Kiedy
robiłam miesięczne aktualizacje włosów,
zwykle nie mogłam się nadziwić, że już minęły cztery tygodnie i czas
przygotować nowy wpis. Teraz, gdy robię to raz na kwartał, wciąż mam wrażenie,
że dopiero co na ten temat pisałam. A tu znów minęły trzy miesiące!
Jesienią
nie było w moim życiu (ani na głowie) żadnych rewolucji – po kilku dużych
zmianach w okresie letnim to nawet lepiej, że wszystko się trochę uspokoiło. Jeśli
chodzi o włosy, to na razie unikam farbowania – ostatnie zaliczyłam w sierpniu
i póki co nie spieszy mi się do kolejnego (chociaż myślę już nad koloryzacją odrostów). Chętnie jednak za jakiś czas obetnę
kilka centymetrów końcówek, bo widzę, że znacznie się już przerzedziły. Co poza
tym?
Po
sierpniowym tonowaniu włosów dbam o
to, aby kolor jak najmniej żółkł. Przy blondzie nie jest to łatwe – szczególnie
gdy się olejuje włosy. Zrezygnowałam z ochładzających kolor szamponów –
przejrzałam te dostępne w drogeriach i niestety wszystkie, które miałam w
rękach, zawierały silne detergenty, które mogły wysuszać włosy (takie kosmetyki
stosuję zazwyczaj raz na kilka myć). Zamiast tego kupiłam więc specjalną maskę włoskiej
marki Davines (o której już pisałam we wpisie poświęconym aktualizacji włosów latem) – nie było łatwo ją znaleźć (musiałam
zamówić ją w sklepie fryzjerskim) i jak na mój gust była bardzo droga (100 zł),
ale sprawuje się całkiem nieźle, jest niezwykle wydajna, pięknie pachnie i ma dość
naturalny skład. Sięgam po nią zwykle raz na tydzień lub półtora.
Na początku
jesieni powrócił mój cykliczny problem z wypadaniem włosów i podrażnieniem
skóry głowy. Myślę, że oba były związane ze stresem, który towarzyszył mi w
tych miesiącach. To przez niego byłam tak przemęczona, że nawet nie miałam siły
ani ochoty pisać, a na blogu pojawiało się przez to mniej treści. Z wypadaniem
włosów walczyłam na początku za pomocą oleju z czarnuszki, następnie łykając suplement diety Hairvity, a obecnie kończę kurację ampułkami Radical. Te ostatnie
świetnie pomogły mi też na swędzenie i podrażnienie skóry głowy, wspaniale ją
oczyściły i ukoiły. Ich działanie mogłabym przyrównać do peelingującego zabiegu, który przeszłam latem w Instytucie Trychologii,
a który do dziś od czasu do czasu kontynuuję w domu (i też pomaga).
Niestety jak to zwykle bywa zdjęcie nie oddaje w pełni koloru (na żywo są jaśniejsze, a nie żółte) |
W
listopadzie przetestowałam też nowy system do regeneracji włosów Ultraplex marki Joanna – miałam wobec
niego wiele wątpliwości, ale ostatecznie okazał się naprawdę dobrym produktem.
O dziwo to chyba jedyny tego typu system ogólnodostępny w drogeriach i supermarketach.
Jeśli
podsumowuję jesień, nie mogę też nie wspomnieć o tym, że w listopadzie mój blog skończył dwa lata – napisałam już
prawie 300 wpisów, zrecenzowałam ponad 80 kosmetyków i produktów do włosów, a
oglądalność bloga wynosi już grubo ponad milion osiemset odsłon! Do dziś ze
zdziwieniem obserwuję, jak szybko powiększa się grono fanów na Facebooku czy Instagramie, którego mam przecież od niedawna. Dziękuję za Waszą
aktywność i za to, że do mnie zaglądacie!
Jakich kosmetyków używałam jesienią?
