Sama
się dziwię, że do tej pory nie było na moim blogu recenzji Crema al Latte – tak
często chwalonej i do tego stopnia rozpowszechnionej, że zna ją chyba każdy,
kto chociaż od czasu do czasu zagląda na blogi urodowe. Niektórzy niesłusznie
nazywają ją jedną z masek Kallos – w rzeczywistości jednak należy ona do włoskiej
marki Serical. I chociaż większość osób uważa ją za świetną i niepowtarzalną,
bo niezwykle prostą składowo, u mnie zdecydowanie się nie sprawdziła, a to
kolejny raz pokazuje, że skoro każdy z nas jest inny i ma inne włosy, to nie
warto bezkrytycznie podchodzić do wszystkiego, co znajdziemy w internecie. Co więcej, powszechnie uważany za wspaniały skład maski po bliższych oględzinach okazuje się być jednak wcale nienajlepszy...
Oceny
cząstkowe: dobry, neutralny, słaby.
Opakowanie
Litrowy
pojemnik z dobrze widocznym składem i włoskim opisem. Tworzywo, z którego
został wykonany, jest mało odporne i łatwo się wygina. Mam wrażenie, że taką
ilość maski, z której nota bene korzystamy przez wiele tygodni, a nawet
miesięcy, lepiej byłoby wtłaczać do butli z pompką, aby ustrzec użytkowników
przed nadkażaniem zawartości rękami i rozwojem drobnoustrojów (pisałam o tym tutaj), mimo wszystko jednak z opakowania
maski korzystało mi się wygodnie.
Zapach
Najczęściej
opisywany jako budyniowy – trochę się z tym zgadzam. Początkowo bardzo mi się
podobał, z czasem zaczął mnie jednak męczyć, a nawet drażnić. Zapach jest
bardzo słodki i mdły.
Skład
Aqua (woda), Cetearyl
Alcohol (emolient, emulgator), Cetrimonium
Chloride (konserwant, antystyk), Dipamytoylethyl
Hydroxyethylomonium Methosulfate (antystatyk, ułatwia
rozczesywanie), Parfum (zapach), Benzyl Alcohol (składnik
zapachowy, konserwant), Citric Acid (regulator
pH), PEG-5 Cocomonium Methosulfate (antystatyk), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Sodium Glutamate (substancja
kondycjonująca), Hydrolyzed Milk
Protein (proteiny mleczne), Hydroxypropyltrimonium
Hydrolyzed Casein (antystatyk, substancja kondycjonująca), Methylisothiazolinone (konserwant), Sodium Cocoyl Glutamate (substancja
myjąca), Methylisothiazolinone (konserwant), Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride (antystatyk,
subst. kondycjonująca).
Skład
jest w porządku, ale moje zastrzeżenie budzi Benzyl Alcohol, który
przy dłuższym stosowaniu działa na włosy wysuszająco. Maskę kupujemy w litrowym
opakowaniu, o długie stosowanie więc nietrudno i niektórzy mniej świadomi
konsumenci mogą mieć po kilku tygodniach większe siano na głowie niż przed
kuracją… Tym bardziej, że alkohol ten występuje już na czwartym miejscu składu,
nie licząc wody i zapachu (chociaż już po wspomnianym zapachu, więc liczę na
to, że wbrew pozycji na liście INCI nie ma go aż tak dużo!). Oczywiście Benzyl Alcohol ma swoje funkcje i zalety
(działa konserwująco i rozpuszcza substancje hydrofilowe dodane do kosmetyku),
zgodnie z moimi obserwacjami jednak jego wady górują nad zaletami.
Co
poza tym znajdziemy w Crema al Latte? Oczywiście tytułowe proteiny mleczne, a
do tego antystatyki i substancje kondycjonujące. Według mnie niewiele dobrego,
zważywszy na to, że skład jest krótki, a pojawia się w nim aż pięć konserwantów.
Działanie
Niestety,
u mnie ta maska się nie sprawdziła – włosy były po niej bardziej spuszone, a
przede wszystkim niemiłosiernie się strączkowały. Nakładałam ją z czasem coraz
rzadziej, a część rozdałam, ponieważ efekty jej zastosowania zupełnie mi się
nie podobały. Poza ułatwieniem rozczesywania nie zaobserwowałam u siebie
żadnych zalet stosowania tej maski.
Konsystencja
i wydajność
Litrowe
opakowanie maski starcza na wiele tygodni, a wręcz miesięcy używania.
Konsystencja kosmetyku jest dość rzadka, ale nie na tyle, aby zbytnio spływała
z włosów.
Cena i
dostępność
Najłatwiej
kupić ją w drogerii Hebe, gdzie kosztuje zazwyczaj 10-12 zł. To naprawdę
niewiele za tak duże opakowanie.
Podsumowanie
Wiem,
że wiele osób kupuje maskę mleczną Serical, podobnie jak słynne już Kallosy,
głównie po to, by wzbogacać je na własną rękę półproduktami (sama tak czasem robię). Jeśli jednak mam ocenić ją
jako kosmetyk sam w sobie, to wiem jedno: na pewno już nigdy jej nie kupię. Dodawanie
półproduktów do masek czy odżywek jest świetnym pomysłem (i dobrą zabawą), ale
uważam, że grunt to znaleźć dobrą bazę do takich działań: kosmetyk, który ma
dobry, ale krótki skład, który można urozmaicać na wiele sposobów. Niska cena i
duże opakowanie to nie wszystko. Jeśli skład wyjściowy maski jest co najwyżej
średni, to jestem zdania, że lepiej poszukać sobie bardziej wartościowego
kosmetyku bazowego.
