Łożysko,
śluz, robaki, sperma, a nawet… gile z nosa – to wszystko i jeszcze więcej
znajdziemy w niektórych kosmetykach do włosów. Ich użyteczność budzi niesmak i
wątpliwości, ale są kraje, w których korzysta się z nich na potęgę. O czym
mowa?
Bycza sperma
Kurację
na włosy z zastosowaniem tego składnika można wypróbować w jednym z londyńskich
salonów fryzjerskich – Hari’s Salon. Bycza sperma, pobierana od byków z regionu
Angus ze Szkocji, według zwolenników tej metody dzięki dużej zawartości białka nawilża,
odżywia i zmiękcza włosy. Podobno nie wydziela nieprzyjemnego zapachu i świetnie nadaje się do włosów
zniszczonych farbowaniem, trwałą i utlenianiem.
Tłuszcz i szpik koński
Kosmetyki
z tym składnikiem są produkowane m.in. w Korei, Chinach i Japonii. Uważa się
tam, że tłuszcz konia (mający podobny skład co ludzkie sebum) to remedium na
problemy skórne i idealny składnik kosmetyków do włosów, który ma sprawić, że
będą one lśniące i zdrowe. Minusy? Podobno włosy po takiej kuracji pachną jak
zwierzęca sierść…
Tłuszcz
konia używany jest w Azji nie tylko do produkcji kosmetyków do włosów, ale też
kremów do twarzy, a nawet… pomadek.
Szpik
koński możemy znaleźć m.in. w maskach do włosów. Uważa się, że poprawia
ukrwienie skóry głowy, odżywia i wzmacnia włosy, a także wygładza je,
uelastycznia i wspomaga rozczesywanie, chociaż to oczywiście jedynie teoria.
Kosmetyk z tłuszczem końskim i maska do włosów z końskim szpikiem |
Siara krowia
O
tym niecodziennym składniku pisałam już tutaj.
Siara to produkt gruczołów mlekowych krowy, który powstaje w ostatnim okresie
ciąży zwierzęcia. Zawiera białko, sporą ilość witamin i minerałów. Uważa się,
że siara odbudowuje mieszki włosowe, jest więc polecana w przypadku problemów z
włosami.
Tłuszcz i szpik z norek
Składniki
te pozyskuje się z norek hodowanych na futra, ze zdechłych zwierząt
laboratoryjnych i z zoo oraz tych, które padły ofiarą wypadków drogowych. Tłuszcz
z norek ukrywa się w kosmetykach pod nazwą Mink
Oil i jest używany w stężeniu 5-10%. Ma działanie zmiękczające. Jego główną
funkcją jest umożliwienie rozprowadzenia kosmetyku cienką warstwą na skórze lub
włosach. Zawiera m.in. działający odżywczo na skórę kwas oleopalmitynowy oraz
75% nasyconych kwasów tłuszczowych. Natomiast szpik z norek znajdziemy w INCI
pod nazwą Mustela (Mink) Oil.
Głównymi
jego producentami są Chiny i Stany Zjednoczone. W Polsce olej z norek nie jest
produkowany, jednak niektóre firmy używają go w swoich kosmetykach. Produkty ze
składnikami z norek zostały zakazane w Niemczech przez tamtejszy związek
producentów kosmetyków naturalnych.
Szampon ze szpikiem z norek i balsam do włosów z ich tłuszczem |
Zwierzęce łożysko
Zwierzęce
łożyska (placenta) to wbrew pozorom dość popularny składnik kosmetyczny – w
przypadku włosów zazwyczaj znajduje się w maskach, ampułkach i wcierkach w
formie ekstraktu. Uważa się, że łożysko wzmacnia włosy i sprawia, że stają się
bardziej jedwabiste. Poleca się je do włosów suchych, łamliwych, farbowanych i
rozjaśnianych.
