Strony

niedziela, 21 stycznia 2018

Aktualizacja włosów – jesień 2017 | Fotorelacja z ostatnich miesięcy


Długo nie mogłam się zebrać do napisania tego wpisu, ale to chyba dlatego, że jesienią sporo się w moim życiu zmieniło: wyszłam za mąż (w zasadzie pod koniec lata), potem byłam w podróży poślubnej, a po przygotowaniach do ślubu potrzebowałam trochę czasu na odpoczynek i zebranie nowych sił, między innymi do tego, by kontynuować pisanie na bloga. Dodatkowo – co istotne z punktu widzenia tej strony – o połowę skróciłam włosy i długo tego żałowałam, o czym dokładniej mogliście już przeczytać w rocznym podsumowaniu.

Obecnie włosy odrosły mi już na tyle, że nie sprawiają już takich kłopotów, jak zaraz po ścięciu. Przede wszystkim są na tyle długie, że dawno przekroczyły już linię ramion, dzięki czemu lepiej się układają. Jeszcze ze 2 cm i będą jak dla mnie idealnej długości. 

Nie będę powtarzać tego, co już pisałam w wpisie poświęconym rocznemu podsumowaniu – dodam tylko, że dopiero pod koniec roku bardzo małymi kroczkami zaczęłam wracać do dawnej pielęgnacji włosów, w tym do olejowania, którego nie stosowałam już od kilku miesięcy (a jeśli już, to sporadycznie). Teraz moim głównym sprzymierzeńcem w tym zakresie jest olejek przeznaczony do włosów wysokoporowatych Nanoil, o którym pisałam więcej we wpisie pt. „Co mi dało olejowanie włosów i jak robić to prawidłowo?”.


O dziwo, mimo totalnego pielęgnacyjnego rozpasania (sic!), udawało mi się w miarę systematycznie sięgać po wcierkę, a konkretnie po serum L’oreal Serioxyl. Wszystko dzięki temu, że przez wiele miesięcy stało u mnie w łazience na widoku, nie zapominałam więc o nim i używałam prawie po każdym myciu głowy. Myślę, że – przynajmniej między innymi – dzięki temu nie skarżę się obecnie na nadmierne wypadanie włosów.


Jakich kosmetyków używałam jesienią?

Nie było tego wiele, chociaż na zdjęciu może się wydawać, że wręcz przeciwnie. Wszystko dlatego, że… dokańczałam resztki wielu kosmetyków. Miałam szafkę zapełnioną produktami w większości do połowy zużytymi i męczył mnie ten brak miejsca i nadmiar wszystkiego. Obiecałam więc sobie, że nie otworzę nic nowego, zanim nie zużyję tego, co mam. Dzięki temu zyskam przestrzeń i uporządkuję łazienkę :) Nie wiem, czy też tak macie, ale ja bardzo wolno zużywam kosmetyki (nie tylko do włosów) i często przez to zanim coś wykończę, zdążę się tym już niesamowicie znudzić... :)

Zużyłam więc do końca szampon Termissy, a także nawilżającą odżywkę z tej samej serii, odżywkę Rene Furterer, Organix i Biovax, a do tego maskę Wella Professional, olejek Nanoil, szampon Fortesse i suchy szampon Klorane.

Poza tym raz na jakiś czas oczyszczałam włosy szamponem La Roche-Posay, a skórę głowy lotionem Mon Rin. Do zabezpieczania końcówek służył mi olejek Cameleo, którego używam od wielu miesięcy i w nawiązaniu do tego, co napisałam wcześniej, muszę przyznać, że już zdążył mi się znudzić, a została go jeszcze połowa…  Stosowałam też moją ulubioną maskę ochładzającą blond Davines, a od wielkiego dzwonu, gdy kręciłam włosy lokówką, utrwalałam je przy pomocy lakieru Kerastase.


Jesienne migawki z Instagrama






















Post udostępniony przez Fair hair care (@mfair_hair_care)







A jak wam minęły ostatnie 3 miesiące? :)

Polecam też:

1 komentarz: