Mam
wrażenie, że granat nie jest zbyt popularny w kosmetyce, a szczególnie w zakresie
pielęgnacji włosów.
I chociaż pojawia
się w jednej z bardziej znanych serii Alterry – szamponie, masce i odżywce
"Granat i aloes" – to w domowej kosmetyce wciąż traktowany jest po
macoszemu. A szkoda, bo ten oryginalny owoc naprawdę zasługuje na to, by wpisać
się w nią na stałe.
Dlaczego warto używać owoców granatu na
włosy?
Granat odżywia i nawilża włosy, stanowi też
naturalny filtr UV. Jest źródłem witamin A, B, C i E, a także wielu
minerałów i substancji odżywczych – znajdziemy w nim krzem, jod, magnes, fosfor, wapń i potas. Spośród wszystkich owoców
zawiera najwięcej antyoksydantów,
które eliminują wolne rodniki uszkadzające i niszczące komórki naszego ciała. Skórka
granatu (ta środkowa, widoczna pomiędzy czerwonymi ziarnkami) działa natomiast przeciwzapalnie i zatrzymuje barwniki w keratynie włosów (zapobiega więc wypłukiwaniu
się farby).
Maska z granatem – domowa czy sklepowa?
Niedawno
przyjrzałam się trochę serii Alterry
"Granat i aloes" – szczerze mówiąc trochę się dziwię popularności
tych produktów, ponieważ każdy z nich zawiera wysuszający alkohol (maska i
odżywka mają go aż na drugim miejscu składu). Dobre działanie produktów Alterry
u wielu osób wynika niewątpliwie z tego, że alkohol jest równoważony wieloma emolientami.
I chociaż rozumiem, że jego obecność w kosmetykach rekompensuje brak
konserwantów, to jednak nie do końca jest dla mnie logiczne, dlaczego Alterra
ma tak dobrą opinię i tak wiele dziewczyn sięga po produkty tej firmy zamiast
wykorzystać inne, bardziej przyjazne włosom kosmetyki.
Tchnięta
tą popularnością postanowiłam stworzyć domową maskę z granatem – bez alkoholu i
zbędnych dodatków. Granat do tanich owoców nie należy, ale bez obaw – do
przepisu potrzebujemy tylko niewielką jego część, reszta zostaje do zjedzenia
:)
Przepis na maskę z granatu
Przy
wymyślaniu składów masek kieruję się zwykle zasadą równowagi – staram się zawrzeć
w nich emolienty, proteiny i humektanty. Maska z granatem opiera się głównie na
tych dwóch ostatnich, dlatego przed jej
zastosowaniem dobrze jest zagwarantować włosom porządne olejowanie.
Potrzebujemy:
- około 2 łyżki ziaren granatu (mogą być ze skórką),
- dwie łyżki jogurtu (proteiny),
- kilka kropel zatężonego aloesu lub odrobina soku z aloesu (humektanty).
Składniki
łączymy, a granat rozdrabniamy widelcem, by ziarna puściły sok. Mieszanka
będzie dość rzadka, więc dla zagęszczenia i wzbogacenia warto wymieszać ją z ulubioną
sklepową maską, najlepiej emolientową (ja wybrałam Biovax do włosów blond). Tak
przygotowaną maskę nakładamy na włosy na około 20 minut do pół godziny, po czym
spłukujemy. Włosy są po niej nawilżone, odżywione i bardzo miękkie.
Bez
obaw, ziarna granatu są na tyle duże, że nie stanowią trudności przy
wypłukiwaniu. Zaznaczam też, że maska nie
farbuje – nie zauważyłam żadnych zmian kolorystycznych na swoich jasnych
włosach (tym bardziej, że granat, jogurt i aloes wymieszałam z maską sklepową).
Granat z jogurtem i aloesem |
Zagęszczamy maską sklepową |
Gotowe! |
Wykorzystywaliście kiedyś granat na włosy?
Inne wpisy z tej serii znajdziecie tutaj.
Swietny przepis na maseczke i na pewno zdrowsza od kupnej....Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa bym ją pewnie zjadła :D nie no, żartuje :D wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Jak zresztą każdy, który nam tutaj prezentujesz! :) Na pewno kiedyś wypróbuję!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, ale tak lubię granaty, że pewnie bym go po prostu zjadła ;)
OdpowiedzUsuńFair Hair Care jak ja Cię uwielbiam, naprawdę jesteś moją ulubioną blogerką włosową. Nie dość, że często piszesz to jeszcze bardzo rzeczowo i ciekawie. Do tego nie zasypujesz współpracami. No kocham Cię!
OdpowiedzUsuńA co do maski to jak zobacze granat w sklepie na pewno kupie. Zadbam o włosy a przy okazji zobacze jak smakuje. Chociaż aloesu nie mam to mam gliceryne, chyba też się na da. Raczej nie przepadam za nakładaniem jedzenia na włosy, ale ostatnio się przekonuję.
A co do Alterry też nie rozumiem. Często poleca się je jako produkty dla początkujących, ale ja bym nie używała na zniszczone włosy alkoholu za żadne skarby. Już jako początkująca się go wystrzegałam. Tak samo nie ogarniam fenomenu kallosów. Maski tanie i dość proste, ale jednocześnie ubogie składowo. Fajne do emulgowania, mycia czy jako odżywka, ale żeby opierać na nich całą pielęgnacje? Wszystkie dobre rzeczy po zapachu :(
No właśnie, Kallosy do mycia to są produkty idealne, dobrze to robią i są najtańszą opcją. Ich działanie jako maski trzymane na włosach w ogóle mnie nie zadowala. To jest maska dobra jako baza, do której można dodać wszystko: olej, żółtko, aloes
UsuńZgadzam się co do Kallosów, ja ich najczęściej używam jako baz do półproduktów. Za tę cenę myślę, że warto mieć chociaż jednego w swoich zbiorach.
