Strony

niedziela, 1 marca 2015

Zrób to sama: maska na włosy z granatem


Mam wrażenie, że granat nie jest zbyt popularny w kosmetyce, a szczególnie w zakresie pielęgnacji włosów. 
I chociaż pojawia się w jednej z bardziej znanych serii Alterry – szamponie, masce i odżywce "Granat i aloes" – to w domowej kosmetyce wciąż traktowany jest po macoszemu. A szkoda, bo ten oryginalny owoc naprawdę zasługuje na to, by wpisać się w nią na stałe.

Dlaczego warto używać owoców granatu na włosy?

Granat odżywia i nawilża włosy, stanowi też naturalny filtr UV. Jest źródłem witamin A, B, C i E, a także wielu minerałów i substancji odżywczych – znajdziemy w nim krzem, jod, magnes, fosfor, wapń i potas. Spośród wszystkich owoców zawiera najwięcej antyoksydantów, które eliminują wolne rodniki uszkadzające i niszczące komórki naszego ciała. Skórka granatu (ta środkowa, widoczna pomiędzy czerwonymi ziarnkami) działa natomiast przeciwzapalnie i zatrzymuje barwniki w keratynie włosów (zapobiega więc wypłukiwaniu się farby).

Maska z granatem – domowa czy sklepowa?

Niedawno przyjrzałam się trochę serii Alterry "Granat i aloes" – szczerze mówiąc trochę się dziwię popularności tych produktów, ponieważ każdy z nich zawiera wysuszający alkohol (maska i odżywka mają go aż na drugim miejscu składu). Dobre działanie produktów Alterry u wielu osób wynika niewątpliwie z tego, że alkohol jest równoważony wieloma emolientami. I chociaż rozumiem, że jego obecność w kosmetykach rekompensuje brak konserwantów, to jednak nie do końca jest dla mnie logiczne, dlaczego Alterra ma tak dobrą opinię i tak wiele dziewczyn sięga po produkty tej firmy zamiast wykorzystać inne, bardziej przyjazne włosom kosmetyki.

Tchnięta tą popularnością postanowiłam stworzyć domową maskę z granatem – bez alkoholu i zbędnych dodatków. Granat do tanich owoców nie należy, ale bez obaw – do przepisu potrzebujemy tylko niewielką jego część, reszta zostaje do zjedzenia :)


Przepis na maskę z granatu

Przy wymyślaniu składów masek kieruję się zwykle zasadą równowagi – staram się zawrzeć w nich emolienty, proteiny i humektanty. Maska z granatem opiera się głównie na tych dwóch ostatnich, dlatego przed jej zastosowaniem dobrze jest zagwarantować włosom porządne olejowanie.

Potrzebujemy:
  • około 2 łyżki ziaren granatu (mogą być ze skórką),
  • dwie łyżki jogurtu (proteiny),
  • kilka kropel zatężonego aloesu lub odrobina soku z aloesu (humektanty).

Składniki łączymy, a granat rozdrabniamy widelcem, by ziarna puściły sok. Mieszanka będzie dość rzadka, więc dla zagęszczenia i wzbogacenia warto wymieszać ją z ulubioną sklepową maską, najlepiej emolientową (ja wybrałam Biovax do włosów blond). Tak przygotowaną maskę nakładamy na włosy na około 20 minut do pół godziny, po czym spłukujemy. Włosy są po niej nawilżone, odżywione i bardzo miękkie.

Bez obaw, ziarna granatu są na tyle duże, że nie stanowią trudności przy wypłukiwaniu. Zaznaczam też, że maska nie farbuje – nie zauważyłam żadnych zmian kolorystycznych na swoich jasnych włosach (tym bardziej, że granat, jogurt i aloes wymieszałam z maską sklepową).

Granat z jogurtem i aloesem
Zagęszczamy maską sklepową
Gotowe!

Wykorzystywaliście kiedyś granat na włosy?

Inne wpisy z tej serii znajdziecie tutaj.

26 komentarzy:

  1. Swietny przepis na maseczke i na pewno zdrowsza od kupnej....Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym ją pewnie zjadła :D nie no, żartuje :D wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł! Jak zresztą każdy, który nam tutaj prezentujesz! :) Na pewno kiedyś wypróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny pomysł, ale tak lubię granaty, że pewnie bym go po prostu zjadła ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fair Hair Care jak ja Cię uwielbiam, naprawdę jesteś moją ulubioną blogerką włosową. Nie dość, że często piszesz to jeszcze bardzo rzeczowo i ciekawie. Do tego nie zasypujesz współpracami. No kocham Cię!
    A co do maski to jak zobacze granat w sklepie na pewno kupie. Zadbam o włosy a przy okazji zobacze jak smakuje. Chociaż aloesu nie mam to mam gliceryne, chyba też się na da. Raczej nie przepadam za nakładaniem jedzenia na włosy, ale ostatnio się przekonuję.
    A co do Alterry też nie rozumiem. Często poleca się je jako produkty dla początkujących, ale ja bym nie używała na zniszczone włosy alkoholu za żadne skarby. Już jako początkująca się go wystrzegałam. Tak samo nie ogarniam fenomenu kallosów. Maski tanie i dość proste, ale jednocześnie ubogie składowo. Fajne do emulgowania, mycia czy jako odżywka, ale żeby opierać na nich całą pielęgnacje? Wszystkie dobre rzeczy po zapachu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Kallosy do mycia to są produkty idealne, dobrze to robią i są najtańszą opcją. Ich działanie jako maski trzymane na włosach w ogóle mnie nie zadowala. To jest maska dobra jako baza, do której można dodać wszystko: olej, żółtko, aloes

