Niedawno
do sprzedaży trafiły kosmetyki do włosów londyńskiej marki JF Malcolm – linia nazywa
się Perfect.me i jest dostępna w Hebe oraz Biedronce. Ceny masek (i szamponów,
które także są do kupienia w tej serii) nie są wysokie – ich pełnowymiarowe opakowania
kosztują 8,99 zł, ale maski można również dostać w jednorazowych saszetkach za
niecałe 1,50 zł. W dzisiejszym wpisie chciałabym je zrecenzować i porównać,
ponieważ są do siebie dość podobne, a niska cena na pewno sprawi, że wielu z
Was będzie rozważać ich kupno.
Zanim
przejdę do analizowania każdej maski, muszę zaznaczyć, że mają one wiele cech
wspólnych: w dużej mierze pokrywają się składowo, mają też podobny wygląd, ale
diabeł tkwi w szczegółach i – przynajmniej na moich włosach – efekty ich użycia
były nieco inne. Zacznę od tego, że konsystencja wszystkich masek jest jednolita,
średnio gęsta, a kolor biały. Niestety, jedna saszetka każdej z nich
wystarczyła mi zaledwie na jedno użycie (a w zasadzie dwóch z nich, ponieważ różową mam w wersji
pełnowymiarowej w słoiku).
Składy
masek są do siebie zbliżone, jednak zawierają inne substancje czynne i to
właśnie one powodują, że każda z nich może być przydatna innemu rodzajowi
włosów.
Maska zielona – Natural Oils Repair
Maska
Natural Oils Repair ma bardzo słodki, wręcz landrynkowy, ale przyjemny zapach,
który utrzymuje się na włosach do ich wyschnięcia. Była to pierwsza maska z tej
serii, po którą sięgnęłam, i – jak się potem okazało – najbardziej wyróżniająca
się efektem zastosowania.
W
jej składzie znajdziemy: Aqua
(woda), Cetearyl
Alcohol (emolient), Dimethicone (silikon usuwany łagodnymi szamponami), Stearamidopropyl Dimethylamine (składnik
naturalny zastępujący działanie silikonu, antystatyk, odżywia i kondycjonuje), Behentrimonium
Chloride (konserwant,
antystatyk), Glycerin
(gliceryna), Quaternium-87
(składnik pozyskiwany z warzyw, poprawia rozczesywanie, nadaje objętość i miękkość,
działa antystatycznie), Ceteareth-20 (emulgator), Argania
Spinosa Kernel Oil (olej
arganowy), Simmondia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (olej jojoba), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej macadamia), Cocos
Nucifera (Coconut) Oil
(olej kokosowy), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów), Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz,
chroni przed UV i dymem papierosowym), Polyquaternium-7 (zapobiega matowieniu, nadaje
blask, prostuje, wygładza), Isopropyl Alcohol (konserwant, wysuszający alkohol), Tetrasodium
EDTA (konserwant, może podrażniać), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerin
(naturalny konserwant,
humektant), Citric Acid
(kwas cytrynowy), Parfum (zapach), Hexyl Cinnamal (składnik
zapachowy), Butylphenyl Methylpropional (składnik zapachowy), Benzyl
Salicylate (składnik zapachowy).
Zgodnie
z nazwą w składzie kosmetyku znajduje się sporo olejów, nie ma natomiast
protein – można powiedzieć, że jest to maska typowo emolientowa. Co ciekawe,
wszystkie wartościowe składniki znajdują się w składzie przed zapachem (duży
plus). A minusy? Z pewnością wysuszający alkohol, który może źle wpływać na
włosy przy dłuższym stosowaniu. Generalnie uważam, że skład produktu jednak dość dobry.
Maskę
zastosowałam zgodnie z zaleceniem producenta na 10 minut po umyciu głowy. Moje
włosy po Natural Oils Repair były bardzo wygładzone, błyszczące, wyglądały jak
włosy niskoporowate. Maska sprawiła, że pasma wydawały się być sprężyste i
elastyczne. Zdecydowanie podobał mi się efekt jej zastosowania, chociaż przez
namiar emolientów fryzura była trochę za bardzo ulizana i miałam wrażenie, że
włosy już po jednym dniu nadawały się do umycia.