UsuńInfelicity - bardzo dziękuję, nic tak nie motywuje do dalszego pisania jak takie słowa :)
PS. Myślę, że gliceryna też się nada ;)
Smakowita maska :D
OdpowiedzUsuńMogłabyś zrobić taką serię, jakiś owoc w roli głównej :) Bardzo fajny przepis.
OdpowiedzUsuńJa jak robię sobie maskę i jest zbyt rzadka, dodaję mąki ziemniaczanej i olejku rycynowego - mąką zagęszcza i nabłyszcza, olej rycynowy zagęszcza i pielęgnuje. Staram się nie dodawać do masek na włosy porcji kupowanych produktów, zawsze kombinuję z czymś z kuchni.
Kiedyś też zastanawiałam się nad relacją między alkoholem w Alterze a wysuszaniem włosów. Pamiętam to było wtedy, jak już potrafiłam poruszać się po składach i zapamiętałam, co może wysuszać włosy. Przeczytałam kilka stron recenzji na wizażu i wszędzie były usprawiedliwienia "jest alkohol ale nic się nie dzieje".
Ostatnio przeczytałam post u Arsenic i ona pisze tak: " Ciekawostką w przypadku alkoholu zawartego w kosmetykach jest jego właściwość: alkohol w stężeniu ponad 50%, stosowany na skórę, powoduje jej odtłuszczenie gdy natychmiast po zastosowaniu jest usunięty. Gdy jednak pozwala mu się wyparować ze skóry, wówczas nie powoduje odtłuszczenia.
Tutaj mamy go w składzie na 11 miejscu, jest go więc w gotowym kosmetyku zdecydowanie mniej niż 50%." http://arsenicmakeup.blogspot.com/2012/09/moje-przemyslenia-o-kosmetykach-alterra.html
Dla mnie te maski były w porządku, kochałam ich zapach, żałuję że wycofali olejek do ciała, na szczęście zostawili małą buteleczkę dedykowaną twarzy :)
Co do granata można jeszcze dopisać, że sam w sobie jest kwaśny, plus aloes jogurt, które też mają lekko kwaśne ph = maska zakwaszająca :)
W zakładce "Zrób to sama" u góry bloga są pozostałe przepisy, z owocami też coś się znajdzie :)
UsuńMyslałam o mące ziemniaczanej, ale niestety akurat mi się skończyła. Rycynowego nie używam, bo mam jasne włosy ;) W zasadzie każdy olej można do niej dodać, ale ja zwykle i tak olejuję przed myciem, więc nie dowalałam kolejnej porcji oleju do maski ;)
Ciekawy ten wpis od Arsenic, dzięki za niego!
O pH nie pisałam, bo nie mam papierków lakmusowych, a nie chcę kogoś wprowadzić w błąd, ale pewnie masz rację :))
Świetny przepis na naturalna maseczkę :) na pewno wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńŚwietna ta maska. Na pewno wypróbuje ;-)
OdpowiedzUsuńPomysł bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ładnie zgrałyśmy się z postami o granatach :)) Ja właśnie wczoraj zastosowałam maskę z granatem solo (zawsze używałam łącznie z maską proteinową, a gdy zmyłam tą mieszankę stosowałam kolejną maskę) i nie sprawdziła się jakoś rewelacyjnie, włosy miałam spuszone i nie do końca tak nawilżone jakbym tego chciała, musiałam je dopieścić olejkami...
OdpowiedzUsuńA przepis na maskę świetny, na pewno kiedyś go wypróbuje, jak w końcu dorwę aloes :))
Jeszcze nie używałam granatu w maseczkach - będzie trzeba wypróbować !
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny post, samych ciekawych informacji się tutaj dowiaduję - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńOoo, a tego jeszcze nie próbowałam ;-) Fajny pomysł!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. Lubię granata,ale na włosy go nie kładłam no poza maską Alterry :)
OdpowiedzUsuńMi w sumie seria Alterry też odpowiadała,ale ten alkohol w składzie przeraża. Kiedyś z pewnością wypróbuję samodzielną maskę,choć nigdy mi się nie chce tego wszystkiego robić.
OdpowiedzUsuńTo zajmuje 3 minuty, łącznie z nałożeniem maski na włosy :P
UsuńJa nigdy nie próbowałam z grantem :)Ciekawe no
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł, nie wykorzystywałam granatu na włosy :D
OdpowiedzUsuńHm, chyba wolałabym ten jogurt z granatem zjeść ;D
OdpowiedzUsuńRobiłam kiedyś NdW z granatem ;)) i to była moja najlepsza ndw! ;)) Przeważnie takie eksperymenty u mnie nie wychodzą, a ty o dziwo było pięknie. Moje włosy po niej głównie pięknie błyszczały i były wygładzone :))
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy by się u mnie sprawdziła, bo alterrowej maski moje włosy nie polubiły.
Ooooo ciekawy pomysł :) lubię takie domowe sposoby :)
OdpowiedzUsuń