Strony

niedziela, 21 lutego 2016

Na czym polega wizyta u trychologa? | Fotorelacja z wizyty w Instytucie Trychologii


W swoim codziennym życiu mam sporo okazji do rozmowy ze specjalistami z różnych dziedzin, ale (do wczoraj) tylko raz udało mi się skorzystać z badania włosów i skóry głowy wideodermatoskopem. Było to na konferencji prasowej Garnier, gdzie ekspert dość pobieżnie scharakteryzował ich stan i ocenił kondycję końcówek. Nasza rozmowa była na tyle krótka, że chociaż nasłuchałam się samych miłych rzeczy na temat swoich włosów, czułam, że ich analiza nie była zbyt pogłębiona, a badający jest raczej osobą przeszkoloną do używania mikrokamery niż trychologiem z prawdziwego zdarzenia. Kiedy więc otrzymałam zaproszenie na wizytę w Instytucie Trychologii, byłam nie tylko zaaferowana i zaciekawiona tym, co mogę się na niej dowiedzieć, ale też miałam poczucie, że tym razem trafię w ręce kogoś, kto naprawdę zna się na wszystkim, co z włosami związane.

Instytut Trychologii, mieszczący się na ulicy Fasolowej 45 w Warszawie, odwiedziłam wczoraj rano, czyli w sobotę 20 lutego. Na początku zaskoczyło mnie to, że po przekroczeniu jego progu znalazłam się w pomieszczeniu, które pozornie przypominało salon fryzjerski – poza recepcją znajdowały się tam bowiem stanowiska z klientkami siedzącymi na fotelach naprzeciwko luster. Zamiast fryzjerek były tam jednak ubrane w białe kitle panie trycholog, a miejsca lokówek, suszarek czy nożyczek zajmowały specjalistyczne narzędzia i urządzenia. Po chwili oczekiwania zostałam zaproszona do osobnego pokoju na konsultację z panią Anną Mackojć – trychologiem medycznym, absolwentką studiów biomedycznych na Uniwersytecie Szczecińskim i Wyższej Szkoły Zdrowia Urody i Edukacji w Poznaniu, a jednocześnie właścicielką Instytutu Trychologii.

Wizyta rozpoczęła się od dokładnego wywiadu dotyczącego mojego stanu zdrowia, przyjmowanych leków i chorób. Pani Anna pytała mnie też o alergie, tryb życia i problemy z włosami, a najważniejsze informacje notowała w formularzu. Bardzo ważnym dla mnie momentem była analiza moich najnowszych badań – tak się składa, że w grudniu wykonywałam morfologię krwi i badałam poziom TSH, a wyniki – zgodnie z sugestią ekspertów – przywiozłam ze sobą. Podczas tej rozmowy dowiedziałam się wielu cennych informacji na temat swojego zdrowia, tego, na co powinnam zwrócić u siebie uwagę, jaką diagnostykę warto pogłębić, a także które badania (szczególnie hormonalne) powinnam wykonać w przyszłości. Chyba nigdy wcześniej żaden lekarz nie poświęcił mi tyle czasu i nie udzielił tak wyczerpujących odpowiedzi – wiedza pani Anny wydała mi się naprawdę imponująca, a jej podejście do mojego zdrowia – bardzo kompleksowe.

Po godzinnej rozmowie przyszła pora na badanie wideodermatoskopem, dzięki któremu można obejrzeć stan skóry i włosów w wielokrotnym powiększeniu. Co istotne, nie powinniśmy myć przed nim głowy przez minimum dobę od wizyty. Podczas badania trichoskopowego dowiedziałam się między innymi, że mam mieszaną skórę głowy, która lekko się marszczy i jest przesuszona, mając jednocześnie skłonność do przetłuszczania się po bokach głowy. Faktycznie, właśnie w tych miejscach moje włosy najszybciej się przetłuszczają. Dodatkowo widać u mnie bardzo dużo młodych, odrastających włosów, które powinnam wzmacniać i pielęgnować, aby mogły urosnąć.

Wideodermatoskop w akcji
Sporym zaskoczeniem było dla mnie dowiedzieć się, że mam wiele płytko umiejscowionych naczyń krwionośnych, co zwiększa ryzyko podrażnień. Z tego powodu nie powinnam sięgać po gruboziarniste peelingi do skóry głowy, np. domowego peelingu cukrowego, ponieważ może on, poza wspomnianym podrażnieniem skóry, powodować też szybsze przetłuszczanie się włosów.

Skóra głowy w tak ogromnym powiększeniu wygląda dość okropnie, ale... taka jej uroda ;)
Te czerwone nitki to właśnie naczynia krwionośne!

Pani Anna chwaliła przede wszystkim stan moich końcówek włosów – przez całą wizytę nie udało nam się znaleźć ani jednej rozdwojonej, mimo że ostatni raz podcinałam je trzy miesiące temu :) Porównałyśmy też wygląd moich naturalnych i farbowanych włosów, a także obejrzałyśmy maleńkie zgrubienie na moim czubku głowy – mam je od lat i chociaż nie boli, wolałam skorzystać z okazji i zapytać o jego pochodzenie. Okazało się, że to niegroźny tłuszczak, który nie powinien mnie niepokoić, dopóki nie rośnie.

Farbowane i naturalne :)
Końcówki włosów

Na koniec dostałam konkretne rady i sugestie, które mogą pomóc mi w przyszłości zadbać nie tylko o włosy, ale też o ogólny stan mojego zdrowia. Pani Anna wypisała mi też listę wskaźników, głównie hormonalnych, które powinnam przebadać. Było to dla mnie zaskoczeniem, ponieważ wydawało mi się, że będziemy rozmawiać tylko o włosach i skórze głowy – człowiek jest jednak całością i nie można zapominać, że jeden problem zdrowotny może wiązać się z wieloma innymi kwestiami, a w leczeniu istotne jest podejście holistyczne. Na koniec pani Anna powiedziała, że stan mojej skóry głowy jest na tyle dobry, że nie potrzebuję przechodzić w Instytucie żadnych specjalistycznych kuracji, a jedynie mogłabym w przyszłości zdecydować się na karboksyterapię, która powoduje dotlenienie i odżywienie mieszków włosowych. Moja wiedza na temat tej metody jest czysto teoretyczna, ale nie ukrywam, że chciałabym z niej kiedyś skorzystać.



Zanim wyszłam z gabinetu zadałam jeszcze kilka pytań dotyczących kwestii, które w pielęgnacji włosów są dla mnie niejasne lub takie, o których można przeczytać sprzeczne opinie w internecie – między innymi o używanie szamponów z SLS. Pani Anna uświadomiła mi, że nie ma naukowych dowodów świadczących o tym, że podrażniają one skórę i tym samym można z nich często korzystać, chociaż mogą powodować przesuszanie się końcówek. Chwilę rozmawiałyśmy też o systemach rzekomo rekonstruujących mostki siarczkowe we włosach – usłyszałam, że jest to chwyt marketingowy, gdyż w rzeczywistości tego typu produkty mogą powodować ich tymczasową regenerację, a nie odbudowanie – po odstawieniu kosmetyków z czasem preparat wypłukuje się i wracamy do punktu wyjścia, gdyż raz zerwanych mostków nie można już na stałe skleić. Z mojej perspektywy nie oznacza to oczywiście, że nie warto ich używać – warto natomiast być świadomym konsumentem.  

Przy wyjściu dostałam od pani Anny kosmetyki trychologiczne, które mogą mi się szczególnie przydać: szampon i specjalna pianka, które wykazują działanie anty-aging (przy moich odrastających włosach będą kluczowe), olejowy preparat regenerujący na końcówki oraz mocno zakwaszająca włosy maska.


Na koniec dodam, że nie na darmo w języku potocznym mówi się, że trycholog to lekarz od włosów. Jeśli już się do niego wybieramy, wybierzmy takiego, który ma wiedzę i umie ją przekazać, a do tego potraktuje nas całościowo. Dla mnie wizyta w Instytucie Trychologii okazała się być nie tylko interesująca, ale przede wszystkim zaskakująco wręcz pouczająca, dlatego z czystym sumieniem mogę Wam polecić tamtejszych specjalistów.


To i poniższe zdjęcie to już nie moje włosy, ale świetnie widać na nich ułożenie łusek


Jak więc dobrze przygotować się do pierwszej wizyty u trychologa?
  • Nie należy myć głowy na dobę przed badaniem ani używać kosmetyków do stylizacji.
  • Warto przyjść z aktualnymi wynikami badań (np. morfologia krwi, hormony).
  • Trzeba przygotować się do rozmowy: przeanalizować, co mogło wpłynąć na obecny stan naszych włosów, jakie są nasze problemy związane ze skórą głowy, jakie choroby nam towarzyszą, co najbardziej wpływa na nasze zdrowie, czy w niedalekiej przeszłości byliśmy narażeni na stres bądź silne przeżycia emocjonalne.
  • Dobrym pomysłem jest też wypisanie nurtujących nas pytań na kartce, aby w trakcie rozmowy o niczym nie zapomnieć.

Co sądzicie o badaniach trychologicznych? Czy chcielibyście udać się kiedyś do trychologa? A może macie już taką wizytę za sobą?


Inne wpisy:

37 komentarzy:

  1. okropieństwo! :D ale sama muszę się wybrać, tylko u nas wciąż nie ma miejsc ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile kosztuje okolo taka wizyta ?
    Paulinandmee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia w powiększeniu nie wyglądają ładnie, ale dobrze wiedzieć, że tak powinny wyglądać :). Też myślę o takiej wizycie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sprawa! Pełny profesjonalizm jeśli chodzi o Twoje badanie. Ja miałam coś podobnego,ale bez porównania z Twoimi badaniami. Naprawdę zazdroszczę! Marzy mi się taka wizyta,niestety, tu gdzie mieszkam trychologia kuleje zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym kiedyś pójść na taką wizytę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taka wizyta to świetna sprawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze masz bardzo fachowe notki dlatego pierwszy raz jest mi troszkę smutno że pojawia się tu lekka nieścisłość-trychologiem może zostać każdy, po kursie za coś ok2.5 tys i 60 godzinach. A lekarz jest po studiach lekarskich (7lat czy 12lat jeżeli mowa o specjaliście). Trycholog to nie lekarz choć fakt, że część lekarzy dorabia sobie taki kurs. Jednak sam kurs nie daje tytułu lekarza, jednak do tego trzeba trochę więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja tylko napisałam, że trycholog jest traktowany jak lekarz od włosów w JĘZYKU POTOCZNYM, a nie, że jest lekarzem ;)

      Usuń
  8. Kurcze ile ja bym dala za takie badanie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie bym na taką wizytę poszła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki takiemu badaniu można się dużo dowiedzieć o skórze głowy i włosach ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale super! :) Chętnie bym się wybrała na taką wizytę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny post ;) Sama bym się wybrała na taką wizytę, jednak nie wiem czy w moim mieście jest takie miejsce ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawy post, fajnie byłoby wybrać się na taką wizytę i dowiedzieć się więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Byłam u trychologa ale moje odczucia są troszkę inne niż Twoje chociaż wtedy byłam zachwycona. Moja skóra głowy wygląda bardzo podobnie do Twojej. Odrost już masz fajny a do tego zdrowe końcówki. Gratuluję!
    Fajny dostałaś prezent:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi to wytłumaczyć. Podobało mi się to samo badanie kamerką ale Pani gdzieś za każdym razem kluczyła raz mówiła że mam przesuszony skalp, potem że łojotokowy a potem że mieszany. Zrobiła mi peeling głowy i pomijając, że żle spłukała mi maseczki które nałożyła mi na koniec i wracałam z tłustą oblepioną głową do domu, to jeszcze w nocy dostałam taki wyrzut łuski że wylądowałam u dermatologa. Zaraz po tej wizycie było wow bo myślałam,że tak ma być że skóra głowy została oczyszczona itd ale wg. dermatologa podobno absolutnie było to nie do przyjęcia. Piszę to z perspektywy czasu i może bardziej nauczyłam się o skórze własnej głowy. U trychologa byłam bodajże 4 albo 5 razy:)
      Z chęcią skorzystałabym z usług takiego bardzo profesjonalnego trychologa jak Ty:D
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Kurczę, widać w każdym zawodzie są zawodowcy i... partacze ;)

      Usuń
  15. Łaaaaaaaaaaał jaka rozdzielczość :D
    Moja skóra głowy niestety pewno miała by więcej łupek bo ostatnio jakiś łupież mi się przyplątał :|
    A napiszesz jakie badania Ci zalecono? :D Ciekawska jestem :3
    Ogólnie świetny post..chciałabym się tak przejść i sprawdzić włoski :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Musze przyznac, ze twoj wpis o wizycie u trycholoda otworzyl mi oczy na to, ze sama pielegnacja nie wystarczy. Jest tyle czynnikow, ktore maja wplyw na nasze zdrowie i wlosy, o ktorych nie mamy nawet pojecia. Sama z checia wybralabym sie na takie badania, byc moze kiedys uda mi sie cos takiego zorganizowac bedac w Polsce. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. woooooow jaka masa ;o ale bym chciała wziąc udział w czymś takim ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, że miałaś okazję być na takiej wizycie :) wiele pożytecznych rzeczy można się dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałam okazje być u trychologa i miło wspominam ta wizytę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawa wizyta :-) fajnie ze tak to wszystko dokladnie opisalas ;-). Ja takze mam w planach taką wizyte ale nie zdecydowałam jeszcze gdzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. chętnie odwiedziłabym trychologa! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. O jak ci zazdroszczę ! Moim marzeniem jest zostać Trychologiem ale tak jak piszesz trzeba być w tym dobrym :) Miałam okazję być na takiej wizycie ale okazało się,że dowiedziałam się tyle co wiem nawet nie miałam takiej dokładnej jak ty diagnozy:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetnie to wszystko opisałaś, już od jakiegoś czasu myślę o wizycie u trychologa i przyznam, że Twój post mnie do tego przekonał... ;) Jak tylko ureguluje sprawy zdrowotne i znajdę odpowiedniego specjalistę chętnie wybiorę się na takie badania. Jestem strasznie ciekawa czego bym się dowiedziała... ;)
    Zdjęcia włosów z bliska faktycznie okropne i piękne jednocześnie, hehe;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Miałam iść jesienią, ale nie udało mi się niestety, chociaż ciągle mam zamiar się wybrać do trychologa :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale to brzydko wygląda.. aż boję się zobaczyć swoje włosy w takim przybliżeniu.
    http://tuniemanicciekawego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. No nareszcie coś co szukałem. Trzeba pomóc w podbijaniu pozycji w wyszukiwarce, bo warto.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja byłam u tej Pani trycholog i odczucia mam zupełnie inne. Poszłam przygotowana z wynikami badań i karteczką z pytaniami. Na wizytę Pani trycholog spóźniła się, na większość moich pytań nie dostałam odpowiedzi. Badania zostały przejrzane oraz było sporo pytań o mój tryb życia (to chyba jedyny pozytyw). Samo badanie trwało może 15 minut, a moje pytania były zbywane - widać było pośpiech. Zostałam namówiona na drogą kurację - ampułki + szampon, która nie przyniosła żadnych efektów. Najwyraźniej pacjentów, którzy mają problemy traktuję się inaczej niż tych, którzy zareklamują produkty czy usługę. Ogólnie zdecydowanie NIE POLECAM. Byłam już u kilku trychologów i opinie, że jest to tylko wyciąganie pieniędzy moim zdaniem nie są przesadzone. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, ja byłam u tej samej pani - miałam ze sobą badania, ale nawet o nie nie zapytała. Wyszłam niezdiagnozowana z drogim szamponem... i tyle. Problem okazał się łatwy do zdiagnozowania u dobrego dermatologa...

      Usuń
  28. Bardzo przydatny, rzeczowy wpis. Myślę, że powinna przeczytać go każda osoba, która planuje wybrać się do trychologa. Choć osobiście nigdy nie miałam problemów z włosami, to jednak z postępującym łysieniem jeszcze do niedawna borykał się mój partner. Najlepszy trycholog z mojego miasta zdiagnozował u Maćka początki łysienia androgenowego. Trichoskopia szybko wykryła problem mojego partnera, dzięki czemu udało się dobrać odpowiednie preparaty zapobiegające łysieniu.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nigdy nie słyszałem o takim zawodzie. Ciekawostka - bardzo ciekawe badanie. Muszę chyba złożyć kiedyś wizytę.

    OdpowiedzUsuń