondu był bowiem znakiem rozpoznawczym gwiazdy – stylista farbował jej włosy za pomocą utleniacza, amoniaku, wybielacza oraz płatków mydlanych. Uznaje się, że częsty kontakt z taką mieszanką chemikaliów bardzo osłabiło nerki aktorki – do tego stopnia, że przestały one funkcjonować i gwiazda zmarła.

Greta Garbo (1905-1990)

1925 rok

Greta to jedna z największych gwiazd kina niemego, a szczyt jej popularności przypada na lata 30. XX wieku. Była czterokrotnie nominowana do Oskara. Niektórych z Was może to zdziwić, ale Garbo była w przeszłości bardzo zakompleksiona – już jako dziecko wyśmiewano ją z powodu lekkiej nadwagi i wysokiego wzrostu (jako dwunastolatka szybko urosła i mierzyła tyle, co dorosła osoba – 170 cm). Greta była ponadto biseksualna i prowadziła samotniczy tryb życia. Co więcej, stroniła od ludzi, źle czuła się w tłumie i w scenach zbiorowych w filmach korzystała z pomocy dublerki. Wycofanie z życia sprawiło, że idealnie wpasowywała się w legendarny wizerunek famme fatale.

Fryzury Grety Garbo odpowiadały ówczesnej modzie – w latach 20. i 30. były krótkie i ledwo wystawały zza kapelusza, z czasem stawały się jednak dłuższe i bardziej współczesne.

Catherine Deneuve (ur. 1943)


Ta francuska aktorka filmowa zwana jest pierwszą damą francuskiego kina. Jej wygląd zmieniał się na przestrzeni lat, jednak najbardziej znaną fryzurą Catherine są wysoko zaczesane proste blond włosy. Do ich rozjaśnienia przekonał ją niegdyś mąż, reżyser Roger Vadim (odpowiedzialny też za metamorfozę Brigitte Bardot). Chyba było warto!

Claudia Cardinale (ur. 1938)


Przenosimy się do Włoch lat 60. XX wieku – obok Sophii Loren to właśnie Claudia Cardinale święciła wówczas triumfy. Ta włoska aktorka filmowa, urodzona, o dziwo, w Tunezji, była jedną z największych gwiazd kina połowy zeszłego wieku i – jak na włoszkę przystało – jej wizerunek kojarzy się z długimi, ciemnymi włosami.

Doris Day (ur. 1921)


Bardzo lubię wracać do staromodnych piosenek Doris Day – amerykańskiej aktorki i piosenkarki o niemieckich korzeniach. Była gwiazdą komedii romantycznych, śpiewała z Frankiem Sinatrą i wylansowała przebój Whatever Will Be Will Be (znany też jako Que sera sera) z filmu Alfreda Hitchcocka.

Doris w latach młodości nosiła głównie krótkie blond fryzurki za ucho łączone z krótką lub wywiniętą grzywką. Słodko i grzecznie, ale ten wizerunek idealnie pasował do lat 50., czyli czasów jej świetności.

Grace Kelly (1929-1982)


Grace Kelly była księżną Monako, a jednocześnie amerykańską aktorką i zdobywczynią Oskara. Zginęła tragicznie, doznając ataku apopleksji w trakcie prowadzenia samochodu – auto runęło w przepaść. Do dziś Grace Kelly uchodzi za ikonę stylu i elegancji.

A włosy? Zawsze blond, zwykle zaczesane do tyłu, proste lub lekko pofalowane – takie fryzury były jej znakiem rozpoznawczym.

Audrey Hepburn (1929-1993)


Śliczna buzia, duże ciemne oczy i krótkie fryzury to znaki rozpoznawcze filigranowej Audrey Hepburn – brytyjskiej aktorki i modelki, która zyskała sławę głównie za sprawą filmów „Rzymskie wakacje” i „Śniadanie u Tiffany’ego” (lata 50. i 60. XX wieku). Jej kluczem do sukcesu okazał się wizerunek całkowicie odbiegający od ówczesnych kanonów piękna – niezwykle drobna Audrey wyróżniała się na tle seksownych gwiazd o pełnych kształtach, takich jak Marilyn Monroe czy Elizabeth Taylor.

Audrey Hepburn kojarzona jest głównie z krótkimi ciemnymi włosami, często także z równie krótką grzywką. Jakakolwiek fryzura nie powstała na jej głowie, Audrey w każdej z nich wygląda niezwykle kobieco!

Brigitte Bardot (ur. 1934)


Co jak co, ale seksapilu tej francuskiej modelce i aktorce odmówić nie można! Jej lata świetności przypadły – podobnie jak u Audrey Hepburn – na lata 50. i 60. XX wieku, kiedy to uchodziła za symbol seksu (między innymi za sprawą słynnej sceny w filmie „I Bóg stworzył kobietę”, która zmieniła podejście do tematów erotycznych w światowej kinematografii).