Ampułki
z ekstraktem z łożyska zapewniają lepsze ukrwienie cebulek włosów, ponieważ
łożysko stymuluje funkcje pobierania wilgoci i tlenu. Polecane są w przypadku
wypadania włosów, ich osłabienia, do pielęgnacji włosów cienkich i delikatnych,
do zwalczania łupieżu i nadmiernego przetłuszczania się skóry głowy, a także w przerzedzeniach
czołowych.
Co ciekawe, z obawy przed chorobami bydła (łożysko pobiera się głównie od krów) w Polsce używa się często placenty... roślinnej. Pozyskuje się ją ze szczepów roślinnych.
Śluz ślimaka
Przeciętnie
ślimak ma na sobie około łyżeczki śluzu o działaniu antybakteryjnym. Jak się go
pobiera? Większe firmy posiadają specjalne maszyny, których działanie opiera
się na umieszczaniu ślimaków w koszach i podgrzaniu ich delikatnie aerozolem. W
wyniku takiego drażnienia mięczaki wydzielają więcej śluzu (jest to ich
mechanizm obronny), ale nie są zabijane, a po kilku
tygodniach ponownie pobiera się od nich kolejną dawkę śluzu. Metody chałupnicze
polegają natomiast na delikatnym drażnieniu ślimaków cienkim patyczkiem, solą,
a nawet… prądem.
W
produktach do włosów śluz ślimaczy najczęściej występuje jako dodatek do
olejków i serum. Według producentów pomaga zabezpieczyć włosy przed szkodliwymi
czynnikami zewnętrznymi, jest odpowiedni dla włosów zniszczonych, nadaje im
blask, miękkość, zapobiega wysuszaniu i zwiększa ich elastyczność.
Czerwce kaktusowe
Są
to owady (widoczne na kolażu u góry wpisu) z gatunku pluskwiaków, z których pozyskuje się koszenilę – czerwony
barwnik. Koszenila dodawana jest do jedzenia i kosmetyków, np. szamponów i farb
do włosów. Obok henny jest jednym z najdłużej stosowanych przez ludzkość
barwników. W Polsce produkowano go już od XV wieku z czerwców polskich. Obecnie
kosmetyki z dodatkiem sproszkowanych owadów możemy znaleźć w asortymencie
takich firm jak np. Joanna, Ziaja, Evelyn, Joko czy Vipera.
Gile goryla
Gile,
inaczej mówiąc smarki z nosa, to zdecydowanie jeden z najbardziej zaskakujących
składników kosmetyków, o których słyszałam. Wydzielina z nosa goryla służy na
przykład do produkcji niektórych żeli do włosów, które – podobno – bardzo mocno
utrwalają fryzurę. Kosmetyki z tym składnikiem produkowane są w Meksyku.
Co sądzicie na temat takich
dodatków do kosmetyków? Gdzie są granice testowania nowych składników, których używamy do włosów i ciała?
Zobacz też:
o spermie czy szpiku nawet słyszałam, ale smarki ?! okropność ;/ wolę jednak bardziej pospolite składniki :)
OdpowiedzUsuńCo ja pacze :D
OdpowiedzUsuńOł maj got, smarki goryla! I jeszcze ten sugestywny rysunek na opakowaniu... Chybabym w życiu nie użyła, ble :)
OdpowiedzUsuńCzy możesz szerzej wytłumaczyć o co chodzi z tą placentą roślinną?? Jak jest możliwe uzyskanie łożyska z rośliny???
"Placenta pozyskiwana ze szczepów roślinnych. Uprawia się zborze w bardzo trudnych warunkach, gdyż wówczas stymulują one więcej składników czynnych, aktywnych i po osiągnięciu pewnego pułapu wzrostu- są zbierane i oddzielane są owe czynne składniki. Jest to bardzo duży skrót drogi jaką musi pokonać placenta roślinna by trafić do słoiczków z maseczką czy ampułkami". Wyczytałam też, że może być pobierana z kiełków.