Maska pomarańczowa – Repair
& Colour Save
Repair
& Colour Save to maska o wiele mniej intensywnie pachnąca – jej zapach jest
dla mnie prawie niewyczuwalny, co – jak możecie zobaczyć w poniższym składzie –
ma swoją podstawę w zaledwie jednym elemencie zapachowym (maska zielona
zawierała ich trzy).
Skład: Aqua (woda), Cetearyl
Alcohol (emolient), Dimethicone (silikon usuwany łagodnymi szamponami), Stearamidopropyl Dimethylamine (składnik
naturalny zastępujący działanie silikonu, antystatyk, odżywia i kondycjonuje), Behentrimonium
Chloride (konserwant,
antystatyk), Quaternium-87
(składnik pozyskiwany z warzyw, poprawia rozczesywanie, nadaje objętość i
miękkość, działa antystatycznie), Glycerin (gliceryna), Ceteareth-20
(emulgator), Cyclohexasiloxane (silikon lotny), Silk Amino
Acids (aminokwasy
jedwabiu), Propylene Glycol
(nawilżacz), Caviar
Extract (ekstrakt z kawioru), Hydrolyzed Keratin (hydrolizowana keratyna), Oryza Sativa (Rice) Protein (proteiny ryżu), Phytic Acid (kwas fitowy), Oryza Sativa
(Rice) Extract (ekstrakt
ryżowy), Tocopheryl Acetate
(przeciwutleniacz, chroni przed UV i dymem papierosowym), Polyquaternium-7
(zapobiega matowieniu, nadaje blask, prostuje, wygładza), Isopropyl
Alcohol (konserwant,
wysuszający alkohol), Tetrasodium EDTA
(konserwant, może podrażniać), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerin
(naturalny konserwant,
humektant), Citric Acid
(kwas cytrynowy), Parfum (zapach), Linalool (składnik zapachowy).
Jak
widać większość składników pokrywa się ze składem maski zielonej, jest tu
jednak pewien element charakterystyczny: proteiny, których brakowało w Natural
Oils Repair. Dzięki nim moje włosy były gładkie, bardziej puszyste, nie tak
przygładzone, jak po masce z olejami. Poza tym znajdziemy tu dwa silikony (na
szczęście łagodne), czyli o jeden więcej niż w masce zielonej.
Maskę
Repair & Colour Save określiłabym więc jako kosmetyk proteinowy zachowujący
równowagę PEH – zawiera zarówno proteiny, jak i emolienty oraz nawilżacze.
Maska różowa – Frizz Stop
& Keratin Repair
Kolejną
maską, która zachowuje równowagę PEH, jest wersja różowa (również będąca kosmetykiem proteinowym), która chyba najlepiej
się u mnie sprawdziła.
W jej składzie znajdziemy: Aqua (woda), Cetearyl
Alcohol (emolient), Dimethicone (silikon usuwany łagodnymi szamponami), Stearamidopropyl Dimethylamine (składnik
naturalny zastępujący działanie silikonu, antystatyk, odżywia i kondycjonuje), Behentrimonium
Chloride (konserwant,
antystatyk), Quaternium-87
(składnik pozyskiwany z warzyw, poprawia rozczesywanie, nadaje objętość i
miękkość, działa antystatycznie), Glycerin (gliceryna), Ceteareth-20
(emulgator), Cyclohexasiloxane (silikon lotny), Silk Amino
Acids (aminokwasy
jedwabiu), Hydrolyzed Keratin (hydrolizowana keratyna),
Tocopheryl
Acetate (przeciwutleniacz, chroni przed UV i dymem papierosowym), Sclerocarya
Birrea (Marula) Seed Oil
(olej marula), Gold (złoto), Polyquaternium-7 (zapobiega matowieniu,
nadaje blask, prostuje, wygładza), Isopropyl Alcohol (konserwant, wysuszający alkohol), Tetrasodium EDTA (konserwant, może podrażniać),
Phenoxyethanol
(konserwant), Ethylhexylglycerin (naturalny konserwant, humektant), Citric Acid (kwas cytrynowy), Parfum
(zapach), Amyl Cinnamal (składnik zapachowy), Butylphenyl
Methylpropional (składnik zapachowy), Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene
Carboxaldehyde (składnik zapachowy), CI 77820 (Silver – barwnik).