Brigitte Bardot – w kwestii wyglądu – kojarzy mi się z kaskadą pięknych blond włosów, zawsze długich i lekko pofalowanych, ewentualnie z luźno upiętymi kokami. Ciekawostką jest, że aktora przyznała się niegdyś do niezwykłej metody „stylizacji” własnych włosów na… ślinę. Jak to robiła? Podobno naślinione pasma zakładała za ucho i suszyła.

Joan Blondell (1906-1979)

Joan w trakcie trwałej ondulacji, lata 30.

Możecie jej nie kojarzyć, ale Joan Blondell to amerykańska aktorka, która zadebiutowała na Broadwayu, a w 1930 roku po raz pierwszy zagrała w filmie. Zmarła na białaczkę w Boże Narodzenie 1979 roku.

Fryzury Joan wpisują się w ówczesne kanony mody, a to, jak uzyskiwała loki, możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu, na którym używa przyrządu do trwałej ondulacji.

Kalina Jędrusik (1930-1991)


Kalina Jędrusik była polską aktorką i piosenkarką, a także artystką kabaretową. W latach 60. i 70. uchodziła za symbol seksu. Początkowo nosiła długie blond włosy, potem jednak skróciła je i od tego momentu została przy kasztanowym brązie.

Kim Novak (ur. 1933)


Kim Novak to amerykańska aktorka filmowa, jedną z gwiazd Hollywood lat 50. Niestety, święciła triumfy dość krótko, bo już w latach 60. zaczęła powoli wycofywać się ze świata kina (trochę wbrew swojej woli, gdyż dostawała coraz marniejsze role).

Włosy Kim to zawsze blond, półdługie lub krótkie uczesania i delikatne fale. Ta piękna kobieta najwidoczniej jednak przesadziła niedawno z operacjami plastycznymi – ale o tym możecie się przekonać, przeglądając w sieci jej współczesne zdjęcia.

Lousie Brookes (1906-1985)


Lousie Brookes była amerykańską aktorką, modelką i tancerką. Zagrała w siedemnastu filmach – były to zarówno filmy nieme, jak i dźwiękowe (lata 20. i 30. XX wieku). Lousie kojarzona jest z fryzurą modną w tamtych czasach – krótkim bobem sięgającym ledwo za ucho, który wyparł uczesania związane z długimi włosami, tak modne przed I wojną światową. Jej krótkie carré (typ kwadratu, prostego cięcia), przywodzące wówczas na myśl bardziej męskie fryzury, to powiew nowoczesności lat 20. XX wieku. 

Elizabeth Taylor (1932-2011)


Ta piękna aktorka urodziła się w Wielkiej Brytanii, ale kojarzona jest głównie z Hollywood. Otrzymała dwa Oscary. Liz, jeśli chodzi o wygląd, kojarzona jest głównie z alabastrową cerą i kruczoczarnymi włosami, a także fryzurą na Kleopatrę – w związku z rolą, którą zagrała w 1963 roku.

Marilyn Monroe (1926-1962)


Marilyn Monroe nikomu nie trzeba przedstawiać. Także jej fryzura przeszła już dawno do kanonów mody i stała się symbolem samym w sobie: krótkie blond loki to znak rozpoznawczy Marilyn. Nie jest to jednak jej naturalny odcień włosów – aktorka była bowiem brunetką, a zaczęła się farbować na fali popularności blondynek w show biznesie. Zazwyczaj kręciła loki na papiloty, ale – co widać na jednym z powyższych zdjęć – próbowała także innych metod.

Mówi się, że jej włosy były jednak suche i łamliwe z powodu częstego farbowania ich perhydrolem. Jak głosi legenda, Marilyn farbowała je aż szesnaście razy, by dojść do wymarzonego odcienia.

Mary Pickford (1892-1979)


Mary była gwiazdą kina niemego lat 20., która – między innymi z Charlesem Chaplinem – założyła pierwszą niezależną wytwórnię filmową. Nazywano ją „dziewczynką ze złotymi włosami”.

Aktorka przez kilka lat słynęła z długich, dość charakterystycznych loków, które obcięła po śmierci matki, pojawiając się na gali Oscarów w 1929 roku (nagroda za rolę w filmie „Kokietka”) w krótkiej fryzurze – popularnym w latach 20. bobie. Wzbudziła tym ogromną sensację.

To na jej lokach wzorowała się Shirley Temple (a raczej jej mama, która czesała córkę na styl Mary Pickford).