Używane we wrześniu |
We
wrześniu do mycia głowy używałam zwykle Babydream – wróciłam do niego z braku innego delikatnego szamponu. Czasem, gdy chciałam
użyć mocniejszych detergentów, sięgałam po szampon Agafii. Niestety, jesienią –
trochę z braku czasu, a trochę w obawie przed żółknięciem – rzadko olejowałam
włosy. Jeśli już to robiłam, to korzystałam z oleju kokosowego, z czarnuszki, z nasion chia lub produktu
Alteya Organic (to ten malutki słoiczek z obrazkiem lawendy na zdjęciu) –
trudno mi opisać, czym on jest: to taka maska składająca się wyłącznie z
naturalnych olejów. Ma formę stałą, trzeba ją więc rozpuścić (tak jak olej
kokosowy), żeby móc nałożyć olejki na włosy.
Jeśli
chodzi o odżywki, to stosowałam głównie nawilżającą odżywkę Ziaji, naturalną Petal Fresh lub pięknie pachnącą
Organix. Sięgałam też po maski: Gliss Kur, Sessio i wspomnianą już Davines. Końcówki
włosów zabezpieczałam serum VitalDerm, a przed suszeniem spryskiwałam włosy
sprayem termoochronnym Marion.
Używane w październiku |
W
październiku niewiele się zmieniło: do mycia głowy doszedł jeszcze szampon
Perfect.Me, chociaż sięgałam po niego sporadycznie, a do włosów – odżywka CeCe
Med Prevent Hair Loss (także rzadko używana). Podczas gdy we wrześniu trochę
olejowałam włosy, miesiąc później prawie o tym zapomniałam. Na szczęście tylko
na kilka tygodni.
Używane w listopadzie |
W
listopadzie – gdy zrobiło się zimniej – wyciągnęłam z szafki zakurzone pudełko
z turbanem termalnym Hair Spa.
Wreszcie przyjemnie się go używa – latem nie dałabym rady go nosić. Teraz
staram się go użyć chociaż raz na tydzień lub dwa. Wróciłam też do olejowania włosów, a najczęsciej korzystam teraz z oleju z nasion chia.
Poza
tym zaczęłam stosowałam ampułki przeciw wypadaniu włosów Radical Farmony
(wkrótce zamieszczę recenzję), dokańczałam zestaw Ultraplex, spray termoochronny Marion oraz szampon oczyszczający
Ziaja „Kuracja dermatologiczna AZS” (recenzje tych kosmetyków też wkrótce zamieszczę).
Jeśli chodzi o maski, to korzystałam głównie z „Intensywnego wygładzania” Ziaji oraz dużego słoja maski La Luxe
Paris. Znów zabezpieczałam końcówki kosmetykiem firmy Alcantara – miło było do
niego wrócić po lepiącym serum VitalDerm.
Od czasu do czasu używałam też
odżółcającej maski Davines i suchego szamponu Klorane.
Moje nowości z kosmetyków do włosów
Jesienią
otrzymałam do testów wyjątkowy i pięknie zapakowany w kolorowe pudełko box Only
You zawierający wyłącznie kosmetyki do włosów. Wśród nich znalazły się wprawdzie
aż dwa produkty, które już miałam w domu (maska i szampon Ziaji), oddałam je
więc koleżance, pozostałe jednak chętnie sprawdzę i zrecenzuję (zdjęcie boxu z mojego Instagrama znajdziecie nieco niżej).
Nowością
w moich zbiorach jest też wspomniany już zestaw Ultraplex.
Jesienne migawki z Instagrama
A co u Was słychać? :)
Niezła kolekcja kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńSporo kosmetyków, moim ulubieńcem z tych jest szampon babydream :)
OdpowiedzUsuńAle sporo kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńU mnie słabo ostatnio z pielęgnacją włosów ;/
Gdzie można kupić ten spray termoochronny Marion? Nigdzie nie mogę go znaleźć, a jak już to w zupełnie innym, czerwonym opakowaniu... Czy to to samo?
OdpowiedzUsuńHmmm wydawało mi się, że widziałam go w jakiejś drogerii... A może zamów przez internet? Jego wcześniejsza wersja jest biała z różową/czerwoną nakrętką, to praktycznie ten sam kosmetyk :)
UsuńWłosy rosną Ci w zatrważającym tempie :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia na IG piękne :)
Ja też planuję zakup oleju z czarnuszki, ale do cery :)