Mimo zawartości kilku składników zapachowych jej
aromat jest według mnie bardzo delikatny. Skład nie zaskakuje i przypomina
składy dwóch pozostałych masek – znajdziemy tu m.in. także ten sam emolient, glicerynę,
antystatyki i konserwanty, a także obecne w masce pomarańczowej (Repair & Colour Save) silikony i hydrolizowaną keratynę. Nowością
jest olej marula oraz złoto (zapewne użyty jako składnik biobójczy).
Włosy po użyciu tej maski najbardziej mi się
podobały – były dociążone, puszyste, ale jednocześnie gładkie i sprężyste. Cieszę
się, że to właśnie ją mam w pełnowymiarowym opakowaniu i będę mogła dłużej jej
używać.
Podsumowanie
Według
mnie naprawdę warto wypróbować maski Perfect.me – ich działanie przypadło mi do
gustu, ceny są niewysokie, a produkty łatwo dostępne. Maska zielona przyda się osobom, które chcą wygładzić i ochronić włosy
(zawiera przede wszystkim oleje), różowa i pomarańczowa zaś, bogate w proteiny,
będą dobre dla włosów wymagających odbudowy i osłabionych. Każda z nich się
u mnie sprawdziła i chętnie do nich w przyszłości wrócę. Mam jeszcze jeden z
szamponów tej marki w domu, więc pewnie jego też przetestuję!
Używaliście już kosmetyków
Perfect.me? Jakie są Wasze opinie na ich temat? Która maska najbardziej
przypadła Wam do gustu?
Inne
recenzje:
U mnie w Biedronce chyba wszystkie wykupili bo nie ma :/ Poszukam w Hebe bo od dawna czaję się na nie :)
OdpowiedzUsuńMuszę ich w końcu spróbować :) ostatnio nawet miałam zamiar kupić saszetki, ale nie znalazłam ich w Biedronce :(
OdpowiedzUsuńRównież je testuję;) Mi najbardziej przypadła do gustu zielona olejkowa wersja;) Ta pomarańczowa nie sprawdziła się a różowa czeka na przetestowanie;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej zainteresowala mnie wersja zielona, ale chwilowo nie potrzebuje nowych masek i nie mam ochoty na testowanie. Moze kiedys jak ja zobacze to kupie szaszetke :)
OdpowiedzUsuńTakże je testowałam, niestety tylko wersja zielona się u mnie sprawdziła
OdpowiedzUsuńZa dużo mam teraz nowych produktów do przetestowania, ale kiedyś na pewno chętnie po nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńU mnie w Biedrze są te wiekie opakowania i kupiłam pomarańczową.Zastanawiam się nad fioletową,bo jest jak znalazł do włosów suchych,puszących i zniszczonych.
OdpowiedzUsuńNo czemu wszędzie ta gliceryna ;);) Ale może skuszę się na saszetkę zielonej, wiosna idzie, to i glicerynka lepiej się powinna przyjąć:)
OdpowiedzUsuńMuszę wyprónować zieloną, brakuje mi takiego produktu :)
OdpowiedzUsuńTa różowa w ogóle się u mnie nie sprawdziła, natomiast z zielonej i pomarańczowej jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńJa poki co nie widzialam ich ale moze to i lepiej bo jestem na etapie "zanim coś kupisz - skoncz zapasy" :-D. Ta rozowa rzeczywiscie prezentyje się fajnie, jakby byla połączeniem dwóch poprzednich ;-)
OdpowiedzUsuńOoo, jak super, że napisałaś o tych maskach. Mam właśnie ochotę zakupić jedną z nich :)
OdpowiedzUsuńJa będę polować na zieloną - tylko zobaczyłam skład i uznałam, że będzie idealna :D
OdpowiedzUsuńW lutym w Shiny Boxie były i tez mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja zwłaszcza, ze żadnej z nich nie znałam :-)
OdpowiedzUsuńO, świetnie, że trafiłam na recenzję, bo niedawno dostałam saszetkę zielonej i pomarańczowej. Koniecznie muszę wypróbować tą pierwszą, bo wydaje mi się, że moje włosy potrzebują właśnie emolientów. :)
OdpowiedzUsuńDzis byłam w Hebe i chciałam wziąć zieloną, ale jednak zrezygnowałam... nastepnym razem ją kupię :) przydatny post:)
OdpowiedzUsuńAktualnie pojawiły się w drogeriach Natura 😊
OdpowiedzUsuńO, dobrze wiedzieć :)
Usuń