Strony

niedziela, 16 sierpnia 2015

Recenzja: Genactiv Trade, Colosregen serum, trichofaktor wzrostu włosów


Po majowym spotkaniu z firmą Genactiv Trade, na którym wysłuchałam ciekawego wykładu trychologicznego i dowiedziałam się o istnieniu produktów z dodatkiem siary krowiej i mleka klaczy, nie mogłam się doczekać przetestowania serum Colosregen na własnych włosach. Naiwnie wierzyłam, że oto mam przed sobą produkt idealny, przełomowe odkrycie i niezwykły dar natury, który nie tylko przyspiesza porost, ale też zagęszcza włosy, także w przypadku rozmaitych zmian chorobowych. Naiwna ja, oj naiwna.

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Buteleczka o pojemności 100 ml z długą pipetą i zakręcanym korkiem. Przy drugim użyciu pipeta odczepiła mi się od nakrętki i pomimo naprawienia od tego czasu nie napełniała się już w całości, a jedynie naciągała produkt na sam czubek szklanej rurki (mniej więcej 1/10 długości). Mimo wszystko takie rozwiązanie uważam za dość wygodne – umożliwia nałożenie wcierki na skórę głowy poprzez odgarnianie włosów i wyciskanie produktu na przedziałek bez konieczności moczenia reszty pasm. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy za pomocą pipety chcemy pokryć tył głowy – dla mnie było to dość niewygodne i najczęściej wcierałam kosmetyk w tym miejscu za pomocą palców. Wydaje mi się jednak, że ta metoda góruje nad wcierkami z atomizerem (por. Aktywne serum na porost włosów Agafii).


Zapach

Gdy po raz pierwszy powąchałam Colosregen na spotkaniu zorganizowanym przez firmę Genactiv Trade, aż mnie zemdliło. Zapach wydał mi się bardzo mleczny, męczący, a po wtarciu kropelki produktu w skórę dłoni miałam wrażenie, że utrzymuje się bardzo długo i wciąż go czuć. Na szczęście przy testowaniu wcierki w domu przestał mi przeszkadzać – nie uważam go może za przyjemny, wciąż mam wrażenie, że jest bardzo mdły, ale na pewno nie drażniący. Do tego szybko się ulatnia (gdy wsiąknie) i jest dość delikatny. Nie pachnie fiołkami, ale nie musi – w końcu nie zawiera dodatków zapachowych, a dzięki temu zminimalizowane zostało ryzyko podrażnień skóry głowy.

Skład

Serum zawiera: Aqua (woda), Propylene Glycol (humektant), Colostrum (siara krowia), Hydrolyzed Silk (hydrolizowany jedwab), Mare Milk (mleko klaczy), Dehydroxanthan Gum (stabilizator), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerin (naturalny konserwant, humektant).

Szczerze mówiąc wydawało mi się, że na spotkaniu z firmą produkującą serum Colosregen informowano nas o tym, iż produkt nie zawiera konserwantów – być może jednak źle zrozumiałam lub pamięć mnie zawodzi. A może pomyliło mi się to z informacją o braku dodatków zapachowych?

Mimo wszystko skład produktu jest krótki i dobry, a opiera się głównie na dwóch flagowych składnikach: siarze krowiej i mleku klaczy. Wydawać by się mogło, że to naprawdę niezła i ciekawa zawartość jak na wcierkę do włosów.


Działanie

I tu zaczyna się problem: nie zauważyłam, aby wcierka w czymkolwiek mi pomogła. Muszę jednak zaznaczyć, że miałam tylko jedno, wystarczające na miesiąc stosowania opakowanie, a producent zaleca 3-miesięczną kurację, by dało się dostrzec efekty. Jednak czy przez ten miesiąc włosy nie powinny rosnąć mi szybciej? Myślę, że tak – przecież nie chodzi o to, że „wystrzelą” po dwunastu tygodniach, tylko będą rosnąć po trochu, a przez trzy miesiące zdążą odrosnąć na tyle, że będzie to zauważalne dla osób postronnych (powinny więc intensywnie rosnąć przez cały czas kuracji). Tymczasem przyrost moich włosów po miesiącu stosowania Colosregen wyniósł natomiast… 0,5 cm. Tak, dobrze widzicie – pół centymetra. Jest to chyba mój niechlubny rekord (mój typowy przyrost to 1 do nawet 2,5 cm miesięcznie w zależności od stosowanych preparatów i suplementacji wewnętrznej). Byłam tym wynikiem bardzo rozczarowana i jestem ciekawa, czy to ja jestem takim „opornym pacjentem”, czy może skuteczność wcierki wcale nie jest tak wspaniała, jak zakładałam.

Pomyślałam też, że – skoro na spotkaniu pokazywano nam zdjęcia łysiejących z różnych powodów osób, które po użyciu wcierki odzyskiwały włosy – być może Colosregen pomaga głównie w aktywowaniu do wzrostu takich włosów, które wypadły lub są bardzo wątłe. Innymi słowy, zagęszcza czuprynę. To działanie u siebie trudno jest mi ocenić po czterech tygodniach używania wcierki, chociaż w przypadku wielu innych już po miesiącu zauważałam odrastające baby hair – po Colosregen natomiast niespecjalnie. Od czasu zastosowania wcierki z kozieradki nie miewam też większych problemów z wypadaniem włosów, a więc i na tym polu nie zauważyłam efektów stosowania Colosregen.

