Kiedy dwa lata
temu moje włosy zaczęły wyglądać coraz gorzej, za radą fryzjerki udałam się do
sklepu z profesjonalnymi kosmetykami do pielęgnacji "Fale, Loki,
koki" i poprosiłam o maskę, która pomoże mi odbudować zniszczone pasma.
Młoda
sprzedawczyni, która wydawała się być zaskoczona, że klient prosi o jakąś
poradę, rozejrzała się dookoła i bez większego przekonania poleciła mi maskę
Schwarzkopf Repair Rescue. Obejrzałam, kupiłam i używałam jej więc, a o
efektach możecie przeczytać poniżej.
Oceny cząstkowe:
dobry,
neutralny,
słaby.
Opakowanie
Butelka jest
duża (750 ml), plastikowa i wygodna tylko dopóki w środku jest dużo maski.
Potem wyskrobanie resztek graniczy z cudem – produktu osadzonego na ściankach w
żaden sposób nie można wydobyć, a przecięcie grubego opakowania jest możliwe
chyba jedynie piłą tarczową...
Szkoda też, że
butelka jest całkowicie nieprzeźroczysta – to sprawia, że nigdy nie wiemy ile
maski jeszcze w niej zostało.
Zapach
Tego elementu
nie sposób ocenić obiektywnie – moim zdaniem zapach maski Repair Rescue jest
bardzo słodki i przez to nieco mdły.
Skład
W masce znajdują
się: Aqua, Cetearyl Alcohol, Isopropyl
Myristate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium
Methosulfate, Cocodimonium Hydroxypropyl
Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed
Keratin, Stearamidopropyl Dimethylamine, Cetyl Palmitate, Parfum,
Dimethicone, Phenoxyethanol, Lacid Acid, Methylparaben, Isopropyl Alcohol,
Cetrimonium Chloride, Polyquaternium-37, Panthenol, Propylene Glycol
Dicaprylate/Dicaprate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Salicylate,
PPG-1 Trideceth-6, Citric Acid.
Są to więc po
kolei: woda, emolient, emolient suchy, detergent kationowy (sól), humektant, czwartorzędowy hydrolizat keratyny, hydrolizat keratyny, składnik naturalny
(zastępuje silikony), emolient tłusty, zapach, silikon nierozpuszczalny w
wodzie (łatwo go usunąć łagodnym szamponem), konserwant, kwas mlekowy, paraben,
drażniący i wysuszający alkohol, detergent kationowy (sól), środek
antystatyczny, pantenol (prowitamina B5), emolient tłusty, środek
antystatyczny, filtr przeciwsłoneczny i konserwant, substancja myjąca, kwas
cytrynowy.
Na uwagę
zasługują tu 3 składniki: dwa pozytywne, czyli keratyna (odbudowuje ubytki w łusce włosów) i jeden negatywny – Isopropyl
Alcohol, który jest chemiczną substancją podobną do alkoholu
etylowego, o mocniejszym i bardziej toksycznym działaniu niż alkohol (składnik
ten może podrażniać i wysuszać, ale na szczęście znajduje się w składzie daleko
za zapachem, dzięki czemu możemy wnioskować, że jest go w masce śladowa ilość).
Generalnie skład produktu jest więc
dobry: keratyna, emolienty (natłuszczają włosy), trochę humektantów (nawilżają)
– jest w tym pewna zdrowa równowaga :) W dodatku znajdziemy tu tylko jeden
silikon, na szczęście zmywalny łagodnymi szamponami.
Zauważmy też, że
wysoko w składzie znajduje się detergent kationowy (Behentrimonium Chloride), czyli substancja myjąca, co sprawia, że maska ta nada się również do metody mycia
głowy odżywką (zamiast szamponu) – ten sposób jest polecany dla osób, które
chcą oczyścić skórę głowy i włosy, ale w bardziej delikatny sposób niż
tradycyjnym myciem szamponem.
Działanie
W moim przypadku
maska Schwarzkopf Repair Rescue służyła najczęściej jako baza i w tym przypadku
sprawdzała się świetnie – lubiłam łączyć ją z półproduktami kuchennymi lub
sklepowymi, np. miodem, olejem, dodatkową keratyną lub witaminami. Sama w sobie
była dla mnie nieco za lekka, zbyt nijaka.
Konsystencja i wydajność
750 ml to
naprawdę sporo – mi maska Schwarzkopf Repair Rescue służyła przez dwa lata
(oczywiście nie stosowałam jej przy każdym myciu, ale dosyć często). Jest średnio gęsta, ale bardzo wydajna.
Cena i dostępność
Tu zaczynają się
schody: maskę dostaniemy głównie przez internet i w profesjonalnych sklepach
fryzjerskich. Nie rozumiem dlaczego, nie jest przecież wyjątkowa. W dodatku jej
cena jest według mnie zdecydowanie za wysoka – około 70 zł za wprawdzie dużą ilość, ale jednak dość nijakiego
produktu, który lepiej sprawdza się po połączeniu z dodatkowymi składnikami, to
dla mnie za dużo.
Podsumowanie
Maska Schwarzkopf Repair Rescue przyda
się osobom, które poszukują produktu dość łagodnego i zrównoważonego pod kątem
proteinowo-humektantowo-emolientowym.
Świetnie sprawdzi się jako baza do włosowych eksperymentów – jej różnorodny
skład powoduje, że możemy dodać do niej praktycznie wszystko.
Z drugiej strony
jednak wysoka cena i słabe działanie maski sprawiają, że raczej będę wybierać
tańsze zamienniki.
Używaliście kiedyś maski Schwarzkopf
Repair Rescue? Co o niej sądzicie?
Szkoda, że się nie spisała, tym bardziej, że nie kosztowała mało... Nawet gdybyś wychwalała ją pod niebiosa to i tak za taką kaskę wolałabym np nakupić łoleju arganowego:P kurczę, też mnie irytują opakowania tego typu, pół biedy jak da się jeszcze rozciąć, a jak nie...to sporo produktu musimy wyrzucić:/
OdpowiedzUsuńJa obecnie też, jest wiele tańszych i dobrych masek :)
UsuńA mogłabyś powiedzieć jakie masz na myśli mówiąc o innych tanich i dobrych?:)
UsuńChociażby niektóre maski Kallos, Agafii (i inne rosyjskie), Biovax... Sporo tego :)
UsuńNie miałam jej i nie nabędę z racji,że unikam Isopropyl Alkoholu w składach. Strasznie puszy moje farbowane włosy.
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie jest zbyt "zdrowy"... Ale tu na szczęście jest go niewiele!
UsuńSzkoda, ze srednio sie spisała. Ja teraz używam szamponu i odżywki z linii blond me;)
OdpowiedzUsuńSchwarzkopf? I jak się spisuje?
UsuńNiedawno pisałam recenzję, chyba nawet komentowałaś o ile mnie pamięć nie myli;)
UsuńRacja! Wiedziałam, że kojarzę tę nazwę i opakowanie :)
UsuńZa taką cenę spodziewałabym się jednak czegoś więcej... Pozdrawiam świątecznie :)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
OdpowiedzUsuńSkład tej maski wydaje się dosyć przeciętny, myślę że znalazłoby się parę zamienników takiego produktu. Cena wydaje się z kosmosu, chyba jedynie za napis proffesional. Zawsze myślałam, że profesjonalne kosmetyki mają jakiś bogatsze składy, bez substancji drażniących itd. No nie wiem, może urwałam się z choinki ;p
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś myślałam, ale teraz uważam, że najczęściej jest odwrotnie :)
UsuńDość pojemny, ale mdłe zapachy z reguły mnie odrzucają. No i cena jest smutna :(
OdpowiedzUsuńTak, to chyba najdroższy kosmetyk do włosów, jaki ostatnio miałam...
UsuńLubię profesjonalne kosmetyki do włosów, ale nie lubię kupować dużych opakowań, bo na początku jest efekt ,,wow'', a później moje włosy przyzwyczajają się do produktu i nie działa już tak fajnie. Tego akurat nie znam i szkoda, że nie spisał się za dobrze.
OdpowiedzUsuńMasz rację, małe opakowania są lepsze. Poza olejami, te lubię duże, bo szybko się kończą :)
UsuńPolecam, dobry szampon, efekt oszalamiajacy, ja kupilam w hurtowni
OdpowiedzUsuń