Pola Raksa (ur. 1941)


Pola Raksa to polska aktorka, która nie jest już związana z kinematografią. W przeszłości zagrała m.in. w „Szatanie z siódmej klasy” czy „Panience z okienka” (lata 60. XX wieku). Zasłynęła rolą Marusi z „Czterej pancerni i pies” – to ze względu na jej piękne włosy czołg zyskał imię „Rudy” J Urocza Pola była jednak wierna głównie odcieniowi blond.

Pola Negri (1897-1987)


Chociaż jej pseudonim kojarzy się zagranicznie, Pola Negri to polska aktorka teatralna i filmowa, gwiazda kina niemego. Pierwszy film z jej udziałem powstał w 1914 roku. W latach 20. i 30. XX wieku modne były krótkie, pofalowane i ciemne włosy – polskie elegantki naśladowały więc styl gwiazd, w tym głównie Polę Negri. 

Shirley Temple (1928-2014)



Shirley była największą dziecięcą gwiazdą w dziejach kina – w latach 30., jako zaledwie kilkuletni brzdąc, zagrała w ponad 40 filmach i była prawdziwą sensacją! W tych czasach jej podobiznę można było znaleźć wszędzie – słodka twarz Shirley widniała na kubkach, dzbankach czy miskach, a jej nazwiskiem sygnowano sukienki, mydła czy lusterka. Jako dorosła osoba aktorka nie odnosiła już takich sukcesów.

Fryzury Shirley świetnie podkreślają jej uroczą, delikatną buzię – w dziecińskie mama kręciła jej loki na wałki, by wyglądały jak u Mary Pickford – gwiazdy kina niemego, o której pisałam wcześniej.

Sophia Loren (ur. 1934)


Sophia to kolejna gwiazda kina, której nikomu nie trzeba przedstawiać – ta włoska aktorka grywała zarówno w Europie, jak i Stanach Zjednoczonych. Jej kariera rozpoczęła się w latach 50., początkowo grywała nieco wulgarne, krzykliwe, proste dziewczyny. W 1960 roku otrzymała Oscara.

Włosy Sophii, chociaż raz krótkie, raz długie, zawsze były ciemne i raczej gładkie.

Twiggy (ur. 1949)


Twiggy to bodajże najsłynniejsza modelka lat 60., która rozpoczęła karierę w wieku 16 lat. Legenda głosi, że wtedy to, jako nastolatka, udała się do salonu fryzjerskiego, gdzie dwaj styliści (podobno w ciągu aż ośmiu godzin) stworzyli na jej głowie fryzurę, która przeszła potem do historii: bardzo krótkie włosy z przedziałkiem na boku i odsłoniętymi uszami. Była to prawdziwa rewolucja – do tej pory w modzie były bowiem długie, bujne włosy. Twiggy przez długi czas pozostawała wierna krótkim uczesaniom, zapuszczając tylko czasem dłuższą grzywkę.

Violetta Villas (1938-2011)


Violetta to tak naprawdę Czesława Cieślak – zasłynęła przede wszystkim jako piosenkarka operowa i operetkowa, a także aktorka. Najbardziej charakterystyczną cechą jej wyglądu były bez wątpienia włosy – niezwykle bujne, wręcz groteskowe i zawsze w kolorze blond. Żartobliwie mawiała, że są sztuczne – takie plotki (a może prawdę?) rozpowszechniał też jej były mąż.

Podobno już jako noworodek zachwycała właśnie długimi jak na tak małe dziecko włosami – w dorosłym życiu z tego samego powodu porównywano ją natomiast do lwicy. Violetta uważała, że „gdyby ktoś obciął kobiecie włosy, to tak jakby pozbawił ją osobowości”. To właśnie tej części swojego wyglądu poświęcała dużo uwagi. Mówiła, że pielęgnuje je sokiem z cytryny, czosnku, cebuli, kieliszka nafty nieoczyszczonej i żółtka, a rozjaśnia za pomocą rumianku. „Bo kto to jest Violetta? Łóżko pełne włosów” – żartowała.  

Jej naturalnym kolorem włosów był ciemny blond – rozjaśniła je po raz pierwszy w Las Vegas, robiąc z nich swój znak rozpoznawczy. W tamtych czasach wiele kobiet czesało się „na Villas”!

Zsa Zsa Gabor (ur. 1917)


Zsa Zsa to amerykańska aktorka o węgierskich korzeniach. W 1936 roku została Miss Węgier, a kilka lat później wyemigrowała do Stanów i rozpoczęła karierę aktorską. W latach świetności farbowała włosy na blond, układając je zwykle w delikatne lub mocniej skręcone fale.

Która z zaprezentowanych fryzur podoba się Wam najbardziej?

Zobacz też: