Strony

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Recenzja: John Frieda, Beach Blonde, Kelp Help Deep Conditioning Masque (Maska do włosów suchych i zniszczonych)


Za oknem niezwykle zimno, trochę więc na przekór pogodzie chciałabym Was dziś zainteresować przywodzącą na myśl lato maską z serii Beach Blonde marki John Frieda. Nazwa iście wakacyjna, ale efekt… chłodzący. Jak to możliwe? I czy firma, która kilka razy zawiodła mnie już produktami o niezbyt wyrafinowanej liście składników, tym razem stworzyła kosmetyk godny uwagi? Zapraszam na recenzję pachnącą miętą i mentolem!

Oceny cząstkowe: dobryneutralnysłaby.

Opakowanie

Nieduży, odkręcany, plastikowy słoiczek mieści 150 ml maski. Bardzo wytrzymały – nie powinien pęknąć nawet wtedy, gdy spadnie z dużej wysokości. Na moim opakowaniu, poza składem produktu, jest też naklejka po polsku z krótkim opisem dotyczącym stosowania kosmetyku.

Zapach

Cudowny! Miętowo-mentolowy, niezwykle świeży i bardzo charakterystyczny. Co ciekawe, utrzymuje się na włosach aż do następnego mycia, czyli w moim przypadku nawet dwie doby!


Skład

Znajdziemy w niej: Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient), Dimethicone (silikon łatwy do usunięcia łagodnym szamponem), Behenamidopropyl Dimethylamine (antystatyk, ułatwia rozczesywanie), Glycerin (gliceryna), Parfum (zapach), Stearyl Alcohol (emolient), Cetyl Esters (syntetyczny wosk, zapobiega odparowaniu wody, emolient, kondycjonuje i zmiękcza włosy), Isopropyl Palmitate (emolient), Benzoic Acid (konserwant), Benzyl Alcohol (wysuszający alkohol), Lactic Acid (kwas mlekowy, wpływa na pH produktu, pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia), Propylene Glycol (rozpuszczalnik, nawilżacz), Behentrimonium Chloride (konserwant), Mentha Piperita Leaf Extract (ekstrakt z mięty pieprzowej), Disodium EDTA (składnik chelatujący, niepewny co do bezpieczeństwa), Menthol (mentol), Menthyl Lactate (środek chłodzący i zapachowy), Polyquaternium-28 (antystatyk), Glycine (glicyna), Malic Acid (łagodzi stany zapalne mieszków włosowych, nawilża i zmiękcza), Ethylhexyl Methoxycinnamate (filtr przeciwsłoneczny), Benzophenone-4 (filtr przeciwsłoneczny), Caprylic/Capric Triglyceride (emolient), Laminaria Ochroleuca Extract (wyciąg z alg złotych), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Cetearyl Glucoside (emulgator), Methylisothiazolinone (konserwant), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy), Gardenia Tahitensis Flower Extract (olej monoi), CI 15985 (barwnik), CI 42090 (barwnik), Limonene (składnik zapachowy), Linalool (składnik zapachowy).

Poza trzema konserwantami i dwoma składnikami lista zawartych w masce substancji jest naprawdę dobra. Na krytyczną uwagę zasługuje wysuszający alkohol oraz Disodium EDTA, który jest uważany za potencjalnie kancerogenny, natomiast pozytywnych dodatków jest naprawdę sporo i warto wśród nich wymienić:
  • Glycyne, czyli glicynę, która pomaga odbudować keratynę we włosach (jest aminokwasem będącym częścią składową kolagenu);
  • Laminaria Ochroleuca Extract, czyli wyciąg z alg złotych, które działają nawilżająco i zapobiegają podrażnieniom;
  • dwa filtry przeciwsłoneczne;
  • kilka ekstraktów i olejów, z których – niestety – większość pojawia się w masce w śladowej ilości.

Maska faktycznie może więc pomagać włosom zniszczonym i suchym, a dodatkowo – dzięki filtrom przeciwsłonecznym – będzie dobrym produktem na wakacje. Nic też dziwnego, że działa chłodząco – zawiera bowiem Menthyl Lactate o takim właśnie wyjątkowym działaniu.

Niestety, zwróćmy uwagę na to, że tylko cztery składniki maski (emolient, silikon, antystatyk i gliceryna) znajdują się na liście przed zapachem, co oznacza, że większość dodanych do niej elementów występuje w produkcie w naprawdę niewielkiej ilości. Z tego między innymi powodu miałam duże wątpliwości, czy ocenić jej skład jako dobry (zielony kolor), czy raczej neutralny (niebieski). Ostatecznie zdecydowałam się na pierwszą opcję, ale zaznaczam, że nie jestem do tego w pełni przekonana.


Działanie

Pierwsze, na co zwraca uwagę ten produkt podczas stosowania, jest piękny miętowo-mentolowy zapach i chłodzące działanie. Maskę nakładałam po myciu głowy na odciśnięte z wody włosy i zmywałam po około 15 minutach. Dobrze się rozprowadzała i nie spływała. Szczerze mówiąc żałuję, że nie używałam jej latem, bo w zeszłoroczne upały byłaby na pewno przyjemnym produktem chłodzącym.

Moje włosy po masce Beach Blonde były przede wszystkim lekko wygładzone, odżywione i pachnące, łatwo się rozczesywały i ładnie błyszczały.

Konsystencja i wydajność

Opakowanie zawiera jedynie 150 ml maski, produkt nie starcza więc na długo. Nie liczyłam, ile razy po nią sięgałam, ale podejrzewam, że przy przeciętnej objętości włosów skończy się po około 6-8 razach. Od razu przypomniała mi się maska Biovax Glamour Orchid... 

Kosmetyk jest przy tym średnio gęsty i łatwo wybrać go ze słoiczka.

Cena i dostępność

Maska kosztuje około 40 zł, czyli wcale niemało – szczególnie, że jej pojemność nie jest duża i – jak już wspominałam – wynosi 150 ml. Dostaniemy ją w popularnych drogeriach, np. Rossmann oraz Super-Pharm.

Podsumowanie

Skład maski sprawił, że jestem rozdarta w kwestii obiektywnej oceny tego produktu – niby zawiera różne dobre składniki, ale ich ilość jest raczej niewielka, a często przytłoczona umieszczonymi w większej dawce wysuszającym alkoholem czy potencjalnie kancerogennym Disodium EDTA. A kupować ją tylko ze względu na zapach i chłodzące działanie? To byłoby nierozsądne.

Prawda jest taka, że tak niewielka ilość maski, jaka jest w tym słoiczku, nie zdąży zapewne ani wypielęgnować naszych włosów, ani… im zaszkodzić.

Znacie maskę Beach Blonde firmy John Frieda? Co myślicie o tej serii i marce?



Inne recenzje masek:

19 komentarzy:

  1. Na upały byłaby idealna, teraz niekoniecznie. Szkoda, że ma taką małą pojemność, u mnie nie starczyłaby na długo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja myślałam że to takie cudo, wydawała się idealna ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę za droga jak dla mnie, w tej cenie mogę kupić 3-4 inne maski czy odżywki, które też dobrze działają.
    Ale efekt chłodzenia chciałabym poczuć. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz o niej słysze. Nigdy nie zwróciłam uwagi na produkty tej firmy w Rossmannie. Może kiedyś wypróbuję, ale specjalnie po nią iść nie bede.

    OdpowiedzUsuń
  5. Troszkę drogo jak na taką pojemność...Ale jestem bardzo ciekawa zapachu i tego chłodzącego działania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A zapowiadało się tak fajnie :) Pudełeczko jest genialne :) Widać, że drogi kosmetyk :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie widziałam jej jeszcze w sklepach,aczkolwiek nie czuję się skuszona,szczególnie pojemnością i ceną.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam marki zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. PRacowałem w Sephorze to ciągle musiałem czyścić te półki ... chyba m isię przejadła ta marka mam uraz haha :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki sile blogów, już wiem że nie kupię tej maski :D

    OdpowiedzUsuń
  11. szkoda by mi było kasy :p u mnie fajnie sprawdzają się maski Kallos, 1 litr kosztuje ok 10 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Będzie nam nie po drodze z tą maską:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam jej ale przyczajałam się wielokrotnie do zakupu!

    OdpowiedzUsuń
  14. nie słyszałam o niej, ale muszę przyznać, że cena jak za taką pojemność jest dość wysoka

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam jej w ogóle, ale widzę po Twoim wpisie, że niewiele tracę. ;-)

    OdpowiedzUsuń