Dodam, że przeznaczenie wcierki z siarą krowią i mlekiem klaczy jest bardzo konkretne, a zadanie, jakie stawia przed nią producent, naprawdę niełatwe. Colosregen ma bowiem pomagać (cytuję):
  • w pielęgnacji skóry głowy ze skłonnością do wypadania, przerzedzania, powstawania zakoli, czy powolnego wzrostu (np. łysienie plackowate, zapalenie mieszków włosowych z wyłysieniem, łysienie telogenowe, łysienie anagenowe, łysienie typu męskiego, łysienie androgenowe u kobiet, łuszczyca, wyprysk, zapalenie mieszków włosowych),
  • w regeneracji skóry uszkodzonej w wyniku grzybicy, półpaśca, łuszczycy, twardziny ograniczonej, liszaja płaskiego (wspomagająco),
  • po zabiegach dermatochirurgicznych, mezoterapii, przeszczepach wymagających sprawnego gojenia oraz odbudowy flory bakteryjnej i warstwy hydrolipidowej skóry.

Same poważne sytuacje, a mimo to wcierka nie dała efektów na mojej mało problematycznej skórze głowy. Naprawdę dziwne. Jestem ciekawa, czy zauważyłabym cokolwiek po 3 miesiącach stosowania.



Konsystencja i wydajność

Colosregen stosowałam codziennie przez cztery tygodnie – zgodnie z zapewnieniem producenta produkt wystarczył mi zatem na miesiąc używania. Mam jednak wrażenie, że z powodów technicznych, o których pisałam już wcześniej, tył głowy pokrywałam jedynie minimalną dawką preparatu i powinnam na to miejsce poświęcić go więcej. Nie wiem jednak, na jak długo wcierka by wówczas wystarczyła – pewnie o połowę krócej…

Konsystencja wcierki Colosregen jest średnio gęsta, przypomina trochę zagęszczone mleko. Kolor produktu jest biały, półprzeźroczysty. Niestety, jeśli nałożymy na skórę głowy zbyt dużo kosmetyku, włosy mogą się sklejać (wbrew zapewnieniu producenta) – mi zdarzyło się to kilkukrotnie. Raz nawet obudziłam się ze sporą białą plamą na przedziałku (mimo że wieczorem dość dobrze wtarłam Colosregen w skórę i wydawało mi się, że nie powinno osadzić się aż tak na włosach), która podczas próby wyczesania skruszyła się i wyglądała jak mały łupież…

Cena i dostępność

Serum Colosregen kosztuje 125 zł za 100 ml. Sporo. Można je kupić w aptece (chociaż z dostępnością pewnie bywa różnie), wybranych salonach fryzjerskich i przez internet.

Podsumowanie

Cóż, to, że na mnie nie działa, nie znaczy, że nie działa wcale – mam tego świadomość. Kluczem jest też długość kuracji, ale… skoro po miesiącu nie widzę żadnych rezultatów, a wręcz odnotowuję u siebie najmniejszy w historii przyrost włosów, po co miałabym kupować kolejne, w dodatku tak drogie opakowanie?

Dla mnie serum Colosregen okazał się niewypałem i stratą czasu. Szkoda, bo pokładałam w nim spore nadzieje. Produkt jest ciekawy i nietypowy, ale w moim przypadku niewiele więcej dobrego można o nim napisać.



Jestem ciekawa opinii osób, które miały okazję używać tej wcierki – szczególnie tych, którzy testowali ją dłużej niż miesiąc!

Zobacz też:

15 komentarzy:

  1. Szkoda, że się nie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że okazała się totalnym bublem :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówi się trudno chodż szkoda że nie zadziałała

    OdpowiedzUsuń
  4. 125zl za przyrost 0,5cm? Juz wiem co trzeba omijac szerokim lukiem ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. równiez używałam tego produktu i dziwie się że po miesiącu wystawiasz mu już opinie:) Ja byłam bardzo zadowolona, mam po nim mnóstwo baby hair.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam, że nie działa :) Tylko że nie zadziałało u mnie. Po miesiącu stosowania każda przetestowana przeze mnie wcierka dawała jakiekolwiek efekty, a ta żadnych. Mój przyrost się wręcz uwstecznił... Ale cieszę się, że u Ciebie dobrze się sprawuje ;)

      Usuń
    2. No cóż.. u mnie również bez efektów a stosowałam dwa bite miesiące. Ba miałam wrażenie, że włosy bardziej się przetłuszczają i totalnie wyglądają na przygnębione:). Baby hair? Nie dostrzegłam nawet potencjału na baby hair;) Generalnie jestem na nie.

      Usuń
  6. Widzę, że słabe to serum ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że się nie sprawdziła ta wcierka...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nową stronę poświęconą powrotowi do naturalnego koloru włosów ;) https://www.facebook.com/pages/Jak-wytrwa%C4%87-w-zapuszczaniu-naturalnego-koloru-w%C5%82os%C3%B3w/1656962601213716

    OdpowiedzUsuń
  9. 0,5 cm na miesiąc ? to faktycznie coś mało tym razem włosy Ci urosły :o
    A produktu nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że działanie serum słabe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam zbyt dużo taniutkich wcierek przed sobą, żeby tyle kasy wydawać na coś co może się nie sprawdzić ;)

    OdpowiedzUsuń