A jakie jest Wasze zdanie na temat Crema al Latte?
Inne
recenzje masek:
- Kallos, Algae, Maska do włosów z algami
- Ziaja, Kozie Mleko, maska intensywnie kondycjonująca z keratyną
- Recenzja porównawcza trzech masek Perfect.me: „Natural Oils Repair”, “Repair & Colour Save” i „Frizz Stop & Keratin Repair”
- Kallos, Banana Mask
- Pervoe Reshenie, Apteczka Agafii, Łopianowa maska do włosów
- Domowe Receptury, Maska do włosów z glinką
Tej maski jeszcze nie używałam. Ale szczerze powiem, gdy wahałam się kiedyś nad jej zakupem, przejrzałam internetowe strony i blogi, i nie do końca wszyscy byli zachwyceni jej działaniem... Dlatego też wtedy się na nią nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą,nauczona po keratynowej wersji, postanowiłam nigdy więcej nie kupować litrowego opakowania jakiejkolwiek maski. One są po prostu nie do zużycia!
Zgadzam się, dla mnie to też dużo za dużo :)
UsuńNa moim blogu opisałam w jaki sposób tuningować tę maskę spożywczymi produktami. Bardzo ją cenię, jako dodatek do różnych mieszanek. Nie skreślałabym jej od razu na Waszym miejscu :)
UsuńJa wolę inne bazowe :)
UsuńStosuję ją od paru miesięcy i powiem Ci, że u mnie się sprawdza; mam kręcone i zawsze trochę przesuszone włosy, a ta maska potrafi je na długi czas ujarzmić i wygładzić. Też zauważyłam, że jej skład nie powala, ale moje włosy ją lubią :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO, co włosy, to inna opinia zatem :)
UsuńMaska ta jak i Kallosy (testowałam tylko Color, Keratin i Silk) z moimi włosami nie robiły kompletnie NIC. Chyba mają za słaby skład do moich zniszczonych włosów ;d Na szczęście Kallosy kupiłam w wersji 'mini', zużyłam je przy nakładaniu na długości włosów przed nałożeniem szamponu na skórę głowy.
OdpowiedzUsuńMaska ta jak i Kallosy (testowałam tylko Color, Keratin i Silk) z moimi włosami nie robiły kompletnie NIC. Chyba mają za słaby skład do moich zniszczonych włosów ;d Na szczęście Kallosy kupiłam w wersji 'mini', zużyłam je przy nakładaniu na długości włosów przed nałożeniem szamponu na skórę głowy.
OdpowiedzUsuńJa już więcej litrowych nie kupię :)
UsuńWedług mnie te litrowe maski są za duże chyba że używa ich kilka osób na raz.
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam...
OdpowiedzUsuńAktualnie uwielbiam maski Pilomax :)
U mnie ta maska nie robiła nic:(
OdpowiedzUsuńTo i tak lepiej niż u mnie, bo u mnie tylko szkodziła :P
UsuńNie miałam jeszcze tego produktu ...ale może wypróbuję jak się sprawdzi u mnie ;)
OdpowiedzUsuńOla z bloga sophieczerymoja używa ją zawsze zmieszaną z olejem i wtedy efekty są podobno super. Próbowałaś tak?
OdpowiedzUsuńTak, niestety chyba reszta składników działa u mnie po prostu słabo:(
UsuńMiałam ją kiedyś i obłędnie pachniała😁
OdpowiedzUsuńMnie się jej zapach podobał tylko na początku, potem mnie mdlił :))
UsuńMiałam ją kiedyś i obłędnie pachniała😁
OdpowiedzUsuńNie używałam tej maski ale męczę się z maską Kallos Keratyna. Dopiero jak nawalę dużą ilość to coś widzę. Włosy są gładkie ale nic poza tym... Zdecydowanie masz rację - do takich masek przydałaby się pompka. Jak dla mnie opakowanie jest za duże i raczej nie skuszę się na ponowny zakup.
OdpowiedzUsuńJa też już nie kupię tak dużego pudła :)
Usuńmiałam i bez szału ;/
OdpowiedzUsuńMój Włosowy Święty Graal :)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam go niemal nad wszelkie wypróbowane do tej pory maski :D
Czyli nasze włosy muszą być zupełnie inne :P
UsuńNie mogę jej nigdzie znaleźć :((
OdpowiedzUsuńW Hebe jest prawie zawsze :)
UsuńZnam, używałam. Zgadzam się z Tobą w 100 procentach do zapachu, na początku fajnie, ale później wywoływała u mnie podobny efekt jak choroba lokomocyjna. Natomiast świetna, jedna z lepszych do mycia włosów. Jednak zapach był tak okropny, że miałam ją tylko raz: znam też świetny prosty jej zamiennik, o zdecydowanie lepszym zapachu: http://cudmiodikokosy.blogspot.fr/2015/02/odzywka-look-expert-intensive-repair.html, ale trudniejszy do zdobycia.
OdpowiedzUsuń