      Usuń
    2. Zgadzam się co do Kallosów, ja ich najczęściej używam jako baz do półproduktów. Za tę cenę myślę, że warto mieć chociaż jednego w swoich zbiorach.
      Infelicity - bardzo dziękuję, nic tak nie motywuje do dalszego pisania jak takie słowa :)
      PS. Myślę, że gliceryna też się nada ;)

      Usuń
  6. Mogłabyś zrobić taką serię, jakiś owoc w roli głównej :) Bardzo fajny przepis.
    Ja jak robię sobie maskę i jest zbyt rzadka, dodaję mąki ziemniaczanej i olejku rycynowego - mąką zagęszcza i nabłyszcza, olej rycynowy zagęszcza i pielęgnuje. Staram się nie dodawać do masek na włosy porcji kupowanych produktów, zawsze kombinuję z czymś z kuchni.
    Kiedyś też zastanawiałam się nad relacją między alkoholem w Alterze a wysuszaniem włosów. Pamiętam to było wtedy, jak już potrafiłam poruszać się po składach i zapamiętałam, co może wysuszać włosy. Przeczytałam kilka stron recenzji na wizażu i wszędzie były usprawiedliwienia "jest alkohol ale nic się nie dzieje".
    Ostatnio przeczytałam post u Arsenic i ona pisze tak: " Ciekawostką w przypadku alkoholu zawartego w kosmetykach jest jego właściwość: alkohol w stężeniu ponad 50%, stosowany na skórę, powoduje jej odtłuszczenie gdy natychmiast po zastosowaniu jest usunięty. Gdy jednak pozwala mu się wyparować ze skóry, wówczas nie powoduje odtłuszczenia.
    Tutaj mamy go w składzie na 11 miejscu, jest go więc w gotowym kosmetyku zdecydowanie mniej niż 50%." http://arsenicmakeup.blogspot.com/2012/09/moje-przemyslenia-o-kosmetykach-alterra.html
    Dla mnie te maski były w porządku, kochałam ich zapach, żałuję że wycofali olejek do ciała, na szczęście zostawili małą buteleczkę dedykowaną twarzy :)
    Co do granata można jeszcze dopisać, że sam w sobie jest kwaśny, plus aloes jogurt, które też mają lekko kwaśne ph = maska zakwaszająca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zakładce "Zrób to sama" u góry bloga są pozostałe przepisy, z owocami też coś się znajdzie :)
      Myslałam o mące ziemniaczanej, ale niestety akurat mi się skończyła. Rycynowego nie używam, bo mam jasne włosy ;) W zasadzie każdy olej można do niej dodać, ale ja zwykle i tak olejuję przed myciem, więc nie dowalałam kolejnej porcji oleju do maski ;)
      Ciekawy ten wpis od Arsenic, dzięki za niego!
      O pH nie pisałam, bo nie mam papierków lakmusowych, a nie chcę kogoś wprowadzić w błąd, ale pewnie masz rację :))

      Usuń
  7. Świetny przepis na naturalna maseczkę :) na pewno wypróbuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna ta maska. Na pewno wypróbuje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście ładnie zgrałyśmy się z postami o granatach :)) Ja właśnie wczoraj zastosowałam maskę z granatem solo (zawsze używałam łącznie z maską proteinową, a gdy zmyłam tą mieszankę stosowałam kolejną maskę) i nie sprawdziła się jakoś rewelacyjnie, włosy miałam spuszone i nie do końca tak nawilżone jakbym tego chciała, musiałam je dopieścić olejkami...

    A przepis na maskę świetny, na pewno kiedyś go wypróbuje, jak w końcu dorwę aloes :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze nie używałam granatu w maseczkach - będzie trzeba wypróbować !

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle świetny post, samych ciekawych informacji się tutaj dowiaduję - dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo, a tego jeszcze nie próbowałam ;-) Fajny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny pomysł. Lubię granata,ale na włosy go nie kładłam no poza maską Alterry :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi w sumie seria Alterry też odpowiadała,ale ten alkohol w składzie przeraża. Kiedyś z pewnością wypróbuję samodzielną maskę,choć nigdy mi się nie chce tego wszystkiego robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zajmuje 3 minuty, łącznie z nałożeniem maski na włosy :P

      Usuń
  15. Ja nigdy nie próbowałam z grantem :)Ciekawe no

    OdpowiedzUsuń
  16. ciekawy pomysł, nie wykorzystywałam granatu na włosy :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Hm, chyba wolałabym ten jogurt z granatem zjeść ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Robiłam kiedyś NdW z granatem ;)) i to była moja najlepsza ndw! ;)) Przeważnie takie eksperymenty u mnie nie wychodzą, a ty o dziwo było pięknie. Moje włosy po niej głównie pięknie błyszczały i były wygładzone :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajnie wygląda :)
    Ciekawe czy by się u mnie sprawdziła, bo alterrowej maski moje włosy nie polubiły.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ooooo ciekawy pomysł :) lubię takie domowe sposoby :)

    OdpowiedzUsuń