UsuńZaskoczyły mnie niektóre składniki i zniesmaczyły
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mój humor no nie mogę gile goryla :D
OdpowiedzUsuńO ile wydzieliny średnio mi przeszkadzają, traktuję je na równi z ekstraktami roślinnymi, tak łożysko skutecznie mnie odstraszyło. A nosiłam się z zamiarem kupna Kallosa Placenta... :/
OdpowiedzUsuńO kallosie placencie juz kiedys bula dyskusja i z tego co pamietam to wlasnie ma roslinne lozyska.
UsuńOsobiscie uwazam ze granica jest tam, gdzie ilosc gatunku nie jest zagrozona wyginieciem przez ludzkie dzialania.
O fuuuuuuuu...
OdpowiedzUsuńHaha, trochę się uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńDobra. Siarę i sluz obczailam:). Siara okazała sie siarą toralną. Sluz slimaka - jak najbardziej na tak( wystarczy nie myślec). Moze jeszxze na ta spermę bym sie skusiła:D. Nie wiem sama:)))
OdpowiedzUsuńo masakra, w życiu bym nie pomyślała, że mogą być składnikami kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne - dziś nie zjem śniadania, może i obiadu też :D
OdpowiedzUsuńO szpiku konia slyszalam, ale gile goryla to juz przesada! ;)
OdpowiedzUsuńAż mi flaki zaczęło wywijać jak to czytałam... Masakra!
OdpowiedzUsuńhttp://bytheselfishd.blogspot.com/
O krowiej siarze czy o śluzie ślimaka słyszałam, ale żeby stosować smarki małpy? Nie, dziękuję.
OdpowiedzUsuńO matko, idę przejrzeć moje kosmetyki. Śluz ślimaka i czerwce kaktusowe jakoś mnie nie przerażają, ale reszta....szok.
OdpowiedzUsuńTa bycza sperma to mnie rozweseliła :D obserwuję
OdpowiedzUsuńNo cóż.... obrzydliwość ;))) Ale dla mnie jeszcze większym szokiem było, kiedy dowiedziałam się, że cukier wanilinowy, który używamy do pysznych ciast i deserów pozyskiwany jest z krowich placków ( czyli krowiego gówienka ).... To dopiero masakra...
OdpowiedzUsuńJeny i pomyśleć, że takie składniki mogłybyśmy mieć na włosach.. fuj :o
OdpowiedzUsuńJa pierdziele :-D no nigdy nie spodziewalabym sie gili i spermy :-D
OdpowiedzUsuńTa sperma i gile z nosa lekko mnie przerazily ;D Bardzo fajny wpis :)
OdpowiedzUsuńno ni padłam i bede tak leżeć do południa :)
OdpowiedzUsuńO masakra...aż mi ciężko uwierzyć, że ktoś dobrowolnie takie rzeczy stosuje :D
OdpowiedzUsuńnawet sobie nie zdawałam sprawy z tego typu składników - sperma, smarki ;o
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do siebie :)
http://xsweetlikecinnamonx.blogspot.com
Ja tylko sie zastanawiam kto wpada na takie popieprzone pomysly jak utrwalanie wlosow smarkami goryla, ja nie uwazam ze brak mi wyobrazni ale gdybym miala do czynienia ze smarkami gpryla to nigdy bym nie wpadla na to zastosowanie. A na powaznie uwazam ze stosowanie np szpiku zwierzat, lub zwierzecych tluszczy jest nieetyczne. Powinno byc jakies specjalne oznaczenie na kosmetyku ze uzyto skladnikow pochodzenia zwierzecego. Swoja droga stare szare mydlo Bialy Wielblad (czy jakos tak, ten drugi rodzaj) tez zawieralo tluszcz zwierzecy. ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o większości tych substancji i nic mnie już nie zdziwi, chociaż wolałabym, żeby zwierzęcych części w kosmetykach nie było :)
OdpowiedzUsuńPodobno Unia Europejska zabrania stosowania produktów odzwierzęcych w kosmetykach. Jak widać, koncerny musiały znaleźć lukę i obeszły ten zakaz :/
OdpowiedzUsuń