W
drugiej połowie kwietnia dostałam do testów kosmetyk marki Vichy – maskę
Dercos, której działanie nakierowane jest na pielęgnację włosów suchych i
zniszczonych. Tego typu produkty sprawdzają się na moich włosach najlepiej –
każdy, kto farbuje włosy na blond, wie, że rozjaśnianie i farbowanie mocno na
nie wpływa (nawet jeśli – tak jak ja – męczy się w ten sposób włosy jedynie dwa
razy w roku), a do tego nie zawsze udaje mi się uniknąć używania suszarki
(chociaż zwykle używam tylko letniego nawiewu). Regeneracja włosów zawsze mi
się więc przydaje.
Wcześniej
niejednokrotnie miałam już okazję używać kosmetyków Vichy, pierwszy raz jednak
korzystałam z produktu do włosów tej marki. Byłam więc naprawdę ciekawa, jak
się sprawdzi.
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
Odkręcany
plastikowy słoiczek o pojemności 200 ml, który kupujemy w tekturowym opakowaniu
z naklejką w języku polskim.
Zapach
Bardzo
delikatny, trudny do opisania, lekko mdły i wyczuwalny tylko po podetknięciu
maski pod sam nos. Nie pozostawia zapachu na włosach.
Skład
Aqua (woda), Cetearyl
Alcohol (emolient), Paraffinum
Liquidum (parafina – emolient), Dipalmitoylethyl
Hydroxyethylmonium Methosulfate (składnik myjący, zmiękcza i
kondycjonuje), Cetyl Esters (wosk
syntetyczny, emolient), Amodimethicone (silikon zmywalny łagodnym
szamponem), Arginine (aminokwas), BHT (przeciwutleniacz), Caprylyl Glycol (zapobiega wysychaniu
kosmetyku), Carthamus Tinctorius Oil (olej
z nasion krokosza barwierskiego), Cetrimonium
Chloride (ułatwia spłukiwanie kosmetyku), Chlorhexidine
Digluconate (konserwant), Citric
Acid (regulator pH), Cysteine
(aminokwas), Ethylhexyl Methoxycinnamate
(filtr UV), Glutamic Acid (działa
antystatycznie, odżywia), Proline
(wzmacnia cebulki włosów, przeciwdziała łysieniu), Prunus
Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Rosa Canina Fruit Oil (olej z owoców
dzikiej róży), Serine (aminokwas, wypełnia
uszkodzenia, zapobiega elektryzowaniu się włosów), Trideceth-6 (emulgator), Parfum
(zapach).
Już po
powyższej kolorystyce widać, że skład maski jest naprawdę bardzo dobry. Na
wstępie znajduje się wprawdzie tak nielubiana przez wielu parafina, zadałam
sobie jednak nieco trudu, by przeczytać o niej najnowsze doniesienia, z których
wynika, że składnik ten wbrew powszechnej opinii nie działa komedogennie (nie
sprzyja powstaniu zaskórników), a zamiast tego wygładza, nadaje połysk i
zapobiega elektryzowaniu się włosów. Parafina jest u wielu dziewczyn elementem
niepożądanym w kosmetykach do twarzy, jednak bardzo lubianym w produktach do
włosów (niektórzy kupują ją do tego specjalnie w aptece). Szczególnie maska na suche włosy może mieć ją w składzie i zadziała wówczas na nie bardzo korzystnie.
W masce znajdziemy także
kilka ważnych dla zdrowia włosów aminokwasów (w tym argininę, która je wzmacnia, i l-cysteinę, która działa antyoksydacyjnie,
regenerująco i chroni przed szkodliwymi skutkami promieniowania UV), a także bogate w kwasy omega i witaminy
oleje: z nasion krokosza barwierskiego, ze słodkich migdałów i z owoców dzikiej
róży.
Działanie
Maskę
stosowałam mniej więcej co 2-3 mycia, nakładając ją czasem tak, jak zaleca
producent, czyli na minutę, a czasem (częściej) na dłużej, zazwyczaj do 5
minut. Przy takim składzie nie obawiałam się przesuszenia ani zbytniego
obciążenia włosów i faktycznie, nic takiego nie miało miejsca. W zasadzie
jedyne, co mogłabym zaliczyć do działania, które nie do końca mi odpowiadało,
było to, że moje włosy, które są delikatne i miękkie i na ogół wymagają
większego obciążenia, były po tej masce nieco zbyt lekkie. Poza tym produkt
działał naprawdę pozytywnie: odżywiał,
regenerował, nabłyszczał i zapobiegał elektryzowaniu. Przy długim i regularnym stosowaniu wierzę, że może naprawdę pomóc
odbudować podniszczone włosy. Szczególnie biorąc pod uwagę jego skład.
Konsystencja
i wydajność
Maska
jest gęsta, ma biały kolor i według mnie jest bardzo wydajna. Na moje włosy wystarcza
jej niewielka porcja.
Cena i
dostępność
Stacjonarnie
maska bywa droga (nawet 80 zł), ale przez internet kupimy ją dużo taniej –
zazwyczaj kosztuje około 60 zł.
Podsumowanie
Według
mnie maska Dercos – stosowana regularnie lub sporadycznie, jako pomoc w
regeneracji włosów – to produkt godny polecenia wszystkim osobom, które chcą
odżywić swoje włosy.
Kosmetyk
zawiera całą gamę składników przydatnych zniszczonym (i nie tylko) włosom, nie
obciążając ich przy tym. Będzie też dobrą bazą ochronną na lato, dzięki
chociażby dużej dawce emolientów i filtrowi UV.
Znacie tę maskę? Co
sądzicie o kosmetykach do włosów Vichy?
Więcej interesujących informacji o pielęgnacji suchych i
zniszczonych włosów przeczytacie także w artykule na blogu Vichy: tutaj
Polecam:
Nie miałam jeszcze nigdy maski z tej firmy.
OdpowiedzUsuńJa też pierwszy raz ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO super post! Do tej pory markę Vichy kojarzyłam tylko z "kremami do twarzy" hah ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nigdy nie stosowałam produktów do włosów marki Vichy, ale zainteresowałaś mnie tą maską. Co prawda nie mam mocno suchych włosów, to chętnie bym ją przetestowała w ich słabszym okresie :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam mocno nawilżającej maski na lato - poprzez pracę dużo czasu spędzam na słońcu, czego moje włosy bardzo nie lubią i stają się mocno przesuszone... Cena jest powalająca, ale czy możesz mniej więcej ocenić wydajność tej maski? Włosy mam średniej długości i cienkie
OdpowiedzUsuńU mnie starcza na kilkanaście razy, może nawet więcej, bo biorę odrobinę :)
Usuń